Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Na stacji

– Diano, wstawaj! – to Matylda budziła córkę.

– Na śniadanie i na pociąg – powiedział tata – tam ci źle nie będzie. Dziewczynki w twoim wieku, siedem sióstr i jeden chłopiec starszy o rok. Ciotka Alicja jest bardzo miła, zobaczysz!

– Mogę pożegnać się z Daisy? – spytała Diana.

– Tak.

– To lecę. Pa!

Diana wybiegła i ruszyła do domu naprzeciwko. Daisy widząc to wybiegła.

– Cześć. Co tak wcześnie?

– Daisy, chcę się pożegnać.

– Coo?

– Za dziesięć minut przyjeżdża mój pociąg.

– Na ile?

– Całe wakacje.

– Diano, już czas! – krzyknęła mama.

– Odprowadź mnie Daisy.

Poszły razem na stację. Z dala było już słychać gwizd i sapanie zbliżającego się pociągu. Daisy złapała Dianę za rękaw.

– Pisz! Pisz co u ciebie. Dobrze, Diano?

– Dobrze. Będę pisać. Obiecuję ci.

– Diano, do pociągu! – krzyczała mama.

Diana razem z bagażami wskoczyła do pociągu i po chwili wyglądała z pociągu.

– Diano, nie zapomnij o mnie. Nie zapomnij!

– Diano, dbaj o siebie! Słuchaj ciotki Alicji!

Te okrzyki stłumił gwizd ruszającego pociągu. Coraz szybciej migały domy i ogródki. Diana zamknęła oczy i usiadła. Kiedy tak siedziała i siedziała, czuła, że jest coraz bardziej senna, senna, senna, aż w końcu usnęła.

Obudziło ją mocne szarpnięcie za ramię.

– Dziewczynko, wstawaj. To już Grzybeczne! – wołał konduktor ściągając bagaże Diany.

Na stacji jakaś kobieta przedzierała się ku Dianie.

– Diano, jestem ciocia Alicja. Wiem, że nie chciałaś tu przyjeżdżać. Ale... chodź, chodź do domu. Poznasz wszystkie dziewczynki.

Po chwili były w domu. Przed Dianą na baczność stało siedem dziewczynek. Ciocia Alicja wszystkie kolejno przedstawiała milczącej Dianie.

– Diano, spójrz, to jest Sara, Mako, Elaine, Tina, Adiel, Karen, Kala, a to Jeams. Zostawiam was samych.

Jeams zaraz skoczył do Diany.

– Dlaczego przyjechałaś tu za karę?

– Mamy sąsiadkę, która codziennie do nas przychodziła z córką Minewrą. Ach, jak ja jej nie lubię! Obraziła mnie, sprałam ją na kwaśne jabłko i oto skutki. Ale za to do nas nie przychodzi.

– Fajna jesteś. Masz już jednego przyjaciela na Grzybecznych.

– Och, wcale nie jednego. Ja też! – zawołała Mako.

– I ja!

– I ja!

– I ja!

– A my nie! – miauknęły zgodnym chórem Kala, Elaine i Sara.

– Dzieci, na kolację! – wołała ciocia Alicja z dołu.

Zeszli na dół, gdzie wspaniale pachniała kolacja.

– I jak, Diano? – spytała figlarnie ciocia.

– Wspaniale, ciociu. Mam nowych przyjaciół!

– No to jeść i spać.

Po kolacji poszli do swoich pokoi. Zapadła noc.  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro