Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 12

- Czym się to różni - Zapytał chłopak i położył dłonie na ramionach mężczyzny - Twój dotyk od innych?

- Ja cię kocham. Nie tak jak twoja rodzina i nie tak jak twoi przyjaciele - Wyjaśnił powoli, jeżdżąc dłońmi po jego biodrach i udach - Chcę, abyś był kimś więcej. Tylko mój ciałem, sercem i duszą na zawsze.

- Ja... Nie chcę niczego zepsuć - Mruknął niepewnie Harry - Nie chcę, abyś zniknął.

- Nie martw się malutki, nigdzie się nie wybieram - Zaśmiał się cicho starszy mężczyzna. Jego dłoń wślizgnęła się pod koszulkę chłopaka eksplorując mniejsze ciało.

- W takim razie obiecaj, że zawsze ze mną zostaniesz.

- Oczywiście, obiecuję - Odparł łagodnie - Cokolwiek sobie zażyczysz.

Harry uśmiechnął się i położył swoje dłonie na twarzy mężczyzny. Schylił się i złożył delikatny pocałunek na jego ustach. Nie minęła sekunda, a chłopak leżał na plecach. Mortem atakował jego usta swoimi, a Harry pozwolił mu przejąć kontrolę.

**********

Harry przyglądał się jego byłej rodzinie z lodziarni na ulicy Pokątnej. Obydwoje wyglądali na szczęśliwych, może jego matka wcale nie była taka, za jaką się ukazywała? Chyba już o nim zapomniała, ale to chyba dobrze. Chciał tego, czyż nie? Nadal jednak to bolało, gdy ich widział razem. Wszystkie wspomnienia wracały, ale nie były one szczęśliwe, nigdy.

- Mój mały kociaczku, nawet tak nie myśl - Rozpoczął Mortem, dłonią łapiąc go za policzek - To oni są problemem, nie ty.

Chłopak zarumienił się lekko i uśmiechnął się do niego.

- Dziękuje - Wyszeptał lekko go przytulając.

- Jesteśmy tu, ponieważ chciałbym, abyśmy odwiedzili Ministerstwo - Powiedział, przeczesując ręką włosy chłopaka.

- Dlaczego - Zapytał Harry szczerze ciekawy.

- Ponieważ chcę wreszcie dać tym ludziom jakąś nauczkę, za to, jak cię traktowali - Na twarzy Mortema pojawił się podejrzany uśmiech.

- Dobrze, chodźmy.

*******

Przylgnął do prawego ramienia mężczyzny, bo nie czuł się bezpiecznie między tłumem ludzi, którzy przyglądali im się kątem oczu.

- Czemu tu tak dużo ludzi - Zapytał się mężczyzny zaciekawiony chłopak.

- Niektórzy tu pracują, a inni są tu w osobistych sprawach tak jak my - Wyjaśnił i przystanął, aby wziąć chłopaka na ręce.

Harry mruknął cicho i położył głowę na ramię Mortema.

- Spotkamy się z panną Bones, której wytłumaczysz wszystko, co się działo w domu, dobrze?

- Spróbuję.

Przeszli przez jakieś drzwi, pojechali windą w dół i weszli do jakiegoś pokoju. Potter rozglądnął się naokoło, pokój był przytulny, mimo iż nie posiadał żadnych okien. Pozwolił, aby mężczyzna postawił go na ziemi i popatrzył na niego, gdy uklęknął przed nim.

- Wiem, że to będzie dla ciebie trudne, ale musisz powiedzieć wszystko - Wyjaśnił kładąc dłoń na jego policzku - Jeśli to zrobisz Ministerstwo na pewno podejmie jakieś działania, które uniemożliwią twojej rodzinie na skrzywdzenie cię, gdy się spotkacie.

- Dobrze, ale będziesz tu prawda - Spytał lekko przestraszony chłopak.

- Oczywiście, że tak - Drzwi otwarły się delikatnie, a do pokoju weszło dwoje ludzi. Kobieta o delikatnej sylwetce, ubrana w czarną szatę. Miała ona siwe włosy i niebieskie oczy. Za nią był mężczyzna o szarych oczach i włosach, ubrany był w brązowy płaszcz, a w rękach trzymał pióro i kilka pergaminów.

- Witam, moje imię to Amelia Bones i będę cię dzisiaj pytać o twoją rodzinę. To jest jeden z aurorów i jest tu, tylko aby twoje zeznania spisać na pergamin, czy to w porządku - Zaczęła kobieta, jej głosy był delikatny, ale Harry nie za bardzo wiedział jak ma się zachować.

- Tak - Odparł krótko i usiadł w miejsce, które wskazał mu Mortem.

- Jeśli jest to możliwe chciałbym zostać - Odezwał się mężczyzna, rzucając twarde spojrzenie obydwojgu pracownikom.

- Oczywiście, jeśli to ma pomóc młodemu Harry'emu - Zgodziła się Panna Bones - W takim razie, czy twoje imię to Harry Potter?

- Tak - Przytaknął szybko chłopak.

- Masz trzynaście lat i przez jeden rok chodziłeś do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie, gdzie zostałeś przydzielony do Hufflepuffu?

- Dokładnie.

- Chciałabym, abyś opowiedział o swoim pobycie z twoją rodziną przed rozpoczęciem szkoły.

- Mój ojciec nigdy za bardzo za mną nie przepadał, moja mama chociaż trochę o mnie się martwiła i jakoś powstrzymywała mojego brata Charles'a i jego przyjaciół przed dokuczaniem mi.- Wyjaśnił cicho, pocierając dłonią lewe ramię.

- Przyjaciele? Mógłbyś podać mi ich imiona i nazwiska?

- Hermiona Granger i Ron Weasley.

- Dobrze, dziękuje. Co z twoim pokojem?

- Mój pokój znajdował się na strychu - Odparł cicho uciekając spojrzeniem w bok.

- Wiesz może, czy twoi rodzice się kłócili - Spytała się posyłając mu lekki uspokajający uśmiech.

- Tak, raz widziałem j-jak mój ojciec uderzył mamę - Wyjąkał nerwowo - Mama zawsze wydawała się smutna, gdy do mnie zaglądała.

- Rozumiem, co z twoim bratem, czy w szkole robił ci problemy?

- Tak, ale Draco Malfoy mój przyjaciel mi pomógł i go odstraszył.

- Draco Malfoy - Zapytała z zaskoczeniem Panna Bones.

- Tak, mimo iż moja rodzina nie dogaduje się z Malfoy'ami to jednak ja robię odwrotnie. Państwo Malfoy kilka razy mi też pomogli.

- Rozumiem, teraz mam dla ciebie najważniejsze pytanie - Oznajmiła pochylając się lekko nad stołem - Czy któryś z twoich rodziców uderzył cię? Albo zrobił coś, co było dziwne dla ciebie? Dotykał cię?

- Mojemu.... ojcu czasami zdarzało się mnie uderzyć - Wyszeptał patrząc na ziemię.

- Rozumiem, dziękuje, że mi powiedziałeś, a teraz myślę, że twój opiekun powinien zabrać cię na jakieś zakupy. Widziałam ostatnio nową wystawę w księgarni - Powiedziała z małym uśmiechem na twarzy i razem z aurorem opuściła pokój.

- Jestem z ciebie dumny Harry - Mruknął Mortem - Chodź pójdziemy zobaczyć do tego sklepu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro