⊙Rozdział 12. Bardzo wesołe święta⊙
— Zbliż się dziecko, zasiądź przed stołem i wsłuchaj się w moją opowieść — mówił w twoją stronę, dziadek przeczesując bujny, siwy zarost. — Historia ta miała miejsce w pewne święta w Salem. Śnieg mocno prószył, a dzieci nie mogły doczekać się prezentów.
⊙⊙
Za oknem śnieg padał wesoło, a mała dziewczynka z uśmiechem patrzyła na to przez okno. Nie mogła się doczekać tego cudownego dnia. Boże narodzenie. Dziewczynka była pewna, że Mikołaj przyniesie jej wspaniałe prezenty, w końcu była grzeczna i każdy ją kochał. Uśmiechnęła się szerzej i poczuła chłód za sobą. Odwróciła się gwałtownie i zamarła z przerażenia.
— Cudowny czas nastał, ale czy byłaś grzeczna? — spytał zachrypniętym i zimnym głosem, po czym wrzucił dziewczynkę do worka.
⊙⊙
I znów nastał ten dzień w roku, kiedy mam ochotę zabić wszystkich bo ceny w sklepie podrożały. Westchnąłem podirytowany, kiedy Dylan skończył zdobić moją kryptę na święta.
— Pytam cie na chuj mi dom dekorowałeś? — spytałem, patrząc jak krząta się po kuchni.
— Bo są święta — odpowiedział.
— To wracaj do domu i rodziny, a mi daj spokój. — Oparłem się o blat.
— Czemu się nie cieszysz? Są w końcu święta — spytał Dylan spoglądając na mnie ukradkiem.
— I z czego tu się cieszyć? Rzeczy drożeją, w radiu leci w koło "Last Christmas", a kolędnicy drą ryja przed domami.
— Jesteś jak Scrooge z "Opowieści wigilijnej", tak samo chciwy i marudny.
— Nie przypominaj mi o tym... Opowieść wigilijną to ja przeżyłem na własnej dupie...
Dylan odwrócił się do mnie i uniósł brew.
— Jak już to na własnej skórze — powiedział.
— Nie na dupie, bo ten mały pokurcz z przeszłości chciał mi trąbkę wsadzić głęboko w...
— Dobra skończ — przerwał mi.
— A ja mu się odwdzięczyłem jedno machniecie toporem i łeb ujebany.
— Ale święta to czas radości z bliskimi.
— To idź do nich.
— Nie masz rodziny, z którą spędzisz święta?
— Miałem, kilkaset lat temu.
Warknąłem i wyciągnąłem telefon. Chris i kolejna robota. Dla mnie świetnie, potrzebuje się wyładować na jakimś paskudztwie.
⊙⊙
Wszedłem do gabinetu, w którym siedział Chris. Pił on kawę i przeglądał papiery. Na stoliku miał niewielką świąteczna choinkę.
— Wiec o co chodzi? — spytałem.
— Zgłoszono zaginięcia dzieci — odpowiedział.
— I?
— Wszystkie zniknęły z zamkniętych domów, w których siedzieli z rodzicami.
— I nic nie słyszeli? — zamyśliłem się.
— Nic, a nic. Wiesz co to możne być?
— Mam przypuszczenia.
Pokiwał głową, a ja odwróciłem się do drzwi, z zamiarem wyjścia. Zatrzymał mnie jednak jego głos:
— Może ty i twój uczeń wpadniecie do mnie na święta?
— Zapraszasz mnie na gwiazdkę? — powiedziałem zdziwiony i spojrzałem na niego.
— To pomysł Eli powiedziała, że byłoby miło. To jak?
— Czemu nie — wzruszyłem ramionami — skoro Eli zaprasza, to przyjdę.
— Łapy od mojej narzeczonej.
— No nie bądź taki, ten trójkąt mógłby być zabawny. — Uśmiechnąłem się niewinnie.
— To samo mówiłeś, gdy piliśmy u Greeda, a potem obudziłeś się z nim i Selem na łóżku.
Skrzywiłem się na te wspomnienie, a po moich plecach przeszedł dreszcz.
— Przypomnę ci kochasiu, że ty też wtedy z nami leżałeś.
— Pieprz się...
— Ciebie? Najpewniej już to... — przerwałem, gdy wycelował we mnie z broni.
— Jeszcze słowo, a zmienię cie w sito — powiedział, z mordem w oczach.
— No nie mów, że ci się nie podobało.
Zaśmiałem się unikając pocisku i wybiegając z jego gabinetu. Usłyszałem za sobą jego kurwienie, a mój uśmiech jeszcze bardziej się poszerzył.
⊙⊙
Szedłem centrum miasteczka z jemiołą w dłoni. Stanąłem na środku rynku i rozejrzałem się. Wszędzie pełno świątecznych dekoracji i choinek. Uśmiechnąłem się lekko wypowiadając słowo //Ventus// i machnąłem ręką w stronę choinki przecinając ją na pół. Czekałem chwile, aż usłyszałem czyjś zachrypnięty śmiech.
— No proszę Krampus — powiedziałem, odwracając się do stwora.
Był to szaro skóry paskudny potwór, o długich wyrastających z głowy rogach. Posiadał on ostre kły i pazury. Był zgarbiony, a mimo to i tak wielki. Jego nogami były kopyta, a z tyłu wyrastał gadzi ogon, który wychodził spod czerwonej szaty. Szata ta miała za zadanie zakrywać całe jego włochate ciało. Była ona skuta łańcuchami, które pokrywał szron. Na plecach nosił worek niczym Święty Mikołaj.
— Widzący, czy byłeś grzeczny w tym roku? — zapytał, przekrzywiając głowę.
— Wiesz co Kramp? Ja, w żadnym roku nie jestem grzeczny, a ty się zaraz o tym przekonasz.
Wypowiedziałem //Rebelion//, a w dłoni pojawił mi się srebrny łuk, u którego strzały wychodziły z czaszki pokrytej glifami. Wykonując salto w tył uniknąłem ataku łańcuchem demona. I wypuściłem strzałę w jego głowę. Na nieszczęście odbiła się, a stwór zaśmiał się skrzekliwie. Machnął na mnie ręką, a odłamki lodu zaczęły na mnie lecieć niczym pociski. Zacząłem je odbijać łukiem i w miarę możliwości oddalić się od stwora. Poczułem jak ostre pazury wbijają mi się w plecy. Spojrzałem przez ramię, a za mną stał stwór, który się śmiał.
— Chyba cie pojebało — powiedziałem, stojąc na jego zgarbionych plecach.
— Jak ty... — Nie dokończył, gdyż puściłem cięciwę, a strzała z jemiołą wbiła się w jego szyję.
Zeskoczyłem ze stwora, który padł martwy na ziemię i rozprysł się jak stłuczone szkło. Jedyne co z niego zostało to duży świąteczny worek. Wziąłem go na plecy i ruszyłem w stronę domów. W pamięci przypominając sobie, z których zniknęły dzieci.
⊙⊙
— Tak, oto historii tej czas nadszedł — powiedział dziadek w twoim kierunku. — Pamiętaj dziecko, niech święta radości ci sprawią i grzeczny bądź, gdyż nie wiesz jaki jest twój przyszły los. Raduj się i baw w te wspaniałe dni, bo nie wiesz jaki prezent Krampus sprawi ci.
Uśmiechnął się do ciebie, a po twoich plecach przeszedł dreszcz, gdy zobaczyłeś/łaś jego kły.
Korzystając z sytuacji wrzucenia rozdziału chciałem wam zakomunikować, że do końca oczu zostało 10 rozdziałów z epilogiem i przygody Kaspra się skończą XC. Gdy pojawi się 12 rozdział to co tydzień będzie się pojawiał nowy aż do końca ^^
A teraz chciałbym wam życzyć wesołych i rodzinnych świąt. Pełnych dobrego jedzenia, wspólnego czasu z rodziną i wymarzonych prezentów. Gdyż, każdy na ten dzień wspólny czeka by przeżyć go razem z najbliższymi ;), tak więc wyłączcie wattpada i idźcie do rodziny i bawcie się w te dni.
PS: Ja gdy to pisze mam dopiero 17 grudnia XD ale ciii...
PPS: Rozdział nie wpływa na dalszą fabule.
W twoim bestiariuszu pojawił się nowy wpis: "Krampus"
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro