Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

26# Przygotowania do wspólnej przyszłości

Obudziłam się w łóżku i dostrzegłam siedzącego obok Michaela. On na mój widok się poderwał i mnie przytulił.

- Angela! Jak się czujesz? Wszystko dobrze?! - Zapytał się mnie.

- ym... Chyba dobrze. Gdzie ja jestem i co się stało? - Spytałam.

- Jesteś w szpitalu. Zemdlałaś. Nawet nie wiesz jak mnie wystraszyłaś! - Powiedział.

Po chwili wszedł lekarz z kartą w ręce.

- I co jej jest? - Spytał zestresowany Mike.

- Na szczęście nic poważnego się nie stało. Utrata przytomności została wywołana silnymi emocjami, zaskoczeniem czy czymś podobnym. - Odpowiedział.

- Jest pan pewien, że to to? Moja dziewczyna jest już przyzwyczajona do silnych emocji. - Zauważył zmartwiony Mike.

- Tak. Okazuje się, że jest pani w ciąży. W tym stanie jest się bardziej wrażliwym i delikatnym i jest to całkowicie normalne. - Wyjaśnił pan.

Z jednej strony czułam się najszczęśliwszą osobą na świecie, z drugiej strony byłam zestresowana. To nie było zaplanowane, więc nie pytałam się Michaela czy chciałby mieć dzieci. A poza tym bałam się, że nie jestem gotowa na rodzicielstwo. Mike jakby czytając mi w myślach, objął mnie i zaczął przekonywać, że będę idealną matką, a on będzie mnie wspierać.

                              ~~~

Chcieliśmy się pobrać jak najszybciej, żebyśmy mogli być prawdziwą rodziną.  Zależało mi też, żeby mój brzuszek nie był jeszcze widoczny.

Kiedy wróciliśmy do domu, postanowiliśmy zachować w tajemnicy moją ciążę, ponieważ chcieliśmy to powiedzieć w dobrym momencie.

Po paru dniach udało nam się zarezerwować dzień (za miesiąc) i podstawowe sprawy. Został jeszcze wybór sukni, wieczór panieński, kawalerski, zaproszenie gości itd.

Nadszedł więc czas zaprosić gości i postanowiliśmy zacząć od mojej mamy.

Gdy się dowiedziała, wzruszyła się i zaproponowała pomóc mi z suknią, na co się z radością zgodziłam. Potem powiadomiliśmy rodziców Michaela, a także zaprosiliśmy resztę rodziny Michaela, moich przyjaciół z stowarzyszenia, moją ciocię, przyjaciela Mickeya ze szkoły i oczywiście Caroline z jej babcią (naszą sąsiadką). A gdy skończyliśmy zapraszać, ja i mama pojechałyśmy po suknię. Wybrałam białą suknię kroju syrenki z odkrytymi plecami, z dekoltem i na ramiączkach, a z tyłu posiadała pelerynę. Ponieważ byłam wysoka, a suknia zakrywała moje nogi, kupiłam zwykłe pantofle.

Gdy wróciliśmy, Michael na nas czekał.

- Cześć kochanie. - powiedział, całując krótko w usta.

- Cześć kotku. - Odpowiedziałam.

- Pokaż suknię! - powiedział i rzucił się w stronę auta korzystając z momentu zaskoczenia, by podkraść suknię. Byłam szybsza i wzięłam wieszak z czarnym "pokrowcem" w którym była suknia i powiedziałam.

- Nie ma mowy!

Zaczęliśmy się śmiać.

- Przyniesiesz mi proszę ogórka, skarbie? - Poprosiłam, gdy już się uspokoiliśmy.

On starał się powstrzymać śmiech i po chwili zniknął za drzwiami domu jego rodziców.

- Od kiedy ty jesz ogórki? Ty ich przecież nie lubisz! - Zauważyła mama.

Michael musiał to słyszeć, bo wracając jego banan na twarzy chyba pobił rekord Guinnessa. To odpowiedni moment, by wyjawić mamie pewną rzecz. Wzięłam ogórka i objęłam narzeczonego.

- Od kiedy jestem w ciąży. - Odpowiedziałam, a mama zamarła.

Przez chwilę się przestraszyłam, że tego nie zaakceptuje, ale ku mojej uldze, mama zaczęła płakać ze szczęścia i mnie przytuliła tak gwałtownie, że spadł mi ogórek. Na widok mojej miny z powodu utraty jedzenia, Mike zaczął się śmiać.

- Nie martw się przyniosę, zaraz wracam! - Powiedział i wszedł do domu.

Mama przestała mnie przytulać i zaczęła wypytywać.

- Chłopiec czy dziewczynka? - Zapytała.

- Jeszcze nie wiem, ale jak będę wiedziała to... - Odpowiedziałam, ale mama mi przerwała serią kolejnych pytań.

- Od jak dawna wiesz? Który masz miesiąc? Opowiedz jak minął pierwszy raz... - Powiedziała, ale tym razem ja jej przerwałam, mówiąc po prostu:
- Mamo!

Gdy Michael wrócił z ogórkami, mama od razu nas zapytała czy rodzice Michaela i moja ciocia wiedzą, a jak dostała przeczącą odpowiedź, zaciągnęła nas do sąsiadów i chcąc nie chcąc i im wyjaśniliśmy tę słodką tajemnicę. Potem mama zadzwoniła do cioci i dała mnie do telefonu, bym także i jej wyjawiła, wspaniałą nowinę. Ponieważ to przestało być tajemnicą, Mike powiedział przyjacielowi, a ja Thomasowi i Lucasowi. To byli moi najlepsi przyjaciele (oczywiście razem z Caroline), więc oni także się dowiedzieli. Reszcie paczki i rodzinie Mickey'a nie powiedzieliśmy uznając, że za dużo z tym zachodu, a poza tym po co. Jak się urodzi, to powiemy. Caroline także nie wyjawiliśmy nowiny, ponieważ jej nie było, a niedługo miała przyjechać.

                     Parę dni później

Od rana zastanawialiśmy się jak najlepiej powiedzieć Caroline o dwóch sprawach. Miała przyjechać za parę minut, a my nie wiedzieliśmy jak zareaguje.

Kiedy przyjechała, od razu nas przytuliła.

- Tak się cieszę! Wiedziałam, że jesteście sobie pisani! - Stwierdziła.

Poszliśmy do naszego ulubionego miejsca w lesie i zaczęliśmy rozmawiać. Miło spędziliśmy czas, gdy nadszedł właściwy moment.

- Lyn czy zostaniesz druhną na weselu? -  Zapytał Michael.

- Poważnie?! Co za pytanie! Oczywiście, że nią zostanę, ale fajnie! - Powiedziała dosłownie skacząc z radości i piszcząc.

Co do wyboru świadków, Caroline była oczywistym wyborem. Była w końcu naszą wspólną bliską przyjaciółką. Co do drugiej osoby, wybór był trudniejszy. Mike chciał Davida, ale odrzuciliśmy tę propozycję, ponieważ ja go prawie nie znałam. Ja z kolei chciałam Lucasa lub Thomasa, który ostatecznie wygrał. Michael prawdopodobnie chciał bardziej Toma niż Luke'a ponieważ wiedział, że co prawda oboje są moimi przyjaciółmi, a nawet czymś więcej - "braćmi", ale Thomasa traktowałam trochę jako mojego zastępczego ojca pomimo, że nie był ode mnie o tyle starszy.

- Powinnam wam coś kupić, ale nie wiem co... To musi być coś ważnego, wyjątkowego... - Powiedziała zdenerwowana Lyn.

- Nie musisz... - Odpowiedział grzecznie Mike, ale Carolean odparła, że musi.

- Może kupisz pierwszy pajacyk niemowlęcy. - Zaproponowałam.

- Pajacyk? Czy to znaczy, że...

- Tak. Jestem w ciąży. - Wyjaśniłam.

Jeśli wtedy uważałam, że skakała i piszczała, i, że mocniej cieszyć się nie da, to najwidoczniej bardzo się myliłam.

___________________________________________

Ciąg dalszy nastąpi.

Ta książka zbliża się do końca. Została ostatnia część.
Jak wam się podobało?

Jak zwykle pewnie będzie murowana cisza. A jedyne co teraz usłyszę, to nieistniejące świerszcze...

Jak myślicie, urodzi dziewczynkę czy chłopaka?

Słów: 949 (sry, że krótkie)

Next: pewnie jutro

Bye!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro