Rozdział 16
UWAGA: Opis Seksu z małoletnim
- Kiedy cię zobaczyłem wiedziałem, że muszę cię ochronić - Zaczął Mortem klękając naprzeciwko chłopaka - Jako jedyny potrafiłeś mnie dostrzec, nie musiałem nawet tego pragnąć... Jeszcze nikt w moim długim życiu nie otworzył tak szeroko duszy i pozwolił, aby przejęła jego wzrok. Zawsze byłem samotny, na początku mojego istnienia mi to nawet nie przeszkadzało, z jednak czasem zacząłem być zazdrosny o ludzi, co przerodziło się w nienawiść. Zrobiłem wiele strasznych rzeczy w moim życiu, bo zaślepiało mnie okrucieństwo, lata leciały, a ja nadal byłem taki sam. Gdy doszedłem do pewnego momentu w moim życiu postanowiłem się zmienić, zobaczyć jak naprawdę żyją te istoty, nad którymi mam tak dużą władzę. Spotkałem wielu ludzi jednak żaden z nich nie potrafił mnie wypełnić tak jak ty to robisz. Gdy cię spotkałem od razu wiedziałem i czułem, że jesteś moją jedyną szansą na szczęście, kogoś, kto zostanie ze mną na zawsze. Przepraszam, że ci nie powiedziałem... Nie chciałem cię zranić, nie chcę być znów samotny.
Harry patrzył w szoku na starszego mężczyznę, który obnażał przed nim swoje serce. Chłopak był smutny, że Mortem nie powiedział mu wcześniej prawdy, ale rozumiał go.
- Nie opuszczę cię - Wyszeptał cicho Potter, nagle po jego policzkach zaczęły spływać łzy - Nie mogę cię opuścić... Bez ciebie nie mam nic, opiekowałeś się mną, kochasz mnie więc nawet nie myśl, że mógłbym cię zostawić. Jesteśmy tak samo samotni Mortem...
Jego wypowiedź przerwały usta, które znalazły się na jego własnych, chłopak dał się położyć na łóżku i objął rękami szyję mężczyznę przyciągając go bliżej. Mortem całował go mocno, z pasją, tak jakby świat miałby się zaraz skończyć. Gdy chłopak został wypuszczony z mocnego uścisku, nabrał szybko powietrza, którego zaczęło mu brakować i spłonął rumieńcem.
- Nigdy takiego czegoś nie robiłem, nie wiem co robić - Wyznał zażenowany, patrząc wszędzie tylko nie w przenikliwe oczy mężczyzny.
- Nie martw się o to - Mruknął zadowolony, a na jego twarzy pojawił się mały uśmieszek - Po prostu leż i czuj. Zaopiekuję się tobą.
Więc chłopak tak zrobił, zamknął oczy i czuł... Każdy delikatny dotyk na jego skórze, każdy pocałunek i ugryzienie. Śmierć była niewiarygodnie delikatna, ale też zawzięta.
Mężczyzna szybko odkrył jego czułe miejsce na obojczyku i znęcał się nad nim do czasu aż Harry jęczał głośno i prosił o więcej.
Gdy Mortem dotknął go w miejscu, gdzie nigdy nie był dotykany sapnął z szoku i wrażenia, nigdy nie czuł się tak... Dotyk sprawiał, że czuł ciepło rozchodzące się po całym jego ciele, ale też jego żołądek ściskał się od przyjemnego łaskotania w jego dolnych częściach ciała.
Harry'emu udało zdać sobie sprawę, że dzisiejszego dnia pierwszy raz widział mężczyznę rozebranego. Jednak nie miał czasu na przyglądanie się jego klatce piersiowej, bo palce Mortema dotknęły miejsca, które sprawiło, że chłopak drgnął z zaskoczenia.
- Wiem, za pierwszym razem jest to dzwine - Zaśmiała się śmierć i pocałował go lekko w usta.
Faktycznie na początku było... dziwnie i niekomfortowo, jednak z czasem ból zaczął odpuszczać, a palce mężczyzny trafiły w jakiś punkt, który sprawił, że wysoki jęk wydobył się z jego gardła.
Mortem na szczęście nie torturował go długo, bo już po kilku pchnięciach jego palce zniknęły. Miał się już pytać, czy zrobił coś źle, ale poczuł w tamtym miejscu coś większego. Jego oczy się komicznie powiększyły, kiedy jego ciało wpuściło mężczyznę do środka. O dziwo nic nie bolało, ale jednak był dyskomfort, który odczuwał.
- Jesteś... - Sapnął Potter, próbując znaleźć słowa, na co śmierć tylko się zaśmiała.
Gdy dyskomfort minął mężczyzna zaczął się poruszać, na początku powoli jednak z czasem jego pchnięcia przybrały na sile i szybkości. Harry nigdy nie czuł czegoś takiego, miał wrażenie, że świat się za chwilę na niego zawali, albo coś wybuchnie. Więc gdy był blisko do tego uczucia wypchnął całą swoją magię co sprawiło, że kilka mebli w pokoju roztrzaskało się, a Mortem nagle jęknął i opadł koło niego.
Chłopak był zmęczony, ale zadowolony, westchnął cicho i wtulił się w mężczyznę obok.
- Zniszczyłem meble - Powiedział skruszony.
- Nic się nie stało... Śpij - Odparła śmierć głaskając go po plecach.
Harry zamknął oczy i zrobił tak jak Mortem powiedział.
******
Chłopak obudził się w ramionach śmierci, uśmiechnął się szeroko, a potem skrzywił trochę w nie komforcie, jakim czuł, bo był przepocony i obleśny, będzie musiał wziąć kąpiel.
Poprzednie wydarzenia wracały do niego powoli, przypomniał sobie jego rodziców, którzy prawdopodobnie już nie żyją... Harry nie był smutny na tę myśl, jedyne co czuł to ulgę i spokój...
- Charlus - Powiedział lekko nie przytomnie - Charlus!
Zerwał się z łóżka powodując, że Mortem również wstał.
- Co się stało - Zapytał lekko zdezorientowany mężczyzna.
- Co się stało z Charlusem?
- Ach... Nie martw się wysłałem go do Ministerstwa... Powinni znaleźć mu nowy dom.
- Koniec przepychanek?
- Koniec - Stwierdził łagodnie Mortem - Myślę, że tam, gdzie trafi, pomogą mu i nauczą go jak się zachowywać.
- To, co teraz - Mruknął Harry.
- Teraz żyjemy - Odparła tajemniczo śmierć - Możemy się wybrać do Włoch.
- Włochy? Dobrze, jedźmy tam!
***
I tak doszliśmy do końca tej pracy, dziękuje wszyskim, którzy dotrwali i przepraszam za zwłokę! Myślę, że epilog pojawi się za jakiś czas! ~ Lilith
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro