
³⁸ - ᴛʜᴇʀᴇ ᴀʀᴇ ᴅᴀyꜱ ᴡʜᴇɴ ɪ ᴄᴀɴ'ᴛ ꜱᴛᴏᴩ ʜᴇᴀʀɪɴɢ ᴍy ᴍɪꜱᴛᴀᴋᴇꜱ ᴏᴠᴇʀ ᴀɴᴅ ᴏᴠᴇʀ ᴀɢᴀɪɴ
꒰♡‧₊˚ ꒱
— Kim, czy ty jesteś normalny? Chciałeś mnie rozjechać?
Byłem w szoku.
Los tak bardzo chciał ze mnie zakpić, zsyłając na mojej drodze Yugyeoma, który miał mnie rozjechać na mokrą plamę.
Nie mogłem nawet prawidłowo zareagować na widok swojego ukochanego, stojącego naprzeciw mnie.
— Nie, nie chciałem cię rozjechać.
Tak właściwie to jechałem po ciebie i może rzeczywiście prowadziłem samochód zbyt szybko — Odpowiedział zmieszany, drapiąc się po karku.
— Czym ty w ogóle jechałeś, co? Samochodu na razie nie masz
Okrążyłem go i podszedłem do wspomniego wcześniej pojazdu.
Prawie nie udusiłem się śliną, gdy zobaczyłem, że wyciągnął z garażu mojego czarnego mustanga.
— Ruszyłeś moje autko? Jak mogłeś? Przecież wiesz, że moim dzieciątkiem bez pozwolenia się nie jeździ — Jęknąłem z wyrzutem, oglądając każdy centymetr samochodu, w poszukiwaniu najmniejszego zadrapania, czy rysy.
— Obchodzi cię bardziej jakiś cholerny samochód, niż to, że po ciebie pojechałem?
— Ktoś ci kazał jechać? W liście, który ci zostawiłem, wyraźnie ci powiedziałem, że masz mnie nie szukać.
— Mogłem tak zrobić. Nie wiem nawet po co chciałem cię odszukać, skoro i tak widać, że lepiej ci samemu— Warknął, kopiąc znajdujący się naprzeciw niego kamień.
— Też nie wiem nawet, po co się fatygowałeś, by jechać za kimś takim jak ja
Odwróciłem się do niego plecami, patrząc na łąkę znajdującą się naprzeciw mnie.
Z biegiem czasu zaczęło do mnie docierać to, jak szczeniacko się teraz zachowałem.
Wydarłem się na niego o samochód, gdzie tak naprawdę powinieniem rzucić mu się na szyję za to, że nie siedział bezczynnie, tylko chciał mnie znaleźć.
Nikt oprócz Hyuka nie chciał z własnej woli przy mnie zostać, więc powinienem docenić to, jaki skarb mi się trafił.
Postanowiłem, że go przeproszę.
Jeśli chcę go zatrzymać przy sobie na dłużej, to muszę się zmienić.
Nie mogę wiecznie odpychać od siebie uczuć i uciekać od miłości.
Nie kiedy trafił mi się ktoś, kto tak dobrze mnie rozumie i potrafi postawić mnie na ziemię.
Kim był moją bratnią duszą, uzupełnieniem mnie.
Brakującym elementem, w mojej życiowej układance.
Dopiero stojąc na środku autostrady i myśląc nad tym na spokojnie, udało mi się to zaakceptować.
Podszedłem do niego, stając przy nim twarzą w twarz, by następnie przytulić się do niego.
— Przepraszam, naprawdę. Wiem, że zachowałem się jak głupi gówniarz, który nie potrafi nic docenić, ale ja po prostu byłem w szoku widząc ciebie. Tak strasznie tęskniłem za tobą, że mój mózg nie zrozumiał, że nie jesteś żadnym moim wymysłem. Ostatnimi czasy za dużo się wydarzyło i to po prostu mnie przerasta. Myślałem, że dam sobie radę sam, tak jak zwykle.
Niestety bez twojej pomocy nic nie jestem w stanie zrobić — Powiedziałem, z twarzą przyciśniętą do materiału jego koszulki.
Z każdą upływającą sekundą czekałem na jego reakcję.
Wiedziałem, że może tak łatwo mi nie odpuścić, zważywszy na to, że jest tak samo uparty jak ja.
Dlatego też zdziwiłem się strasznie, gdy poczułem jego ręce, oplatające się wokół mojej talii.
Podniosłem głowę do góry i spojrzałem mu w oczy, w których tkwiła malutka, błyszcząca iskierka.
— Wybaczam ci mały głupku, ale tylko dlatego, że cię kocham. Masz też więcej nie robić takich głupot i nie uciekać do jakichś frajerów, bo wtedy naprawdę cię rozjade
Po usłyszeniu tych słów poczułem, jakby wielki kamień spadł mi z serca, przynosząc pewnego rodzaju ulgę.
Nie czekając na nic więcej, podniosłem głowę trochę wyżej i złączyłem nasze usta w pocałunku.
Czując jego wargi na swoich, mogłem dopiero zrozumieć, jak bardzo tęskniłem za tymi przepełnionymi uczuciami pocałunkami.
Byliśmy wtedy tylko ja i on.
Nic innego nie miało dla nas znaczenia.
Liczyło się tylko to, co było tu i teraz.
Niestety moje życie nie było nigdy usłane różami i słysząc głośny dźwięk klaksonu, o mało co nie dostałem zawału ze strachu.
— Długo jeszcze będziecie się tak ślimaczyć na tej drodze? To nie jest tania komedia dla bab — Zażartował Dean, wystawiając swoją roześmianą twarz przez szybę samochodu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro