Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4. Wszystko, co dobre, kiedyś się kończy.

- Kaerseo! Dzisiaj dzień Wyboru, załóż tą ładną zieloną sukienkę i nową wstążkę, musisz jakoś się prezentować... oczywiście tylko z szacunku do ludzi.

Czarnowłosa skinęła głową, biorąc od swojej matki tasiemkę. Wróciła do pokoju i przebrała się w sukienkę w kolorze trawy i limonki, następnie zaplatając włosy w ciasny warkocz i wiążąc na jego końcu kokardkę z limonkowej wstążki.

Nie patrzyła na twarze jej rówieśników, kiedy szła obok rodziców do miejsca, w którym odbywały się wszystkie uroczystości w Domu Byka. Wiedziała, że zobaczyłaby podekscytowanie i nadzieję.

Gdy weszli do wielkiej sali, pierwszym, co rzuciło jej się w oczy były długie rzędy krzeseł. Dopiero potem zauważyła podest na środku pomieszczenia.

Usiadła między rodzicami na krzesłach. Kiedy ruch ustał, a wszystkie miejsca były zajęte przez płaczące mamuśki, dumnych tatusiów i podekscytowanych piętnastolatków głos zabrał najwyższy kapłan, który był jednocześnie burmistrzem i sędzią Domu Byka.

- Witam Panie, Panów, potencjalnych Wybrańców... - zaczął swoim starczym głosem łysiejący, pomarszczony niziołek z długą brodą, a jakaś kobieta około czterdziestki wybuchła płaczem. – Dzisiaj dzień Wyboru. Będę po kolei czytał imiona, w kolejności alfabetycznej, a was proszę o podejście tutaj i wyciągnięcie rąk do góry, tak, abyśmy mogli zobaczyć wasze nadgarstki.

Kaersea przełknęła ślinę. Już teraz odczuwała stres związany z pokazaniem się publicznie...

Z coraz większym napięciem obserwowała swoich rówieśników, którzy jeden po drugim stawali na podeście, aby zaraz zejść i westchnąć z rezygnacją, że żaden z nich nie jest Wybrańcem. Czarnowłosa przyłapała się, że nieświadomie zaczęła pocierać swoje nadgarstki, które zaczęły nagle ją swędzieć.

Kiedy usłyszała swoje imię, najpierw nie zareagowała. Ojciec musiał dosłownie podnieść ją za ramię z krzesła – była zbyt oszołomiona, by się ruszyć.

Na drżących nogach weszła po schodkach na podest. Zacisnęła mocno oczy i wyciągnęła ręce do góry, środkiem dłoni do publiczności.

Zapadła cisza. Po chwili rozległy się głośnie oklaski i niepewne wiwaty.

- Gratulacje, Kaerseo. Jesteś Wybrańcem.

Piętnastolatka popatrzyła na swoją matkę, która ukryła twarz w dłoniach. Płakała.


Mała rekompensata w postaci dłuższego rozdziału :)

Dziękuję maggie_aggie za bardzo miłe słowa :) Rozdział specjalnie dla ciebie już dzisiaj :D

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro