Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 7

Minęło już większość roku szkolnego, niedługo miał wracać. Zaczął denerwować się, z każdym następnym dniem. Jego przyjaźń z Lizzy oraz Brownie była naprawdę mocna, mieli tylko siebie nawzajem więc zaczęli się wspierać jak tylko mogli. Dziewczyny z czasem zaczęły dostrzegać zachowanie jego brata, ale nie dopytywały się o powód. Harry był im za to wdzięczny.

Szedł właśnie do lochów, aby dopytać profesora Snape'a o pracę domową.

Gdy dotarł przed drzwi, zapukał cicho. Zdziwił się, gdy otworzył mu profesor od Obrony Przed Czarną Magią. Mężczyzna wpuścił go do środka, przesuwając się na bok i gestem dłoni zapraszając. Gdy drzwi się za nim zamknęły odwrócił się w stronę Lockharta, aby popatrzyć co robi.

- Witam cię Harry – Przywitał się podchodząc kilka kroków do przodu – Co cię sprowadza do Severusa?

- Zadanie domowe, potrzebuje kilka wskazówek – Wyjaśnił cicho, uważnie obserwując starszego czarodzieja.

- Och? Czyżby Severus nie wymaga za wysoko? – Powiedział poprawiając szatę.

- Nie, po prostu nie rozumiem kilku terminów – Odparł, „przypadkowo" cofając się pod ścianę.

- Nie uciekaj ode mnie, nie zamierzam cię skrzywdzić – Odezwał się po chwili ciszy, nagle znalazł się bardzo blisko, za blisko – Jestem po prostu ciekawy, czemu twój brat cię tak nienawidzi.

Nie musiał odpowiadać, bo za plecami mężczyzny rozległo się zirytowane chrząknięcie.

- Mam dla ciebie ten eliksir, ale nie wiem, czy powinienem ci go dawać  – Odezwał się Mistrz Eliksirów – Harry, chodź.

Puchon prawie biegiem przebył odległość między nimi i stanął za mężczyzną.

- Od kiedy to w twoich obowiązkach Lockhart, jest napastowanie uczniów? – Spytał ostrym głosem.

- Severusie, my tylko rozmawialiśmy – Odpowiedział cicho mężczyzna, a na jego twarzy wykwitł wymuszony uprzejmy uśmiech.

- Bierz eliksir i wynoś się – Mruknął pod nosem profesor.

Potter patrzył jak Lockhart opuszcza gabinet i westchnął z ulgą.

- Dziękuje, za ratunek – Podziękował cicho, patrząc na drzwi.

- Wszystko w porządku? – Zapytał cicho, a gdy chłopak pokiwał głową twierdząco, dodał – Dlaczego tu jesteś?

- Mam parę pytań związanych z pracą domową.

- Dobrze, usiądź. Ale najpierw chciałbym dowiedzieć się czego Lockhart od ciebie chciał.

- Ciężko mi powiedzieć, od pierwszej lekcji obdarza mnie swoją uwagą. Czasami mnie to straszy - Wyznał cicho Harry i z wdzięcznością przyjął filiżankę herbaty od skrzata.

- Postaram się to wyjaśnić z nim - Powiedział powoli Snape, a jego usta wykrzywiły się w pogardliwy uśmieszek - Na razie trzymaj się od niego z daleka jak tylko możesz.

- Spróbuję, jedyne co mogę Panu powiedzieć to, że ma on jakąś dziwną obsesję na punkcie mojej rodziny.

- Może i miał jakieś interesy z twoją rodziną, ale wydaje mi się, że teraz ma obsesję z tobą, ale w bardzo niezdrowym sensie i dość seksualnym.

-Wolałbym o tym nie myśleć, możemy przejść do zadania?

*********

Wrócił do pokoju wspólnego oraz pomógł dziewczynom z zadaniem. Zabrało mu to godzinę, potem poszedł do dormitorium. Chciał położyć się spać, jednak jego plany pokrzyżował Mortem. Gdy tylko mężczyzna się pojawił wbiegł mu w ramiona.

- Czy coś się stało malutki – Zapytał głaszcząc go po głowie.

- Nie, po prostu chce, aby koniec roku się już zaczął – Westchnął cicho. – Co planujesz?

- Zabrać cię od nich – Odparł wymijająco i położył się na łóżku.

- Boję się – Wyznał nagle.

- Cokolwiek się stanie, ochronie cię.

- Kochasz mnie?

- Oczywiście, że tak i zawsze będę.

*********

- Draco, wiesz może coś od swojego ojca – Zapytał puchon siadając przy stole Slytherinu.

- Tak, podobno w tych latach rodzi się o wiele mniej dzieci niż w poprzednich – Wytłumaczył przybliżając się do niego - Ministerstwo wprowadziło pewną ustawę, każda czarownica ma brać pewien eliksir, aby zapobiec jakiejś chorobie.

- I ludzie w to wierzą – Spytał Harry, nie mógł uwierzyć, że ludzie dali złapać się na haczyk polityków, którzy tylko i wyłącznie chcieli spełniać swoje chore fantazje.

- Niestety, tak. Ojciec wiedział, że cała ta choroba jest bujdą i próbował rozpocząć kampanie, aby ich zatrzymać, jednak ludzie nie chcą słuchać – Westchnął Draco pocierając palcami nasadę nosa.

- Trzeba coś zrobić! Czy jest jakaś szansa, aby wycofać tę ustawę?

- Tylko potrzebny jest ktoś z dużym poparciem – Odparł Malfoy, siadając prosto na krześle, bo kilka osób dookoła zaczęło im się przyglądać.

- Może Mortem pomoże – Mruknął do samego siebie chłopiec.

- Mortem? Kto to jest, Harry? – Puchon wyprostował się natychmiastowo, szukał szybkiej wymówki, którą mógł zbyć chłopaka.

- To jest mój przyjaciel! On n-nam pomoże – Wykrzyknął spanikowany – Muszę iść, ale dzięki za informacje!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro