prolog
Jak zawsze z samego rana po zjedzeniu śniadania poszłam nakarmić pokemony , miałam rutynę w której muszę wstać o siódmej bo już o tej godzinie wszyscy są na nogach .
Byłam potwornie zmęczona przez to że razem z Ruri kibicowaliśmy Scott 'owi na turnieju mistrzów , zakwalifikował się do turnieju mistrzów po jego wygranej poszliśmy to uczcić i oczywiście przeholowaliśmy .
Byliśmy do późna na mieście , oczywiście dostałam bure od wujka bo miałam wyciszony roto telefon , ubrałam się w purpurową koszulkę z Pikachu i do tego krótkie dżinsowe spodenki oraz trampki w kolorze czarnym . Włosy związałam w kucyka .
- to tak pokemony nakarmione , śniadanie zjedzone pokój ogarnęłam wczoraj - wszystkie czynności które od chaczyłam jak zawsze wyliczyłam na palcach by niczego nie pominąć - to teraz tylko pomóc wujkowi w laboratorium! - wykrzyknęłam do siebie.
Po chwili byłam już z wujkiem który badał jakąś skamielinę .
- i jak wujku?- spytałam się
- to ciekawostka - powiedział - coś jest w środku trzeba to jakoś wydobyć - podrapał się po brodzie .
- podać ci narzędzia ?- pomachałam mu młotkiem i to coś co przypominało duży gwóźdź , nigdy nie umiałam zapamiętać nazwy .
- tak dziekuję - odwrócił się w moją stronę - może po rozgladasz się po okolicy ?
- mogę ?- zaświeciły mi się oczy
- jasne tylko uważaj na siebie o i weś Garczompa na spacer wiesz jak to uwielbia - puścił mi oczko wujek a ja się uśmiechnęłam .
- dobrze - pokiwałam głową - to dozobaczenia - pomachałam do niego i skierowałam się do polany gdzie są pokemony.
Były na niej różne pokemony które były ranne , jak już wyzdrowieją wypuszczamy je do naturalnego środowiska .
Zauważyłam Garczompa jak bawił się ze spitziee .
- hej Garczomp - usmiechnęłam się do niego a on wydał ten swój przyjazny pomruk - masz ochotę na spacer? Bo wiesz wujek sam to zaproponował - pogłaskałam go po głowie , mimo wielkości był strasznym pieszczochem .- to idziemy .
Garczop szedł ze mną powiedzmy że jesteśmy dobrymi przyjaciółmi , znam go od małego w końcu od małego odwiedzałam laboratorium .
Był lekki rześki dzień , wiatr otulał moje włosy i twarz . Uwielbiałam to uczucie , gdy spoglądałem na mojego przyjaciela widać że też to lubił .
Chodziliśmy po mieście i podziwialiśmy wystawy w butikach a najbardziej filmiki Pokemonowych artystów na wielkim ekranie w centrum , właśnie leciał występ mojej idolki ! Ari która była niesamowita miała Fenekina jako swojego partnera . Za każdym razem jej występy robiły furorę , byłam jej fanką od kąd sięgam pamięcią .
Bitwy pokemonów też uwielbiałam , cóż lubiła te dwie rzeczy . Zawsze marzyłam o dostatniej się do finału mistrzostw jak i o występach , mam masę pomysłów do układów które zapisuje w notatniku .
Gdy byliśmy na obrzeżach miasta słyszałam śmiechy jakich mężczyzn postanowiłam to sprawdzić .
- Garczomp zostań tutaj pójdę sprawdzić - on nie wyglądał na zadowolonego - do dobrze choć tylko po cichu .Za kradliśmy się i uchyliłam głowę , za kryłam usta ręką by nie krzyknąć .
Były tam trzy pokemony w klatkach , widziałam Spritzee , Helioptile oraz pokemona którego nigdy nie widziałam .
To był chyba trawiasty pokemon przypominał trochę kota jednak on leżał nie przytomny .
Pewnie to kłusownicy , muszę coś zrobić ale co ... No jasne Garczomp , odwróciłam się do niego .
- pomożesz mi ? Tam są zniewolone pokemony które trzeba uwolnić - kiwną głową na potwierdzenie .
- Też przytaknęłam - dobra o to plan -wyszłam z ukrycia .
- macie puscić te pokemony albo zawiadomię sierżant Jenny !- wykrzyknęłam .
- spadaj mała albo będziesz biedna .- powiedział jeden z kludowników .
- to zaraz wy oberwiecie jeśli ich nie wypuścicie , Garczomp - po moich słowach staną przy mnie .
- niezły okaz , złapcie go chłopcy - powiedział chyba ich przywudca .
- nie pozwolę na to Garczomp jest pod moją opieką !- zacisnęłam pięści .
- zaraz ten pokemon będzie nasz , dalej Diggersby. Szybko dwuklask !
- Garczomp unik!- wykrzyczałam - teraz pazur smoka ! - zrobił jak kazałam i udało się go trafić .
- ty smarkulo popamiętasz mnie !- wkurzył się nie dobrze - tunel !- znikną pod ziemią a ja nie wiedziałam co zrobić
Myśl Yui , oglądałaś wiele walk ..
- już wiem Garczomp Dig ! Wykurz go z pod ziemi ! - użył ataku i udało się go zablokować - dobra zakończmy to Smocza wściekłość ! - Garczomp wytworzył wiązkę ciemnej energii która powaliła pokemona kłusownika .
- powrót !- z pokebolla wystrzeliło czerwone światło które wróciło do pokebolla ze stworkiem - to jeszcze nie koniec ! Chciał uciec ale został powalony przez sierżant Jenny .
- niezła robota młoda - powiedziała kobieta - dobrze że zadzwoniłaś ale miałaś czekać
- jakbym go nie spowolniła pewnie już by przewieźli te pokemony a tak razem z garczompem ich spowolniliśmy .
Westchnęła kręcąc głową
- już dobrze dacie radę dotrzeć do domu?- spytała.
- tak po za tym muszę zadzwonić do wujka który opiekuje się pokemonami zajmiemy się nimi .
- dobrze zostawiam to wam - wsadziła gości do wozu i odjechała.
Zadzwoniłam do wujka a potem wypusciłam pokemony , dwójka wygladała dobrze jednak ten pokemon którego nigdy nie widziałam nie wygladał za dobrze .
Kucnęłam obok niego i otworzyłam klatkę , rozchylił delikatnie powieki .
- już dobrze pomoc jest w drodze jesteś już bezpieczny - wziełam go delikatnie na ręce .
Usłyszałam warkot silnika to była nasza pomoc .
- na reszcie - powiedziałam .
- nic ci nie jest ?- spytał wujek .
- mi i Garczompowi nie ale - przerwałam i popatrzyłam na pokemona - nie jest dobrze z tym maluchem .
- spokojnie zajmie się nią Sofi - przytaknęłam - inne pokemony co z nimi?
- są całe , możemy je wypuścić - popatrzyłam jak Lif sprawdza pokemony .
- a tego malucha zabierzemy do laboratorium - odezwała się Sofi .
****
Okej jak się spodobało? Proszę zostaw gwiazdkę .
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro