Pierwsze spotkanie
I następny rok w tym cyrku.
Siedziałem z Caelumem przy stole W. Obaj nie mieliśmy najspokojniejszych wakacji. On działał w siatce w Windrowe i został spalony. Szybko go tam nie wyślą.
Ja za to niezmiernie się nudziłem w Ebonspire, próbując wyciągnąć jak najwięcej informacji od Sprawiedliwych. Spisałem się aż za dobrze i Elowen obiecała mi specjalną rolę w tym roku. Znając tą sukę, będzie to coś ultra nieprzyjemnego dla mnie, a korzystnego dla niej.
-Podobno razem z Amarą niańczymy pierwszaki w tym roku- Nathaniel słysząc to, prawie się zakrztusił.
-Słucham?- warknął, ocierając wargi z soku pomarańczowego.
-Elysia mi napisała- Lunethianin wzruszył ramionami. -Zawsze drugi rok się tym zajmuje i padło na nas.
-A nie mogła wybrać kogoś innego?- Nathaniel zacisnął szczękę. Jeszcze tylko tego mu brakowało w tym roku.
-Tak jakby był jakiś wielki wybór- Caelum uniósł brwi. -Jestem spalony w Windrowe, Amara skończyła swoją misję na Eryndorze, a z Ciebie Elowen nic więcej nie wyciśnie w Ebonspire. -Byliśmy oczywistymi kandydatami.
-Czy jeżeli któregoś przypadkiem zabiję, to nasza cudowna wicedyrektor to zatuszuje?- westchnął brunet.
-Pewnie tak, ale lepiej się nie wychylaj po sytuacji z Avery- mruknął szatyn.
Nathaniel bezwiednie spojrzał na Vesperiankę z ich rocznika, która usiadła tak daleko od stołu W, jak się dało.
-To było kilka miesięcy temu- przypomniał z irytacją. -I to dzięki mnie sytuacja ucichła.
-Taak, tylko Elowen coś chyba podejrzewa, że naprawiłeś problem, który sam stworzyłeś- mruknął Caelum.
-A co byś zrobił na moim miejscu?- Nathaniel uniósł brwi. -Ukrywał to do końca szkoły?
-Pewnie tak- szatyn wyszczerzył zęby. -Ale to Ty miałeś dziewczynę, a nie ja. -Znasz mnie, lubię być wolnym duchem.
-Uhm, jasne- brunet przewrócił oczami. Chłopak był pewien, że gdyby Amara rzuciła swojego Vesperianina, to Caelum w pół sekundy zmieniłby swoje poglądy o niezależności silnego mężczyzny.
-Za to Ty zaraz znowu będziesz za jakąś latał- odpowiedział Lunethianin tonem znawcy. -Nie potrafisz być sam- dodał ze smakiem.
Nathaniel tylko pokręcił głową. Czasami miał ochotę zamordować swojego przyjaciela. Zresztą co on mógł wiedzieć o związkach, skoro jeszcze w żadnym nie był.
-O, zobacz, idzie spóźniona księżniczka- szatyn trącił go łokciem, a brunet z miną cierpiętnika spojrzał we wskazanym kierunku.
Jego mina natychmiast uległa zmianę, kiedy zobaczył przechodzącego cukierka.
Krótka różowa sukienka falująca przy każdym kroku, rudawo-brązowe włosy i psotny uśmiech, którym częstowała mijanych chłopaków z wyższych roczników. Nathaniel od razu usiadł bardziej prosto.
Zirytowało go, że do niego się nie uśmiechnęła. Ba, nawet na niego nie spojrzała. A powinna! W końcu obiektywnie stanowił dobrą partię. Może powinien tamtędy przejść, żeby rzuciła okiem na jego wzrost.
-Gapisz się- usłyszał ściszony głos Caeluma. -Chociaż właściwie nie tylko Ty. -Patrz na Cliffa.
Nathaniel natychmiast odwrócił się w stronę ich kolegi z W. Szatyn wyglądał w tym momencie jak niespełna rozumu chihuahua.
-Chyba nie sądzisz, że nie poradzę sobie z NIM?- wyszeptał zirytowany. -Przecież to idiota.
-Silny i wyględny idiota- Lunethianin uprzejmie go poprawił. -Może nie tak silny jak Ty, ale...
-Spadaj- odpowiedział Nathaniel grobowym głosem. Nie zamierzał dać się sprowokować. A Cliffa może niedługo spotkać przykra niespodzianka np.: wysłanie na miesięczną misję z dala od Akademii. Już on się o to postara.
Wrócił swoją uwagą do swojej ślicznotki (owszem już sobie zaklepał). Niezmiernie go kusiło, żeby zajrzeć jej do głowy, ale uznał, że nie wolno tak traktować swojej przyszłej dziewczyny. Za to w przypadku jej znajomych...
Na pierwszy ogień poszedł Sylvarian, który wydawał się nią trochę za bardzo zainteresowany. Z jego powierzchownych wspomnień od razu zebrał kluczowe informacje. Scarlett z Krezynii- predyspozycje w Urokach. I dodatkowo ten Soren wpadł ze swoim uczuciem jak śliwka w kompot. Cóż, lepiej dla niego żeby jak najszybciej mu przeszło.
Myśli drugiego białowłosego okazały się zupełnie nieprzydatne- był tak zapatrzony w blondynkę, że nic nie udało się z niego wyciągnąć. Ale i tak zobaczył wystarczająco. Brunet od razu znalazł dziewczynę na aplikacji chatu- kochajmy najnowszą technologię.
-Stalker- mruknął Caelum, widząc jego poczynania. -Robisz nam obciach.
-To nie ja się podlizuję Amarze na każdym roku- Nathaniel podniósł kącik ust.
Caelum spojrzał na niego z oburzeniem niewiniątka i założył ręce na piersi. Brunet w tym czasie zaczął układać plan idealny. Do tej pory zadawał się głównie z dziewczynami z trzech landów: Arcanisa, Eryndoru i Vesperii. Kilka dziewczyn z północy próbowało rzucić na niego Oczarowanie, ale nie z nim takie gierki. Co on właściwie wie o Krezynii? Niewiele.
-Ej, przecież Ty jesteś z Lunethii- Nathaniel przypomniał sobie coś oczywistego. -Powiedz mi co mam zrobić, żeby ją zdobyć.
-Żeby Lunethianka na Ciebie chociaż spojrzała, musisz być obrzydliwie bogaty, wysoki jak drzewo, a i tak będzie wciąż kręcić nosem i narzekać- odpowiedział Caelum grobowym głosem. -Dlatego wojowniczki są tysiąc razy lepsze.
-Ale ja już jestem wysoki i obrzydliwie bogaty- brunet spojrzał na niego z powątpieniem. Nie podzielał entuzjazmu przyjaciela w stosunku do wojowniczek. Po przejściach z Avery nie miał ochoty na kolejną walkę o dominację w związku. Za dużo kłótni o błahostki.
-To masz szansę- Lunethianin skrzywił się nieznacznie. Sam niestety nie mógł pochwalić się wysokim wzrostem, nad czym wielokrotnie ubolewał.
-Więc?- Nathaniel nie zamierzał odpuścić. -Co jeszcze?
-Czy ja Ci wyglądam na specjalistę?- Caelum przewrócił oczami. -Po prostu poczekaj na dobrą okazję.
Brunet przytaknął i odwrócił się bokiem, żeby nie kusiło go zerkanie na Scarlett. Nie powinien zostać przyłapany na gapieniu się niczym Cliff. Resztę obiadu spędził, nie rozglądając się na boki i wpatrując się w swój talerz.
Na szczęście nie musiał utrzymywać kontaktu wzrokowego z osobą, której przegrzebywał myśli. Na następny ogień poszła blondynka. Zdziwił się, znajdując w jej głowie wyjątkowo trafne spotrzeżenia, co do funkcjonowania Akademii Czarów. Nie poznał jeszcze osoby, która by tak szybko połączyła fakty. Nawet większość uczniów z wyższych roczników żyła w błogiej nieświadomości.
Powierzchowne sczytanie jej myśli potwierdziło jego wiedzę o Krezynii. Pracujący mężowie i żony studiujące Uroki i Czary Użytkowe. Wizja posiadania dużego domu w spokojnym landzie nie wyglądała dla niego źle- miał już wystarczająco duży przypływ adrenaliny w trakcie misji, nie potrzebował dodatkowych niebezpieczeństw.
Już miał opuszczać jej umysł, kiedy pojawiło się jakieś imię, które wymieniały w rozmowie razem ze Scarlett. Ethan. Który to kretyn? Od razu odpalił tablet.
-Nie mów, że zhakujesz jej plan lekcji- Caelum odezwał się grobowym głosem. -Cały czas bronię naszej specjalizacji, tłumacząc, że nie stalkujemy ludzi dla zabawy, tymczasem mój przyjaciel robi to w tym momencie.
-Plan zajęć ściągnę za chwilę- mruknął niezrażony brunet. -Najpierw muszę się dowiedzieć kim jest ten typ.
Lunethianin tylko westchnął. Tymczasem Nathaniel szybko zidentyfikował intruza z pierwszego roku na chacie, a potem odnalazł go wzrokiem w tłumie. Zaraz się przekona z jakiej gliny jest ulepiony. Tym razem zastosował głęboką penetrację myśli.
Głowa Ethana okazała się jednym z gorszych miejsc w jakich ostatnio bywał. Narcyzik. Niezdecydowany życiowo. Uzależniony od opinii całego świata na swój temat oraz... Anty fan Krezynii i Zenefii. Nathaniel uniósł kącik ust. Łatwizna. Ich fascynacja sobą nawzajem skończy się przy pierwszej dłuższej rozmowie. Nawet nie liczył na wygraną walkowerem, a tu taka przyjemna niespodzianka.
Opuścił jadalnię, próbując wymyślić w jaki sposób dostać się do Scarlett w miarę szybko, bez biegania za nią po korytarzu jak desperat. Niestety dziewczyna szybko zniknęła w tłumie pierwszorocznych.
***
Specjal mikołajkowy ^^
Taki trochę fanfik z tego wyszedł, ale nie żałuję XDD Moneciara i Katharia, dostałyście wyproszoną zazdrość u Nathanka XD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro