No koledze nie dasz?
Witajcie, moje zieleninki, po kolejnej długiej przerwie. A skoro Azie wraca, to niechybny znak, że w jej otoczeniu odjaniepawliło się coś na tyle popieprzonego, że aż postanowiła o tym napisać.
Dzisiejsza historia będzie o kilku zespołach, fajnym wydarzeniu muzycznym i o swego rodzaju nieuczciwości, którą spotkać możemy praktycznie na każdym polu naszego życia. A o co dokładnie się rozchodzi?
Jak wiecie – a jeśli nie wiedzieliście, to już wiecie – mieszkam aktualnie w Szczecinie i to właśnie miasto postanowiło we współpracy z rockową dumą Szczecina, czyli Chorymi, zorganizować Festiwal Garaże, ogólnopolski przegląd zespołów młodego pokolenia. Gdyby ktoś nie wiedział, na czym takie przeglądy polegają: są one zazwyczaj w formie konkursów złożonych z kilku etapów, najpierw zapisy, potem eliminacje i na końcu finał, który w sumie może trochę przypominać taki typowy talent show. Garaże jednak są o tyle wyjątkowe, że obejmują cały kraj, podczas gdy zazwyczaj tego typu eventy są rozgrywane tylko lokalnie i, co za tym idzie, nagrody na tym festiwalu były znacznie bardziej atrakcyjne niż w przypadku większości mniejszych tego typu wydarzeń. Mimo że była to dopiero pierwsza edycja – oczywiście już są w planach kolejne – do konkursu zgłosiło się ponad 100 zespołów z całej Polski, z których osiem zakwalifikowało się do finału, który odbył się w piątek – w tym szczecińska kapela Division, czyli band składający się z moich świetnych przyjaciół (tak, to kryptoreklama, zasuwać na Fejsbuki i ich lajkować, bo warto <3). Moja obecność na tym wydarzeniu była więc obowiązkowa. Mam jednak pewne gigantyczne ALE dotyczące właśnie finału, a konkretnie jednego z zespołów, który tam wystąpił.
Ogólnie show był świetny, fajnie się słuchało, fajnie oglądało, a muzyka była bardzo zróżnicowana, więc każdy mógł znaleźć tam coś dla siebie. Do czego więc ta Azie znowu się przypierdala? Ano do zespołu, który występował jako szósty. Jak wspominałam, podczas eliminacji zostało wybranych osiem zespołów, które miały wziąć udział w finale. Oficjalnie ten konkurs był przeznaczony dla młodych kapel, które jeszcze nie miały okazji się wybić i ogólnie stawiają swoje pierwsze kroki na scenie. Jednym z finalistów był zespół Ereles. Znacie? Zapewne nie, więc można powiedzieć, że jeszcze się nie wybili i nie są znani. To teraz pytanie: znacie Kabanosa? Tego od Buraków. Domyślam się, że kiedyś przynajmniej obili się Wam o uszy. A dlaczego o to pytam? Bo Ereles jest niczym innym, tylko Kabanosem, tyle że pod inną nazwą i z innymi utworami, przez co nawet samym swoim doświadczeniem scenicznym rozkładali na łopatki całą konkurencję. Uprzedzając pytanie: nie, nie wygrali, ponieważ Chorzy – którzy zresztą bardzo się z Kabanosami kumplują – najwyraźniej poszli po rozum do głowy i pomyśleli o tym, że gdyby dali im wygrać, to na festiwal spadłby taki lincz, że mogliby zapomnieć o drugiej edycji. Mnie jednak potężnie bulwersuje sam fakt, że zespół ten w ogóle został dopuszczony do konkursu i wystąpił w nim na takich samych zasadach co reszta. To był konkurs dla początkujących, jednak przez to, że Ereles się tam wkręcił, zmienił się on w starcie siedmiu grup laików z grupą profesjonalistów, którzy działają na scenie dłużej niż niektórzy z uczestników w ogóle są na świecie. Serio: Kabanos działa od 1997 roku, podczas gdy chociażby chłopaki z Division – i nie tylko oni, bo w przeglądzie brało udział też paru ich rówieśników – to rocznik 1999/2000. To jakby wykładowca uniwersytecki miał się mierzyć w jednym konkursie z licealistami.
Nie wiem, może występ Kabanosa aka Ereles miał być tylko jakimś dziwnym easter eggiem i puszczeniem oczka do widowni, jednak to wcale nie umniejsza mojego wkurwu. Przez to, że ta kapela została tam dopuszczona jako uczestnik, odebrano szanse na finał jakiemuś innemu zespołowi, który mógłby zdobyć dzięki temu wydarzeniu trochę więcej popularności, a może nawet zająć miejsce na podium i zgarnąć którąś z głównych nagród, więc uważam samo pojawienie się Ereles na Garażach za zagranie, delikatnie mówiąc, nie fair i jestem zdania, że w dużej mierze o zakwalifikowaniu ich do finału zadecydowało zwyczajne kolesiostwo.
Co Wy sądzicie na temat tego typu procederów? Uznalibyście to właśnie za taki przyjazny easter egg dla fanów Kabanosa, czy raczej za chamstwo i nieuczciwość?
A na osłodę łapcie klip zespołu Sigals, który zwyciężył w finale :3
https://youtu.be/NkxrEwnTiTA
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro