Rozdział 21
-Co ty wyrabiasz? - Zapytała zaciekawiona Della obserwując Laię, która próbowała przecisnąć się przez okienko sypialni.
-Nie wiedziałam, że już się obudziłaś - dziewczyna prędko zeszła z parapetu.
-Nadal mi nie odpowiedziałaś czemu próbujesz wyleźć przez okno.
-Wypadło mi coś a nie chciało mi się iść naokoło.
-Coś - powtórzyła Della unosząc jedną brew.
-Oj, daj spokój, jeśli ci to przeszkadza pójdę drzwiami.
-Nie o to mi chodzi - warknęła Della a resztki jej rozbawienia zniknęły bez ślad. - Musisz doszlifować swój talent. Jak najszybciej.
-Spałaś trzy godziny, przez ten czas nie robiłam nic innego - odparła zirytowana Laia.
-Dobra, mniejsza z tym - dziewczyna zaczęła wstawać z łóżka.
-Co ty wyrabiasz?! - Tym razem to pytanie padło z ust Lai.
-Muszę do łazienki - odparła lodowato dziewczyna i nie zważając na protesty, wyszła.
Kiedy tylko drzwi zamknęły się za nią, Della natychmiast oparła dłonie o umywalkę. Czuła się o wiele lepiej niż rano, ale i tak rana w jej nodze bez przerwy dawała o sobie znać. Póki co, nie byłaby w stanie nawet biegać.
Sfrustrowana przyjrzała się swojemu odbiciu w lustrze. Mimo, że ostatnie godziny spędziła w łóżku, wyglądała jakby nie spała co najmniej przez tydzień. Miała podkrążone oczy a białe włosy smętnie kładły się na jej ramionach. Z westchnieniem zdjęła z siebie ubranie i ostrożnie weszła pod prysznic. Kiedy zimne krople dotknęły jej skóry przeszedł ją lekki dreszcz. Jak zawsze, kiedy miała kontakt z czymś chłodnym.
Próbował wyrzucić z głowy wspomnienie ciemnej celi, ale ono jak na złość co chwila stawało jej przed oczami. Nie potrafiła przypomnieć sobie szczegółów, ale wiedziała, że zanim obudziła się w swoim domku w obozie, to właśnie tam spędzałam cały swój czas. Doskonale za to pamiętała paralizujący strach, który towarzyszył jej tam bez przerwy i odżył gdy pojawiła się tam we...
Właśnie. W czym? To nie było wspomnienie ani sen, przecież upadła i straciła przytomność. Może jakaś dziwaczna wizja. Ale dlaczego miała sobie nagle zacząć cokolwiek przypominać skoro wszyscy obozowiczów mieli wyczyszczona pamięć. Bo tego była pewna. Wiedziała, że musi komuś o tym powiedzieć bo w ten sposób może sprawić, że komuś również wrócą strzępki wspomnień.
Przeniosła wzrok na bandaż, starała się trzymać nogę poza strumieniem wody, ale i tak w paru miejscach pojawiły się mokre plamy.
Umyta i wysuszona wyszła z łazienki.
- Już myślałam, że będę musiała siła cię stamtąd zaciągnąć do łóżka - usłyszała naburmuszony głos.
- Nie radzę nawet próbować - odparła Della i ostrożnie usiadła na łóżku.
- Mam nadzieję, że nie zamoczyłaś bandażu?
- Spokojnie, pamiętałam o tym - na dowód uniosła nogawkę spodnek, które w tej chwili były najbardziej praktyczne. - Masz już to coś co zgubiłaś?
- Co... - Laia zawahała się ułamek sekundy - A, tak. Przeszłam się tam.
- Fantastycznie - warknęła - nie wiesz jak idą szkolenia?
- Nie wychodziłam z domku - dziewczyna pokrecila głową - ale za chwilę powinien wpaść Nick, może powie coś więcej.
- Nie mamy czasu na takie zabawy - Dellę coraz bardziej dreczyły wyrzuty sumienia. Powinna teraz szukać tych przeklętych stworów. - Dobra, pokaż czego się nauczyłaś - skierowała wzrok na Laię.
Dziewczyna najszybciej jak umiała sprawiła by z jej ręki zaczął sączyć się dym A potem równie szybko bo zgasiła. Zerkając na swoją mentorkę upewniła się, że ta kontroluje sytuację i dotknęła lekko poręczy łóżka które natychmiast zajęło się ogniem.
Della błyskawicznie zgasiła ogień.
- Całkiem nieźle - mruknela wywołując na twarzy Lai szeroki uśmiech - myślę, że jesteś już gotowa. Możemy powiedzieć reszcie o twoim talencie.
Dziewczyna pisnęła z radości, ale nim zdążyła cokolwiek powiedzieć Della zaczęła wstawać.
- Co ty znowu wyrabiasz?
- Nie możemy tracić czasu - odparła - chodźmy.
Zaczęła iść wolnym krokiem w kierunku drzwi. Całą uwagę skupiała na tym by nie kuleć.
- Wracaj do łóżka, Nick się wścieknie! - Laia wołała za nią.
- Leżałam już długo, przejdę się na polanę i wrócę
Jej złotowłosa towarzyszka wyrzuciła ręce w górę, ale dała za wygraną wiedząc, że i tak nie przekona przyjaciółki.
Po kilku minutach powolnego marszu, obie znalazły się na skraju lasu. Przed nimi w kilku grupach pod okiem łowców ćwiczyli obozowicze. Między nimi przechadzała się Mara.
-Idziemy - nakazała Della i ruszyła w kierunku przywódczyni.
Kiedy Mara je zobaczyła, wyszła im naprzeciw.
-Nareszcie - mruknęła na powitanie - mam nadzieję, że Laia jest już w pełni wyszkolona?
-Jest - odparła Della - i wydaje mi się, że może się przydać bardziej niż reszta.
-Nie rozumiem - dziewczyna uniosła brwi wyczekująco.
-Talent Delli to ogień, może spalić wszystko samym dotykiem.
Mara otworzyła szeroko usta ze zdziwienia.
-Jesteś w stanie wywołać wielki pożar? - Pytanie było skierowane do Lai - taki żeby otoczył obóz?
-Myślę, że dałabym rade. Ale nie wiem czy będę w stanie go później kontrolować - odparła wolno.
-Nie będziesz - wtrąciła cicho Della - ale za to możesz zabić tuzin tych stworów, wystarczy że się do nich zbliżysz.
-Czy dobrze rozumiem, że teraz możemy mieć dwie osoby na pierwszym froncie? - Mara uśmiechnęła się przebiegle - lód i ogień. Ale ciekawy zbieg okoliczności.
-Talent Lai jest analogiczny do mojego, dzięki temu mogłyśmy go szybciej rozwinąć. Dlatego przepraszam, że zaniedbywałam ostatnie swoje obowiązki.
-Nie ma o czym mówić - nagle zmarszczyła brwi i spojrzała uważnie na Dellę - skoro ogień Lai działa tak samo jak twój lód, czy nauczyłaś ją nad nim panować?
-Tak, nie ma powodów do obaw. To było pierwsze czego się uczyłyśmy - dziewczyna odwzajemniła spojrzenie. Doskonale zdawała sobie sprawę, do czego bije Mara. Nie ma potrzeby żeby więcej z nas ginęło bez powodu.
-Dobra, w takim razie wracajcie do swoich zajęć.
-Mara, poczekaj - zawołała jeszcze Della kiedy przywódczyni chciała odejść - nie ma na to czasu - wskazała głową na polankę, na której odbywały się szkolenia. - Mogą nas zaatakować nawet dziś w nocy.
-Co więc proponujesz? To przecież był twój pomysł - Della ujrzała w oczach Mary strach. Rozumiała ją doskonal.
-Wiem, ale przemyślałam to. Niech część nadal trenuje, a druga połowa zajmie się budowaniem domu, który pomieścił by nas wszystkich. I musi być trwały.
-Chcesz się ukryć?
-To najlepsze wyjście - odparła - wtedy nie będziemy musieli walczyć wszyscy.
Della dostrzegła, że Mara zrozumiała o co jej chodzi.
-Nich będzie - westchnęła - zaraz się tym zajmę.
Po tych słowach odwróciła się i wykrzykując nowe rozkazy odeszła. Laia, o której istnieniu najwyraźniej zapomniano spoglądała to na Dellę to na Marę.
-Po co chcesz wybudować nowy dom?
-Użyj mózgu - dziewczyna wzniosła oczy ku niebu - nie mamy szans jeśli wszyscy ruszymy naraz do walki.
Laia już otworzyła usta by zadać nowe pytanie, ale jej towarzyszka zaczęła wolnym rokiem iść w kierunku domku. Dogoniła ją pospiesznie trzymając bezpieczny dystans.
Della z wysiłkiem robiła krok za krokiem, owszem czuła się lepiej niż rano, ale każdy ruch wywoływał nową falę bólu, który sprawiał, że tylko wpite w dłoń paznokcie powstrzymywały ją od krzyku.
Drzewa które mijały wydawały się jeszcze bardziej złowrogie niż zwykle. Ciemność jaka panowała w lesie zdawała się napływać niczym mgła na ścieżkę. Laia wzdrygnęła się mimowolnie czując chłód na myśl co może się tam czaić
W połowie drogi, kiedy Laia zaczęła wierzyć, że da im się wrócić zanim stanie się coś złego, drogę zagrodził im wróbel. Wściekły wróbel.
-Ups - mruknęła Della zatrzymując się gwałtownie. Zaraz jednak przybrała chłodny wyraz twarzy gotowa odeprzeć atak.
-Dlaczego ty nigdy nie słuchasz?! - usłyszała pełny wyrzutu głos z zielonej mgiełki która otoczyła ptaka.Po sekundzie wyłonił się z niej Nick.
-Byłam tylko powiedzieć Marze o Lai - uniosła ręce w obronnym geście - już wracam do łóżka.
-No ja myślę - przeniósł wściekłe spojrzenie na Laię - a ty idź do lecznicy. Teraz twój dyżur.
Dziewczyna pospiesznie się oddaliła czując ulgę, że nie jej mentor nie zrobił jej awantury.
-Dam radę sama - powiedziała szybko Della widząc, że Nick chce złapać ją pod ramię.
Po kilku minutach ciężkiego spaceru, dziewczyna pchnęła drzwi swojego domku z ulgą siadła z powrotem na łóżku. Nick zabrał się za zmienianie opatrunku nie mówiąc ani słowa.
Rana wyraźnie się goiła, ale nadal widać był po niej, że nie należy do łagodnych. No i blizna pozostanie jej do końca życia.
Della za to czuła się wyjątkowo niezręcznie. Wręcz namacalnie zdawała sobie sprawę z obecności chłopaka. Właściwie ie była przyzwyczajona do niczyjej obecności, poza swoją własną. Śledziła zgrabne dłonie Nicka, które z wprawą zwijały bandaż i zastanawiała się co powiedzieć.
Nigdy wcześniej nie pomyślałaby, że będzie mieć takie problemy.
-Słuchaj, Nick, wiem, że obiecałam ci coś innego, ale ja po prostu nie potrafię siedzieć bezczynnie. Zwłaszcza kiedy wszyscy mogę zginąć już tej nocy.
-Dlaczego tak sądzisz? - Podniósł na chwilę wzrok.
-Bo ja to coś rozgniewałam - odparła cicho - gdyby nie to,że poszłam do tego lasu i zabiłam tego stwora, nie byłoby aż takiego zagrożenia. Nie byłoby ryzyka, że wejdą na teren obozu.
Nick przerwał swoją pracę i spojrzał na Dellę. Chyba nigdy wcześniej nikt nie słyszał nic bardziej osobistego z jej ust.
-To nie twoja wina - odezwał się łagodnym tonem i usiadł obok niej - gdyby nie ty, nikt nie zdawałby sobie sprawy z zagrożenie, a one i tak mogły nas zaatakować.
Della spojrzała w jego ciepłe oczy. Czuła, że się łamie.
-Muszę powiedzieć ci coś jeszcze.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro