Jak mówi stare internetowe przysłowie, miłość jest jak pierdnięcie – jeśli chcesz ją stworzyć na siłę, to i tak gówno z tego wyjdzie. Te słowa są właściwie wystarczające, by wyrazić moją opinię na temat niekanonicznych paringów w stylizowanych na kanoniczne fanfikach.

Kiedy widzę fanfiction, w którym autor shippuje ze sobą bohaterów, którzy w kanonie nawet by na siebie nie spojrzeli, łyżka mi się w kieszeni otwiera. Każda postać kanoniczna ma jakiś tam swój charakter, okej? Więc jeśli już piszecie ff, przynajmniej spróbujcie go zachować, zamiast ładować do swojej pracy bohatera, który z oryginałem ma tylko wspólne imię i nic poza tym. Fanfiction są tworzone w głównej mierze po to, by fani nie musieli wraz z końcem książki/filmu/gry wyrywać się z uniwersum, które ich wciągnęło i chcą poczytać nieco o alternatywnej historii ich ulubionych bohaterów. Widzą opko, przykładowo, o Hermionie, więc wchodzą... i BUM! Surprise. Nie ma żadnej Hermiony, jest tylko bad girl Hermi czy inna Miona, która wagaruje, pije, pali, baluje i rwie facetów. 

Podkreślam jednocześnie, że absolutnie nie jestem przeciwna tworzeniu przeróżnych historii zupełnie odbiegających od oryginalnej treści serii, ale jeśli potrzebujecie do takiej opowieści postaci z zupełnie innym charakterem niż bohaterowie z kanonu, to błagam, stwórzcie sobie jakieś OC i umieśćcie ich w danym uniwersum, zamiast tak boleśnie kaleczyć oryginalne postacie. Albo przynajmniej wyraźnie oznaczcie, że jest to bardzo mocne OOC.

Dziś krótko i na temat, bo pracuję nad kilkoma nowymi one-shotami :]