Rozdział 12
Della mijała kolejne chatki, w których przesiadywali obozowicze, mimo że był piękny poranek. W powietrzu czuć było napięcie i strach. Dziewczyna wzdrygnęła się. Wiedziała, że tak będzie. Wiedziała, że ta sprawa nie ucichnie. Ludzie będą bali się wychodzić z domków, a bestia na pewno nie wróci tam skąd przyszła.
Skręciła w swoją ścieżkę, zatrzymała się jednak wcześniej. Spojrzała jeszcze na domek, identyczny jak wszystkie inne. Wzięła głęboki oddech i po dwóch skokach była już w środku.
Wiedziała, że w środku będzie nieprzyjemnie, ale widok i tak wbił ją w ziemię. Nagle drzwi sypialniane otwarły się i wyskoczyła w nich zaspana Laia.
-Rany, czego ty znowu chcesz ode mnie? - Rozluźniła się, kiedy przekonała się, że to tylko Della - wszystko w porządku? - spytała.
-W najlepszym - Della przybrała zniesmaczoną minę - po prostu od tego różu i puchu zakręciło mi się w głowie.
Laia skrzyżowała ręce na piersiach. Nie miała zamiaru wdawać się w dyskusje. Chciała tylko wrócić do łóżka.
-Więc?
Della nie odpowiedziała od razu, przyglądała się swojej nowej sąsiadce. Dziewczyna stała oparta o ścianę, jej długie złotorude włosy były poplątane i wyglądały jak kupka siana. Laia miała podkrążone oczy i z trudem trzymała uniesione powieki.
-Słuchaj też mi się to nie podoba, ale twój talent nie jest bezpieczny. Musisz jak najszybciej nauczyć się nad nim panować. Zanim kogoś skrzywdzisz.
-Wiem. Dzisiaj spaliłam poduszkę - mruknęła.
Della zaklęła. Było gorzej niż myślała.
-Nie możemy ćwiczyć w domu. Ubieraj się.
-Co? - Laia podniosła na nią wzrok - spałam raptem cztery godziny!
-Cisz się, że pospałaś chociaż tyle. No zbieraj się, nie chcę zmarnować na ciebie całego dnia.
Laia powlokła się do sypialni mamrocząc pod nosem.
-Przypominam, że to ty chciałaś poznać mój talent - zawołała z głębi szafy.
Della nie odpowiedziała, z wahaniem usiadła na miękkiej sofie. Kiedy tylko to zrobiła, zapadła się o kilka centymetrów. Westchnęła zirytowana i wygramoliła z powrotem.
Czekając na Laię zaczęła przyglądać jej książki. Nie było ich tak dużo jak u niej, ale i tak sporo.
Większa część to było romanse dla nastolatek, na których widok, Della za każdym razem krzywiła się z niesmakiem. Nagle jedna zauważyła stary, pożółkły grzbiet, który wyróżniał się z pozostałych . Znała go.
Drżącą ręką wyjęła książkę. Była to druga część zbioru baśni. Della doskonale wiedziała, gdzie jest pierwsza.
-Czy mam wziąć kurtkę? - Laia weszła do pokoju trzymając w ręce bluzę.
Della prędko odłożyła bajkę na miejsce i przywołała gniewny grymas.
-Nie jestem twoją matką - warknęła - ale na twoim miejscu bym wzięła. Pewnie przez twój wewnętrzny ognień nie będziesz odczuwała ciepła.
Laia spojrzała na nią zaskoczona.
-A ty? Czy tobie nigdy nie jest zimno?
-Nie - odparła ucinając temat. - Pospiesz się.
Della odwróciła się i nie czekając na dziewczynę wyszła z domku. To co znalazła wytrąciło ją z równowagi. Na jej półce znajdowała się pierwsza część bajek. Pamiętała, jak matka każdego wieczora czytała jej jedną do snu. Ale nie pamiętał by kiedykolwiek czytała drugą część. Mimo to, nie miała wątpliwości, że książka z domku Lai jest siostrą jej własnej.
-Idziemy na polankę?
-Tak - odparła Della - i tak nie najdziemy lepszego miejsca. Możesz podpalić wszystko.
Laia zrobiła urażoną minę i zrównała się z dziewczyną.
-Spaliłam tylko poduszkę. Nic więcej.
-Nie ważne - Della zmierzyła ją wzrokiem - dymi ci się z dłoni.
Laia spojrzała na ręce i przekonała się, że Della ma rację. Spanikowana zaczęła na nie dmuchać, a gdy to nie podziałało pocierać o spodnie.
-Daj spokój - zirytowała się jej towarzyszka - w ten sposób tylko rozniecisz ognień.
-To co mam zrobić?!
Della wzięła głęboki oddech i zatrzymała się.
-Zamknij oczy - poleciła - a teraz skup się tylko na dłoniach. Przywróć im normalną temperaturę.
-Jak?
-Nie gadaj - warknęła - po prostu się skup.
Laia wykonała polecenie i po chwili jej twarzy wygładziła się od skupienia a ręce przestały dymić.
Dziewczyna spojrzała na nie uradowana.
-Skąd właściwie wiedziałaś, że tak powinnam zrobić? Przecież nikt inny nie ma takiego talentu.
-Powiedzmy, że moje początki były podobne - odparła zimno Della i wznowiła marsz.
Laia zmarszczyła brwi, ale pobiegła za dziewczyną. Musiała przyznać, że mimo, że lód był przeciwieństwem ognia, to pod pewnymi względami były do siebie podobne.
Była tak zamyślona, że nie zauważyła, iedy dotarły już na miejsce i wpadła na Dellę.
Ból tak ją zaskoczył, że krzyknęła i odskoczyła gwałtownie.
-Co ty wyprawiasz?! - Warknęła dziewczyna obejmując się rękami.
-Nie zauważyłam cię - odparła Laia.
-Na następny raz uważaj - odparła chłodno - a teraz wstawaj.
Dziewczyna z gracją podniosła się z ziemi i stanęła naprzeciw Delli.
-Znów musisz zamknąć oczy - poleciła. - Wyobraź sobie jak zmniejszasz i zwiększasz swoją temperaturę.
Laia posłusznie przymknęła powieki, ale nie wiedziała jak zmienić temperaturę. Po dłuższej chwili, podczas której nic się nie działo, zaczęła myśleć o wszystkim co kojarzy się z ciepłem. O jesiennych ogniskach, o letnich plażach i wyprawach górskich.
Nagle usłyszała ostrzegawczy krzyk Delli. Laia otwarła oczy. Poczuła jak po jej ciele rozchodzi się przyjemne ciepło, a jej dłonie znowu dymiły.
-Dobrze - Della przyglądał się uważnie dziewczynie - teraz wróć do normalnej temperatury.
Laia znów zamknęła oczy ale tym razem zaczęła myśleć o zimie.
Kiedy otwarła oczy, jej ręce już nie dymiły, a ciało przybrało normalną temperaturę. Uśmiechnęła się szeroko i popatrzyła na Dellę.
-Nie ciesz się tak - ostrzegła ją - to było najprostsze.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro