Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

O kulturze gwałtu i odpowiedzialności słów kilka

Punktem wyjścia dla dzisiejszej notki będzie świeża afera związana z tegorocznym Pyrkonem, jednak chciałabym, by ta sprawa była tylko punktem zaczepienia dla szerszej dyskusji, która jest – przynajmniej według mnie – cholernie ważna i potrzebna. Źródła przytaczanych materiałów będę oznaczać cyframi w nawiasach, a linki do nich umieszczę w komentarzu, żebyście też mogli się z nimi zapoznać i wyrobić sobie własną opinię na podstawie różnych wypowiedzi. Aby też ukrócić wątpliwości, chcę też na samym początku podkreślić, że notka ta zawiera wyłącznie moje spojrzenie na sprawę, a choć powszechnie spogląda się na całą aferę raczej negatywnie, w dalszym ciągu pojawiają się wypowiedzi osób, które nie widzą w tym wszystkim problemu, i właśnie nad tym faktem chcę się tutaj pochylić oraz wystosować kilka dość istotnych apeli społecznych – dlatego też byłabym wdzięczna za popularyzowanie tego tekstu oraz jemu podobnych, ponieważ dotyczy on rzeczy wybitnie ważnych, które powinna wziąć sobie do serca każda osoba, a nie tylko tutejsza społeczność. Dziękuję  też PuchatyRosomak, że dała mi znać o tej sprawie i podrzuciła główne materiały, od których wszystko się zaczęło (1, 2).

A zatem: o co tak właściwie poszło? Pewien kanał na YouTube, podlegający pod nieco większy portal TesterGier.pl, opublikował kilka dni temu film „Jak poderwać cosplayerkę?", gdzie na miniaturce umieścił słowa „Dorzucić jej coś do drinka" oraz wstawił zdjęcie cosplayerki MilkaYoo (Zuzanna Wyciślak, która też nagłośniła sprawę i której post macie w pierwszym linku), oczywiście bez jej zgody, zaś sam materiał – tak przynajmniej wnioskuję ze źródeł, bo sam film i jego mirrory zostały już zdjęte – zawierał wypowiedzi seksistowskie i promujące kulturę gwałtu, w żaden sposób ich nie piętnując, co w efekcie dało dosyć paskudny obraz.

Gdy szambo się rozlało, redakcja usunęła film oraz wystosowała oficjalne oświadczenie na ten temat (3), o którym w dość ostrych słowach wypowiedział się Jakub Ćwiek (4). Jednak nawet pomijając jego krytykę, oświadczenie zostało rozgromione przez wyciek wiadomości, którą redaktor naczelny portalu wystosował do swoich współpracowników (5):

Oczywiście (no któż by się spodziewał?) padło przepiękne słowo „dystans", zaś na oficjalnym fanpage'u portalu cała sprawa została sprowadzona do rangi „usterki" (6) – no bo przecież w sieci można znaleźć gorsze rzeczy!

A kim jest Emilia wspomniana w wycieku, oskarżana o wybijanie się na całej sprawie? Uwaga, uwaga... jest to SIOSTRA (!) wspomnianej cosplayerki, która na portalu bezprawnik.pl (7) opisała aferę, a jej wpis pojawił się już po tym, jak sama MilkaYoo zaczęła o tym wszystkim pisać. Nie ma więc opcji, by był to skok na wyświetlenia czy cokolwiek w tym rodzaju, a jedynie zwrócenie uwagi na problem.

Na potrzebę tego wpisu skontaktowałam się też z Zuzanną (więc tak, wie doskonale o tej notce i wyraziła zgodę na opublikowanie tutaj zarówno tekstu, jak i jej wypowiedzi oraz miała wgląd do tego wpisu przed publikacją), od której dowiedziałam się, że nie zamierza podejmować żadnych kroków prawnych, by pociągnąć do odpowiedzialności twórcę filmu, bo i bez tego na chłopaka spadł już tak wielki publiczny lincz i tyle kłopotów, że zapewne będzie miał nauczkę do końca życia. Sam portal TesterGier również beknął ostro za tę całą sytuację, ponieważ już na ten moment dostał medialnego permbana na przynajmniej kilkanaście konwentów fantastycznych w całej Polsce, w tym oczywiście na Pyrkon. I nie zdziwię się, jeśli liczba konwentów wrogo do nich nastawionych będzie się powiększać.

Skoro już wiadomo, o co poszło, przejdźmy może do przemyśleń na temat tej sytuacji i wniosków z niej płynących. Zacznijmy może od kultury gwałtu, której temat jest tutaj dość mocno podnoszony. Sami organizatorzy Pyrkonu już od dłuższego czasu promują hasło „cosplay nie jest przyzwoleniem". Nie jest przyzwoleniem, by pchać łapska tam, gdzie się nie powinno, nie jest przyzwoleniem, by robić z ukrycia zdjęcia dekoltów i się na nich wybijać. Żaden strój nie jest przyzwoleniem. Nic, poza jasno wyrażoną w stanie pełnej poczytalności zgodą, nie jest przyzwoleniem. Jak zostało to już podkreślone na portalu efantastyka (5), kobiece postacie z popkultury bardzo często są atrakcyjne i latają w nierzadko dość skąpych strojach, w związku z czym cosplayerki również idą ich śladem, gdy pojawiają się w swoich przebraniach na konwentach. Nie znaczy to jednak, że mają być uprzedmiotawiane z powodu swojego hobby. Można zrobić sobie z nimi zdjęcie, można pogadać, poprosić o krótkie nagranie, jednak wykorzystywanie ich wizerunku bez ich zgody, zwłaszcza w tak obrzydliwym kontekście, jak zostało to zrobione tutaj, jest absolutnie niedopuszczalne. I to tak naprawdę można odnieść nie tylko do osób bawiących się w cosplay, a do absolutnie każdego – nikogo nie wolno dotknąć bez jego zgody, bez niej też nikomu nie wolno robić zdjęć, które później się upublicznia, w szczególności w tego typu materiałach. A niektórzy tego najwyraźniej nie rozumieją, bo pojawiały się głosy mówiące, że to nic takiego i należałoby zareagować dopiero w momencie, gdyby na filmie został przedstawiony gwałt... Serio?!

Zatrzymajmy się teraz nad drugą kwestią, która dotyczy odpowiedzialności twórczej i ogólnie pojętej odpowiedzialności za swoje czyny. W swoich wytłumaczeniach (3, 6) i w wycieku wiadomości redakcja portalu TesterGier stara się raczej umywać ręce i zamiatać sprawę pod dywan. MilkaYoo postanowiła rozgłośnić sprawę i to jest jej pełne prawo, natomiast redakcja woli udawać, że nic się nie stało i że każdy popełnia błędy. Co więcej, o ile jeszcze jestem w stanie zrozumieć fakt, że redakcja stara się zatuszować problem, bo oczywiście jest to jej bardzo nie na rękę, to absolutnie nie potrafię ogarnąć, dlaczego próbują wmówić wszystkim, że MilkaYoo też powinna się tak zachowywać i oskarżają o niepotrzebne nagłaśnianie sprawy osoby, które stworzyły teksty na ten temat po konsultacji z samą zainteresowaną. Mamy więc oto kolejny poziom uprzedmiotawiania drugiej osoby, już nawet nie w kontekście seksualnym, ale ogólnie, ponieważ starają się w pewnym sensie nakazać jej, co ma myśleć i robić.

Tutaj jednak rękami i nogami podpisuję się pod wypowiedzią Ćwieka (4), który stwierdził, że pierwsze zdanie oświadczenia, głoszące wzniośle „tylko ten nie popełnia błędów, kto nic nie robi", można odnieść raczej do osoby, która próbuje swoich sił w czymś nowym i niespecjalnie jej to wychodzi, a nie do portalu, który istnieje nie od dziś i aspiruje raczej do miana „poważnego", a który wypuścił materiał szkodliwy społecznie i – zwłaszcza jeśli chodzi o wykorzystanie zdjęcia – podpadający pod paragrafy (swoją drogą, z tego co mi wiadomo, pan redaktor TesteraGier sam poprosił pana Ćwieka o wypowiedź, więc jednoczesne trucie o to, że ludzie piszą o sprawie, mimo iż w jego opinii powinna zostać uciszona, trąci tu lekką hipokryzją). Moją odpowiedzią na to więc byłby inny, równie wzniośle brzmiący cytat, którego pan redaktor być może nie zna: „nieznajomość prawa szkodzi".

Redakcja próbuje również grać na emocjach, mówiąc o tym, jakie problemy ma Kamil, twórca materiału, z powodu całej afery. Cóż, to też raczej trudno mi zrozumieć, bo problemy mieć jak najbardziej powinien, a są one tak naprawdę tylko i wyłącznie konsekwencjami jego jakże głupiego czynu, które musi ponieść. A fakt, że ma 19 lat, w żaden sposób nie zwalnia go z tego, bo jako – przynajmniej z punktu widzenia prawa – dorosły człowiek powinien zdawać sobie sprawę z tego, jaką burzę może wywołać taka publikacja i jak mocno może dostać za to po dupie. I tutaj mogę znów rzucić jakże mądrym cytatem z wbrew pozorom równie mądrego „Kubusia Puchatka": „Myślenie nie jest łatwe, ale można się do niego przyzwyczaić" – i z całego serducha polecam to zarówno twórcom, jak i nie-twórcom, ponieważ każdy przejaw głupoty może się na nas bardzo ostro odbić, a już w szczególności w przypadku, gdy przybiera on formę publiczną i jest nastawiony na szeroki zasięg. Większość z nas, użytkowników Watt, też jest twórcami i powinniśmy sobie doskonale zdawać sprawę z tego, że jako twórcy mamy na sobie również ciężar twórczej odpowiedzialności (choć nasz zasięg jest bez porównania mniejszy niż w przypadku osób z bardziej medialnych portali, jednak to nas w żadnym stopniu z tej odpowiedzialności nie zwalnia) – to, co wyrzucimy na zewnątrz, czy to pisząc, czy to mówiąc, może odbić się na innych osobach w stopniu znacznie większym niż gdybyśmy byli w stu procentach anonimowi dla społeczeństwa. Chociaż...

I tu przechodzimy do ostatniej kwestii, którą chcę tu poruszyć, choć pewnie jeszcze kiedyś rozpiszę się o niej nieco szerzej: anonimowość w sieci. Składam teraz głęboki ukłon moim profesorom i kolegom z grupy, którzy dzień w dzień udowadniają mi prawdziwość tych słów: nikt nie jest anonimowy. O każdym można znaleźć znacznie więcej, niż może się wydawać. Ja, choć raczej nieźle się kryję, sama miałam niedawno małą nagonkę, ponieważ ktoś opublikował trochę moich danych na pewnym szemranym serwisie – co prawda udało się doprowadzić do zdjęcia tego, ale coś takiego może przytrafić się każdemu. Każdego da się namierzyć, niewykluczone, że też Wasze adresy mailowe i hasła do nich krążą gdzieś po sieci w wyniku wycieku danych z serwisu, o którym nawet już nie pamiętacie (możecie to sprawdzić na stronie haveibeenpwned.com). Pisząc cokolwiek w sieci, pseudonim nas nie chroni w żaden sposób i na dobrą sprawę nikt, absolutnie nikt nie jest w stanie ukryć się całkowicie ani nie istnieje zabezpieczenie, którego nie da się złamać. Pisząc coś, choćby z anonima, wciąż jesteśmy odpowiedzialni za nasze słowa. Pamiętajcie o tym.

Wracając jeszcze do sprawy z Pyrkonem i feralnym filmem, chyba najlepiej podsumowała to wszystko sama Zuzanna:

Jak zwykle zapraszam Was do dzielenia się opiniami w komentarzach i dyskutowania nad całą sprawą. Jak Wy zachowalibyście się w podobnej sytuacji? Czy według Was redakcja TesteraGier oraz sam twórca filmu ponieśli karę adekwatną do popełnionego czynu? Czy według Was takie rzeczy należy piętnować, czy raczej przejść obok nich obojętnie? Piszcie śmiało i do następnego, kalafiorki!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro