²⁶ - ᴀɴᴅ ʜᴇ ꜱᴛᴀʀᴇᴅ ᴀᴛ ᴍᴇ ʟɪᴋᴇ ɪ ᴡᴀꜱ ᴀ ᴩᴀɪɴᴛɪɴɢ
꒰♡‧₊˚ ꒱
— Tak, słucham?
— Bamie sprawa jest
Gdy ledwo słyszę znajomy glos w słuchawce, przewracam oczami i poprawiam się na kanapie.
— Hyuk do cholery, co jest?
— No bo chodzi o pieniądze z konta...
— Za mało? Nie ma problemu już przelewam więcej.
— Nie nie nie, po prostu chodzi o to, że tych pieniędzy jest za dużo i ja nie wiem co z nimi zrobić
— Jezus Maria Hyuk przestań tak marudzić. W normalnej rodzinie dostałbyś na randkę paczkę prezerwatyw, ale na twoje szczęście wychowywany jesteś przez geja i dostajesz na randkę kilkanaście tysięcy.
— Ale....
— Żadnego ale. Baw się dobrze i pozdrów Bobby'ego. I nie wracaj za wcześnie bo tak jakby nie masz na razie wstępu do mieszkania. Buziaki — Zanim dodał coś jeszcze, rozłączyłem się, a telefon schowałem pod poduszkami.
Miałem spędzić spokojny wieczór bez żadnego marudzenia, niestety Hyuk mi to zepsuł, dzwoniąc i trując mi tyłek.
Powinien się domyślić, że dostanie takiej kwoty pieniędzy równa się zniknięciem z domu na mniej więcej dwadzieścia cztery godziny.
Niestety adoptując go do siebie, nie dostałem instrukcji obsługi i muszę męczyć się z nim na tak zwanego 'czuja'.
— Kto dzwonił?
Do salonu wszedł Kim w ręku trzymając duże pudełko pizzy, które położył na stoliku, by samemu usiąść obok mnie.
— Hyuk dzwonił, żeby się wyżalić o ilości pieniędzy na koncie. Nic nowego.
— Tylko żeby nie narobili żadnych kłopotów po drodze. Wiesz jak to z nimi jest
— Wszystko mi jedno co zrobią, chce odpocząć — Machnąłem na niego ręką i zabrałem się za jedzenie pizzy.
Będąc z Taeyongiem musiałem się ograniczać z jedzeniem takich rzeczy. Uważał, że jedząc to utyje i będę nie atrakcyjny.
Wtedy zgadzałem się na jego słowa, jednak patrząc na to teraz, to walnął bym go pudełkiem po pizzy, aż by miał odciśnięte kółko na twarzy.
— Powoli kochanie to nie wyścigi na szybkie jedzenie — Wtrącił, biorąc serwetke i wycierając moją twarz z nadmiaru sosu.
— Co ty się taki ckliwy robisz "kochanie"? — Spytałem, specjalnie akcentując ostatnie słowo.
— Bo cie kocham i jak cię widzę, to moje serce szybciej bije. Zadowolony tą odpowiedzią? — Odpowiedział, całując mnie w policzek z uśmiechem.
— Tak. I masz przestać tak mówić, bo czuje się niezręcznie
— Dlaczego? Zasługujesz na komplementy i będę ci je mówił cały czas i to o każdej porze.
Uśmiechnąłem się do niego i wtuliłem w jego klatkę piersiową.
Może to śmiesznie zabrzmi, ale nigdy nie czułem się tak bardzo kochany, jak teraz.
Nikt jeszcze nie dawał mi tyle miłości i ciepła, co on.
Mówił mi komplementy, kupował kwiaty i pilnował bym dużo jadł.
Nie mogę dalej uwierzyć w to, że los w końcu postanowił mnie wynagrodzić i zesłał mi na ziemię tak kochanego człowieka, jak on.
— Kocham cie kretynie — Szepnąłem, łapiąc za materiał jego bezrękawnika i delikatnie ściskając go w dłoni, by za chwilę dostrzec malutki tatuaż tuż nad jego lewą piersią, w miejscu, gdzie znajduje się serce.
Rysunek był mały, ale na tyle wyraźny bym łatwo zobaczył malutką koronę, w środku której znajdowały się trzy malutkie litery - "Bam".
— Co ty masz za tatuaż, co? — Zapytałem, odsuwając się od niego i podnosząc prawą brew do góry.
— Ale który? Bo tak jakby mam ich ponad trzydzieści
— Ten nad sercem. Co to ma być? Tłumacz się — Byłem ciekawy jak się wytłumaczy tym razem.
— Przegrałem zakład z Woosoo po pijaku i musiałem wytatuować sobie to, co tylko sobie zażyczy i w dowolnym miejscu na moim ciele.
I tyle z tej historii o tatuażu
Kompletnie mnie zatkało i nie wiedziałem co mam powiedzieć.
Przecież nie powiem mu, że dziwnie mi się patrzy na ten tatuaż.
— Debil z ciebie Yug i to ogromny.
Wiesz, że tatuaże to poważna decyzja i zostaną z tobą do końca życia? Poza tym mogłem się domyślić, że w tym wszystkim brał udział Woosoo. Jak tylko go spotkam to ja sobie z nim pogadam
— Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Przynajmniej teraz wiesz, gdzie trzymam najważniejszą osobę w moim życiu, o królewskim charakterze.
— Jestem dla ciebie najważniejszy na świecie?
— Nawet nie wiesz jak bardzo. Dlatego nie żałuję, że Woosoo kazał mi to wytatuować. Przynajmniej mam cię zawsze bliżej serca.
— Nienawidzę cię i to tak bardzo wiesz? — Powiedziałem, patrząc mu w oczy i splatając nasze palce razem ze sobą.
— Za co Bamie?
— Przez ciebie czuje się jak zakochana nastolatka z burzą hormonów i moja miłość do ciebie zaczyna mnie przerażać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro