
⁴⁹ - ᴄʜᴇᴇʀꜱ ᴛᴏ ᴍᴇ ꜰᴏʀ ᴅᴏɪɴɢ ᴡʜᴀᴛᴇᴠᴇʀ ᴛʜᴇ ꜰᴜᴄᴋ ɪ ᴡᴀɴᴛ ᴛᴏ ᴅᴏ
꒰♡‧₊˚ ꒱
— Rozumiesz, że ten kundel narobił na środku podłogi, a ja w to wlazłem swoimi nowiuteńkimi butami prosto od chanel?
Siedziałem właśnie u Minhyuka, gdzie pojechałem zaraz po wizycie w domu.
Nie mogłem nigdzie znaleźć swojego chłopaka, więc postanowiłem, że chociaż odwiedzę swojego starego przyjaciela.
Jak dobrze podejrzewałem, siedział w domu, przed telewizorem.
— Przeżywasz za bardzo tego psa. To tylko zwierzę, krzywdy ci nie zrobi — Powiedział, na co ja przewróciłem oczami, kończąc jeść drugie pudełko lodów.
Nie wydaje mi się, żebym przesadzał.
To coś było zwykłym szkodnikiem, który tylko wszystko gryzł i nie potrafił kontrolować swojego pęcherza.
— Może i mi krzywdy nie zrobi, ale moim rzeczom już tak. Ten szczur wszystko gryzie — Poskrażyłem się, przypominając sobie swoje koszule, które były już nie do odratowania.
— To jest szczeniak, Bam. Musisz go nauczyć co mu wolno, a co nie i wtedy będzie kochany, jak nigdy — Poradził, drapiąc swojego kota za uchem, który do tej pory spał na jego kolanach.
— Nie będę go niczego uczył. To nie jest moje zwierzę, tylko yugyeoma. Jak chce się nim zająć, to bardzo proszę, ale nie w moim domu
— Przypomnieć ci, jak miałeś wcześniej kanarka?
— Którego zresztą mi ukradli
To nie tak, że on był wielkim hejterem jakichkolwiek czoworonogów, miał z nimi po prostu złe wspomnienia.
Przygarnął by pewnie po raz kolejny kanarka, ale często wyjeżdżał i był zapracowany.
Poza tym przyzwyczajony był do tego, że otaczają go zazwyczaj ludzie.
Lubił przebywać w ciszy i spokoju, a taki futrzak tylko piszczał i bez sensu na wszystko szczekał.
Nawet o trzeciej w nocy.
— A tak w ogóle, to co u twojego tatuażysty? Żyje jeszcze?
— Nie wiem, nie było go w domu, jak wróciłem — Odpowiedziałem, zgodnie z prawdą.
W domu nie było Kima, a nie uprzedzał mnie wcześniej, że zamierzał gdzieś wyskoczyć.
Dzwoniłem wcześniej do Jiwona, ale on również milczał.
Albo go krył, albo był tak zajęty Hyukiem, że nie wiedział nawet jaki dziś jest dzień tygodnia.
Ich mały romans kwitł i stawał się coraz bardziej rzeczywisty.
Robili te wszystkie rzeczy dla par i zachowywali się jak te typowe parki z instagrama.
Aż człowiek nie miał ochoty momentami na nich nawet patrzeć.
— A to szkoda, chciałem się umówić na tatuaż — Westchnął teatralnie, co powiewało sztucznością na kilometr, zważywszy na to, iż mój przyjaciel nie bardzo lubił mojego chłopaka.
Zawsze śmiał się z jego wybuchowego charakteru, oraz tatuaży.
Przy każdej możliwej okazji mu dogryzał, czekając tylko aż ten wybuchnie krzykiem, czerwieniąc się ze złości.
Uważał, że jak na kogoś tak wyglądającego, zachowuje się kompletnie na odwrót.
Jak ktoś chory umysłowo.
— Niby od kiedy ty chciałeś iść do niego na tatuaż? Niedawno mówiłeś, że byś tam nigdy nie poszedł z własnej woli, bo by cię uspał i zrobił coś głupiego
— Bo to prawda. Pewnie by mi wytatuował swoją podobiznę, przez co bym jakiegoś zakażenia dostał, bądź co gorsza zapalenia skóry. No ale mój narzeczony naciska, byśmy zrobili sobie dopasowane tatuaże, a wiesz, że nie mogę mu odmówić
— No coś tam wiem — Mruknąłem do siebie, przypominając sobie wszystkie te razy, gdy Kihyun wbił sobie do głowy jakieś fanaberie, a biedny Minhyuk stawał wręcz na rzęsach, by dać mu to, czego chciał.
Lubię go, chłopak ma naprawdę genialne poczucie humory, oraz potrafi dobrze gotować.
Nie dziwiłem się więc, dlaczego Lee trzymał go tylko dla siebie.
— Ja kiedyś dostanę przez niego zawału, a ten kretyn nawet karetki dla mnie nie wezwie, tylko będzie to nagrywał, by potem wrzucić na youtube
— U mnie pewnie byłoby na odwrót i to Yugyeom by dostawał wylewu, zważywszy na to, że ostatnio mu się włączył tryb starej kury domowej i wiecznie tylko gdera, że w domu brudno, a ja w niczym mu nie pomagam — Zaśmialiśmy się obydwoje na te słowa, czym przestraszyliśmy biednego kota, który z prędkością światła uciekł do drugiego pokoju.
Śmialibyśmy się jeszcze dłużej, gdyby nie głośne pukanie do drzwi, które nas nieco zdziwiło.
— Spodziewasz się kogoś? — Zapytałem, odstawiając puste już pudełko na malutki stolik stojący niedaleko, po czym swój wzrok skierowałem na zdziwionego nieco Minhyuka
— Nie o tej godzinie — Odpowiedział, wstając z miejsca i idąc w kierunku hałasu — Ale otworzę, bo debil zaraz zepsuje mi moje nowe drzwi
Nie musiałem nawet długo czekać na to, by dowiedzieć się, kim był nocny gość mojego przyjaciela.
Po usłyszeniu wiązanki soczystych przekleństw z ust Lee, wrócił z powrotem do salonu, w towarzystwie nikogo innego, jak mojego chłopaka.
— Co ty tutaj robisz o tej godzinie? I gdzie byłeś wcześniej?
— Nie ważne gdzie byłem ja, ale gdzie ty jesteś. Od dwóch godzin próbowałem cię znaleźć, bo nawet nie wziąłeś komórki z samochodu, a widzę, że zamiast tego bawicie się w Bridget Jones, tylko męską wersję — Wyminął Minhyuka, który piorunował go teraz wzrokiem i stanął przede mną na kieliszek wina, który trzymałem w ręce.
— O co ci niby chodzi?
— To ja specjalnie się staram, by przygotować nam romantyczną kolację w towarzystwie Tiany, a ty
jeździsz po znajomych, jak zwykle pijąc?
— To właśnie tym zajmowałeś się przez cały dzień?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro