Pierwsze przybycie członka pionierów
Odcinek może być chaotyczny i nie ciekawy ale zapraszam do czytania
Od razu po wstaniu nie trudziłam się by zjeść śniadanie tylko ubrałam się i pobiegłam do lecznicy Sofi .
- i jak się on czuje ? - zapytałam zmartwiona .
- nic jej nie będzie - powiedziała
- eee jej?- przechyliłam głowę
- tak to dziewczynka , ale nie widziałam jeszcze takiego - przyznała .- muszę sprawdzić w bazie innych laboratoriów .
- myślisz że to nowy gatunek ?- spojrzałam na pokemona śpiącego sobie słodko .
- myślę że tak - na ta odpowiedź oczy mi się zaświeciły .
Podeszłam do miejsca gdzie spał.
- wiedziałam że jesteś wyjątkowa - wyszeptałam potem lekko pogłaskałam po futerku z którego wydobywał się uspokajający zapach.
- pozwólmy się jej wyspać a ja sprawdzę jej pochodzenie dobrze ?- przytaknęłam.
******W tym samym czasie *******
Ash
Byłem właśnie z Alexą w samolocie do domu , na szczęście zaraz lądujemy .
- nie mogę się doczekać spotkania z profesorem Oak'iem - ekscytowała się bardziej niż ja .
Po wylądowaniu chciałem od razu biegnąć do moich pokemonów ale ...
- Ash może nie lepiej spotkać się z mamą?- zapytała - wiem że chcesz zobaczyć swoje pokemony ale .
-weschnołem - tak chyba masz rację
- mogę pójsc z tobą a potem pójdziemy do profesora - zaproponowała a ja przytaknąłem .
Oczywiście gdy otworzyłem drzwi żucił się na mnie i Pikachu , Mr.mine .
- tak też się cieszę - wydusiłem .
- oh Ash - usłyszałem głos mojej mamy .- wreszcie jesteś - i kolejny raz zostałem przyduszony .
- em mamo dusisz mnie !
- przepraszam - spojrzała na mnie - a kim jest twoją znajoma ?
- miło mi Panią poznać jestem Alexa i jestem pokemonową dziennikarką .
- oh wejdzie zrobię obiad - uradowała się mama.
Kiedy jedliśmy zastanawiałem się co robią moje pokemony , jednak z transu wyrwała mnie mama .
- Ash cieszę się bardzo że wróciłeś i twoja przygoda ci się podobała ale ...kiedy wreszcie poznasz miłą dziewczynę .
Na jej słowa zaksztusiłem się jedzeniem , po tem szybko popiłem sokiem .
-m-mamo to jest , wiesz myśle to to jest trochę za wcześnie nawet jak na mnie - potarłem włosy od tyłu ręką zakłopotany - na razie moim celem jest wygrywac bitwy i stać się mistrzem pokemon - odparłem - na dziewczyny nie mam czasu .
- Ashu Ketchumie !- ocho znam ten ton - bardzo dobrze że masz marzenia ale nie chcę byś był wiecznie sam .
- przecież nie jestem sam mam Pichatchu - odparłem a mój przyjaciel ze mną .
- eh chodzi mi o ludzi nie pokemony - weschneła .
Wiedziałem że będzie cieżko moja mama jest bardzo uparta serio , zmusiła mnie w dzieciństwie bym zjadł brokuły których nie lubiłem masakra .
- no dobrze młody człowieku ale jestem pewna że pewnego dnia spotkasz dziewczynę która ci zamąci w głowie - splotła ręce na klatce piersiowej - uwierz że gdy to się stanie , nie będzie od tego ucieczki wiem co mówie .- usmiechnęła się szyderczo .
Nie dobrze musiałem to przerwać .
- dziękuje już się najadłem obiecałem Alexie że pokaże jej laboratorium profesora , to do zobaczenia . Chwyciłem Alexe za ręke i pociągnąłem za sobą.
- czekaj Ash !- słyszałem ją .
Na szczęscie koniec tych przesłuchań i redukcji mamy .
Wreszcie , spojrzałem na wejście do budynku .
******
Spedziłem z moimi pokemonami dobre dwie godziny , leżałem na trawie i zastanawiałem się co dalej . Alexa prowadziła wywiad z profesorem .
Cały czas krążyły mi słowa mojej mamy .
-AAACHHH - Zaczołem wrzeszczeć.
- P-Pichachu - odezwał się mój przyjaciel .
- ech co mam zrobić z moją mamą ?- zapytałem - ona nie odpuści , najgorsze że upur mam po niej - przejechałem dlońmi po twarzy .
W tedy wpadłem na pomysł , przecież Alexa pochodzi z innego regionu gdzie jeszcze nie byłem a to dobry sposób by wybyć z domu na długo a przede wszystkim to będzie kolejny krok ku mojemu marzeniu .
*******
- co kolejna podróż ?- zapytała mama
- tak , Alexa pochodzi z Kalos a tam jeszcze nie byłem po za tym to będzie dobry sprawdzian naszej siły prawda Pichatchu ?
- Pika !
- dopiero co wróciłeś - słyszałem zawód mamy , wstała od stołu i znikneła po czym wrociła z opuszczoną głową lecz po chwili podniosła ja i umiechnęła się - coś tak czułam - wyciagneła za pleców nowy plecak i ubrania .
Uśmiechnołem się i ją przytuliłem .
- Kalos nadchodzę !- powiedziałem piorąc rękę w pięśc gdy była w górze .
***** Następnego dnia******
Yui
Wczoraj cały czas byłam przy maluchu , nie poszłam ani na spacer ani nie wychodziłam z Ruri jednak tym razem sama po mnie zaszła .
- czyli to ona ?- spytała dziewczyna .
- tak Sofi powiedziała że to dziewczynka dzisiaj ma przyjść informacja czy to nowy pokemon czy z jakiegoś regionu .
- jest śliczna - patrzyła na pokemona .
- tak - przytaknęłam - jestem zła że przez tych kłusowników została ranna .
- hej przecież na szczęscie tam byłaś - położyła ręce na moich ramionach - miała szczęscie .
Westchnęłam .
- wiesz moja babcia ma dla mnie prezent i prosiła bym cię zabrała ze sobą - spojrzałam na nią .
- prezent ?- przytaknęła .
- tak najpierw zapytajmy twojego wujka czy możesz iśc .- pociagneła mnie za ręke .
Mój wujek był w swoim laboratorium który wydobywał dalej to co było w środku , już prawie mu się udało .
- profesorze czy Yui może iść ze mną do mojej babci ? Ma dla mnie niespodziankę i chce by Yui poszła że mną .
- jasne - powiedział - musi wreszcie wyjść z laboratorium - powodzenia
- dziękujemy , idziemy!- wykrzynęła i znowu mnie ciagneła.
Gdy byliśmy już u Babci Ruri , jej bracia poczestowała nas ptysiami które były nie zrównane .
- pychota !- powiedziałam jedząc chyba z dziesiąte .
- ale ma apetyt - powiedziała kobieta a bronzowowłosa się zaśmiała.
- tak ona zawsze ma wilczy apetyt - popatrzyłam na nią zła .
- możliwe ale to ty jesz slodkości jak opętana - powiedziałam z ciastkiem w buzi .
- tak ale ty mnie przebijasz , zjadasz wszystko co ci wpadnie w ręce i nie tyjesz !
- to mój talent !- połknęłam ostatniego ptysia .
- własnie babciu mówiłaś żebym przyszła bo masz coś podobno dla mnie .
- ah tak - wyjeła za siebie jajko - kilka tygodni temu znalazłam je w lesie , zaczeło sie świecić wczoraj i dzisiaj może się wykluć .- popatrzylismy na siebie - na pewno to jajko pokemona , wiem że chcesz być trenerką więc chce byś wzieła jajko i się nim zajeła .
- jejku - powiedziała Ruri - dziękuje
- wiem że Profesor daje startowe ale .
- żartujesz? Dziękuje babuniu !- przytuliła kobietę .
- ciekawe co z niego się wykluje - powiedziałam .
- pewnie nie długo się przekonamy .- odrzekła staruszka .
Posiedzieliśmy trochę u babci Ruri a potem porzegnaliśmy i ruszyliśmy przed siebie .
- zazdroszczę cię , też bym chciała mieć własnego pokemona - powiedziałam .
- hehe - uśmiechnęła się , nagle zwolniła .
- co się stało? - zapytałam
- Yui dym w laboratorium !
Popatrzyłam na mój dom ... WUJEK !
Ruri zamnęła jajko w inkubatorze i plecaku który trzymała w ręku , biegłam jak oszała .
Wbiegłam do środka , wszystko było rozwalone .
- Ruri zobacz co u pokemonów a ja sprawdzę co u wujka
- jasne - i pobiegła .
Nawoływałam wujka , ujrzałam go w pracowni gdzie upadł na ziemię trzymając coś w rękach . Przed nim był jakiś chłopak a koło niego jakiś nie znany mi pokemon był biały i miał jeden jakby rug po jednej stronie . Muszę dać znać Ruri .
- proszę mi oddać badania nad mega evolucją a puszczę Pana wolno .- głos chłopaka był mroczny
- nie zgdzaj się na to !- wykszyknęłam i weszłam na stół by potem przeskoczyć nad pokemonem i wylądować przed wujkiem - nie wiem kim jesteś ale nie pozwolę ci zniweczyć badania mojego wujka .
- nie wtrącaj się - powiedział bez emocji
- chyba śnisz ! Te badania to też moja sprawa , jeśli je chcesz to mogę ci je pokazać.
- Yui nie !- wykszyczał wujek .
- hym dobrze ale jeśli mnie okłamiesz będziesz miała kłopoty .
Szłam przodem a on z pokemonem z tyłu , co ja mam zrobić ? Przecież nie mogę dać im tych badań ale jeśli tego nie zrobię wszyscy ucierpią .
Wszyscy pracownicy i ... Nie , nasz plan musi się udać .
Zaprowadziłam go na łąkę .
- to tutaj - powiedziałam a on wszedł pierwszy .
- przecież to nie ...
- Teraz!- usłyszałam głos mojej przyjaciółki , wszystkie pokemony jakie były w lecznicy użyły swoich mocy .
- ochrona !- wykrzyczał chłopak i nie stety zatrzymał ataki .
- szlak !- powiedziałam
- zapłacisz za znieważenie mnie - Apsol do boju !- wykrzyczał a stwór mnie zaatakował.
Udało mi się uchylić lecz z trudem .
- Yui!- wykrzyczała przerażona dziewczyna .
Podbiegłam do niej i ukryłyśmy się z pokemonami za drzewem .
- trzeba go z tąd wywabić - powiedziałam .
- ale jak?- spytała się.
- ja go zajmę a ty zadzwoń po sierżant Jenny
- proszę cię uważaj - przytuliła mnie .
-jasne .
- ostrzegam wyjdz albo rozwalę to miejsce , wziełam głeboki wdech i wyszłam jak mówił .
- to ja cię oszukałam i to był mój plan , jeśli masz kogoś winić to mnie !- powiedziałam .
- świetnie będziesz moją zakładniczką - zaczą się zbliżać a ja cofać .
- najpierw musisz mnie złapać - powiedziałam i zaczełam uciekać do frontowych drzwi ewakuacyjnych które kierowały się do lecznicy .
Wpadłam tam jak tornado .
- Yui co się - spytała Lif , w tedy wkroczył on .
- zaatakował wujka - powiedziałam .
- schowaj się - powiedziała Sofi . - weś sprigattito - podała mi tego malucha .
Sprigattito nie bój się ochotnie nas obie , powiedziałam w myślach .
Sofi i Lif padły na ścianę .
- nie !!- wykrzyczałam - Sofi , Lif !
- teraz nie ma odwrotu , ty tylko marnujesz mój czas , Apsol nocne cięcie !
Chciałam się uchylić ale się podknełam i atak trafił w moją nogę przez co się przewróciłam , przytuliłam sprigattito bardziej by go uchronić od upadku .
- ał - zagryzłam wargę
- sprigattito - wydobyła smutne dzwięki
- nie martw się nic ci się nie stanie masz moje słowo - ledwie udało mi się wstać , noga mnie strasznie bolała - to prze ze mnie masz kłopoty lecz ja nie poddam się .
- proszę co za duch walki - zakpił - lecz to za mało .
Co teraz ? Nie mam już pomysłów , w tej chwili pokemon wyskoczył z moich rąk i staną na przeciwko tej dwójki , chłopak prychną .
- serio myślisz mały że dasz radę ?.
W tym momęcie użył chyba listowia który zdmuchną w pomieszczeniu wszystkie papiery które zaczęły wszędzie latać robiąc dywersję .
- teraz gdy nic nie widzi - powiedziałam i wymknęłyśmy się za chłopakiem .
Cały czas biegłyśmy chodź nie miałam siły Sprigattito chyba też , udało nam się dotrzeć do holu . Byłyśmy już blisko celu ale nie stety nas dogonili .
- zaczynasz działać mi na nerwy - był zły widzę to po jego twarzy.
- zostaw moją siostrzenice - wyszedł wujek , miał chyba złamana rękę , prawą trzymał chorą .
- mówiłem oddajcie mi to po co przyszedłem a puszczę was wolno , moja cierpliwość właśnie przeszła granicę .
Usłyszeliśmy syreny policyjne sierżant Jenny .
- przybyła pomoc !- zobaczyłam moją przyjaciółkę która była z Jenny i innymi policjantami .
- to jeszcze nie koniec !- powiedział chłopak - Rozwal sufit !- jego pokemon zrobił co mówil jego trener i dzięki mechanicznej lince uciekł .
Upadłam na ziemię przez bolącą nogę , wujek ukląkł koło mnie .
- zostałaś ranna - powiedział .
- tak oberwałam w nogę .
- nie stety przeszukaliśmy okolice ale uciekł - powiedziała do profesora Jenny .- ale na wszelki wypadek postawię policjantów po okolicy .
- dziękujemy Sierżant Jenny - odezwał się wujek.
- Sprigattito nic ci nie jest ?- spojrzałam na pokemona który siedział obok . Wydał dzwięk chyba szczęscia i machał ogonkiem .
- no proszę - zaśmiał się Sycamore - znaleźliście wspólny język .
- na to wygląda - usmiechnęlam się - to dzięki niej udało się nam uciec .
- co?- zapytał zdziwiony
- cóż kiedy byliśmy w potrzasku urzył listowia sam z siebie , tak jagby chciał mnie obronić .
- a to ciekawe - popatrzył na stworka - dziki pokemon sam z siebie cię obronił . Potem się temu przyjrzę a teraz trzeba wyleczyć twoja nogę i sprawdzić czy nikomu nic nie jest .
Mam nadzieję że się podobało proszę zostawcie gwiazdkę
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro