Epilog
And did you think this fool could never win?
Well look at me, I'm coming back again
I got a taste of love in a simple way
And if you need to know while I'm still standing, you just fade away
~ Elton John, "I'm Still Standing"
(Autor: Bernie Taupin)
***
San Francisco, styczeń roku 2004
Castiel był jednocześnie szczęśliwy i zdenerwowany. Był czas, gdy wątpił, że doczeka tego dnia, jednak wreszcie, po ponad siedemnastu latach życia u boku Alfiego, doczekał się.
Oświadczył mu się cztery lata temu, gdy w Kalifornii wprowadzono możliwość zawarcia związków partnerskich. Mogli zawrzeć związek partnerski, ale woleli poczekać z nadzieją, że być może kiedyś pojawi się czas, gdy będą mogli wziąć ślub. Ten czas właśnie nadszedł.
Obaj byli po czterdziestce – był to dość późny wiek na ślub, ale dla nich był to najwcześniejszy możliwy termin. Cieszyli się, że w ogóle dostali taką szansę – wielu spośród tych, którzy o to walczyli nie dożyło tej chwili.
Od osiemdziesiątego ósmego pojawiali się na paradach co roku. Ich biznes dobrze się rozwijał – spłacili kredyt po dziesięciu latach, gdy inwestycja ostatecznie im się zwróciła. Przez ostatnie sześć lat jedynie powiększali swój majątek. Jednak nie pieniądze były dla nich najważniejsze, a podziękowania od klientów, którzy wreszcie mogli spędzić romantyczny wieczór ze swoim partnerem poza domem i bez obawy, że spowoduje to problemy. Sami zresztą korzystali z firmowych jachtów, aby czasem spędzić wspólny wieczór.
Decyzja o ślubie zapadła szybko – byli zaręczeni, czekali na ten dzień, więc gdy tylko dowiedzieli się, że prawo im to umożliwia, postanowili się pobrać ledwie tydzień później.
Zaprosili nie tylko przyjaciół, ale też rodziny ich obu. Rodzice Castiela bez zawahania oznajmili, że przyjadą – oni chyba też cieszyli się z faktu, że na starość doczekali tego dnia. Natomiast rodzice Alfiego, mimo upływu czasu, nie zmienili swojego podejścia – owszem, wpuścili ich do mieszkania, ale gdy tylko dowiedzieli się o ślubie, natychmiast kazali im wyjść.
Alfie do końca miał nadzieję, że zmienią zdanie – poszedł do nich sam dzień przed ślubem, ale to nie przyniosło niczego poza kolejną kłótnią, w której siostra, która akurat była w domu, zarzuciła mu, że jest egoistą i łamie rodzicom serce. To był moment, w którym postanowił odpuścić i pogodzić się z tym, że jego rodzice nigdy nie zmienią zdania.
W dniu ślubu nie odczuwał jednak braku rodziców, bo właściwie ich miał – rodzice Castiela od dawna traktowali go jak syna i nieoficjalnie był dla nich zięciem od wielu lat, a tego dnia nie było inaczej. Podobnie jak razem z Castielem od lat traktowali się jak małżeństwo – dzisiejsza uroczystość była tylko formalnością czegoś, co dla nich od dawna było oczywiste.
Świadkiem Alfiego była Charlie, natomiast u Castiela wybór padł na Deana – nie widział innej możliwości – wybór Deana wydał mu się oczywisty.
Zresztą Dean, nawet jeśli miał tylko tydzień czasu, mocno się zaangażował i w porozumieniu z Charlie zdołał im obu zorganizować wieczór kawalerski. Dean cieszył się tak, jakby to był jego własny ślub – Castiel zasłużył na to, aby wziąć ślub z Alfiem.
Dean wolałby mieć więcej czasu między dowiedzeniem się o ślubie, a ślubem, aby wszystko lepiej zorganizować, ale po rozmowie z Castielem zrozumiał, że przyjacielowi chodzi przede wszystkim o to, aby założyć obrączkę na palcu Alfiego, nie ważne w jakich okolicznościach.
Ostatecznie ślub odbył się po prostu w urzędzie, ale dzięki zaangażowaniu Deana i Charlie, po wszystkim spotkali się w wynajętej sali z kateringiem, gdzie zorganizowali skromne kilkugodzinne wesele.
Castiel czuł się dziwnie tańcząc powoli z Alfiem przed wszystkimi, ale było coś niezwykłego w tym, gdy tańczyli wtuleni w siebie – reszta świata mogłaby przestać istnieć.
— Co teraz czujesz? — spytał Alfie, opierając głowę na ramieniu swojego męża, bo tym teraz był dla niego Castiel.
— Że wreszcie wszystko jest tak, jak być powinno — odparł. — A ty?
— Że jestem szczęśliwszy niż kiedykolwiek wcześniej.
Obaj się uśmiechnęli i obaj mieli rację – byli szczęśliwsi niż kiedykolwiek i wreszcie wszystko było tak, jak być powinno, nie tylko u nich.
Małżeństwo Deana i Lisy układało się dobrze – po problemach na początku małżeństwa, przez kolejne lata było coraz lepiej. Byli szczęśliwi razem i dobrze radzili sobie z wychowaniem dzieci.
Ben dostał się na dobre studia – wyrósł na mądrego dzieciaka, z którego Dean i Lisa byli dumni. Jego siostra powoli zbliżała się do wyboru uczelni, na którą chce zdawać.
Charlie wciąż była ze Stevie, ale nie myślały o ślubie – nie uważały, że tego potrzebują, szczególnie, że żadna z nich nie mogła liczyć na wsparcie rodziny – miały tylko przyjaciół.
Meg faktycznie się rozwiodła, ale wyszła za mąż ponownie – tym razem za lepszego mężczyznę, który naprawdę się o nią troszczył i zaakceptował to, że ma dorosłe dzieci z innym.
Benny wciąż trzymał się postanowienia bycia singlem, ale odzyskał kontakt z córką, co było dla niego o wiele ważniejsze niż trwały związek.
Cała rodzina Castiela wiedziała o jego orientacji – nie wszyscy go zaakceptowali, ale spora część rodziny pojawiła się na ślubie. Pojawił się nawet Balthazar, który był jednym z pierwszych do gratulacji po ceremonii.
Może i do pełni szczęścia brakowało im akceptacji rodziny Alfiego, ale nie mogli mieć wszystkiego. Liczyło się to, że oni, ich najbliższa rodzina i przyjaciele byli szczęśliwi. Liczyło się to, że po wielu gorszych chwilach w życiu, nie tylko Alfie i Castiel, ale też Dean odnaleźli trwałe szczęście.
A/N
28.03.2021 (2)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro