Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 21

-Co ty wyrabiasz? - Zapytała zaciekawiona Della obserwując Laię, która próbowała przecisnąć się przez okienko sypialni.

-Nie wiedziałam, że już się obudziłaś - dziewczyna prędko zeszła z parapetu.

-Nadal mi nie odpowiedziałaś czemu próbujesz wyleźć przez okno.

-Wypadło mi coś a nie chciało mi się iść naokoło.

-Coś  - powtórzyła Della unosząc jedną brew.

-Oj, daj spokój,  jeśli ci to przeszkadza pójdę drzwiami.

-Nie o to mi chodzi - warknęła Della a resztki jej rozbawienia zniknęły bez ślad. - Musisz doszlifować swój talent. Jak najszybciej.

-Spałaś trzy godziny, przez ten czas nie robiłam nic innego - odparła zirytowana Laia.

-Dobra, mniejsza z tym - dziewczyna zaczęła wstawać z łóżka.

-Co ty wyrabiasz?! - Tym razem to pytanie padło z ust Lai.

-Muszę do łazienki - odparła lodowato dziewczyna i nie zważając na protesty, wyszła.

Kiedy tylko drzwi zamknęły się za nią, Della natychmiast oparła dłonie o umywalkę. Czuła się o wiele lepiej niż rano, ale i tak rana w jej nodze bez przerwy dawała o sobie znać. Póki co, nie byłaby w stanie nawet biegać. 

Sfrustrowana przyjrzała się swojemu odbiciu w lustrze. Mimo, że ostatnie godziny spędziła w łóżku, wyglądała jakby nie spała co najmniej przez tydzień. Miała podkrążone oczy a białe włosy smętnie kładły się na jej ramionach. Z westchnieniem zdjęła z siebie ubranie i ostrożnie weszła pod prysznic. Kiedy zimne krople dotknęły jej skóry przeszedł ją lekki dreszcz. Jak zawsze, kiedy miała kontakt z czymś chłodnym. 

Próbował wyrzucić z głowy wspomnienie ciemnej celi, ale ono jak na złość co chwila stawało jej przed oczami. Nie potrafiła przypomnieć sobie szczegółów, ale wiedziała, że zanim obudziła się w swoim domku w obozie, to właśnie tam spędzałam cały swój czas. Doskonale za to pamiętała paralizujący strach, który towarzyszył jej tam bez przerwy i odżył gdy pojawiła się tam we...
Właśnie. W czym? To nie było wspomnienie ani sen, przecież upadła i straciła przytomność. Może jakaś dziwaczna wizja. Ale dlaczego miała sobie nagle zacząć cokolwiek przypominać skoro wszyscy obozowiczów mieli wyczyszczona pamięć. Bo tego była pewna. Wiedziała, że musi komuś o tym powiedzieć bo w ten sposób może sprawić, że komuś również wrócą strzępki wspomnień.
Przeniosła wzrok na bandaż, starała się trzymać nogę poza strumieniem wody, ale i tak w paru miejscach pojawiły się mokre plamy.
Umyta i wysuszona wyszła z łazienki.
- Już myślałam, że będę musiała siła cię stamtąd zaciągnąć do łóżka - usłyszała naburmuszony głos.
- Nie radzę nawet próbować - odparła Della i ostrożnie usiadła na łóżku.
- Mam nadzieję, że nie zamoczyłaś bandażu?
- Spokojnie, pamiętałam o tym - na dowód uniosła nogawkę spodnek, które w tej chwili były najbardziej praktyczne. - Masz już to coś co zgubiłaś?
- Co... - Laia zawahała się ułamek sekundy - A, tak. Przeszłam się tam.
- Fantastycznie - warknęła - nie wiesz jak idą szkolenia?
- Nie wychodziłam z domku - dziewczyna pokrecila głową - ale za chwilę powinien wpaść Nick, może powie coś więcej.
- Nie mamy czasu na takie zabawy - Dellę coraz bardziej dreczyły wyrzuty sumienia. Powinna teraz szukać tych przeklętych stworów. - Dobra, pokaż czego się nauczyłaś - skierowała wzrok na Laię.
Dziewczyna najszybciej jak umiała sprawiła by z jej ręki zaczął sączyć się dym A potem równie szybko bo zgasiła. Zerkając na swoją mentorkę upewniła się, że ta kontroluje sytuację i dotknęła lekko poręczy łóżka które natychmiast zajęło się ogniem.
Della błyskawicznie zgasiła ogień.
- Całkiem nieźle - mruknela wywołując na twarzy Lai szeroki uśmiech - myślę, że jesteś już gotowa. Możemy powiedzieć reszcie o twoim talencie.
Dziewczyna pisnęła z radości, ale nim zdążyła cokolwiek powiedzieć Della zaczęła wstawać.
- Co ty znowu wyrabiasz?
- Nie możemy tracić czasu - odparła - chodźmy.
Zaczęła iść wolnym krokiem w kierunku drzwi. Całą uwagę skupiała na tym by nie kuleć.
- Wracaj do łóżka, Nick się wścieknie! - Laia wołała za nią.
- Leżałam już długo, przejdę się na polanę i wrócę
Jej złotowłosa towarzyszka wyrzuciła ręce w górę, ale dała za wygraną wiedząc, że i tak nie przekona przyjaciółki.

Po kilku minutach powolnego marszu, obie znalazły się na skraju lasu. Przed nimi w kilku grupach pod okiem łowców ćwiczyli obozowicze. Między nimi przechadzała się Mara.

-Idziemy - nakazała Della i ruszyła w kierunku przywódczyni.

Kiedy Mara je zobaczyła, wyszła im naprzeciw.

-Nareszcie - mruknęła na powitanie - mam nadzieję, że Laia jest już w pełni wyszkolona?

-Jest - odparła Della - i wydaje mi się, że może się przydać bardziej niż reszta.

-Nie rozumiem - dziewczyna uniosła brwi wyczekująco.

-Talent Delli to ogień, może spalić wszystko samym dotykiem.

Mara otworzyła szeroko usta ze zdziwienia. 

-Jesteś w stanie wywołać wielki pożar? - Pytanie było skierowane do Lai - taki żeby otoczył obóz?

-Myślę, że dałabym rade. Ale nie wiem czy będę w stanie go później kontrolować - odparła wolno.

-Nie będziesz - wtrąciła cicho Della - ale za to możesz zabić tuzin tych stworów, wystarczy że się do nich zbliżysz.

-Czy dobrze rozumiem, że teraz możemy mieć dwie osoby na pierwszym froncie? - Mara uśmiechnęła się przebiegle - lód i ogień. Ale ciekawy zbieg okoliczności.

-Talent Lai jest analogiczny do mojego, dzięki temu mogłyśmy go szybciej rozwinąć. Dlatego przepraszam, że zaniedbywałam ostatnie swoje obowiązki.

-Nie ma o czym mówić - nagle zmarszczyła brwi i spojrzała uważnie na Dellę - skoro ogień Lai działa tak samo jak twój lód, czy nauczyłaś ją nad nim panować?

-Tak, nie ma powodów do obaw. To było pierwsze czego się uczyłyśmy - dziewczyna odwzajemniła spojrzenie. Doskonale zdawała sobie sprawę, do czego bije Mara. Nie ma potrzeby żeby więcej z nas ginęło bez powodu. 

-Dobra, w takim razie wracajcie do swoich zajęć.

-Mara, poczekaj - zawołała jeszcze Della kiedy przywódczyni chciała odejść - nie ma na to czasu - wskazała głową na polankę, na której odbywały się szkolenia. - Mogą nas zaatakować nawet dziś w nocy.

-Co więc proponujesz? To przecież był twój pomysł - Della ujrzała w oczach Mary strach. Rozumiała ją doskonal.

-Wiem, ale przemyślałam to. Niech część nadal trenuje, a druga połowa zajmie się budowaniem domu, który pomieścił by nas wszystkich. I musi być trwały.

-Chcesz się ukryć?

-To najlepsze wyjście - odparła - wtedy nie będziemy musieli walczyć wszyscy. 

Della dostrzegła, że Mara zrozumiała o co jej chodzi.

-Nich będzie - westchnęła - zaraz się tym zajmę.

Po tych słowach odwróciła się i wykrzykując nowe rozkazy odeszła. Laia, o której istnieniu najwyraźniej zapomniano spoglądała to na Dellę to na Marę.

-Po co chcesz wybudować nowy dom?

-Użyj mózgu - dziewczyna wzniosła oczy ku niebu - nie mamy szans jeśli wszyscy ruszymy naraz do walki.

Laia już otworzyła usta by zadać nowe pytanie, ale jej towarzyszka zaczęła wolnym rokiem iść w kierunku domku. Dogoniła ją pospiesznie trzymając bezpieczny dystans.

Della z wysiłkiem robiła krok za krokiem, owszem czuła się lepiej niż rano, ale każdy ruch wywoływał nową falę bólu, który sprawiał, że tylko wpite w dłoń paznokcie powstrzymywały ją od krzyku. 

Drzewa które mijały wydawały się jeszcze bardziej złowrogie niż zwykle. Ciemność jaka panowała w lesie zdawała się napływać niczym mgła na ścieżkę. Laia wzdrygnęła się mimowolnie czując chłód na myśl co może się tam czaić

W połowie drogi, kiedy Laia zaczęła wierzyć, że da im się wrócić zanim stanie się coś złego, drogę zagrodził im wróbel. Wściekły wróbel.

-Ups - mruknęła Della zatrzymując się gwałtownie. Zaraz jednak przybrała chłodny wyraz twarzy gotowa odeprzeć atak.

-Dlaczego ty nigdy nie słuchasz?! - usłyszała pełny wyrzutu głos z zielonej mgiełki która otoczyła ptaka.Po sekundzie wyłonił się z niej Nick.

-Byłam tylko powiedzieć Marze o Lai - uniosła ręce w obronnym geście - już wracam do łóżka.

-No ja myślę - przeniósł wściekłe spojrzenie na Laię - a ty idź do lecznicy. Teraz twój dyżur.

Dziewczyna pospiesznie się oddaliła czując ulgę, że nie jej mentor nie zrobił jej awantury.

-Dam radę sama - powiedziała szybko Della widząc, że Nick chce złapać ją pod ramię.

Po kilku minutach ciężkiego spaceru, dziewczyna  pchnęła drzwi swojego domku z ulgą siadła z powrotem na łóżku. Nick zabrał się za zmienianie opatrunku nie mówiąc ani słowa.

Rana wyraźnie się goiła, ale nadal widać był po niej, że nie należy do łagodnych. No i blizna pozostanie jej do końca życia. 

Della za to czuła się wyjątkowo niezręcznie. Wręcz namacalnie zdawała sobie sprawę z obecności chłopaka. Właściwie ie była przyzwyczajona do niczyjej obecności, poza swoją własną. Śledziła zgrabne dłonie Nicka, które z wprawą zwijały bandaż i zastanawiała się co powiedzieć. 

Nigdy wcześniej nie pomyślałaby, że będzie mieć takie problemy.

-Słuchaj, Nick, wiem, że obiecałam ci coś innego, ale ja po prostu nie potrafię siedzieć bezczynnie. Zwłaszcza kiedy wszyscy mogę zginąć już tej nocy.

-Dlaczego tak sądzisz? - Podniósł na chwilę wzrok.

-Bo ja to coś rozgniewałam - odparła cicho - gdyby nie to,że poszłam do tego lasu i zabiłam tego stwora, nie byłoby aż takiego zagrożenia. Nie byłoby  ryzyka, że wejdą na teren obozu.

Nick przerwał swoją pracę i spojrzał na Dellę. Chyba nigdy wcześniej nikt nie słyszał nic bardziej osobistego z jej ust.

-To nie twoja wina - odezwał się łagodnym tonem i usiadł obok niej - gdyby nie ty, nikt nie zdawałby sobie sprawy z zagrożenie, a one i tak mogły nas zaatakować.

Della spojrzała w jego ciepłe oczy. Czuła, że się łamie. 

-Muszę powiedzieć ci coś jeszcze.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro