Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Obserwatorka #Special 1.2

Art. 430. Kto na własny rachunek powierza wykonanie czynności osobie, która przy wykonywaniu tej czynności podlega jego kierownictwu (...) ten jest odpowiedzialny za szkodę wyrządzoną z winy tej osoby przy wykonywaniu powierzonej jej czynności.

 Pisze Sukima urodzona 3 maja, czyli na konstytucję xD

Ja tylko zaznaczam, że to nie moja wina...

- Izaya ! Gdzie z tymi łapami ?! - krzyknęłam, a pozostali zapewne drgnęli i spojrzeli w kierunku małego i ciemnego schowka.

 Starałam się go jakoś odepchnąć stopą, ale od alkoholu kręciło mi się w głowie i szczere pożałowałam, że wypiłam więcej niż planowałam. Siłowanie się mężczyzną było niezwykle trudne, ale jego mina sugerowała, że nie odstąpi on, choćby miał ze mnie zębami zdzierać ubrania...co z kolei pewnie by mu odpowiadało, ale nawet nie chciałam przywoływać takich myśli.

- Izaya - syknęłam zajadle. - Nawet nie próbuj, bo i tak nie zdążysz. - wtrąciłam z nijakim zadowoleniem.

- Jestem szybki...

- Nie wierzę - zrobiłam facepalma. - Gdzie mój Izayuś ?! Ile ty żeś wypił ? - zapytałam zirytowana jego dziecinnym wręcz zachowaniem i tekstami, które szargały ludzką godność.

- Hmmm... tyle ile razy wszedłem Ci do łazienki, kiedy brałaś prysznic - odparł chichocząc, jakby właśnie patrzył na Shizuo, który spada z drapacza chmur.

- AŻ TYLE !? - warknęłam zdając sobie sprawę, że jest pijany bardziej od Shinry, który i tak leżał już od jakiegoś czasu na podłodze, ale tak razy dwa. - Nie licz na nic, kiedy jesteś nawalony. Nie zdejmę nawet skarpet. - skwitowałam nieco oschle.

- To zrobię to w ubraniu.

 I stało się.

*gdy minęło 7 minut*

- Izaya, Natsuki, możecie już wychodzić - wycedziła Namie i walnęła pięścią w drzwi.

  Brunet otworzył je, ale nie wyszedł.

- Uznajmy, że Natsuś wylosowała mnie. Dajcie nam drugie siedem minut, bo ja jestem w raju - oświadczył i trzasnął drzwiami przed zdezorientowaną kobietą.

______________________________________

- Mamo, czy wy... - odezwała się mała Itsuki, gdy jej tata zaczął się skręcać ze śmiechu i nie był w stanie kontynuować opowiadania.

- Córciu... - zaczęłam. - Wiesz ile mnie kosztowało, żeby nie zacząć tak rechotać wtedy ? - uśmiechnęłam się ciepło do małej kopii Orihary i pogłaskałam ją po brązowych włosach. - W ogóle do niczego nie doszło, bo te wszystkie teksty mówiliśmy specjalnie, by ta su... znaczy pani Namie je usłyszała.

- Chyba nie rozumiem - burknęła dziewczynka.

- Chodzi o to, że twoja mamusia chciała przekazać każdemu możliwemu wrogowi, że tatuś jest jej, prawda Natsuś ? - zaświergotał i spojrzał na mnie spod zmrużonych powiek.

 Burknęłam coś po nosem i lekko się zarumieniłam. Może i wtedy robiliśmy to specjalnie, ale i tak uważam, że Izaya podszedł do tego zbyt poważny i przekonywujący sposób. Już nawet nie chciałam wspominać, gdzie mi narobił malinek.

- A co było jak wyszliście ? - zapytała Itsuki z nijakim zapałem.

- Em...

- He he he... mina tej flądry była bezcenna - zachichotałam cicho i wtuliłam się Izayę. - Wiedziała już, że Izaya jest tylko mój.

- Tatuś jest też mój ! - krzyknęła dziewczynka i objęła mężczyznę z drugiej strony.

- Tylko z tobą się podzielę - zaśmiałam się, a po chwili poczułam, jak silne ramiona bruneta oplatają nas obie i przyciągają bliżej siebie.

- Mi tam pasuje - wtrącił z dał mi szybkiego całusa.

- Ale ja też chcę !!


The End (xD)

Muszę się opanować z tymi podtekstami. Usunęłam ze 100 słów, bo posunęłam się za daleko xDD *nie ujawnię tego, bo backspace te słowa uśmiercił*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro