Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

prolog

Jak zawsze z samego rana po zjedzeniu śniadania poszłam nakarmić pokemony , miałam rutynę w której muszę wstać o siódmej bo już o tej godzinie wszyscy są na nogach .

Byłam potwornie zmęczona przez to że razem z Ruri kibicowaliśmy Scott 'owi  na turnieju mistrzów , zakwalifikował się do turnieju mistrzów po jego wygranej poszliśmy to uczcić i oczywiście przeholowaliśmy .

Byliśmy do późna na mieście , oczywiście dostałam bure od wujka bo miałam wyciszony roto telefon , ubrałam się w purpurową koszulkę z Pikachu i do tego krótkie dżinsowe spodenki oraz trampki w kolorze czarnym . Włosy związałam w kucyka .

- to tak pokemony nakarmione , śniadanie zjedzone pokój ogarnęłam wczoraj - wszystkie czynności które od chaczyłam jak zawsze wyliczyłam na palcach by niczego nie pominąć - to teraz tylko pomóc wujkowi w laboratorium! - wykrzyknęłam do siebie.

Po chwili byłam już z wujkiem który badał jakąś skamielinę .

- i jak wujku?- spytałam się

- to ciekawostka - powiedział - coś jest w środku trzeba to jakoś wydobyć - podrapał się po brodzie .

- podać ci narzędzia ?- pomachałam mu młotkiem i to coś co przypominało duży gwóźdź , nigdy nie umiałam zapamiętać nazwy .

- tak dziekuję - odwrócił się w moją stronę - może po rozgladasz się po okolicy ?

- mogę ?- zaświeciły mi się oczy

- jasne tylko uważaj na siebie o i weś Garczompa na spacer wiesz jak to uwielbia - puścił mi oczko wujek a ja się uśmiechnęłam .

- dobrze - pokiwałam głową - to dozobaczenia - pomachałam do niego i skierowałam się do polany gdzie są pokemony.

Były na niej różne pokemony które były ranne , jak już wyzdrowieją wypuszczamy je do naturalnego środowiska .

Zauważyłam Garczompa jak bawił się ze spitziee .

- hej Garczomp - usmiechnęłam się do niego a on wydał ten swój przyjazny pomruk - masz ochotę na spacer? Bo wiesz wujek sam to zaproponował - pogłaskałam go po głowie , mimo wielkości był strasznym pieszczochem .- to idziemy .

Garczop szedł ze mną powiedzmy że jesteśmy dobrymi przyjaciółmi , znam go od małego w końcu od małego odwiedzałam laboratorium .

Był lekki rześki dzień , wiatr otulał moje włosy i twarz . Uwielbiałam to uczucie , gdy spoglądałem na mojego przyjaciela widać że też to lubił .

Chodziliśmy po mieście i podziwialiśmy wystawy w butikach a najbardziej filmiki Pokemonowych artystów na wielkim ekranie w centrum , właśnie leciał występ mojej idolki ! Ari która była niesamowita miała Fenekina jako swojego partnera . Za każdym razem jej występy robiły furorę , byłam jej fanką od kąd sięgam pamięcią .

Bitwy pokemonów też uwielbiałam , cóż lubiła te dwie rzeczy . Zawsze marzyłam o dostatniej się do finału mistrzostw jak i o występach , mam masę pomysłów do układów które zapisuje w notatniku .

Gdy byliśmy na obrzeżach miasta słyszałam śmiechy jakich mężczyzn postanowiłam to sprawdzić .

- Garczomp zostań tutaj pójdę sprawdzić - on nie wyglądał na zadowolonego - do dobrze choć tylko po cichu .Za kradliśmy się i uchyliłam głowę , za kryłam usta ręką by nie krzyknąć .

Były tam trzy pokemony w klatkach , widziałam Spritzee , Helioptile oraz pokemona którego nigdy nie widziałam .
To był chyba trawiasty pokemon przypominał trochę kota jednak on leżał nie przytomny .

Pewnie to kłusownicy , muszę coś zrobić ale co ... No jasne Garczomp , odwróciłam się do niego .

- pomożesz mi ? Tam są zniewolone pokemony które trzeba uwolnić - kiwną głową na potwierdzenie .

- Też przytaknęłam - dobra o to plan -wyszłam z ukrycia .

- macie puscić te pokemony albo zawiadomię sierżant Jenny !- wykrzyknęłam .

- spadaj mała albo będziesz biedna .- powiedział jeden z kludowników .

- to zaraz wy oberwiecie jeśli ich nie wypuścicie , Garczomp - po moich słowach staną przy mnie .

- niezły okaz , złapcie go chłopcy - powiedział chyba ich przywudca .

- nie pozwolę na to Garczomp jest pod moją opieką !- zacisnęłam pięści .

- zaraz ten pokemon będzie nasz , dalej Diggersby. Szybko dwuklask !

- Garczomp unik!- wykrzyczałam - teraz pazur smoka ! - zrobił jak kazałam i udało się go trafić .

- ty smarkulo popamiętasz mnie !- wkurzył się nie dobrze - tunel !- znikną pod ziemią a ja nie wiedziałam co zrobić

Myśl Yui , oglądałaś wiele walk ..

- już  wiem Garczomp Dig ! Wykurz go z pod ziemi ! - użył ataku i udało się go zablokować - dobra zakończmy to Smocza wściekłość ! - Garczomp wytworzył wiązkę ciemnej energii która powaliła pokemona kłusownika .

- powrót !- z pokebolla wystrzeliło czerwone światło które wróciło do pokebolla ze stworkiem - to jeszcze nie koniec ! Chciał uciec ale został powalony przez sierżant Jenny .

- niezła robota młoda - powiedziała kobieta - dobrze że zadzwoniłaś ale miałaś czekać

- jakbym go nie spowolniła pewnie już by przewieźli te pokemony a tak razem z garczompem ich spowolniliśmy .

Westchnęła kręcąc głową

- już dobrze dacie radę dotrzeć do domu?- spytała.

- tak po za tym muszę zadzwonić do wujka który opiekuje się pokemonami zajmiemy się nimi .

- dobrze zostawiam to wam - wsadziła gości do wozu i odjechała.

Zadzwoniłam do wujka a  potem wypusciłam pokemony , dwójka  wygladała dobrze jednak ten pokemon którego nigdy nie widziałam nie wygladał za dobrze .

Kucnęłam obok niego i otworzyłam klatkę , rozchylił delikatnie powieki .

- już dobrze pomoc jest w drodze jesteś już bezpieczny - wziełam go delikatnie na ręce .

Usłyszałam warkot silnika to była nasza pomoc .

- na reszcie - powiedziałam .

- nic ci nie jest ?- spytał wujek .

- mi i Garczompowi nie ale - przerwałam i popatrzyłam na pokemona - nie jest dobrze z tym maluchem .

- spokojnie zajmie się nią Sofi - przytaknęłam - inne pokemony co z nimi?

- są całe , możemy je wypuścić - popatrzyłam jak Lif sprawdza pokemony .

- a tego malucha zabierzemy do laboratorium - odezwała się Sofi .

****

Okej jak się spodobało? Proszę zostaw gwiazdkę .

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro