Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Obserwatorka II #9

Będzie tu ,,czas wstecz" i momenty, w których Izaya będzie się migdalił z Natsuki xD Mam sentyment do tego fanfic'a i nie chce go kończyć, a tyle jeszcze bym mogła napisać o Izai i Natsuś....ale Itsuki daje też pole ,,do popisu".

- Przedstaw się proszę - powiedziała moja nowa wychowawczyni, gdy nadeszła kolej na mnie.

Pierwszy dzień w liceum. Nowe znajomości, miejsca... i nie tylko. Podniosłam się z krzesła i odgarnęłam z twarzy niesforny kosmyk, gęstych i lśniących włosów, a następnie zlustrowałam w ułamku sekundy z przymkniętymi powiekami całą klasę.

Nikogo tu zbytnio nie obchodzi jak kto się nazywa, ale do tej pory zapamiętałam i zapisałam imiona oraz nazwiska, tych którzy już się przedstawiali.

- Nazywam się Itsuki... - zaczęłam naturalnym głosem. - Itsuki Orihara, miło mi was poznać. - dokończyłam z uśmiechem i pogodnym głosem, ale zarazem przytłaczającym otoczenie.

Wszystkie oczy jednocześnie skierowały się na mnie, a po klasie przeszedł pomruk. Nawet nie drgnęłam. Co najwyżej uniosłam kąciki ust nieco wyżej.

- O-Orihara... - wydukała z niedowierzaniem kobieta i spojrzała na mnie, jakby z lekkim strachem i nieufnością. Nazwałabym ją głupią, gdyby reakcja była inna niż przewidziałam.

Zacznijmy od początku...

- M-mamo... - załkałam. - G-gdzie jest tata ?

- Itsuki... - podeszła do mnie zatroskana. - Musiał załatwić coś bardzo ważnego, ale niebawem wróci. - odpowiedziała z uśmiechem. Dopiero po upływie czasu domyśliłam się, że był on wymuszony.

- A-ale tatuś ! Tatuś obiecał, że poogląda ze mną bajkę - tupnęłam nogą rozzłoszczona, ale i zawiedziona.

- Jutro zaczynasz szkołę, więc musisz się wyspać - oznajmiła wskazując na mój nowy plecak. - Tylko jak ja mam cię tam zaprowadzić nie odstraszając nauczycieli ? - burknęła coś na tyle cicho, że nie dosłyszałam.

...

- Nazywam się Itsuki - powiedziałam z determinacją.

- Itsuś, tak ? - uśmiechnęła się kobieta. - Zobaczmy. Istuki, Itsuki Ori... - zamarła. - O-Ori-ha-ra... ?

W tym momencie wydawało mi się, że kobieta się przestraszyła. Jednak opanowała to i wróciła do pytania swoich nowych podopiecznych o imiona.

- Je-jestem Shiba - wymamrotał nieco skołowany blondyn.

- A więc Shibuś. Shiba He... - i nauczycielka trzasnęła głową o blat. - Heiwajima. Heiwajima i Orihara w jednej klasie. - wymamrotała łamiącym się głosem.

Spojrzałam na chłopca o włosach kolory dojrzałego zboża i zatrzymałam wzrok na jego lekko zarumienionych policzkach. Skojarzył mi się z mężczyzną, którego zdjęcie było przyczepione do tarczy. Mój tata dokleił mu spódniczkę, a mama zrobiła makabryczny makijaż, aczkolwiek celowo i w weekendy robili zawody, kto trafi do celu. Nie rozumiałam tylko tego syknięcia taty, kiedy mama rzekomo ,,trafiła perfekcyjnie w sam środek". Śmiała się przy tym złowieszczo i kilka razy napomknęła, że mogłaby to powtórzyć w realu.

Czasami rodzice gdzieś wybywali i pewnego razu zajęły się mną siostry ojca...

--- Natsuki - spotkanie z bliźniaczkami ---

Wróciłam właśnie z zakupów i zamierzałam zapytać Izayę na co ma ochotę. Osobiście zjadłabym przekąskę składającą się z chleba, a na nim kawałka łososia pokropionego świeżą cytryną. Jednak wiedziałam, że przeze mnie ma teraz wstręt do wszystkich ryb, a nie tylko ich oczu. W sama też nie mogłam patrzeć na śnięte oczka.

Weszłam do środka i od razu skierowałam się do jego biura, bo tam przeważnie się czaił.

- Izaya ! Wróciłam z zakupów. Co byś chciał...na...kolację ? - skamieniałam na widok mężczyzny otoczonego przed jego dwie, mniejsze jego kopie. - Izaya ?? - przechyliłam głowę po czym zasłoniłam wolną ręką usta, by nie wybuchnąć niekontrolowanym śmiechem.

- Natsuś ! - odezwał się nieco spanikowany, co w jego przypadku było rzadkością.

- Kto to ? - zapytała jedna z nich.

- Jestem Natsuki O... - przerwałam zdając sobie sprawę, że mam do czynienia z jego młodszymi siostrami. - Daisuke. - poprawiłam się i posłałam im promienny uśmiech.

Bałam się tylko, że uraziłam tym Izayę, ale równie dobrze mógł w tej chwili odetchnąć z ulgą, że się nie wydało. Trochę mu zajęło zmienienie mi nazwiska. Później nawet poszedł się pochwalić Heiwajimie. Że też był on wtedy w pobliżu parkingu...

- Natsuś, mogłabyś je ode mnie zabrać ? - jęknął zrozpaczony brunet usiłując się wyrwać. Zazdrościłam im tego, że są tak blisko, ale nie mogłam dać po sobie tego poznać.

- Dlaczego ? - uśmiechnęłam się przebiegle. - Jesteście Mairu i Kururi, prawda ? - zgrabnie zmieniłam temat i podeszłam bliżej rodzeństwa. - Wyglądają razem uroczo. - pomyślałam ledwo powstrzymując rumieniec starający się wkraść na moją twarz.

Wiedziałam, że brunet nie przepada za swoimi siostrami, a na domiar wszystkiego lubią brata Shizuo - Kasuke. Z tego co się dowiedziałam, są nierozłączne i urodziły się w walentynki. Dwie, czternastoletnie bliźniaczki, zawitały w moim życiu.

- NATSUŚ ! - warknął Izaya.

- Dobrze, już dobrze - starałam się go uspokoić. - Chyba ma dziś zły humor... - powiedziałam dość cicho. - Kupiłam ci jabłka i przyszłam tak naprawdę, by zapytać co chciałbyś na kolację. - oznajmiłam podając mu rękę, by mógł się podnieść. Przyjął pomoc i wreszcie stanął twardo na nogach.

- Też zjecie ? - zagaiłam, choć było to z czystej grzeczności. Dziewczynki przytaknęły po czym oświadczyły, że pójdą się odświeżyć i zaczekają w jadalni.

- To twoja dziewczyna ? - wypaliła nagle któraś z nich, ale zamiast patrzeć która, mój wzrok odruchowo powędrował w kierunku Izai.

Rozwaliło mnie to pytanie, a nie miałam bladego pojęcia, czy mam przed nimi ukrywać, co do siebie czujemy. Jak na manipulatora rasowego przystało, postanowiłam działać na własną korzyść, bo Orihara z pewnością by się wymigał...no może nie w tym wypadku.

- To ja idę zająć się jedzeniem - powiedziałam nieco obojętnym tonem, choć wewnątrz krzyczałam z nerwów. Poker face zawsze przydatne.

Kiedy dotarłam do kuchni od razu rozpakowałam zakupy i zaczęłam się zastanawiać nad tym, co mogłabym przygotować. W końcu wymiękłam i postawiłam na naleśniki z różnymi nadzieniami. Czekolada, dżemy z owoców bądź ser biały z cukrem pudrem.

Smażenie szło mi całkiem sprawnie i kiedy jeden brązowił się na patelni, ja pokrywałam innego jednym z dodatków.

- Kurczę, uciapałam się dżemem truskawkowym - parsknęłam patrząc na swoje palce.

Już miałam je powycierać, kiedy ktoś złapał mnie za rękę, a następnie oblizał moje opuszki. Nie musiałam nawet zgadywać.

- I-Izaya ! - pisnęłam oblewając się soczyście czerwonym rumieńcem.

- Słodkie - skwitował oblizując się i patrząc mi prosto w oczy, co poskutkowało niemalże parą z uszu. - Masz jeszcze trochę tutaj.

- Hmm ? Nie mam nigdzie dżem...

Nie zdążyłam zareagować, bo ciapnął mi lepką substancją usta, po czym jak gdyby nigdy nic postanowił ją zlizać.

- Od razu lepiej smakuje - zachichotał. Za mną był tylko blat, a ręce mężczyzny blokowały ewentualną drogę ucieczki.

- I-Izaya, naleśnik się przypala - wydusiłam zarumieniona po koniuszki uszu.

- Trudno. Mam alarm przeciwpożarowy - mruknął delikatnie mnie całując. Olałam naleśnika i zajęłam się przyjemniejszymi sprawami. Położyłam ręce na jego ramionach i oddałam pocałunek. Robił tylko krótkie przerwy, by zaczerpnąć powietrza i znów zatopić się w moich ustach.

Kiedy jego ręce powędrowały pod moją koszulkę, poczułam jak dreszcz przechodzi przez moje ciało, ale wiedziałam z doświadczenia, że ma w planach rozpiąć mi stanik.

- Izaya, gdzie z tymi łapami ? - burknęłam odrywając się od niego.

- Weź, pozwól mi się poprzymilać, bo przy nich nie mogę - burknął udając, że jest załamany.

- Wyłącz gaz, bo spalimy kuchnię - wtrąciłam mierzwiąc jego brązowe włosy rękami.

Niechętnie zgasił niebieski płomień położył dłoń na moim zaróżowionym policzku. Wcześniej spalałam buraki, kiedy tylko lekko mnie dotknął, a teraz robiłam to tylko wtedy, kiedy robił coś ,,takiego" znienacka.

Izaya mruczał coś pod nosem i schodził z pocałunkami coraz bardziej i wręcz niebezpiecznie niżej.

- Ha ! A jednak !

Usłyszeliśmy głos dochodzący od strony drzwi i zamarliśmy z szeroko otwartymi oczami. Musiało to wyglądać z boku komicznie, bo zastygliśmy podczas naprawdę namiętnego pocałunku, nie wspominając już nawet o tym, gdzie Izaya zapchał ręce. Przyłapani na gorącym uczynku...

C.D.N.

1410 słów

Miało być o Itsuki, ale nie ma to jak migdalenie się Natsuś z Izayą, nie xD ?

Niedługo wracamy do wydarzeń z podstawówki Itsuś i jej przygód z Shibusiem ^^ Oczywiście, że Itsuki będzie jak tatuś stalkować młodego Heiwajime i coraz bardziej kombinować, pakować się w kłopoty i rozwijać jako przyszły informator :)

Bardzo się cieszę, że podoba się Wam ta seria, a to bardzo pomaga w pisaniu (choć słownik synonimów też ułatwia sprawę :3). Liczyłam na to, że rozdział będzie dłuższy, ale szkoła [ T-T ] i inne opowiadania. Kanda ,,Kosa Shinigami", te dwa Dere, Yato stoi w miejscu, tak jak reszta. Skupiam się na Obserwatorce, Kandzie i SoS'ie (Scythe of Shinigami).

Shibuś cierpi na ból dupy widząc zbliżającą się Oriharę. Taka ciota z niego, ale zahartuje się chłopak ;) (ojciec go pewnie bije x'DDD *co ja piłam??*)


KOMENTARZE, które zniknęły: *szkoda mi tych miłych komów, więc je przepiszę*

8889kuroichi: Zajebiszczasty rozdzialik!

DziewczynaBezimienna: Yaay! Kolejny rozdział jak zawsze fajny i zabawny!/ Koffam to opowiadanie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro