Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10#Nowe życie?

Po chwili też zrozumiałam, że zdjęcie, które niosę na pamiątkę, by nie zapomnieć o rodzicach, z mamą, mną jako bobas i tatą jest takie samo jak jedno ze zdjęć na ścianie. Gdy to zrozumiałam zaczęłam płakać. Po chwili do pokoju wbiegła pani.

- Nic Ci nie jest?

Ja nie odpowiedziałam, tylko odwróciłam się i pokazałam jej to zdjęcie. Ona także uroniła łzę.

- Jja... Myślałam, że nie żyjesz...- powiedziałam, po czym wtuliłam się w pierś mojej matki.
Ona odwzajemniła uścisk. Gdy skończyliśmy się przytulać, zaczęłyśmy rozmawiać.

- Córeczko, ale ty wyrosłaś! Jesteś taka piękna! Myślałam, że już nigdy cię nie zobaczę! - Powiedziała.

- Czy tata wiedział, że żyjesz?- Zapytałam.

Ona pomilczała chwilę, po czym odparła: - tak.

- On mnie okłamał? Dlaczego?! Jak on mógł! - Zapytałam wściekła.

- Bo ja go o to poprosiłam. - Przerwała mi.

- Co? Ale... Dlaczego? - Odparłam wciąż chlipiąc.

- To było dla waszego dobra. Musiałam, żebyście byli bezpieczni, Chodzi o  to, że... Dobra, opowiem ci moją historię. Gdy byłam mała, była wojna. Każdy był w niebezpieczeństwie...  - Mówiła, ale jej przerwałam.

- W Polsce?

- Nie. Tak czy inaczej była wojna, ale byłam dzieckiem, więc nie brałam tego na poważnie. Wiedziałam, że było źle, ale zawsze myślałam, że mnie i mojej rodzinie nic złego się nie stanie, że do nas nie dosięgnie. Ale się myliłam. Przez moją nieuważność w wieku ośmiu lat zostałam pojmana. Rodzice wołali o pomoc, ale nikt nie pokładał nadzieji, że zostanę uratowana. Dla nich, nawet jeśli jeszcze żyłam, to i tak "umarłam". Rodzice nie chcieli się poddać i udało im się mnie uratować. Niestety tata zginął, a ja zostałam sama z mamą i czteroletnią siostrą. Po tym poprzysięgłam sobie, że będę pomagać światu. Nieść pomoc każdym dzieciom, mamom, tatom, kobiecie i mężczyźnie, wszystkim bez wyjątku, w nie ważne jakich byliby tarapatach. Tak zostałam agentką PBŚ. Później spotkałam twojego ojca. Uczciwego o czystym sercu chłopaka, niezbyt bogatego. Potrafił dzielić się wszystkim ze wszystkimi nawet nie wiele mając. Ale dla niego, najważniejsze było, że pomaga. Po jakimś czasie zakochaliśmy się. Jego nie obchodziło, że ze mną nie będzie bezpieczny, a mnie, że niewiele materialnych rzeczy może mi dać. Dla mnie liczyło się jego wnętrze. Nie powinnam mu była mówić, że jestem PBŚ. Takie były zasady. Ale ja pragnęłam, żeby znał prawdę. Nie chciałam, żeby nasz związek opierał się na kłamstwie. No i w końcu się pobraliśmy, a po dwóch latach urodziłaś się ty. Miałam wtedy dwadzieścia cztery lata.
Niestety, żeby pomagać dobrym, musiałam pokrzyżować plany tym złym. Im to się nie spodobało, a oni wykorzystają każde środki, byle osiągnąć cel. Najbardziej mojej zguby chciał szef, mój były chłopak, człowiek w połowie Chińczyk, w połowie Rosjanin, urodzony w USA. Człowiek wysoki o szerokich barkach, skośnych, jak u Chińczyków  oczach, białej skórze, ciemnych kręconych i krótkich włosach, i piwnych oczach. Nazywał się Sam Brown. - Powiedziała, ale znowu jej przerwałam.

- Sam Brown? Ten, który ma wielką, złą i ukrytą organizację, a on sam odpowiada za wiele przestępstw? Ojciec Marka? - Zapytałam zaskoczona.

- Tak. Nie raz próbowałam znaleźć tę organizację, ale on dobrze się ukrywa. Ale przejdźmy do historii. Wiedziałam, że jesteście zagrożeni i prawdopodobnie wykorzystają was, by mnie zabić, a potem i was zamordują. Postanowiłam więc uciec. Z wielkim bólem cię zostawiłam. Wiedziałam, że mogę cię więcej nie zobaczyć. Bolało mnie, że nie będę widziała jak dorastasz, ale musiałam dla waszego dobra. - Zakończyła swoją opowieść, po czym zapytała mnie - A gdzie jest twój tata?

Po mojej twarzy polały się łzy.

- Nie żyje... - Odparłam łamiącym się głosem.

Mama też się popłakała i przytuliła.
Kiedy się już uspokoiłam, wyjaśniłam, że zamordowano go, gdy miałam sześć lat. Przez tych dobrych. Mama mnie tylko obejmowała i płakała.

Tak obie zasnęłyśmy, a mi przyśniło się najwcześniejsze moje wspomnienie.

- Kochanie, ja się nią zajmę, odpocznij.- Powiedział męski głos mojego ojca.

- Na pewno?

- Tak. Potrzebujesz odpoczynku, a Spa pomoże ci się zrelaksować.

- No nie wiem, skarbie...

- Zawsze się nią opiekujesz, od dawna nie masz odpoczynku i też nie śpisz po nocach.

- Tak jak ty!

- Ale raz dałaś mi spędzić cały dzień z chłopakami. Proszę.

- No dobra. Dzięki, kotku, kocham cię, pa!

- Pa, skarbie.

                           Mama

Wreszcie spotkałam naszą córkę. Choć zawsze myślałam, że jak do tego dojdzie, ty też tu będziesz. Zawsze mi ciebie brakowało i codziennie o tobie myślałam. Z nikim się nie wiązałam, bo zawsze to ty byłeś ten jedyny. A teraz już nie ma Cię na tym świecie. Ale ja nigdy Cię nie zapomnę. Zawsze będę wspominać Cię takim, jakim byłeś. Kochanym, dobrym człowiekiem. I masz moje słowo, że dopóki będę żyć, zawsze będę pomagać naszej córce. Tak jak i ty byś dla mnie zrobił. Och, mój ukochany... Nie wiem czy widzisz nas w tej chwili, gdziekolwiek jesteś. Nasza córka wyrosła na piękną, młodą damę. Ona śpi teraz obok mnie. Wiem, że pisanie do ciebie listu pewnie nie ma sensu. Chcę Ci jednak podziękować, że przez resztę życia opiekowałeś się córką, oraz, choć Cię o to nie poprosiłam, często wysyłałeś mi listy o córce i zdjęcia. Teraz już wiem, czemu przestałeś i wiedziałam, że prawdopodobnie nie żyjesz. Ale nie chciałam przyjąć tego do serca. Tak czy inaczej, dziękuję. Kocham Cię i zawsze będę.

                             Kate

Minęło parę dni. Mieszkam z mamą, mam swój pokój, który nie jest jeszcze za bardzo umeblowany, ale już nie ma pajęczyn. Mama jest cudowna i świetnie gotuje. Wychodzi na mocną gadułę, ale to pewnie dlatego, że mnie dawno nie widziała. Co do sąsiadów, to jeszcze ich nie widziałam, ale podobno, jak staniesz przodem do drzwi, to po lewej masz starszą babcię, która jest miła i pomocna. Czasem odwiedza ją wnuczka w moim wieku. Po prawej są rodzice z chłopakiem o dwa lata starszym. Poza tym jutro odwiedzę moją ciotkę, której nigdy dotąd nie poznałam. Nawet nie wiedziałam, że ją mam!

Teraz zajadam się jajecznicą mamy i rozmyślam co dzisiaj będę robić. Prawdopodobnie znowu spędzę prawie cały dzień urządzając mój pokój. Mama dzisiaj nie ma żadnej misji, więc zadeklarowała, że mi pomoże. W sumie, choć nie chcę ją męczyć, to pomoc przy wnoszeniu mebli może bardzo się przydać.
  Gdy skończyłam jeść i pozmywałam naczynia, zrobiłam plan umeblowania. Ponieważ mój pokój nie jest zbyt duży, zaraz obok łóżka, będzie biurko. Na nim będzie laptop i będzie to wszystko drewniane. Najlepiej białe, czarne lub mahoniowe. Poza tym będę miała szafę w tym kolorze co biurko, łóżko i komodę, na której postawie telewizor. Ściany będą jasnofioletowe, a podłoga drewniana w kolorze zwykłego drewna, taka jak teraz, pozostanie bez zmian. Prawdopodobnie zostanie położony na niej dywan. Nie wiem jeszcze jaki, ale prawdopodobnie będzie fioletowy tak samo, jak firany na oknie.
   Ułożywszy listę zakupów postanowiłam z mamą wyjechać do sklepu. Jednak zanim miałyśmy to zrobić, nadeszła pora obiadu i mama poszła gotować. Ja w tym czasie wyniosłam ostatnie pudło z mojego pokoju (który wcześniej robił za strych, choć nim nie był) i nie wiedząc co dalej robić, wyszłam na dwór. Położyłam się na hamaku i zamknęłam powieki. Wtedy usłyszałam hałas po lewej stronie. Poderwałam się i obeszłam dom stając przodem do wejścia. To byli sąsiedzi po prawej stronie.

______________________________________

Ciąg dalszy nastąpi!

Ten ,,?" W temacie jest specjalnie.

Jak wam się podoba wizja pokoju i jej matka? Nie mam o co więcej zapytać czy dodać, więc nie przedłużając.

A jednak mam:
Coraz bliżej imię, coraz bliżej imię!

(Nwm czemu, ale gdy o tym myślę to kojarzy mi się piosenka ,,Coraz bliżej święta" - Margaret , a obecnie jest marzec i na dodatek to nie jest jedna z ulubionych piosenek, więc XD)

No i kiedy to wstawiam mamy Dzień Mężczyzn, więc życzę wszystkim mężczyznom/chłopakom wszystkiego najlepszego!

Next: pewnie jutro

Słów: 1243

Bye!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro