Wierzyć
Jung Hoseok był niczym nieróżniącym się osiemnastolatkiem wraz ze swoimi pasjami i marzeniami. Jednymi z nich było otworzenie w przyszłości własnej szkoły tańca, a także możliwość występowania na scenie. Uczęszczał do trzeciej klasy liceum artystycznego ucząc się różnorakich rodzajów tańca, co wychodziło mu całkiem nieźle. W swojej grupie może nie był najlepszy, jednak jego umiejętności nie pozostawiały wątpliwości. Miał ogromny talent i towarzyską, pełną energii duszę, przez co zdobywał w swoim środowisku wiele przyjaźni. Jedne były bardziej stałe, inne natomiast mniej, jednak chłopakowi prawie nigdy przez głowę nie przeszła myśl o tym, że mógłby być samotny. Dopóki nie zachorował.
Z początku objawy nie były praktycznie wyczuwalne. Od czasu do czasu lekki ból prawego kolana, jednak w późniejszym okresie wszystko nasiliło się praktycznie o stokroć. Nie mógł w nocy spać z bólu. Przestał uczęszczać do szkoły, bo nawet chodzenie było ledwo możliwe, a co dopiero taniec? Pewnej nocy gdy jego noga spuchła do niewiarygodnych dla niego i rodziców rozmiarów w końcu udał się z nimi na pogotowie. Zrobiono prześwietlenie i położono Hoseoka na jednej z sal SOR-u. Chłopaka nie zaskoczyło, gdy do jego sali wszedł lekarz. Ale gdy zobaczył na plakietce jego specjalizację zamarł, a wszystko wokół przestało się liczyć.
***
Otworzył oczy i rozejrzał się wokół. Do jego oczu dotarło żółte światło lamp, więc domyślił się, że nastał już wieczór. Był wykończony i otumaniony lekami, które jednak powoli przestawały działać, dlatego odczuł dość mocne ukłucie w nodze. Westchnął cicho i chciał przewrócić się na drugi bok, jednak wtedy jego noga zabolała tak mocno, że powstrzymanie jęknięcia stało się praktycznie niemożliwe. Skupił przez to na sobie spojrzenie Taehyunga, który tego wieczora z niewiadomego powodu nie mógł zasnąć. Podniósł się do siadu i spojrzał na Hoseoka wzdychając.
- Wszystko okej? - zapytał.
- A czy wyglądam na kogoś u kogo jest wszystko okej? - warknął, za wszelką cenę starając się jednak przewrócić na ten drugi bok, co znacznie utrudniał mu ten cholerny ból, który stawał się coraz silniejszy i silniejszy.
- Zawołać lekarza?
- Nic mi nie jest - warknął jeszcze raz.
- Przed chwilą twierdziłeś coś innego. Yah, nie bądź taki problematyczny - westchnął Taehyung podnosząc się powoli z łóżka chcąc iść do dyżurki.
- Powiedziałem, że nic mi nie jest! - krzyknął Hoseok, po czym kilka łez spłynęło po jego policzku. Taehyung zatrzymał się w połowie kroku, po czym podszedł do Hoseoka i ukucnął przy jego łóżku.
- Boli cię noga, prawda? - spytał.
- Skąd to wiesz...?
- Twoja mama powiedziała mi i Yoongiemu hyungowi, kiedy spałeś.
- Miała nie pisnąć słowa... - Hoseok szepnął sam do siebie, jednak Taehyung i tak go usłyszał.
- Nie masz się czego wstydzić, ani niczego ukrywać. Wiesz... To, że nikt nie będzie wiedział o chorobie nie sprawi, że ona zniknie. To może zaboleć, ale najlepiej będzie jeśli przestaniesz udawać i się z tym pogodzisz.
- Niby co ty możesz wiedzieć - prychnął Jung pociągając nosem.
- Cóż... W chorowaniu mam już kilkuletni staż, więc niestety muszę przyznać, że wiem co mówię.
- Na co chorujesz?
- Białaczka z przerzutami do żołądka. Guzy pękają i zostawiają dziury, po prostu spore wrzody.
- Da się to wyleczyć?
- Już nie. Testują ostatnie leki, które trochę przedłużą mi życie i wypuszczą do domu. Pożyję sobie przez jakiś czas, a później no... Chyba sam się domyślasz.
Hoseok pokiwał smutno głową dając znak, że rozumie. Później spytał:
- Jak dajesz sobie w tym radę?
- Na początku było ciężko, to oczywiste. Ale później przywykłem do tej myśli. Ratowała mnie przede wszystkim wiara w siebie i ludzi, którzy mnie otaczali. Może nie udało nam się pokonać tej choroby, ale w miarę możliwości staraliśmy się spędzać jak najwięcej dni z uśmiechem zapominając o tym cierpieniu. I to jest moja rada dla ciebie. Otocz się bliskimi osobami i starajcie się przetrwać razem każdy dzień. Nie myśl o bólu, tylko o tym, co możesz zrobić, aby na twojej twarzy pojawiał się uśmiech. Nie marnuj swojego życia, Hobi.
- Hobi?
- To urocze zdrobnienie od twojego imienia. Będę tak na ciebie mówił, więc przyzwyczajaj się.
Hoseok zachichotał, po czym pokiwał głową. Patrząc w oczy tego niezwykle pięknego chłopaka czuł, że będzie w stanie to wszystko przetrwać. Dla niego.
a/n: kekeke, chyba kolejny ship nam się szykuję. obiecuję, że w następnych rozdziałach skupię się bardziej na relacji namjinów, i to tak porządnie, więc szykujcie się.
a tak przy okazji na moim profilu pojawił się nowy ficzek. jak ktoś lubi jikooki w roli policjantów goniących po sprawiedliwość to zapraszam 💕
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro