Kłótnia sąsiadek
Rankiem w Obłąkanej Dolinie wszystko powolutku budzi się do życia. Jej mieszkańcy poziewując i bardzo leniwie wstają z ciepłej pościeli i otwierając swoje okna z wielką niechęcią wracają z Krainy Snów do Obłąkanej Doliny. Pierwsza otworzyła swoje okno pani Matylda Smaczek i budząc męża powiedziała ze śmiechem:
– Wstawaj śpiochu! Patrz, jaki śliczny dzień. Ciekawe, czy nasza Diana śpi. Wczoraj napracowała się, biedactwo, przy noszeniu pomidorów. Kochane dziecko!
– Nie budź jej! – powiedział pan Frans wstając z łóżka i podchodząc do otwartego okna. – Przecież należy jej się takie...
– Nie tato, nic mi się nie należy – krzyknęła radośnie Diana wskakując do pokoju – przecież ja już wstałam!
Było to śliczne, urocze dziewczę lat trzynastu. Urodę dostała od mamy, ale charakter odziedziczyła po mamie i tacie jednocześnie.
– Dobrze, dobrze, ale śniadanie na stole specjalnie na państwa czekać nie będzie – odezwał się głos mamy już z kuchni.
– Już lecimy, za sekundę! – pisnęła Diana i ku przerażeniu Fransa zjechała z poręczy wprost w objęcia mamy.
– Ależ Diano! – krzyknął oburzony Frans – tak nie można! Przecież mogłaś zrobić sobie krzywdę!
– Znowu kłopoty z waszą smarkatą? – powiedziała Czupiradelina Sikora, nie lubiana przez nikogo sąsiadka.
– Tak, tak, ze smarkatą, hi, hi, hi! – zachichotał jakiś fałszywy głosik i cała Minewra wysunęła się zza pleców matki.
– Ach, ach, ty smarkaczu, jak cię złapię, to popamiętasz! – krzyknęła rozwścieczona Diana, jednym susem opuściła poręcz i popędziła za Minewrą.
Ta pisnęła i uciekła do ogrodu. Diana dopadła ją przy grządkach truskawek. Obaliła na ziemię i biła gdzie popadnie, nie zważając na to, że Czupiradelina już ją odciąga od ryczącej z bólu i wściekłości córki. Matylda i Frans stali obok, a ich miny nie świadczyły, że Dianie taki występek ujdzie na sucho. Czupiradelina przyskoczyła do Diany z pazurami i wrzasnęła rozwścieczona:
– Ty podła dziewczyno! Teraz oberwiesz! Zbiłaś Minewrę, młodszą o rok i się śmiejesz! Ty smarkaczu!
– Niech tylko pani ruszy Dianę! – krzyknęła Matylda i skoczywszy odgrodziła Czupiradelinę od Diany.
Nie zauważyła nawet, że sąsiedzi zainteresowali się poranną kłótnią sąsiadek.
– Co tu się dzieje? – spytała Dianę jej najlepsza przyjaciółka, Daisy Werloo.
– Znowu przyszła do nas ta głupia baba z Minewrą. Pobiłam ją i oto skutki.
– Kogo pobiłaś?
– Minewrę.
– Dobrze jej tak! Za co?
– Obraziła mnie.
– Dobra. Chodź migiem zobaczyć, jak się Mirabella Dewloł mizdrzy do Orlana Sajewoda.
– Do Orlana? – krzyknęła oburzona Diana, która była już dwa lata skrycie, być może więcej niż skrycie, zakochana w Orlanie.
Wymknęły się ze zbiegowiska, zostawiając innym kłopot rozwiązywania zagadki kłótni sąsiadek.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro