Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#Prolog#


Wśród ogromnego tłumu idzie chłopak z kapturem na głowie od swojej czarnej bluzy. Chłopak ma czarne jak smoła włosach bladą prawie nienaturalną cere, jego lewe oko jest zielone, a prawe niebieski. Wygląda na około 18-19 lat. Jest ubrany w czarną bluzę z kapturem na głowie i luźne czarne spodnie a na nogach ubrane ma duże, czarne, męskie gleny. Patrzy w ziemię idąc przed siebie. Czasem ktoś  go szturnie ale w śród takiego tłumu nikt nawet tego nie zauwarzy. Chłopak o nieobecnym wzroku spojżał przed siebie. Chłopak nagle...znikną. Pojawił się na dachu ogromnego wieżowca z kąt obserwował zatłoczone miasto.

Crazy: LUDZIE! To ludzie! Myślałem że nigdy żadnego nie zobaczę!

Chłopak złapał się ręką odstającego z budynku słupa i zaczą na jednej ręcę kręcić się w wokół niego. Milimetry dzieliły go od upadku a on nie zwracając na to uwagi kręcił się i śmiał.

Crazy: Witaj życie! To ja Crazy!

Jego śmiech rozniusł się na całe miasto, a wiatr zdją mu kaptur ukazując jego gładką twarz z heterohromią w oczach ma rozczochrane włosy, 5 srebrnych kolczyków w lewym oraz 3 w prawym jeden na lewej brwii i jeden na języku. Chłopak zaczą spadać z wieżowca i spadał w dół. Coraz niżej i niżej. Mijał po kolei każde okno. Cały czas patrzył spokojnie lecz z szerokim uśmiechem w nocne niego rozświetlone tysiącem gwiazd. Gdzieś z dołu ludzie wpadali w panikę. Krzyczeli, wołali aby ktoś go ratował inni uciekali, a jeszcze inni zasłaniali oczy. Chłopak nie zwracał uwagi a gdy tylko usłyszał krzyki uśmiechną się szerzej.

Crazy:  Czuję się jakby na górze było niebo a na dole piekło.

Zaśmiał się. Gdy chłopak miał już z niewyobrażalną siłą udeżyć w ziemię otworzył szeroko oczy które z niebieskiego i zielonego stały się niebieskim i demonicznie wygasłym różowym. W tym samym momencie chłopak znikną, a ludzie nie dowierzali co się właśnie stało.

Ktoś z tłumu: C-co?!
Ktoś z tłumu: Czy to był jakiś żart...?
Ktoś z tłumu: TO NIENORMALNE!!!!
Ktoś z tłumu: CO TU SIĘ DZIEJE?!

Ktoś przeszedł obok mężczyzny, który wybiegł z tłumu i domagał się odpowiedzi lekko udeżył go łokciem gdy przechodził. Tym kimś był młody chłopak w czarnej bluzie z kapturem na głowie. Na jego ustach malował się rozbawiony uśmiech.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro