Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Pierwsze przybycie członka pionierów

Odcinek może być chaotyczny i nie ciekawy ale zapraszam do czytania

Od razu po wstaniu nie trudziłam się by zjeść śniadanie tylko ubrałam się i pobiegłam do lecznicy Sofi .

- i jak się on czuje ? - zapytałam zmartwiona .

- nic jej nie będzie - powiedziała

- eee jej?- przechyliłam głowę

- tak to dziewczynka , ale nie widziałam jeszcze takiego - przyznała .- muszę sprawdzić w bazie innych laboratoriów .

- myślisz że to nowy gatunek ?- spojrzałam na pokemona śpiącego sobie słodko .

- myślę że tak - na ta odpowiedź oczy mi się zaświeciły .

Podeszłam do miejsca gdzie spał.

- wiedziałam że jesteś wyjątkowa - wyszeptałam potem lekko pogłaskałam po futerku z którego wydobywał się uspokajający zapach.

- pozwólmy się jej wyspać a ja sprawdzę jej pochodzenie dobrze ?- przytaknęłam.

******W tym samym czasie *******

Ash

Byłem właśnie z Alexą w samolocie do domu , na szczęście zaraz lądujemy .

- nie mogę się doczekać spotkania z profesorem Oak'iem - ekscytowała się bardziej niż ja .

Po wylądowaniu chciałem od razu biegnąć do moich pokemonów ale ...

- Ash może nie lepiej spotkać się z mamą?- zapytała - wiem że chcesz zobaczyć swoje pokemony ale .

-weschnołem - tak chyba masz rację

- mogę pójsc z tobą a potem pójdziemy do profesora - zaproponowała a ja przytaknąłem .

Oczywiście gdy otworzyłem drzwi żucił się na mnie i Pikachu , Mr.mine .

- tak też się cieszę - wydusiłem .

- oh Ash - usłyszałem głos mojej mamy .- wreszcie jesteś - i kolejny raz zostałem przyduszony .

- em mamo dusisz mnie !

- przepraszam - spojrzała na mnie - a kim jest twoją znajoma ?

- miło mi Panią poznać jestem Alexa i jestem pokemonową dziennikarką .

- oh wejdzie zrobię obiad - uradowała się mama.

Kiedy jedliśmy zastanawiałem się co robią moje pokemony , jednak z transu wyrwała mnie mama .

- Ash cieszę się bardzo że wróciłeś i twoja przygoda ci się podobała ale ...kiedy wreszcie poznasz miłą dziewczynę .

Na jej słowa zaksztusiłem się jedzeniem , po tem szybko popiłem sokiem .

-m-mamo to jest , wiesz myśle to to jest trochę za wcześnie nawet jak na mnie - potarłem włosy od tyłu ręką zakłopotany - na razie moim celem jest wygrywac bitwy i stać się mistrzem pokemon - odparłem - na dziewczyny nie mam czasu .

- Ashu Ketchumie !- ocho znam ten ton - bardzo dobrze że masz marzenia ale nie chcę byś był wiecznie sam .

- przecież nie jestem sam mam Pichatchu - odparłem a mój przyjaciel ze mną .

- eh chodzi mi o ludzi nie pokemony - weschneła .

Wiedziałem że będzie cieżko moja mama jest bardzo uparta serio , zmusiła mnie w dzieciństwie bym zjadł brokuły których nie lubiłem masakra .

- no dobrze młody człowieku ale jestem pewna że pewnego dnia spotkasz dziewczynę która ci zamąci w głowie - splotła ręce na klatce piersiowej - uwierz że gdy to się stanie , nie będzie od tego ucieczki wiem co mówie .- usmiechnęła się szyderczo .

Nie dobrze musiałem to przerwać .

- dziękuje już się najadłem obiecałem Alexie że pokaże jej laboratorium profesora , to do zobaczenia . Chwyciłem Alexe za ręke i pociągnąłem za sobą.

- czekaj Ash !- słyszałem ją .

Na szczęscie koniec tych przesłuchań i redukcji mamy .

Wreszcie , spojrzałem na wejście do budynku .

******
Spedziłem z moimi pokemonami dobre dwie godziny , leżałem na trawie i zastanawiałem się co dalej . Alexa prowadziła wywiad z profesorem .

Cały czas krążyły mi słowa mojej mamy .

-AAACHHH - Zaczołem wrzeszczeć.

- P-Pichachu - odezwał się mój przyjaciel .

- ech co mam zrobić z moją mamą ?- zapytałem - ona nie odpuści , najgorsze że upur mam po niej - przejechałem dlońmi po twarzy .

W tedy wpadłem na pomysł , przecież Alexa pochodzi z innego regionu gdzie jeszcze nie byłem a to dobry sposób by wybyć z domu na długo a przede wszystkim to będzie kolejny krok ku mojemu marzeniu .

*******
- co kolejna podróż ?- zapytała mama

- tak , Alexa pochodzi z Kalos a tam jeszcze nie byłem po za tym to będzie dobry sprawdzian naszej siły prawda Pichatchu ?

- Pika !

- dopiero co wróciłeś - słyszałem zawód mamy , wstała od stołu i znikneła po czym wrociła z opuszczoną głową lecz po chwili podniosła ja i umiechnęła się - coś tak czułam - wyciagneła za pleców nowy plecak i ubrania .

Uśmiechnołem się i ją przytuliłem .

- Kalos nadchodzę !- powiedziałem piorąc rękę w pięśc gdy była w górze .

***** Następnego dnia******

Yui

Wczoraj cały czas byłam przy maluchu , nie poszłam ani na spacer ani nie wychodziłam z Ruri jednak tym razem sama po mnie zaszła .

- czyli to ona ?- spytała dziewczyna .

- tak Sofi powiedziała że to dziewczynka dzisiaj ma przyjść informacja czy to nowy pokemon czy z jakiegoś regionu .

- jest śliczna - patrzyła na pokemona .

- tak - przytaknęłam - jestem zła że przez tych kłusowników została ranna .

- hej przecież na szczęscie tam byłaś - położyła ręce na moich ramionach - miała szczęscie .

Westchnęłam .

- wiesz moja babcia ma dla mnie prezent i prosiła bym cię zabrała ze sobą - spojrzałam na nią .

- prezent ?- przytaknęła .

- tak najpierw zapytajmy twojego wujka czy możesz iśc .- pociagneła mnie za ręke .

Mój wujek był w swoim laboratorium który wydobywał dalej to co było w środku , już prawie mu się udało .

- profesorze czy Yui może iść ze mną do mojej babci ? Ma dla mnie niespodziankę i chce by Yui poszła że mną .

- jasne - powiedział - musi wreszcie wyjść z laboratorium - powodzenia

- dziękujemy , idziemy!- wykrzynęła i znowu mnie ciagneła.

Gdy byliśmy już u Babci Ruri , jej bracia poczestowała nas ptysiami które były nie zrównane .

- pychota !- powiedziałam jedząc chyba z dziesiąte .

- ale ma apetyt - powiedziała kobieta a bronzowowłosa się zaśmiała.

- tak ona zawsze ma wilczy apetyt - popatrzyłam na nią zła .

- możliwe ale to ty jesz slodkości jak opętana - powiedziałam z ciastkiem w buzi .

- tak ale ty mnie przebijasz , zjadasz wszystko co ci wpadnie w ręce i nie tyjesz !

- to mój talent !- połknęłam ostatniego ptysia .

- własnie babciu mówiłaś żebym przyszła bo masz coś podobno dla mnie .

- ah tak - wyjeła za siebie jajko - kilka tygodni temu znalazłam je w lesie , zaczeło sie świecić wczoraj i dzisiaj może się wykluć .- popatrzylismy na siebie - na pewno to jajko pokemona , wiem że chcesz być trenerką więc chce byś wzieła jajko i się nim zajeła .

- jejku - powiedziała Ruri - dziękuje

- wiem że Profesor daje startowe ale .

- żartujesz? Dziękuje babuniu !- przytuliła kobietę .

- ciekawe co z niego się wykluje - powiedziałam .

- pewnie nie długo się przekonamy .- odrzekła staruszka .

Posiedzieliśmy trochę u babci Ruri a potem porzegnaliśmy i ruszyliśmy przed siebie .

- zazdroszczę cię , też bym chciała mieć własnego pokemona - powiedziałam .

- hehe - uśmiechnęła się , nagle zwolniła .

- co się stało? - zapytałam

- Yui dym w laboratorium !

Popatrzyłam na mój dom ... WUJEK !

Ruri zamnęła jajko w inkubatorze i plecaku który trzymała w ręku , biegłam jak oszała .

Wbiegłam do środka , wszystko było rozwalone .

- Ruri zobacz co u pokemonów a ja sprawdzę co u wujka

- jasne - i pobiegła .

Nawoływałam wujka , ujrzałam go w pracowni gdzie upadł na ziemię trzymając coś w rękach . Przed nim był jakiś chłopak a koło niego jakiś nie znany mi pokemon był biały i miał jeden jakby rug po jednej stronie . Muszę dać znać Ruri .

- proszę mi oddać badania nad mega evolucją a puszczę Pana wolno .- głos chłopaka był mroczny

- nie zgdzaj się na to !- wykszyknęłam i weszłam na stół by potem przeskoczyć nad pokemonem i wylądować przed wujkiem - nie wiem kim jesteś ale nie pozwolę ci zniweczyć badania mojego wujka .

- nie wtrącaj się - powiedział bez emocji

- chyba śnisz ! Te badania to też moja sprawa , jeśli je chcesz to mogę ci je pokazać.

- Yui nie !- wykszyczał wujek .

- hym dobrze ale jeśli mnie okłamiesz będziesz miała kłopoty .

Szłam przodem a on z pokemonem z tyłu , co ja mam zrobić ? Przecież nie mogę dać im tych badań ale jeśli tego nie zrobię wszyscy ucierpią .
Wszyscy pracownicy i ... Nie , nasz plan musi się udać .

Zaprowadziłam go na łąkę .

- to tutaj - powiedziałam a on wszedł pierwszy .

- przecież to nie ...

- Teraz!- usłyszałam głos mojej przyjaciółki , wszystkie pokemony jakie były w lecznicy użyły swoich mocy .

- ochrona !- wykrzyczał chłopak i nie stety zatrzymał ataki .

- szlak !- powiedziałam

- zapłacisz za znieważenie mnie - Apsol do boju !- wykrzyczał a stwór mnie zaatakował.

Udało mi się uchylić lecz z trudem .

- Yui!- wykrzyczała przerażona dziewczyna .

Podbiegłam do niej i ukryłyśmy się z pokemonami za drzewem .

- trzeba go z tąd wywabić - powiedziałam .

- ale jak?- spytała się.

- ja go zajmę a ty zadzwoń po sierżant Jenny

- proszę cię uważaj - przytuliła mnie .

-jasne .

- ostrzegam wyjdz albo rozwalę to miejsce , wziełam głeboki wdech i wyszłam jak mówił .

- to ja cię oszukałam i to był mój plan , jeśli masz kogoś winić to mnie !- powiedziałam .

- świetnie będziesz moją zakładniczką - zaczą się zbliżać a ja cofać .

- najpierw musisz mnie złapać - powiedziałam i zaczełam uciekać do frontowych drzwi ewakuacyjnych które kierowały się do lecznicy .

Wpadłam tam jak tornado .

- Yui co się - spytała Lif , w tedy wkroczył on .

- zaatakował wujka - powiedziałam .

- schowaj się - powiedziała Sofi . - weś sprigattito - podała mi tego malucha .

Sprigattito nie bój się ochotnie nas obie , powiedziałam w myślach .

Sofi i Lif padły na ścianę .

- nie !!- wykrzyczałam - Sofi , Lif !

- teraz nie ma odwrotu , ty tylko marnujesz mój czas , Apsol nocne cięcie !

Chciałam się uchylić ale się podknełam i atak trafił w moją nogę przez co się przewróciłam , przytuliłam sprigattito bardziej by go uchronić od upadku .

- ał - zagryzłam wargę

- sprigattito - wydobyła smutne dzwięki

- nie martw się nic ci się nie stanie masz moje słowo - ledwie udało mi się wstać , noga mnie strasznie bolała - to prze ze mnie masz kłopoty lecz ja nie poddam się .

- proszę co za duch walki - zakpił - lecz to za mało .

Co teraz ? Nie mam już pomysłów , w tej chwili pokemon wyskoczył z moich rąk i staną na przeciwko tej dwójki , chłopak prychną .

- serio myślisz mały że dasz radę ?.

W tym momęcie użył chyba listowia który zdmuchną w pomieszczeniu wszystkie papiery które zaczęły wszędzie latać robiąc dywersję .

- teraz gdy nic nie widzi - powiedziałam i wymknęłyśmy się za chłopakiem .

Cały czas biegłyśmy chodź nie miałam siły Sprigattito chyba też , udało nam się dotrzeć do holu . Byłyśmy już blisko celu ale nie stety nas dogonili .

- zaczynasz działać mi na nerwy - był zły widzę to po jego twarzy.

- zostaw moją siostrzenice - wyszedł wujek , miał chyba złamana rękę , prawą trzymał chorą .

- mówiłem oddajcie mi to po co przyszedłem a puszczę was wolno , moja cierpliwość właśnie przeszła granicę .

Usłyszeliśmy syreny policyjne sierżant Jenny .

- przybyła pomoc !- zobaczyłam moją przyjaciółkę która była z Jenny i innymi policjantami .

- to jeszcze nie koniec !- powiedział chłopak - Rozwal sufit !- jego pokemon zrobił co mówil jego trener i dzięki mechanicznej lince uciekł .

Upadłam na ziemię przez bolącą nogę , wujek ukląkł koło mnie .

- zostałaś ranna - powiedział .

- tak oberwałam w nogę .

- nie stety przeszukaliśmy okolice ale uciekł - powiedziała do profesora Jenny .- ale na wszelki wypadek postawię policjantów po okolicy .

- dziękujemy Sierżant Jenny - odezwał się wujek.

- Sprigattito nic ci nie jest ?- spojrzałam na pokemona który siedział obok . Wydał dzwięk chyba szczęscia i machał ogonkiem .

- no proszę - zaśmiał się Sycamore - znaleźliście wspólny język .

- na to wygląda - usmiechnęlam się - to dzięki niej udało się nam uciec .

- co?- zapytał zdziwiony

- cóż kiedy byliśmy w potrzasku urzył listowia sam z siebie , tak jagby chciał mnie obronić .

- a to ciekawe - popatrzył na stworka - dziki pokemon sam z siebie cię obronił . Potem się temu przyjrzę a teraz trzeba wyleczyć twoja nogę i sprawdzić czy nikomu nic nie jest .

Mam nadzieję że się podobało proszę zostawcie gwiazdkę

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro