Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

>> Papierowa Wojna <<

Obudziłam się z pogniecionym ubraniem i potarganymi włosami. W drzwiach widziałam moją walizkę o której zapomniałam, aby wziąć ją po treningu.

Wyjęłam ubrania - czerwona, zwiewna i sięgająca do kolan sukienka w białe kwiaty. Na szyję założyłam naszyjnik w kształcie okręgu, który dostałam 8 lat temu od brata, zanim umarł.

Urodziłam się w rodzinie zabójców, gdzie każdy dzień był niebezpiecznym, ze względu na to, że nikt nie zawahałby się użyć broni przeciwko nam.

Spotykając się pewnego dnia z policją wszyscy mnie rozpoznali i skierowali pistolet w moją stronę. Sekundę zanim rozległ się strzał mój brat wyskoczył przede mnie wciskając mi do ręki ten naszyjnik. Przytulił mnie, chroniąc własnym ciałem.

Jako 8 latka nie za dużo rozumiałam co się stało. Szturchałam brata. Mówiłam mu: " Bracie obudź się ". Byłam zdziwiona, że brat nie odpowiada.

Policja wiedząc, że nie wiem o co chodzi zlitowała się nade mną i przyjęła mnie do grona od nowa nauczając mnie prawa. Na początku mi nie ufali i musiałam sama siedzieć w odizolowanej celi. Moje zdolności zabójcy jednak były przydatne i wkrótce pomagałam policji chwytać przestępców.

W końcu usłyszałam o więzieniu, gdzie są najwięksi więźniowie. Pomyślałam, że są tam samotni. Dlatego poszłam tam i wzywałam do pokoju spotkań wszystkich po kolei. W końcu widząc, że więźniowie są szczęśliwsi i cały czas pytali o wizyty, zostałam przyjęta jako pół strażnik.

Obecnie jestem zlikwidowana z listy przestępców, mimo że nadal ćwiczę specjalne techniki zabójców, aby ich nie zapomnieć.

Spojrzałam jeszcze raz na naszyjnik, po czym wyszłam z pokoju zamykając go na klucz. Na początek odwiedzałam więźniów, których znałam, ignorując wiadomość, że jest już przerwa strażników na śniadanie.

Weszłam do celi jednego z hazardzistów, który powitał mnie przytuleniem. Wyjęłam karty i zaczęliśmy grać. Jak zwykle przegrałam, ale mało brakowało do wygranej. Ten białowłosy chłopak nauczył mnie jak grać w większość gier karcianych.

Moją techniką na wygranie, jest zmiana technik. Dziwne? Nie. Kiedy przeciwnik zorientuje się jaką techniką grasz, musisz ją po prostu zmienić, zaskakując drugą osobę. Obecnie mam 50 różnych stylów gry. Ostatniego jeszcze nikt nie rozgryzł. Seitarou był blisko odkrycia, ale nie dałam mu więcej czasu bo "zniknęłam".

Kolejnym więźniem był rysownik, który zaplanował kradzież pieniędzy z banku. Widząc mnie uśmiechnął się i razem zaczęliśmy rysować drugą osobę w stylu mangowym. On zrobił to w kilka minut. Poprawiał mnie, gdy proporcje były za duże, albo gdzie trzeba mocniej zacieniować.

- Poprawiłaś się - powiedział zadowolony.

- To dlatego, że robiłam wszystko co mi kazałeś - uśmiechnęłam się radośnie.

Obeszłam jeszcze ponad dziesięć celi zanim zabrałam się uświadomiłam sobie, że jeszcze nic nie jadłam. Poszłam na obiad z kilkoma znajomymi więźniami i słuchałam ich historii.

** U więźniów z celi 13 **

Wszyscy zauważyli, że panował tu radosny nastrój.

To z powodu tej dziewczyny?

Na obiedzie większość dyskusji odnosiła się do szatynki.

- Była już u ciebie? Mam nadzieję, że wkrótce mnie odwiedzi... - mówił jeden.

- Mnie też! - wykrzyknął jeden.

Czwórka więźniów z celi 13 odwróciła się w stronę strażnika budynku 13.

- Jak to odwiedzić? Ma tyle znajomych? - zapytał Nico.

- Nie, ona po prostu pracuje i lubi odwiedzać więźniów - odpowiedział Hajime.

- Jest szansa, że nas odwiedzi?! - wykrzyknął Uno.

- I to bardzo duża - powiedział Seitarou. - Nie było jej na śniadaniu, co znaczy, że pewnie znowu ich odwiedza. Mam nadzieję, że nie nagłoduje.

W tym momencie na stołówkę weszła dziewczyna w czerwonej sukience. Kilka osób rzuciło się w jej stronę. Była zaskoczona, ale później pokiwała głową i usiadła z więźniami przy stole. Pozdrowiła kucharza i pochwaliła go za główne danie.

** Lily Pov **

Kiedy wszyscy mieli już te same dania, założyliśmy się kto pierwszy zje. Uwielbiałam spaghetti (jak to się pisze...?) więc zgodziłam się. Jeżeli oni wygrają, jutro będę musiała spędzić z nimi dodatkową godzinę, natomiast jeżeli ja wygram, oddają mi swoje ciastka, które dostaną na kolację.

Jeden zaczął odliczać.

4, 3, 2, 1, START!

Ruszyliśmy. Jako, że starałam się nie pobrudzić ubrań szło mi to wolniej niż powinno. W końcu przegrałam. Miałam całe czerwone usta od sosu.

Obiecałam, że jutro się z nimi dodatkowo spotkam i wytarłam usta chusteczką, którą później zwinęłam i rzuciłam tak, że trafiło do kosza na drugim końcu sali. Potem podeszłam do Seitarou.

- Hej, Seitarou - dotknęłam jego ramienia.

- Tak? - zapytał niebieskowłosy.

- Musimy w końcu rozegrać kolejną partię karcianą - powiedziałam, a jego oczy zabłysły.

- Oczywiście!

- Z tobą też będę musiała zagrać - odwróciłam się do chłopaka z długim żółtoróżowym warkoczem.

- Ze mną? Dlaczego? - zapytał Uno, udając, że nie umie grać w karty.

- Wyglądasz jak profesjonalista w hazardzie - zlustrowałam go ponownie. - To jak?

- Tobie nie odmówię - uśmiechnął się chytrze. - Nie licz na litość, mimo że jesteś dziewczyną.

- Uwielbiam takie nastawienie - zacisnęłam radośnie pięści, po czym wyszłam z sali.

Postanowiłam poćwiczyć bieganie, abym kolejnym razem kiedy zrobię pułapkę na Yamato, nie musiałam się tak męczyć. Przebrałam się i biegłam przez jakąś godzinę, aż w końcu postanowiłam zakończyć trening na dzisiaj.

Ponownie założyłam sukienkę, biorąc przy okazji prysznic, po czym odwiedziłam jeszcze dwie cele. Jakichś pięciu nie zdążyłam odwiedzić, jednak postanowiłam sobie, że jutro to zrobię.

Na stołówce usiadłam z innym więźniem. Miał długie fioletowe włosy i nosił na sobie czarną maskę zasłaniającą usta. Przedstawiał się jako ninja, jednak rozpoznałam go jako znanego aktora.

Na początku był nie ufny. " Jest coś w ogóle takiego jak specjalny strażnik? " - był bardzo podejrzliwy, ale rozpoznając moje okropne zdolności aktorskie, postanowił mnie poprawiać (z litości?). Odegraliśmy kilka najśmieszniejszych scen z jego filmu, a także ułożyliśmy jedną.

Na koniec dnia grałam z dwoma strażnikami w scrabble. Jako, że uwielbiam gry i słodycze, ponieważ jako dziecko miałam tylko kamienie, patyki i sztylety, a policja nie mogła sobie pozwolić na zbyt duże wydatki, chodziłam w różne miejsca, gdzie gdy były darmowe lub za jakieś grosze i tak się nauczyłam większości gier, obsługi zabawek i robotów.

Patrzyłam z radością na moje ciastko. Nie jadłam słodyczy odkąd opuściłam więzienie.

- Ty naprawdę musisz uwielbiać słodycze - powiedział fioletowłosy chłopak, Tsukumo.

- Yhm - pokiwałam głową z pełną buzią i lekko się uśmiechnęłam. Przełknęłam kawałek. W dłoniach trzymałam dwa kawałki ciastka, które niechcący przełamałam.

- Możesz wziąć moje. Mi nie smakuje - powiedział i przełamał na pół i podał mi nieugryzioną cześć. Szybko wepchnęłam sobie mój łakoć do buzi, aby chwycić ciastko od niego.

Kiedy zjadłam oddane ciastko, podziękowałam i kontynuowaliśmy rozmowę.

- Więc to dlatego trafiłeś do więzienia - zamyśliłam się nad historią aktora. Chcąc wrócić do swojej wioski, chłopak niechcący wszedł na teren prywatny, przez co zamknęli go w więzieniu z którego później uciekł. - Ja też kiedyś byłam w więzieniu.

- Dlaczego? To nie jest nic osobistego? - zapytał.

- Nie, jednak parę informacji nie mogę wyjawić. Urodziłam się w dość... dziwnej rodzinie przez co byłam traktowana tak samo jak oni. Mając 8 lat zostałam złapana w pułapkę policji i mój brat poświęcił się, abym przeżyła. Zanim umarł dał mi to - pokazałam na naszyjnik. - Zostałam jednak zatrzymana przez policję, siedziałam w celi w odosobnionym więzieniu. W końcu kiedy zostałam uznana za niewinną, bo nikogo nie zabiłam, dowiedziałam się o tym więzieniu i nie chciałam, aby ktokolwiek był samotny jak ja - uśmiechnęłam się smutno, a on mnie przytulił. Byłam zaskoczona, ale szczęśliwa.

W końcu nadszedł koniec posiłku. Pożegnałam się z ninja i ruszyłam w stronę pokoju. Praktycznie nie byłam zmęczona, mimo treningu i ciągłych odwiedzin. Nagle usłyszałam jak ktoś biegnie w moją stronę. To był Seitarou. Płakał i zasłaniał sobie oczy rękawem.

- Co się stało? - zapytałam.

- W celi 13. więźniowie mi dokuczają - załkał. - A już miałem z nimi dobre relacje... Teraz boję się obok nich przechodzić...

- Mogę ci pomóc - zaproponowałam, a on przytaknął. Zaczęliśmy wieczorny obchód.

Kiedy byliśmy przed oknem celi 13, stanęłam obok, tak aby nie można mnie było zauważyć, a Seitarou ruszył dalej udając pewnego siebie.

- Myśleliśmy, że już nie wrócisz - powiedział czarnowłosy chłopak z czerwonymi końcówkami włosów. Chwycił zgniecioną kulkę i rzucił nią w Seitarou. Ja natomiast rzuciłam zielone jojo i odbiłam kulkę o ścianę i ją złapałam.

- Eee? - najwyraźniej nie zobaczyli co się stało. Powtórzyli to kilkanaście razy. W końcu skończył im się papier.

- Seiarou, mam wszystko - powiedziałam wynosząc wszystkie kulki.

- Więc to ty zablokowałaś nasze kulki - powiedział umięśniony chłopak z czerwono-fioletowymi włosami.

- Tak, to ja - uśmiechnęłam się. - Czas odwrócić role - chwyciłam do ręki kulkę papieru i cisnęłam ją w bruneta z kajdankami, po czym wyjęłam kolejną. Wkrótce stała się to bitwa na kulki. Większość zwitków łapałam w locie, jednak czasami musiałam się schylać, co moi przeciwnicy wykorzystywali, aby mnie obrzucić stertą papieru.

Seitarou patrzył na nas i od czasu do czasu prosił abyśmy przestali. Po jakimś czasie przestałam ignorować jego prośby i podeszłam do niego. Spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem, jakby chciał zapytać co zamierzam zrobić.

Wcisnęłam do jego ręki kulkę i pokazałam mu na więźniów.

- Spróbuj - powiedziałam poważnym tonem, tak jakby była to najważniejsza chwila w życiu każdego.

- A-ale ja... - zaczął, ale przerwałam mu pchając go przed więźniów. Nagle do głowy wpadł mu pomysł. - J-jeżeli nie będę musiał rzucać dostaniesz lizaka - powiedział patrząc na moją reakcję. Oczy mi się zaświeciły i natychmiast wzięłam mu kulkę z rąk, a także zebrałam wszystkie pozostałe.

- To ja idę to wyrzucić - mówiłam jak jakiś robot. - Później przyniosę wam nowy papier - zwróciłam się do więźniów.

- Co?! Lizakiem ją przekupiłeś? - powiedział Uno, nie dowierzając. - Ona to z podstawówki jest?

Seitarou odetchnął z ulgą.

- Nie. Ona po prostu uwielbia słodycze. Tylko w tym więzieniu od czasu do czasu je dostaje. Jako dziecko została wychowana w.... nienormalnej rodzinie. Nie dostawała słodyczy i zabawek, a teraz ta miłość do nich została przeniesiona na późniejszy wiek.

- Nienormalnej rodzinie? - zapytał Jyugo.

- To osobiste pytanie - strażnik uśmiechnął się słabo. - Jeżeli będzie chciała to sama wam powie. Ja tymczasem muszę iść po tego lizaka. Błagam was nie uciekajcie - Seitarou rzucił przez ramię odchodząc.

W tym czasie wyrzuciłam kulki i zaczęłam szukać Seitarou. Znalazłam go niedaleko celi przy której ostatnio się zatrzymaliśmy. Rzuciłam się w jego stronę.

- Proszę - podał mi słodycz ślicznie opakowany w przezroczystą folię i niebieską wstążkę.

- Dziękuję! - przytuliłam go, po czym od razu odwinęłam folię i wsadziłam lizaka do ust. Słodki smak wiśni i coli buzowały w moich ustach. Cały czas z uśmiechem na twarzy towarzyszyłam niebieskowłosemu przy patrolu.

Po jakichś 2 godzinach pożegnałam się i wróciłam do pokoju. Umyłam się ubrałam w piżamę i walnęłam w kimono.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro