Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🍁

Jedną z najgorszych spraw pod słońcem jest znalezienie się w biurze Hokage. Możesz być uczniem akademii, geninem, chuninem, joninem, a nawet kapitanem jednostki ANBU. Procedura wizyty zawsze pozostanie ta sama. Cisza, która z każdą kolejną chwilą będzie wydawać ci się skondensowaną powagą miejsca, w jakim się znalazłeś. Ale tak jest przez kilka pierwszych spotkań. Później ta absurdalna powaga staje się dziwnym przejawem szaleństwa, które wylewa się z dokumentów, raportów i sprawozdań. Ot biurokracja pochłania najważniejszą osobę w wiosce, a ty krzywisz się na myśl, że twoje wyobrażenie było inne. Krzywisz się też na widok wiecznie dreptajacej w pobliżu brunetki, która jest cieniem Hokage, nie twoim. Co za tym idzie jej obecność staje się marną dekoracją.

- Hokage-sama, przygotowałam plan resocjalizacji, chociaż wątpię, by został on zrealizowany w znacznej części - podaje niewielkich rozmiarów zwój zostaje w ręce blondynki, całości asystuje perfekcyjnie wyćwiczony ukłon.

Kolejny raz dostrzegam mnogość zalet uniformu ANBU. Główną zaletą, po której wymienieniu nie trzeba wyliczać już kolejnych, jest całkowita izolacja od świata dzięki masce. Mimo to obracam ukrytą twarz w kierunku okna, znajdującego się tuż za plecami Piątej. Mogę teraz obserwować pielgrzymujące grupy ludzi, którzy mimo śniegu pogrążeni byli w rutynie codziennej pracy.

- Cóż... - przez moment moment zastanawiam się czy jeszcze mogę zrezygnować. Pod maską w bezruchu zastygają mi usta. Przypomina to karpia koi, którego jakieś dziecko dla zabawy wyłowiło z wody. Plotki mówią, że takie dzieci pracują teraz przy oczyszczaniu ryb – Zakładam, że dobrym początkiem będzie nałożenie pieczęci. Jeśli to zrobimy, unikniemy późniejszych kłopotów.

- Nie złamie jej?

- Kluczem do pozbycia się pieczęci jest jej posiadanie, a ponieważ będzie miał do czynienia z pieczęcią mojego klanu, to ja będę ją nosić - wyjaśniam, pomijając pewnie parę szczegółów za dużo.

- Ty? – stojąca za blondynką, Shizune przestała przyglądać się śpiącemu Tonton. Pomysł Naruto wydawał się jej absurdem od początku. Dziękowała Mędrcowi Sześciu Ścieżek za każdym razem, kiedy Tsunade odmawiała i tłumaczyła blondynowi, do czego może doprowadzić jego szaleńcza chęć zbawienia Paina. I nawet wtedy, gdy zmęczona Tsunade wyraziła zgodę, Shizune nie wierzyła, że blondyn znajdzie odpowiednią osobę, która podjęłaby się misji tego typu – Czym jest ta pieczęć?

- Tak długo, jak będę miała ją na sobie, będę w stanie blokować przepływ jego czakry. Co więcej, on nie będzie w stanie wyczuć mojej. Będę dla niego zwykłą kobietą.

W odpowiedzi kiwa głową, jakby nagle pojęła coś trywialnego

- To zbyt ryzykowne – Hokage unosi wzrok znad zwoju – Nie uważasz, że lepiej będzie, jeśli będzie widział w tobie kapitan ANBU? Powinien czuć do ciebie respekt, a nie się nim unosić.

- Z całym szacunkiem czcigodna, mamy do czynienia z mężczyzną. Doszłam do konkluzji, że ktoś, kto do tej pory wydawał rozkazy i... powiedzmy, sprawował pewną ważną życiową funkcję, raczej niechętnie współpracowałby ze mną po takiej degradacji. A tak, jego męskie ego nie ucierpi. W ten sposób nie będzie trzeba też szukać „chętnych" do pomocy. To znaczy, będę potrzebowała niewielkiej pomocy przy zakładaniu pieczęci - teraz ja chciałabym dojść do założenia, że właśnie nie wypowiedziałam pobożnych frazesów.

- Hm? Ile osób ci trzeba?

To ciekawe. Kiedy zaatakowano wioskę nikt nie pytał ile osób potrzeba. Teraz mogłabym powiedzieć dowolną liczbę. Pięć, osiem, dwadziesciatrzy, stodwa, placek z wiśniami. I dodałabym. Tyle osób i tyle placków ile bym sobie zażyczyła, bo któraś z nas zachowywałaby się na tyle pewnie, żeby przekonać ich wszyskich - ludzi, nie ciasta - że ten groźny przestępca nam już nie zagraża i mogą śmiało wejść ze mną do jego celi.

- Wybrałam już Hidekiego i Noritoshiego do pomocy. Yamanto-san także pójdzie z nami. oczywiście Hokage-sama, jeśli będziesz chciała brać udział w pieczętowaniu, zapraszamy - kiwak głową, zachęcając do zakończenia dysputy.

~*~

- Kokuangyo no Jutsu * – mężczyzna z maską wilka kiwa głową w kierunku, dając znak, że zadanie właśnie się rozpoczęło.

Ktoś inny składa kolejne pieczęci.

Drewniane warstwy usteoują jedna po drugiej. Możemy wejść do klatki lwa.

~*~

- Pani kapitan nie powinniśmy zostać, chociaż na to jedno spotkanie? - postać nosząca maskę wilka odrywa się od nakładania pieczęci na drewnianej posadzce.

- Też nie podoba mi się pomysł pozostawienia Pani samej, z całym szacunkiem – drugi z członków ANBU, również zaprzestaje czynności.

Kątem oka dostrzegam, że to nie tworzona pieczęć stanowi teraz obiektu zainteresowania zebranych.

- To miłe, że się martwicie, ale to pierwsze spotkanie jest niezwykle ważne. Poza tym, że wyjaśnię mu co i jak, chciałabym, żeby czuł się w miarę komfortowo, a więc też zapewnić go, że cała ta farsa będzie odbywać się bez nadzoru. Poza tym pieczęć nie zapobiega przed wykrywaniem czakry osób, które jej nie posiadają, a ja nie chciałabym, żeby w razie niepowodzenia wiedział, kto jest odpowiedzialny za pozbawienie go zdolności – starałam się, mieć głos jak najbardziej spokojny.

- [Imię] pamiętaj, że to wciąż przestępca.

- Hokage-sama przy takiej konfiguracji spraw nie powinno być większego ryzyka - jasne, że nie zapomnę, to że będę z nim pić herbatkę nie znaczy, że mam zamiar go rozgrzeszyć, usprawiedliwić i poklepać po ramieniu, mówiąc że tak właściwie miał rację.

Gdzieś za mną, ktoś wzdycha. Robi to przewlekłe ciężko.

Mruże oczy. Przechylam głowę. Przyglądam się znakom pieczęci. Absurdalnie chaotyczne symbole układają się w zagmatwaną całość.

- Pieczęć gotowa – sięga dłonią do maski kota – Jikozou – dodaje nim, którekolwiek zdąży przywrócić mi zdrowy rozsądek. Odlsanism rękaw, obserwując, jak na bladej skórze powstają kolejne symbole. Mój klucz. Klucz do obcej, brudnej czakry. Klucz do przestępcy.

Farsa trwa parę chwil. Naciągam rękaw, nie chcąc przyglądać się skutkom ubocznym braku asertywności.

- Ostatnim co możecie zrobić jest dopilnowanie, by nasz gość honorowy pozostawał w błogim stanie nieświadomości, aż nie doprowadzę się do odpowiedniego stanu.

~*~

* Kokuangyo no Jutsu – wiem, że blokuje jedynie widzenie, ale na potrzeby opowiadania umawiamy się, że blokuje też inne zmysły.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro