7. Do końca życia.
- Ej, myślicie, że daleko jeszcze do Świętego Miejsca?
Gadatliwość Finemisa zaczęła naprawdę dawać w kość Kaersei i innym uczestnikom wyprawy już po półgodzinie, ale teraz była już nieznośna. Chłopak ciągle zadawał te same pytania, mimo, że odpowiedź znał doskonale.
- Nie wiem. Przestań o to pytać – odpowiedział mu Mejat zirytowanym tonem, poprawiając zmierzwioną przez wiatr fryzurę.
- Ale...
- Po prostu przestań.
Chwilę szli w ciszy, każdy pogrążony we własnych myślach. Byli tak zmęczeni, że nawet Mi już nie skakał, a szedł ze spuszczoną głową.
- Ej, właściwie to co znaczą te znaki? – Finemis wskazał na runę na swoim nadgarstku. Nie chciała zblednąć, jakby miała pozostać tam do końca życia.
- To runa oznaczająca literę „o". – cicho powiedziała Kaersea.
- Skąd wiesz?
- Dużo czytałam.
- A dlaczego akurat ta runa? Co ona oznacza?
- Myślę, że to pierwsza litera słowa „optimum". – widząc niezrozumienie białowłosego dodała: - Najlepszy.
- Aha.
Znów zapadła krępująca cisza, ale nawet Finemis nie próbował jej przerywać.
✨
Żyję, jeszcze nie pora na znicze xD
Wybaczcie, że rozdział dopiero teraz, ale dwie godziny temu wróciłem z wycieczki na drugi koniec Polski, a tam, gdzie mieszkałem, nie miałem połączenia z internetem. Uroki ładnych wsi nadmorskich xD
Tak więc teraz wrzucam kolejny rozdział, niezbyt treściwy, ale zawsze :P Kolejny jakoś w piątek, może w sobotę. Zobaczymy, jak się potoczy, haha.
Pozdrawiam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro