Obserwatorka II #9
Będzie tu ,,czas wstecz" i momenty, w których Izaya będzie się migdalił z Natsuki xD Mam sentyment do tego fanfic'a i nie chce go kończyć, a tyle jeszcze bym mogła napisać o Izai i Natsuś....ale Itsuki daje też pole ,,do popisu".
- Przedstaw się proszę - powiedziała moja nowa wychowawczyni, gdy nadeszła kolej na mnie.
Pierwszy dzień w liceum. Nowe znajomości, miejsca... i nie tylko. Podniosłam się z krzesła i odgarnęłam z twarzy niesforny kosmyk, gęstych i lśniących włosów, a następnie zlustrowałam w ułamku sekundy z przymkniętymi powiekami całą klasę.
Nikogo tu zbytnio nie obchodzi jak kto się nazywa, ale do tej pory zapamiętałam i zapisałam imiona oraz nazwiska, tych którzy już się przedstawiali.
- Nazywam się Itsuki... - zaczęłam naturalnym głosem. - Itsuki Orihara, miło mi was poznać. - dokończyłam z uśmiechem i pogodnym głosem, ale zarazem przytłaczającym otoczenie.
Wszystkie oczy jednocześnie skierowały się na mnie, a po klasie przeszedł pomruk. Nawet nie drgnęłam. Co najwyżej uniosłam kąciki ust nieco wyżej.
- O-Orihara... - wydukała z niedowierzaniem kobieta i spojrzała na mnie, jakby z lekkim strachem i nieufnością. Nazwałabym ją głupią, gdyby reakcja była inna niż przewidziałam.
Zacznijmy od początku...
- M-mamo... - załkałam. - G-gdzie jest tata ?
- Itsuki... - podeszła do mnie zatroskana. - Musiał załatwić coś bardzo ważnego, ale niebawem wróci. - odpowiedziała z uśmiechem. Dopiero po upływie czasu domyśliłam się, że był on wymuszony.
- A-ale tatuś ! Tatuś obiecał, że poogląda ze mną bajkę - tupnęłam nogą rozzłoszczona, ale i zawiedziona.
- Jutro zaczynasz szkołę, więc musisz się wyspać - oznajmiła wskazując na mój nowy plecak. - Tylko jak ja mam cię tam zaprowadzić nie odstraszając nauczycieli ? - burknęła coś na tyle cicho, że nie dosłyszałam.
...
- Nazywam się Itsuki - powiedziałam z determinacją.
- Itsuś, tak ? - uśmiechnęła się kobieta. - Zobaczmy. Istuki, Itsuki Ori... - zamarła. - O-Ori-ha-ra... ?
W tym momencie wydawało mi się, że kobieta się przestraszyła. Jednak opanowała to i wróciła do pytania swoich nowych podopiecznych o imiona.
- Je-jestem Shiba - wymamrotał nieco skołowany blondyn.
- A więc Shibuś. Shiba He... - i nauczycielka trzasnęła głową o blat. - Heiwajima. Heiwajima i Orihara w jednej klasie. - wymamrotała łamiącym się głosem.
Spojrzałam na chłopca o włosach kolory dojrzałego zboża i zatrzymałam wzrok na jego lekko zarumienionych policzkach. Skojarzył mi się z mężczyzną, którego zdjęcie było przyczepione do tarczy. Mój tata dokleił mu spódniczkę, a mama zrobiła makabryczny makijaż, aczkolwiek celowo i w weekendy robili zawody, kto trafi do celu. Nie rozumiałam tylko tego syknięcia taty, kiedy mama rzekomo ,,trafiła perfekcyjnie w sam środek". Śmiała się przy tym złowieszczo i kilka razy napomknęła, że mogłaby to powtórzyć w realu.
Czasami rodzice gdzieś wybywali i pewnego razu zajęły się mną siostry ojca...
--- Natsuki - spotkanie z bliźniaczkami ---
Wróciłam właśnie z zakupów i zamierzałam zapytać Izayę na co ma ochotę. Osobiście zjadłabym przekąskę składającą się z chleba, a na nim kawałka łososia pokropionego świeżą cytryną. Jednak wiedziałam, że przeze mnie ma teraz wstręt do wszystkich ryb, a nie tylko ich oczu. W sama też nie mogłam patrzeć na śnięte oczka.
Weszłam do środka i od razu skierowałam się do jego biura, bo tam przeważnie się czaił.
- Izaya ! Wróciłam z zakupów. Co byś chciał...na...kolację ? - skamieniałam na widok mężczyzny otoczonego przed jego dwie, mniejsze jego kopie. - Izaya ?? - przechyliłam głowę po czym zasłoniłam wolną ręką usta, by nie wybuchnąć niekontrolowanym śmiechem.
- Natsuś ! - odezwał się nieco spanikowany, co w jego przypadku było rzadkością.
- Kto to ? - zapytała jedna z nich.
- Jestem Natsuki O... - przerwałam zdając sobie sprawę, że mam do czynienia z jego młodszymi siostrami. - Daisuke. - poprawiłam się i posłałam im promienny uśmiech.
Bałam się tylko, że uraziłam tym Izayę, ale równie dobrze mógł w tej chwili odetchnąć z ulgą, że się nie wydało. Trochę mu zajęło zmienienie mi nazwiska. Później nawet poszedł się pochwalić Heiwajimie. Że też był on wtedy w pobliżu parkingu...
- Natsuś, mogłabyś je ode mnie zabrać ? - jęknął zrozpaczony brunet usiłując się wyrwać. Zazdrościłam im tego, że są tak blisko, ale nie mogłam dać po sobie tego poznać.
- Dlaczego ? - uśmiechnęłam się przebiegle. - Jesteście Mairu i Kururi, prawda ? - zgrabnie zmieniłam temat i podeszłam bliżej rodzeństwa. - Wyglądają razem uroczo. - pomyślałam ledwo powstrzymując rumieniec starający się wkraść na moją twarz.
Wiedziałam, że brunet nie przepada za swoimi siostrami, a na domiar wszystkiego lubią brata Shizuo - Kasuke. Z tego co się dowiedziałam, są nierozłączne i urodziły się w walentynki. Dwie, czternastoletnie bliźniaczki, zawitały w moim życiu.
- NATSUŚ ! - warknął Izaya.
- Dobrze, już dobrze - starałam się go uspokoić. - Chyba ma dziś zły humor... - powiedziałam dość cicho. - Kupiłam ci jabłka i przyszłam tak naprawdę, by zapytać co chciałbyś na kolację. - oznajmiłam podając mu rękę, by mógł się podnieść. Przyjął pomoc i wreszcie stanął twardo na nogach.
- Też zjecie ? - zagaiłam, choć było to z czystej grzeczności. Dziewczynki przytaknęły po czym oświadczyły, że pójdą się odświeżyć i zaczekają w jadalni.
- To twoja dziewczyna ? - wypaliła nagle któraś z nich, ale zamiast patrzeć która, mój wzrok odruchowo powędrował w kierunku Izai.
Rozwaliło mnie to pytanie, a nie miałam bladego pojęcia, czy mam przed nimi ukrywać, co do siebie czujemy. Jak na manipulatora rasowego przystało, postanowiłam działać na własną korzyść, bo Orihara z pewnością by się wymigał...no może nie w tym wypadku.
- To ja idę zająć się jedzeniem - powiedziałam nieco obojętnym tonem, choć wewnątrz krzyczałam z nerwów. Poker face zawsze przydatne.
Kiedy dotarłam do kuchni od razu rozpakowałam zakupy i zaczęłam się zastanawiać nad tym, co mogłabym przygotować. W końcu wymiękłam i postawiłam na naleśniki z różnymi nadzieniami. Czekolada, dżemy z owoców bądź ser biały z cukrem pudrem.
Smażenie szło mi całkiem sprawnie i kiedy jeden brązowił się na patelni, ja pokrywałam innego jednym z dodatków.
- Kurczę, uciapałam się dżemem truskawkowym - parsknęłam patrząc na swoje palce.
Już miałam je powycierać, kiedy ktoś złapał mnie za rękę, a następnie oblizał moje opuszki. Nie musiałam nawet zgadywać.
- I-Izaya ! - pisnęłam oblewając się soczyście czerwonym rumieńcem.
- Słodkie - skwitował oblizując się i patrząc mi prosto w oczy, co poskutkowało niemalże parą z uszu. - Masz jeszcze trochę tutaj.
- Hmm ? Nie mam nigdzie dżem...
Nie zdążyłam zareagować, bo ciapnął mi lepką substancją usta, po czym jak gdyby nigdy nic postanowił ją zlizać.
- Od razu lepiej smakuje - zachichotał. Za mną był tylko blat, a ręce mężczyzny blokowały ewentualną drogę ucieczki.
- I-Izaya, naleśnik się przypala - wydusiłam zarumieniona po koniuszki uszu.
- Trudno. Mam alarm przeciwpożarowy - mruknął delikatnie mnie całując. Olałam naleśnika i zajęłam się przyjemniejszymi sprawami. Położyłam ręce na jego ramionach i oddałam pocałunek. Robił tylko krótkie przerwy, by zaczerpnąć powietrza i znów zatopić się w moich ustach.
Kiedy jego ręce powędrowały pod moją koszulkę, poczułam jak dreszcz przechodzi przez moje ciało, ale wiedziałam z doświadczenia, że ma w planach rozpiąć mi stanik.
- Izaya, gdzie z tymi łapami ? - burknęłam odrywając się od niego.
- Weź, pozwól mi się poprzymilać, bo przy nich nie mogę - burknął udając, że jest załamany.
- Wyłącz gaz, bo spalimy kuchnię - wtrąciłam mierzwiąc jego brązowe włosy rękami.
Niechętnie zgasił niebieski płomień położył dłoń na moim zaróżowionym policzku. Wcześniej spalałam buraki, kiedy tylko lekko mnie dotknął, a teraz robiłam to tylko wtedy, kiedy robił coś ,,takiego" znienacka.
Izaya mruczał coś pod nosem i schodził z pocałunkami coraz bardziej i wręcz niebezpiecznie niżej.
- Ha ! A jednak !
Usłyszeliśmy głos dochodzący od strony drzwi i zamarliśmy z szeroko otwartymi oczami. Musiało to wyglądać z boku komicznie, bo zastygliśmy podczas naprawdę namiętnego pocałunku, nie wspominając już nawet o tym, gdzie Izaya zapchał ręce. Przyłapani na gorącym uczynku...
C.D.N.
1410 słów
Miało być o Itsuki, ale nie ma to jak migdalenie się Natsuś z Izayą, nie xD ?
Niedługo wracamy do wydarzeń z podstawówki Itsuś i jej przygód z Shibusiem ^^ Oczywiście, że Itsuki będzie jak tatuś stalkować młodego Heiwajime i coraz bardziej kombinować, pakować się w kłopoty i rozwijać jako przyszły informator :)
Bardzo się cieszę, że podoba się Wam ta seria, a to bardzo pomaga w pisaniu (choć słownik synonimów też ułatwia sprawę :3). Liczyłam na to, że rozdział będzie dłuższy, ale szkoła [ T-T ] i inne opowiadania. Kanda ,,Kosa Shinigami", te dwa Dere, Yato stoi w miejscu, tak jak reszta. Skupiam się na Obserwatorce, Kandzie i SoS'ie (Scythe of Shinigami).
Shibuś cierpi na ból dupy widząc zbliżającą się Oriharę. Taka ciota z niego, ale zahartuje się chłopak ;) (ojciec go pewnie bije x'DDD *co ja piłam??*)
KOMENTARZE, które zniknęły: *szkoda mi tych miłych komów, więc je przepiszę*
8889kuroichi: Zajebiszczasty rozdzialik!
DziewczynaBezimienna: Yaay! Kolejny rozdział jak zawsze fajny i zabawny!/ Koffam to opowiadanie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro