
⁵ - ʙᴇ ᴄᴀʀᴇꜰᴜʟ, ʜᴇ'ꜱ ɴᴏᴛ ᴀ ᴄᴀɴᴅy ʙᴏy ᴡʜᴏ'ꜱ ᴏᴜᴛ ʜᴇʀᴇ ᴛᴏ ꜱᴇᴅᴜᴄᴇ yᴏᴜ
↷ 너를 몰랐었던 그
때처럼 잘 살고 싶어
─── ・ 。゚☆: *.☆ .* :☆゚. ───
Było mocno po północy, gdy zacząłem się martwić o to, że Bobby'ego nadal nie było.
Miał dzisiaj tą swoją randkę z tym wkurzającym fryzjerem z naprzeciwka i sam fakt, że nie wiedziałem gdzie są, dobijała mnie.
Jestem wściekły, na samą myśl o tym, że mój największy wróg (na tą chwilę), pcha swoje pełne biżuterii dłonie w kierunku mojego kuzyna który jest jego całkowitym przeciwieństwem.
Działał mi na nerwy.
Te jego czerwone włosy, które dało się zauważyć z kilometra, krzykliwy ubiór, kosztujący majątek i jego postawa...
Zupełnie jakby cały świat należał do niego i każdy inny był tylko dodatkiem.
Nawet zapach jego perfum był drażniący.
Ugh, dlaczego rozdrabiam jego osobę na takie szczegóły, gdy on na to nie zasługuje?
Gdybym tylko mógł, dawno bym go udusił i pozbył się jego zwłok w pobliskim lesie.
Problemem był tylko fakt, iż nie chciałem siedzieć aż tylu lat w więzieniu za przysługę dla społeczeństwa.
Poza tym, on pierwszy miał do mnie problem, gdy nie chciał mnie jako swojego biznesowego sąsiada.
Uderzył mnie w twarz, gdy ja nie miałem wobec niego złych zamiarów.
Przyszedłem przywitać się z nim pierwszy, żartując sobie z niego, że moi klienci polubią właściciela, który na pewno lubi gościć u siebie chłopców.
Obiecałem mu za to zemstę i może kiedyś nadejdzie dzień, gdy to się wydarzy.
Gdy mijała pierwsza, a jego nadal nie było, planowałem już powiadomić o wszystkim policję, a pana Bhuwakula oskarżyć o porwanie.
Wyjrzałem ostatni raz przez okno, mając na telefonie wybrany telefon na służby ratunkowe, gdy usłyszałem dźwięk samochodu podjeżdżającego pod dom i wtedy zobaczyłem dobrze znany mi samochód, który rozpoznałbym na ślepo, nawet z kilometra.
Nie chcąc wyjść na desperata siedzącego w oknie, który obsesyjnie śledzi każdy ich ruch, schowałem się za firanę, gdzie mogłem wszystko zobaczyć, bez ujawnienia się.
Obydwoje wysiedli z samochodu , jednak nie zakończyli spotkania, tylko rozmawiali dalej, będąc w wyśmienitych nastrojach.
Po kilku minutach rozmowy przeplatanej śmiechem, gdy Bobby chciał już odchodzić, Taj złapał go za rękę i przyciągając do siebie, pocałował prosto w usta.
Miałem dziwne wrażenie przez ułamek sekundy, Bam spojrzał prosto w moją stronę, jakby widział, że tam stałem, co było niemożliwe, gdyż chroniła mnie zasłona.
Widząc całą ta sytuację poczułem rosnącą we mnie złość, która wręcz kazała mi wyjść na zewnątrz i walnąć go prosto w nos.
Jak on śmiał go całować i to na pierwszej randce?
Czy on nie ma żadnych zasad?
Nie uczą tego w Tajlandii?
On go tylko wykorzysta i zrani jego wrażliwe serce, do czego nie mogłem pozwolić.
Byłem za niego odpowiedzialny jako jego starszy kuzyn.
Musiałem go bronić przed kimś takim, jak on.
Był zepsuty pieniędzmi i gonieniem za sukcesem.
Uważał się za nie wiadomo kogo i może to przeszkadzało mi w nim najbardziej?
Jego przekonanie o byciu najlepszym fryzjerem w kraju, który płynie w pieniądzach i bogactwie, szastając nimi na prawo i lewo.
Po co mu tak właściwie tyle pieniędzy?
Jest okropną osobą, której finalnie nikt nie zechce, tym bardziej na stałe.
Byłem przeciwieństwem tego, co wyznawał – lubiłem żyć skromnie, z dnia na dzień i nie martwiąc się o jak najszybsze zgromadzenie fortuny.
Zaraz po tym, jak skończyli wymieniać się swoim dna, a ja usłyszałem dobrze mi znane kroki w korytarzu, usiadłem jak najdalej od okna, widząc jak Bobby chciał niepostrzeżenie przedostać się do swojego pokoju.
— Nie za późno się wraca do domu, co? — Zapytałem, na co ten podskoczył w miejscu, zaskoczony tym, że na niego czekałem.
— Nie śpisz, hyung? — Zapytał z uśmiechem, wchodząc do salonu gdzie stanął naprzeciw mnie.
— Nie zmieniaj tematu dzieciak. Jest po pierwszej w nocy, a ty się włóczysz z obcymi ludźmi — Mój ton głosu był o wiele surowszy, niż zamierzałem, ale pomimo tego kontynuowałem — Zapomniałeś, że miałeś nie wracać tak późno? Obiecałem twojej matce, że się tobą zajmę i mam zamiar to zrobić, dlatego daje ci zakaz spotykania się z nim i to od jutra
— Ale hyung — Zaczął spokojnym głosem — Bam mnie lubi i chyba też czuje to samo, co ja. Dzisiaj sprawił, że byłem szczęśliwy, a chyba tego chcesz tak naprawdę, tak?
— Jiwon, powiedziałem nie i nie zmienię zdania — Ton mego głosu podniósł się i wstając z kanapy, by stanąć z moim kuzynem twarzą w twarz, zobaczyłem pewnego rodzaju ból w jego oczach — Ten gościu to same kłopoty i jeśli będzie trzeba, sam się go pozbędę z naszego życia
— Właśnie dlatego całe życie jesteś sam i nikt nie chce mieć z tobą do czynienia na dłużej — Odparł zanim wybiegł z salonu do swojego pokoju, gdzie trzask drzwi był ostatnim dźwiękiem, jaki słyszałem, zanim poczucie winy zaczęło mnie atakować.
Bawiłem się naprawdę dobrze w towarzystwie Bobby'ego .
Był dość zabawny, gdy przestał nieśmiało wtrącać drobne komentarze do rozmowy.
Najpierw, zgodnie z obietnicą złożoną wcześniej, zafundowałem mu nową fryzurę.
Pofarbowałem mu jedną połowę włosów na blond, a drugą na czarno.
Taka fryzura pasowała mu moim zdaniem do smukłej twarzy oraz przyciągała uwagę ludzi, gdy mógł przechodzić ulicą.
Da mu to zastrzyk pewności siebie i może przestanie się wtedy peszyć z byle powodu.
Po męczeniu się z jego włosami, zabrałem go do restauracji na kolację, wypytując o wszystko, co chciałem wiedzieć.
Mieszka w domu Kima, który się nim opiekuje po daniu słowa matce młodszego.
Pracował u niego za pól stawki, co drugi dzień (za mieszkanie i potrzebne mu rzeczy płacił Kim, więc nie musiał martwić się w sumie o nic, tylko robić swoje).
Biedakami nie byli z racji tego, że ich studio zyskało popularność na Instagramie i mieli terminy zapełnione aż do końca tego roku.
Tylko starszy Kim był oszczędną sknerą i wolał nie wydawać pieniędzy, gdy nie musiał.
Łudziłem się, że dowiem się kilku kompromitujących tatuażystę rzeczy, jednak Bobby skarżył się tylko na to, że jego kuzyn jest zbyt opiekuńczy względem niego i czasami zbytnio przejmował się tym, co ludzie mogą powiedzieć .
Było to do niego takie podobne.
Na sam koniec naszego spotkania odwiozłem go do domu, gdzie chwilkę jeszcze porozmawialiśmy i gdy już mieliśmy się żegnać, kątem oka dostrzegłem pewną sylwetkę wystającą zza zasłony, która łypała na mnie wzrokiem pełnym nienawiści.
Ten kretyn nawet nie potrafił się dobrze schować i jeśli tak bardzo chciał podglądać, to myślę, że trzeba mu dać pewnego rodzaju nauczkę.
Chcąc aż tak bardzo mu dopiec, postanowiłem, że pocałuje jego kuzyna, który pomimo początkowej dezorientacji oddał mi pocałunek.
Widać było, że nie miał powodzenia u innych, bo całował się dość nieporadnie.
Na pewno przyda mu się szkolenie, które mógłbym mu nawet zaoferować.
Osiągając swój cel, pożegnałem się z chłopakiem i z uśmiechem na ustach odjechałem do domu.
Kolejny punkt dla mnie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro