12#Przyjaźń
Od pobytu u cioci minęło parę tygodni. W tym czasie skończyłam umeblowywać mój pokój. Wyszedł pięknie. Postawiłam w końcu na mahoniowe drewno i jednak mam fioletowy w kolorze firanek dywan. Reszta jest taka, jak planowałam wcześniej. Z mamą dosyć spoko się dogaduje, chociaż ona zaczyna się chyba martwić. Według niej jestem strasznie tajemnicza i choć wprost mi tego nie mówi, to wiem, że chciałaby znać moją przeszłość od śmierci ojca i dlaczego zmieniłam imię. O przeszłości nie chcę jej mówić. Mama jest czymś, na czym mi strasznie zależało, a czego przez wiele lat mi brakowało. Boję się, że jeśli jej opowiem moją historię porzuci mnie, a ja tego nie chce. Co do imienia ma związek z moją historią, więc też nie chcę mówić dlaczego. Chociaż sama nawet nie wiem, dlaczego dalej się posługuję fałszywym. Może dlatego, że przywykłam do niego, polubiłam i, że czuje się w nim pewnie? Co do sąsiadów to staruszkę z wnuczką jeszcze nie poznałam. Tą pierwszą widziałam i przywitałam. Wydaje się miła, ale niczego o niej nie wiem. Wnuczki jeszcze u niej nie było. W porównaniu z sąsiadami po lewej stronie, tych po prawej znam nieźle. Często bywali u nas, lub my u nich. Szczególnie ostatnio często ich widuje. Mama jest w pracy i nie chciała, żebym była sama. Nie chodzi o to, że jestem mała, bo to nieprawda. Od jakiegoś czasu jestem już pełnoletnia. Jej chodziło bardziej o to, że nie chce, żebym była samotna. Dlatego dla niej siedziałam czasami u nich. Najbardziej polubiłam mamę Michaela. Jest cudowna. Do taty nic nie mam, choć nasze stosunki pozostają dość neutralne, a może i chłodne. Rzadko widywam go, gdy jestem. Najczęściej mówi krótkie ,,Hej" i idzie. Ale mi to nie przeszkadza. A co do ich syna to... Wciąż go nie cierpię. Choć trochę mniej niż na początku. Wie, że go nie lubię, więc często zostawia mnie samą z jego mamą, za co jestem mu wdzięczna, a czasem, ale już coraz rzadziej stara się, żebym go polubiła. Ale nie jest natrętny. Tak czy inaczej dzisiaj do pewnego momentu było podobnie. Ja siedziałam u nich, a poza mną, a panią sąsiadką nikogo nie było. Śmiałyśmy się, gadałyśmy. Wtedy do pokoju wparowali Michael z jego tatą i kłócili się. Po chwili chłopak obraził ojca i pobiegł na dwór. Pan, zasmucony i zły, poszedł do swojego pokoju i zatrzasnął drzwiami.
Sąsiadka spochmurniała.
- Kate. Możesz proszę, zobaczyć co z moim synem? Ja pójdę uspokoić męża. - Poprosiła.
Nie lubiłam jej syna, ale postanowiłam się zgodzić. Wyszłam na dwór. Michael siedział na drzewie i spoglądał przed siebie. Moją obecność zauważył dopiero wtedy, gdy wspinałam się na drzewie, żeby obok niego usiąść. Gdy to zrobiłam zapanowała niezręczna cisza. Dopiero Michael ją przerwał.
- Czemu tu jesteś? Przecież mnie nienawidzisz. Choć nawet nie wiem czemu. - Powiedział.
Nie wiedziałam co odpowiedzieć, więc po prostu olałam jego pytanie.
- Co się stało? - Zapytałam.
On chyba nie wiedział czy mi mówić. Ale najwidoczniej bardzo chciał się komuś wyżalić, a ja jak na razie byłam najlepszą do tego osobą.
- Chodzi o tatę. Zawsze się wtrąca, jest natrętny, stara się pomóc. Czy on nie rozumie, że nie chcę, żeby to robił?! Jestem już duży i sam umiem o siebie zadbać! Zresztą kto by chciał takiego tatę?! - Zaczął i zapytał nie spodziewając się, że udzielę odpowiedzi.
- Ja. - Wyjaśniłam.
Obrócił się w moją stronę.
- Czemu? - Powiedział już spokojniej.
- Ty masz wspaniałego tatę. Owszem, może czasami przesadza, ale chce dobrze. Ja tak nie mam. Chciałabym wiedzieć jak to jest dorastać z tatą albo z mamą, ale nie wiem. Tata zmarł, gdy miałam sześć lat, a o istnieniu mamy dowiedziałam się z dwa miesiące temu. - Odpowiedziałam starając się nieudolnie powstrzymać łzy spływające po moich policzkach.
- Ojej... Przykro mi... Nie wiedziałem... Masz rację. Cieszę się, że go mam i powinienem się cieszyć, że chce dla mnie dobrze. Dziękuję. - Mówiąc to automatycznie mnie przytulił i pobiegł przeprosić tatę. A ja siedziałam jak słup, chyba po raz pierwszy zawstydzona, patrząc jak biegnie. Miałam mieszane emocje. To było dziwne, że mnie przytulił, ale przyjemne. W końcu odkąd miałam sześć lat prawie nikogo nie przytulałam.
Od tego momentu polubiłam Mike'a. Był jedną z niewielu osób, którym ufałam oraz jedyną, która wiedziała o mnie więcej niż ktokolwiek.
Pewnego dnia przebywaliśmy na drzewie. To było nasze ulubione miejsce i bardzo ważne. W rękach trzymałam jabłko, mój ulubiony owoc razem z truskawkami, które zerwałam z drzewa, na którym siedzieliśmy. Michael też miał w rękach jabłko.
- Już jakiś czas się znamy, a ja nie wiele o tobie wiem. - Stwierdził.
- Wiesz o mnie więcej niż ktokolwiek. - Zauważyłam.
- Ale i tak za mało. Bardzo ciekawi mnie twoja przeszłość, ale jeśli nie chcesz to nie mów. - Powiedział.
Zastanowiłam się i uśmiechnęłam.
- Dobra, opowiem, jeśli nikomu nie powiesz, opowiesz swoją oraz spotkamy się jutro. - Zaproponowałam.
Zgodził się.
- To kto najpierw? - Spytał, a ja szybko odpowiedziałam by on zaczął. W zasadzie nie wiele miał do rozmowy. Ma fajną rodzinę i jedyne osoby, których nie lubi to kuzynkę i babcię od strony taty. Podobno są do siebie strasznie podobne. A tak, to ma jednego dziadka od strony mamy, od strony taty już nie żyje. Według niektórych z jego rodziny, babcia była miła, ale stała się wredna, oschła, nieczuła, niemiła, marudna i wybredna odkąd straciła ukochanego. Mike nie może o tym się wypowiadać, bo gdy umarł dziadek miał z trzy lata. Od urodzenia mieszka tutaj, chodził do szkoły parę minut stąd. Najbliższymi osobami z rodziny jest kuzyn od strony mamy, druga kuzynka od taty i rodzice. Ale bardzo lubi też dziadka i babcię od strony mamy. Najlepszym przyjacielem jest w tym samym wieku co on, David. Boi się igieł, dlatego nie śmiał się, gdy wyznałam mu, że ja panicznie boję się meduz. Jego ulubiony kolor, jest także moim ulubionym, czyli zielony. Ma starszego brata, który już z nimi nie mieszka. Nie miał nigdy dziewczyny, co mnie zaskoczyło.
- Dobra, twoja kolej. - Powiedział.
- Okej... No więc mama odeszła od nas, gdy miałam dwa albo trzy lata i opiekował się mną tata. Zmarł, gdy miałam sześć lat, ale zdążyłam go zapamiętać jako wspaniałego, dobrodusznego ojca, który zrobiłby wszystko, by córka była zdrowa i bezpieczna. Był sprzedawcą w jakimś sklepie. Ja w wieku sześciu lat byłam mądrzejsza niż inni w moim wieku. Potrafiłam poprawnie mówić po polsku i nie idealnie, ale tak, żeby dogadać się po angielsku i rosyjsku. Znałam podstawy medycyny, głównie pierwszą pomoc i uczyłam się walczyć mieczem. Tata zawsze kończył o osiemnastej i ja zawsze czekałam na niego pod domem. Pewnego dnia było tak samo. Nie wiedziałam, że ten dzień będzie chyba najgorszy w moim życiu. Pamiętam, że zobaczyłam mojego tatę uśmiechającego się do mnie, gdy nagle, ktoś pojawił się za jego plecami i wetknął w niego nóż. Byłam świadkiem morderstwa taty, a miałam dopiero sześć lat. Musiałam więc szybko wydorośleć. Pragnęłam chociażby dowiedzieć się kto był sprawcą. Widziałam tę postać, ale nie wiedziałam kto to, bo była w kapturze i po za mieczem niczego nie widziałam. Dzięki broni, dowiedziałam się tylko, że to dobrzy agenci go zabili. Wtedy poprzysięgłam zemstę. Na szczęście w dzień tej tragedii opiekunka musiała wyjść wcześniej, więc przez dziesięć minut byłam sama w domu. Dlatego nikt nie wiedział, że zostałam sama i nie trafiłam do domu dziecka. Dalej zamieszkiwałam dom, kradłam by przeżyć i kombinowałam, żeby mnie nie odkryto. Nauczyłam się perfekcyjnie mówić także po angielsku i rosyjsku, oraz na poziomie komunikatywnym niemiecki, hiszpański, francuzki i tak, by się dogadać, a nie przeczytać chiński. Dużo ćwiczyłam, nauczyłam się władać mieczem, łukiem i bronią. Nauczyłam się co nieco o truciznach, opanowałam podstawy hakowania i podszkoliłam się w medycynie, którą potem używałam głównie do złych celów. Pewnego dnia Mark zauważył mnie, gdy kradłam ze sklepu i wziął mnie do organizacji dla złych. Wtedy zmieniłam imię. Na początku bałam się zabijać i gdy zrobiłam to pierwszy raz przypomniał mi się tata i było mi nie dobrze. Potem przyzwyczaiłam się. Przez wiele lat byłam w tej organizacji. W naszej paczce, poza mną nie było żadnej dziewczyny, ale nie przeszkadzało mi to. Choć chłopaki byli moimi wspólnikami, to nikt nikomu nie ufał i każdy był tajemniczy. Pewnego dnia była bardzo ważna misja, która zakończyła się niepowodzeniem przez jednego z hakerów. Po akcji, zabili go za to. Ponieważ ja zostałam zdemaskowana i bałam się, że tak samo skończę uciekłam z organizacji do Rosji razem z drugim hakerem - Lucasem i agentem Thomasem. Żyliśmy w Rosji i zarabialiśmy na sprzedaży narkotyków. W końcu złapała nas reszta paczki i przywiozła do Polski. Szef dał nam drugą szansę, ale niestety następnego dnia misja zakończyła się tym, że złapano mnie i niektórych z organizacji. Trafiłam do więzienia na długi czas. Uciekłam, dzięki tajemniczej nieznajomej i wpadłam na dom mamy. Dalszą historię już znasz. - Opowiedziałam.
- Łał... To yyy... Jest... Smutne i ciekawe, i straszne... Nie wiem co powiedzieć... Czy mogę cię o coś zapytać? - Powiedział Mickey.
- Tak, śmiało.
- Jakie jest twoje prawdziwe imię?
[Tak, to ten moment! Bębny w ruch!~ Autorka]
Zawahałam się. Ale w sumie skoro ujawniłam moją przeszłość, to czemu nie zdradzić mu mojego imienia.
- Moje prawdziwe imię to Angela. - Wyjaśniłam zawstydzona.
Nie przywykłam do mojego starego imienia.
- Angela? To piękne imię! Dlaczego je zmieniłaś? - Zapytał.
- Nie chciałam wtedy wracać myślami do przeszłości. Chciałam zostawić je za sobą. Poza tym nie jestem pewna, czy imię mi pasuje. - Wyjaśniłam.
- Czemu? - Zapytał zaskoczony.
- Bo angel [czyt. Endżel(ale to chyba wiadome)]to po angielsku anioł i w sumie podobnie jest po rosyjsku (po ros. czyt.Angiel), no i po niemiecku i hiszpańsku jest podobnie, a ja jestem przeciwieństwem anioła. - Stwierdziłam zawstydzona.
- Moim zdaniem, twoje imię jest piękne i nie powinnaś się go tak wstydzić. Może powinnaś do niego wrócić? Ale to twój wybór. A co do twojej historii, to jest u mnie bezpieczna, ale może powinnaś powiedzieć o niej mamie? - Poradził.
- Wiem, na początku chciałam jej to powiedzieć, ale... - Powiedziałam i przerwałam.
- Ale? - Dopytywał się dokończenia Mike.
- Ale... Okej, Dobra! Boję się jej to powiedzieć, zadowolony?! - Krzyknęłam po czym nastąpiła chwila ciszy i dodałam - Słowo strach u mnie było czymś obcym i nie lubię o tym mówić.
- Ale czego się boisz? - Spytał.
Milczałam chcąc ominąć ten temat. Ale sądząc po minie sąsiada, nie zamierzał mi odpuścić.
- Że mnie zostawi... - Powiedziałam mamrocząc.
- Co?
- No, że mnie zostawi, porzuci! W końcu ona jest dobrą agentką, a ja byłam złą. Zresztą pewnie dalej byłabym nią. - Powiedziałam, po chwili zdając sobie sprawę, że powiedziałam Michaelowi, że mama to agent. Mike nawet jeśli tego nie wiedział, co było prawdopodobne, to tego nie skomentował.
- Każdy popełnia błędy i zasługuje na drugą szansę. Poza tym mama cię kocha i nie obchodzi ją to. Wie, że miałaś trudne dzieciństwo, że byłaś sama i musiałaś robić złe rzeczy, żeby przeżyć. Najlepiej, jeśli jej to powiesz jak najszybciej. - Stwierdził.
- Masz rację...
- No to leć! - Krzyknął.
- Teraz?
Nie odpowiedział mi słownie, ale po jego minie znałam jego odpowiedź. Mam zrobić to natychmiast. Westchnęłam i z ociąganiem zeszłam z drzewa. Mike bywa strasznie uparty, ale w sumie to słodkie.
Weszłam do domu i ujrzałam mamę siedzącą przy stole. Z westchnięciem podeszłam do niej. Wyglądała, jakby wiedziała co nastąpi i chyba tak było.
- Mamo, musimy porozmawiać.
______________________________________
Ciąg dalszy nastąpi!
Słów: 1906 (dosyć dużo jak na moje rozdziały, nie?)
W końcu poznaliście imię Kate/Angeli! Co o nim myślicie? Mnie osobiście imię Angelica się podoba, ale skrót Angela już mniej. Jednak według mnie nawet tu pasuje.
Poznaliście też jej pełną historię? Co dalej się stanie? Zobaczycie zapewne jutro! (Lub pewnie za chwilę dla tych, co czytają tę książkę jakiś czas po publikacji tych tomów)
Next: wspomniałam, jak zwykle pewnie jutro.
Bye!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro