Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2#Członkowie zespołu

Obudziłam się. Ze ździwieniem zauważyłam, że ktoś mnie tuli.  Obejrzałam się. No tak, to on... 

- Złaź z łóżka, Mark! - Krzyknęłam mu w  ucho, strasząc go przy tym, przez co spadł z łóżka.

Ja natomiast wstałam i pociągnęłam go za koszulkę.

- Zwariowałeś? Ile razy mam ci mówić,  żebyś się odczepił?! - Zapytałam retorycznie.

- Wiesz, że choćby nie wiem jak długo byś mi to mówiła, to się nie poddam,  mała. - Powiedział, wkurzając mnie przy tym.

Wściekła, złapałam go za szyję i zaczęłam podduszać. To będzie jego koniec. On próbował nabrać powietrza,  co mu się nie udawało i po chwili zrozumiał, że ja na serio chce go udusić. W jego piwnych oczach widziałam strach. Zaczął się nawet pocić, co widać było na jego krótkich, brązowych włosach. Wiedzieliśmy, że już umiera. Umarłby, gdyby nie to, że nagle do pokoju wszedł dwudziestojednoletni Thomas. W porównaniu do mnie i do Marka już nie był w piżamie. Jego blond włosy sięgały do uszu. Swoje zielone oczy skierował na nas. Gdy nas zobaczył,  przeraził się.

- Ej, Kate! Puść go! Przecież wiesz, że jeśli go zabijesz, oberwiesz od szefostwa! - Zauważył.

Niechętnie puściłam Marka. Ten upadł na podłogę, złapał się za szyję i zaczął łapczywie wdychać powietrze.

- Wiedziałem, że mnie nie zabijesz,  skarbie. Zbyt bardzo mnie lubisz. - Powiedział cicho i po chwili dostał w odpowiedzi kopniaka w brzuch.

Zakasłał chwilę, a gdy przestał, zaczął się podnosić.

- Mark, radzę Ci przystopować. To, że jesteś synem szefa, nie oznacza, że to będzie Cię ciągle chronić. Wiesz dobrze,  że Kate, jak chce, może się posunąć nawet do tego. Masz szczęście, że przyszedłem w samą porę, bo inaczej byś już nie żył. A teraz ją przeproś. - Powiedział Tom.

- O nie, ja nigdy nie przepraszam. - Odpowiedział Markus.

Po chwili jednak zmienił zdanie, gdy zobaczył moje złowrogie spojrzenie. Udało mu się jednak wysilić tylko na ciche sorki. Ale zaakceptowałam taką formę przeprosin.

- Dobra. A więc tak. Przyszedłem, bo jest kolejne zlecenie. - Zaczął Tommy, gdy już Mark wstał.

- Jakie? - Zapytałam z ciekawością.

Uwielbiam nasze misje. Ten dreszczyk adrenaliny...

- Jeszcze nie wiem, ale szykuje się wielka akcja! Szef zwołuje całą naszą paczkę! - Oznajmił rozentuzjazmowany Tom.

Tak więc udaliśmy się do pracodawcy.  Podczas drogi, doszłam do wniosku, że muszę częściej usiłować zabić Marka.  Tak go wystraszyłam, że przez resztę dnia nie flitrował ze mną.

Kiedy dotarliśmy do gabinetu, reszta naszej paczki już tam była.
Lucas stał obok swojego bliskiego przyjaciela Harry'ego. Obaj zajmują się hakowaniem. Ja co prawda też co nie co umiem, ale oni to są w tym geniusze.  Pomimo, że Harry ma dopiero szesnaście lat, a Lucas ma siedemnaście lat, czyli jest w moim wieku. Luke ma blond włosy, zawiązane z tyłu małym kitkiem,  szare oczy i brązowe okulary. Nie zna się na modzie i nosi aparat na zęby. Jest chudy. Nie jest przystojny, ale jest dobrym przyjacielem. Jest jednym z najfajniejszych chłopaków w ekipie. Ale nikt poza nami i Harrym nie wie o naszej przyjaźni. Bo przecież ja miałabym się z kimś takim przyjaźnić? Pff. Jemu nie przeszkadza, że się go wstydzę. Rozumie mnie trochę, poza tym on też się we mnie buja. Tak jak prawie wszyscy w naszej ekipie. Ale on, w porównaniu do reszty,  nie męczy mnie tym i nie podrywa. Wie,  że go nie kocham. Teraz założył różową koszulkę i zielone szorty, no i trampki.

Harry posiada rude, krótkie włosy i niebieskie oczy. Jest chudy i najmłodszy z ekipy. Ma szesnaście lat. Jego tata pracuje w tej samej organizacji co my. To on włączył syna do organizacji.

Obok stanął Paul. Jest u nas najstarszy. Ma około czterdzieści lat i jest chyba jedynym z ekipy, który na mnie nie leci. Gdybym chciała, byłabym w stanie rozkochać go w sobie, ale po co. Zajmuje się uzbrojeniem. Jest gruby, łysy i jako jedyny z ekipy ma brodę i wąsy. Reszta,  a w szczególności czynni agenci, mają zakaz noszenia brody i wąsów. Według szefa, gdyby chłopaki je mieli, byłoby łatwiej ich rozpoznać.

Obok Paula stał Matthew o zielonych oczach i bardzo jasnych blond włosach.  Ma osiemnaście lat.

Jego przyjaciel Martin, stojący obok niego, miał rude, krótkie włosy i brązowe oczy. Razem z Matem, zajmuje się odwracaniem uwagi. Jeden z moich bliskich przyjaciół. Ma osiemnaście lat.

Dalej stał George, który jest o parę miesięcy młodszy ode mnie. Posiada długie, czarne włosy i szare oczy. Jest chudy.

Następny był dziewiętnastoletni Jacob. On ma czarne włosy, lekko rozczochrane oraz krótkie i zielone oczy. Jest szczupły. Do tego jest mulatem. Jake i George zajmują się tworzeniem kamuflażu. 

Kolejny był James. Miał jasno brązowe włosy, na środku zaczesane do tyłu,  biegnące przez całą głowę, kończące się lekko na tyle. Po bokach są ogolone na bardzo krótko. Jego oczy są niebieskie. Ma 26 lat.

Dalej stał dwudziestosiedmioletni Derek. Jego brąz włosy z czerwonymi końcówkami są ułożone w stylu irokeza. Ma bardzo ciemne oczy. Jest dobrze zbudowany i tak jak Mark, ma tatuaże. Tyle, że u niego one są na prawie na całym ciele z wyjątkiem głowy, a u Marka tylko na rękach. Derek jest uzależniony od narkotyków.

Oni i Thomas to czynni agenci do mniej ważnych zadań. Bardziej ważnymi zajmowaliśmy się ja i Mark. Pomijając,  zajęłam miejsce koło Dereka. Po mojej drugiej stronie tym razem stanął Thomas. Mark bez narzekania stanął na końcu.

Gdy wszyscy zajęli miejsca, zamknęły się drzwi, a z głośników przywieszonych na ścianie wydobył się głos szefa. Zawsze w taki sposób się kontaktował. To były środki ostrożności. Mało osób widziało szefa. To było na wypadek, gdyby ktoś z nas zdradził. Nikt nie znał też jego prawdziwego głosu, ponieważ za każdym razem używał programu zmieniającego głos. A powodem chodzenia do gabinetu,  by dowiedzieć się akcji, również była ostrożność. To było jedno z niewielu pomieszczeń z dźwiękoszczelnymi ścianach i drzwiami (okien nie było). Poza tym ten pokój miał tylko jedną kamerę nie do zhakowania przez nawet najlepszych, no i pokój był dobrze ukryty. Nie do zlokalizowania. Każda z grup miała inne miejsce ustalenia planów. Żadna z grup nie znała położenia innych tajnych pokoi. Jedyne,  co mi udało się dowiedzieć to to, że organizacja jest olbrzymia i znajduje się nie tylko ta, w której jestem, ale też w innych miastach. Prawdopodobnie w każdym budynku tej organizacji było około trzy- cztery grupy po około dwunastu osób.

- Po ostatniej misji, podczas której został zabity prezydent USA, wieści rozniosły się po wielu krajach. Jutro odbędzie się spotkanie, bardzo chronione. Będzie tam szef PBŚ [Polskie biuro śledcze - czyt. Pe be eś - wymyślone na potrzeby opowiadania - coś podobnego do FBI w USA] i prezydenci. Czeka was trudna misja. Waszym zadaniem, jest nie pozwolić, by kraje rozpoczęły z nami wojnę, tylko zrobić to tak, by wszyscy uwierzyli, że winna morderstwa jest Rosja. Macie też zabić szefa PBŚ, prezydenta Francji i Anglii (Według tej historii Anglia po parudziesięciu latach przeszła na republikę). Macie zrobić to w taki sposób, by Rosja wydała się winna. Ponieważ ostatnia misja Kate zakończyła się powodzeniem, to jej zalecam zabicie. - Powiedział szef.

Gdy wymówił ostatnie zdanie, nie mogłam się powstrzymać od zerknięcia w stronę Marka. Tak jak się spodziewałam. Zazdrościł mi, ale nie skomentował.

Zaczęliśmy ustalać dokładny plan. Gdy ustaliliśmy go, wszyscy poszli na swoje miejsca.

__________________________________

Ciąg dalszy nastąpi!

Nie wiem w sumie co wam tu napisać.
Poznaliście członków zespołu, w którym znajduje się Kate.
Który wam się najbardziej podoba?
Możecie pisać shipy jeśli chcecie.

Ten rozdział należy do dość nudnych, ale potem będzie się działo, mówię wam. Czeka was tyle niespodziewanych zdarzeń...

No i taka mała ciekawostka: Thomas miał mieć oryginalnie piwne oczy, ale gdy pisałam rozdziały, to zawsze widziałam Thomasa zielonookiego i po prostu nie mogłam przestać. Bardziej pasują mi do niego zielone oczy. Więc sorki, jeśli gdzieś będą wspomniane piwne oczy, choć raczej tego nie będzie.

Nie chcę żebrać, ale może jakaś gwiazdka?
Po doświadczeniach z poprzednimi książkami, gdzie parę osób przeczytało, ale nikt nie zagwiazdkował, było mi jednak trochę przykro. Ja wiem, że niektórzy po prostu zapominają o tym, mnie się czasem też zdarza, ale rzadko, ale jednak mam wrażenie, że nie podoba się nikomu książka (i pewnie tak jest).

Piszcie śmiało wasze przemyślenia, poprawiajcie mnie, piszcie teorie i odpowiadajcie na pytania nawet, jeśli czytacie tę książkę, gdy wszystkie rozdziały lub parę jest opublikowanych. Będę odpisywać, poprawiać itd.

Słów: 1353

Next: raczej jutro

To bye!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro