Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

⊙Epilog⊙

Od wczorajszego dnia unikałem wszystkich, których mógłbym skrzywdzić. Ludzi, zwierzęta, a zwłaszcza moich przyjaciół. Potrzepuje delikatnie skrzydłami w dźwięk świerszczy i przechadzam się do miejsc, które chce ostatni raz ujrzeć. Mijałem to kawiarnie, w której często z Chrisem piliśmy kawę. Sklep ze słodkościami, gdzie kupowałem sobie gofry. Starą bibliotekę i tak dalej. Patrząc na te miejsca wewnątrz mnie rozbrzmiewał smutek, wiedząc że muszę to wszystko zostawić i odejść bez słowa. Zatrzymałem się koło klubu "Golden dragon" prowadzonym przez mojego ulubionego demona. Jednak nie wszedłem do niego, mimo chęci pożegnania się z przyjacielem. Pomyśleć, że na pierwszym spotkaniu chciałem go zabić, a potem się okazało, że to całkiem znośny i zabawowy pijak. Westchnąłem ciężko i ruszyłem przed siebie. Kolejne miejsce jakie odwiedziłem był dom Chrisa. Zajrzałem przez okno i uśmiechnąłem się widząc jak Chris ogląda wraz z Eli jakiś film w telewizji. Mimo tego poczułem ukucie zazdrości i bólu.

Dlaczego my tak nie mogliśmy siedzieć? Co kochanie?

Odwróciłem się i poleciałem w stronę wzgórza, gdzie pochowałem swojego aniołka. Stanąłem pod wierzbą i spojrzałem smutno na grób Nory. Wyjąłem spod czarnej marynarki czerwoną róże. Jej ulubiony kwiat i położyłem go na jej grobie. Zdjąłem z siebie kapelusz takiego samego koloru co marynarka i odłożyłem obok kwiatu. Uklęknąłem na oba kolana i spojrzałem na wygrawerowany przez siebie napis. Kto by pomyślał, że zdolność rzeźbiarstwa kiedyś mi się przyda? Zaśmiałem się smutno i przeczytałem go na głos:

  — Nora Smith, ukochany anioł. — Miałem już w dupie ukrywanie uczuć, więc pozwoliłem by łzy kapały na jej grób.

Pod tymi słowami był wygrawerowany jej ulubiony cytat, którym zawsze zachęcała mnie do pocałowania siebie. 

 "Miłość, sen i śmierć przychodzą pomału, schwyć mnie za włosy i mocno pocałuj"  — przeczytałem, czując gorycz. Wstałem z klęczek i odwróciłem się w stronę wschodzącego słońca. — Będziesz miała tu piękny widok na wschód, który tak kochałaś.

Moje łzy w dalszym ciągu kapały na ziemię, gdy poczułem czyjś dotyk na policzku. Odwróciłem się w tamtym kierunku i zobaczyłem Norę, z białymi włosami i w takim samym kolorze sukni. Uśmiechała się ona do mnie i głaskała po policzku.

  — Zostań... — powiedziałem cicho.

Nora tylko zbliżyła się do mnie i złączyła nasze usta. Czułem jej słodki smak oraz miękkość, którą tak bardzo kochałem. Chciałem ją pociągnąć bliżej siebie, lecz moje ręce przez nią przeleciały, a jej duch zniknął.

— Kocham cie Kasparze i zawsze będę w twoim sercu. —  Usłyszałem jej ciepły i melodyjny głos przez co lekko się uśmiechnąłem ocierając łzy.

— A ja kocham ciebie Norano.

Wypuściłem z pleców czarne jak smoła skrzydła i wzbiłem się w przestworza. Zostawiając jej grób z różą, kapeluszem i czarnym piórem. Moje życie w Salem dobiegło końca. Nie wrócę tu już, by nikogo nie skrzywdzić. Przynajmniej nie teraz. Czułem smutek zostawiając mojego siostrzeńca, a obiecałem, że go nie opuszczę. Odchodzę by nie skrzywdzić go i nikogo innego. Nie jestem już Widzącym, i już nie widzę Oczami Umarłych, stałem się Ślepcem

I tak o to kończą się przygody Kaspra jako widzącego T.T, będziecie za nim tęsknić? Jak wam się podobało?

Chciałbym wam wszystkim podziękować, że Oczy się wam spodobały ^^. Cóż nie myślałem o tym, że ta opowieść będzie mieć fabułę albo, że wy będziecie mieli wpływ na to co się w niej pojawi. Prawdę mówiąc Oczy powstały bez jakiegokolwiek pomysłu. Stworzyłem bohatera, nadałem mu charakter, a reszta dalej sama się potoczyła, aż do tego momentu. Dobrze mi poszło? Jak myślicie?

Ja się będę już z wami żegnał i zapraszam na "Sabat Czerwonego Księżyca", który za jakiś czas powinien się pojawi ;)

I pamiętajcie: Mimo, że widzący staje się ślepym to jego życie końca nie dobiega.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro