Matura
Temat ze sporym opóźnieniem, ale leci. Tegorocznym maturzystom się już nie przyda (chyba że ktoś poprawia), jednak jeśli ktoś z Was ma ten egzamin dopiero przed sobą, być może jakoś ten tekst wykorzystacie. Zajmę się tu oczywiście maturą z polskiego, a konkretnie wypracowaniem. I podsunę pewien sposób, który pozwoli wybrnąć z każdego, najgorszego nawet tematu.
Ostatnio pod wpisem "Książki nie czynią lepszym" pomiędzy dwiema użytkowniczkami wywiązała się dyskusja, jak to właściwie jest z tymi maturami - porażki uczniów na wypracowaniach są winą samych uczniów, czy raczej ich nauczycieli? Odpowiedź brzmi: obie strony są winne tak samo. Dlaczego? Już tłumaczę.
Dla niektórych nabazgranie tych trzystu słów w wypracowaniu jest niemal nieosiągalne, zwłaszcza w przypadku, gdy trafi się jakiś temat, do którego odniesienia trudno szukać wśród szkolnych lektur. Ja spotkałam się kiedyś z takim tematem na jednej z matur próbnych: motyw labiryntu. Gdyby się tak zastanowić, trudno odnaleźć jakikolwiek omawiany w szkole tekst, w którym ów motyw znajdziemy. Jednak wybrnąć się da. Najpierw jednak zastanówmy się, dlaczego tak wiele osób ma problem z takimi - na pierwszy rzut oka - tematami totalnie od czapy.
W pierwszej kolejności pokażę, gdzie leży wina nauczycieli: otóż niektórzy z nich mają do matur naprawdę beznadziejne podejście i zupełnie zapominają, że wypracowanie wcale nie służy do tego, by sprawdzić u ucznia znajomość lektur. Jego celem jest przede wszystkim sprawdzenie jego umiejętności myślenia i argumentowania swojego stanowiska.
Moja matka jest egzaminatorką i wiele razy miałam okazję zobaczyć, jak te słynne "klucze" wyglądają. Przy pytaniach zamkniętych owszem, jest tylko jedna poprawna odpowiedź, jednak w otwartych, zwłaszcza w wypracowaniu, jest ich multum, a jedyne, co posiada egzaminator, to przykłady odpowiedzi, sugestie, w jakim kierunku może pójść uczeń. Nie jest to nigdy żaden bezwzględny zestaw odpowiedzi, od którego nie ma odstępstw.
W liceum miałam szczęście trafić na polonistkę, która miała do matur podejście wręcz świetne, dzięki czemu cała nasza klasa, mimo dużej części "polonistycznych jełopów", jak to niegdyś zostaliśmy nazwani, poradziła sobie na pisemnym polskim śpiewająco. Nauczyła ona nas kilku ważnych rzeczy:
Egzaminator nie jest alfą i omegą, nie musi znać - i na bank nie zna - wszystkich książek na świecie. W związku z tym maturę ustną można bez problemu zdać, kłamiąc jak z nut i opierając się na przykład na zmyślonej na poczekaniu książce, jak to uczynił mój kolega.
Są dwa "typy" poleceń na wypracowaniu: jedno wymaga odniesienia się do wybranych tekstów literackich, drugie - do wybranych tekstów kultury. W pierwszym przypadku więc wybór mamy ograniczony wyłącznie do książek, zaś w drugim możemy odnieść się dosłownie do wszystkiego, jednak żadne z tych poleceń nie wymaga od nas odnoszenia się wyłącznie do treści omawianych na lekcji. Innymi słowy, gdy trafi się polecenie dotyczące tekstów kultury, równie dobrze możesz odnieść się do "Ferdydurke", jak i do swojej ulubionej gry komputerowej czy muralu na sąsiednim bloku.
Nie istnieje coś takiego jak nadinterpretacja. Jeśli wysnułeś z tekstu jakiś wniosek, to znaczy, że w jakiś sposób musiałeś do niego dojść. Możesz więc napisać nawet, że w "Krzyżakach" Sienkiewicz przewidział WiFi - jeśli będziesz w stanie poprzeć to wystarczająco mocnymi argumentami, zostanie to uznane. Na maturze Twoim zadaniem nie jest przedstawienie, co autor miał na myśli według standardowych interpretacji, tylko przekonanie egzaminatora, że miał na myśli właśnie to, co napisałeś.
Jeśli olałeś sobie lekturę, która jest wymagana na wypracowaniu, wcale nie jesteś skończony. W wypowiedzi pisemnej należy się do niej tylko odnieść pod konkretnym kątem, a nie przeprowadzać jej szczegółową analizę. Pisz, co Ci ślina na język przyniesie, wyciągnij wszystko, co pamiętasz, oczywiście starając się trzymać tematu. Ciągnij interpretację i przekonuj egzaminatora, że Łęcka tak naprawdę była na zabój zakochana w Wokulskim, lej wodę, rozwlekle parafrazuj zarówno to, co jest zawarte w poleceniu, jak i swoje własne wypowiedzi, których wcześniej użyłeś. Poszukaj również wskazówek w reszcie testu, bo nierzadko zdarza się, że w innych poleceniach lub tekstach źródłowych można znaleźć jakąś podpowiedź do tematu.
Pamiętaj, że końcowe wypracowanie jest najważniejszym elementem całego testu i jeśli dobrze z niego wybrniemy, praktycznie na nim samym możemy zdać cały egzamin.
I, co najważniejsze: niezdana matura to nie koniec świata. Możesz podejść do niej ponownie za parę miesięcy, za rok, za dwa, za pięć. Ten czas, który "stracisz", oczekując na ewentualną poprawkę, to wcale nie jest tak dużo i nie należy się załamywać, jeśli coś pójdzie nie tak - zwłaszcza że czasami tematy naprawdę zdarzają się parszywe, nawet z punktu widzenia nauczycieli.
To by było na tyle jeśli chodzi o mądrości pani Joli. Mam nadzieję, że komuś się kiedyś do czegoś przydadzą, a tymczasem dziękuję za uwagę, gudbaj.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro