Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Może, jednak ktoś?

Mogą być przekleństwa heh...

Uciekała, wiedziała gdzie, ale jednak nie. Szukała wioski cienia. Tam musi się udać, tam musi zacząć nowe życie, tam musi dorosnąć, i zniknąć udając się za mury, tam gdzie podobno ludzie walczą z tytanami. 

Doszła po długiej wędrówce do miejsca pościelonego delikatnym piaskiem, ale ten piasek nie był pięknie złoty, był czarny, czarny jak cień. W oddali widać było budynki z kamienia. Po ok. 15 min różowo włosa doszła do tego pięknego miejsca. Patrzono na nią dziwnie, a to dlatego, że nadal miała na sobie krew przyjaciół. Jej strój składał się z żółtej sukienki z białymi kwiatkami gdzie nie gdzie. Jej ramię zrobił tatuaż, typowy dla wioski Żywiołu. Jest to tatuaż, pokazujący jakie masz moce. Lui ma niebieską rybę, mówi, że posiada moc wody, ognistego ptaka, zwanego feniksem, mówiącego o mocy ognia, liście na wietrze, zwiastuje moc powietrza i róże mówiące o mocy ziemi. Niezwykłe? No przecież . Tatuaż robią rodzice dziecku bo tylko oni wiedzą o mocy dziecka. Ale wracając, dziewczynka doszła do wielkiego domu, nie wyróżniał się tylko wielkością jak i inną architekturą. Nabrała powietrza do płuc i zapukała do ogromnych dębowych drzwi. Otworzył jej mężczyzna odziany w zbroję, na której znajdował się herb kraju cienia.
- kim jesteś?- zapytał groźnym tonem. Zaniemówiła, myślała że wszyscy są tak mili jak w kraju Żywiołu.
- jestem jedynym ocalałym z wioski żywiołu!- wykrzyczała zdenerwowana. Wszyscy co ja usłyszeli odwrócił się i szeptali coś.
- chodź wytłumaczy to wszystko Kage. - powiedział by nie wywołać większego zamieszania wśród mieszkańców. Dziecko posłuchało mężczyzny i udało się za nim. Po minutowym marszu, który dla Lui trwał w nieskończoność, doszli do wielkiej sali gdzie w środku było słychać śmiech dzieci i nastolatków. Nastała cisza gdy drzwi którymi weszła się otworzyły.
- kto to? - zapytał chłopiec spoglądając na dziewczynkę w której oczach nie było dawnego błysku.
- nie wiem pewnie żebraczka.- odpowiedziała nastolatka. Mężczyzna siedzący na kanapie wstał i podszedł do strażnika
~ kto to? ~ zapytał szeptem pracownika tak aby tylko on go usłyszał
~ jako jedyna przetrwała z okoliczne wioski żywiołu~ odpowiedział mężczyzna który przyprowadził dziewczynkę tutaj. Siwy mężczyzna przytaknął i złapał za rękę Lui. Poszli do sąsiedniego pokoju.
- dziecko co się sto w wiosce? - zapytał dziecka.
- nie wiem dokładnie ale tytani nas zaatakowali.- powiedział cicho.
- dobrze a dlaczego tylko ty przeżyłaś wiesz?
- nie wiem ale jak chciałam aby mnie zjedli oni mnie omijali jakby mnie... Nie było- odpowiedziała na pytanie. Mężczyzny. On natomiast zastanowił. Się chwilę i zaprowadził ja do poprzedniej sali.

W sali nadal były te same osoby.
- to jest... - uciął.
- Lui. - powiedziała tylko znów imię
- To jest Lui. To mój syn Emeinon, ale mów mu Em. Tamta dziewczynka w zbroi to ochroniarz jego Mia. Tamta kobieta siedząca na kanapkę to moja żona Lili. A ja nazywam się Michael Jackson.- przedstawił wszystkich obecnych różowo włosej. Wszyscy się uśmiechnęli. Ona tylko na nich spojrzała. Teraz widzieli to co chłopak o imieniu Emeinon, puste... Puste oczy nie wyrażające nic, a nic.
- Michael trzeba jej dać kogoś do ochrony!- krzyknęła pani Jackson do męża.
- zwołać Catherine. - rozkazał. Do sali po ok. 2 min weszła bodajże Catherine.
- wzywał Kage.- powiedziała kłaniając się.
- Catherine od teraz twoim obowiązkiem jest chronić Lui.- powiedział. Nastolatka, bo na taką wyglądała Catherine, spojrzała na dziecko stojące koło jej przywódcy. W jej oczach pojawił się błysk zadowolenia.
- Yes my lorda.- (KTO TO ZNA???!) powiedziała i podeszła do Lui by podać jej rękę.

*7 lat później*
Lui już przystosowana się do warunków w jej obecnej wiosce. Zaprzyjaźniła się z Cathy, i Em'em. Tylko oni wiedzą o jej mocy. Teraz ma 12 lat i postanowiła warz z swoja bandą wyruszyć za mury by poznać tamtejszych ludzi, no co jak co ale rzadko widuje się tu odmieńców. Lui, Cathy i Em, już raz takich widziała. Chyba zwani są zwiadowcami? Chyba tak jakoś ale oni nazwali ich bohaterami ludzkości. I taki jest ich cel, zostać takimi jak oni bohaterami ludzkości.

Właśnie, byli kilka metrów przed murami. Szli oznakowania drogą oddzielona od tytanów. Mieli już wychodzić z ukrycia ale przed nimi trzasną piorun. Taki dziwny ale wzbudził instynkt w Lui i ta od razu zasłoniła ich korzeniami. Gdy już mogli wyjść zobaczyli coś niezwykłego
- tytan... - powiedział Em
-... Kolosalny- dokończyła za niego Cathy. Nie mogli uwierzyć własnym oczom. Największego jakiego widzieli do tej pory miał 20 m? 

- on nie jest normalny... Musze mu się bliżej przyjrzeć.- powiedziała Lui i zaczęła podchodzić do obiektu jej zainteresowań, zatrzymała ją ręka przyjaciela.

- a co jak cię zje?- zapytał. Obie kobiety w tej trzyosobowej grupie, podniosły brew. Wiedział, ze się wygłupił. Ale dlaczego? Lui nienawidzi tytanów dlatego kocha je zabijać, ale jeszcze bardziej mieć satysfakcje z tego jak ryczą z bólu gdy je ,,torturuje''. Chłopak puścił nastolatkę. Jej teraz 14 letnia przyjaciółka podeszła do niej i powiedziała na ucho:

- Lui, on nie jest normalny uważaj, idę z tobą.- powiedziała i puściła ramię przyjaciółki. Różowo włosa na ten gest spięła mięśnie i pokiwała głową. Gdy to zrobiło nie było po niej śladu, teraz znajdowała się na plecach ,,wielkiej kupy gówna'' jak ich określała Lui. Tytan najprawdopodobniej nie poczuł jak lądowała bo nie zwrócił na nią uwagi. Wspięła sie na jego plecy i zobaczyła coś co od zawsze marzyła zobaczyć... Ludzi zwanych ,,innymi''. Z zachwytu zaświeciły jej się oczy i prawie sie uśmiechnęła, teraz trudno u niej o uśmiech. Ale to nie pora na zachwyty, wiedziała, że coś się stanie jak nic nie zrobi. Kupa mięsa, wykorzystała chwilową nie uwagę 12-latki i uderzyła z wielką siłą w mur. /Kurwa/. To jedyne o czym pomyślała po zniknięciu tytana tak szybko jak się pojawił. Wiedziała jedno... On myśli (Boże jak to komicznie brzmi 😂 dop.aut), tak to niemożliwe ale on jest inny. Gdy opary ją zepchnęły wylądowała na ziemi obok przyjaciółki. 

- Lui tytani idą za mur musimy coś z tym zrobić!- krzyknęła Cathy. Lui chwile się zastanowiła, jak gdyby nigdy nic udała się do przyjaciela który czekał na nie w okolicznym lesie. Cathy Podążała za nią zaniepokojona, wiedziała, że jej przyjaciółka którą ma ochraniać, nie ma serca do innych. Gdy dotarli na miejsca Cathy powtórzyła pytanie- więc co robimy? 

- zmieszamy się z tłumem i przedostaniemy się za mur, zbyt ryzykowne byłoby używać mocy ludzie stąd są zwani ,,innymi'' czy też ,,bez magiczni''. Nie możemy tego użyć. To jest bezpieczniejsze niż wracać do tego gówna co jest w wiosce. Nie wiem jak wy ale idę- powiedziała i poszła w stronę murów. 

-... nie mam do niej słów idziemy Em.- powiedziała Cathy. Poszli za różowo włosom by zacząć nowe życie.



___________________________________________________________________

Uwaga!!! 1098 słów!!! Nie wieże że tyle napisałam! Ok... Jeżeli ktoś to wgl czyta wiadomość:

Albowiem, zaobserwuj mnie i zagłosuj na to błagam!!!!!!! Jeżeli to zrobiłeś to cie kocham, ubóstwiam i wgl!

TU KOŃCZĘ TĄ CZĘŚĆ, PANIE I PANOWIE OFICJALNIE MAM WYJEBANE... XDD NIE NIE MAM 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro