Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3.2

Niestety remont nie został przeprowadzony do poniedziałku, widząc stan chłopaków, nie miałam serca kazać im zabierać się do pracy, a raczej bałam się wizji, jaka pojawiała się w mojej głowie, gdy myślałam o skacowanych młodych mężczyznach, próbujących odmalować ściany. Po takim wydarzeniu musielibyśmy pewnie też wymienić okna, bo któryś z nich pewnie przez nie wypadłby.

Dlatego przez całe cztery dni znosiłam tę okropną plamę na ścianie i brak doniczek kwiatkami, ponieważ żadnego z nich nie dało się odratować. Przynajmniej na podłodze nie walały się już roztrzaskane buteleczki po sosie, a kanapa była wyczyszczona.

W poniedziałek po szkole udaliśmy się z Ethanem po farby, zastrzegłam sobie wybór kolorów, świadoma tego, że chłopak mógłby dokonać tak dziwnego połączenia niczym pizza hawajska z sosem czekoladowym i piankami, którą zaserwował sobie później tego dnia na kolację.

Wybierając ciemny zielony, z myślą również o odmalowaniu korytarza na górze dodałam również do niego szary, oczywiście najpierw gubiąc się w dziwnych nazwach tych kolorów, wymyślony przez producentów. Podzielałam przerażenie Ethana, gdy asystent pomagał nam wybierać, ukazując różnicę między zielonym trawiastym, a zielonym liściastym. Gdzieś przy tym porównaniu Ethan się poddał i stwierdził, że on tak nie może i pomaluje ten salon nawet na ostry róż, żebym tylko w końcu wybrała cokolwiek.

Nie skorzystałam z oferty chłopaka, zdecydowałam się na jeden z proponowanych przez pracownika kolorów, a później zaciągnęłam blondyna na dział dekoracyjny, co wywołało kolejny jęk protestu, przyzwyczajonego do prostoty i minimalizmu Ethana. Oczywiście skłoniło mnie do dłuższego szukania między regałami i półkami, lecz gdy mój towarzysz nie patrzył, odkładałam połowę z tych rzeczy, stwierdzając, że były niepotrzebne i nie było nas stać na taki wydatek.

Wychodząc ze sklepu chłopak podarował mi kaktusa, a gdy go wręczał, stwierdził, że musimy być ze sobą spokrewnieni, bo gdy tylko go ujrzał, pomyślał o naszym podobieństwie. Nie miałam pojęcia, czy była to oblega, czy komplement, ale niesamowicie ucieszyłam się na ten mały podarunek i gdyby nie to, że miałam zajęte ręce, pewnie z radości wskoczyłabym na Ethana.

Następnego wieczoru chłopcy wynieśli wszystkie meble do pustego pokoju na parterze, który kiedyś robił za sypialnie rodziców Ethana, a teraz był zamknięty na klucz przez cały czas.

Każde z nas zrobiło sobie w środę małe wagary i już samego rana przed naszymi drzwiami pojawili się winowajcy, wchodząc po kolei, obdarowywali mnie storczykami, które przyjmowałam z szerokim uśmiechem, czując malutkie zaskoczenie, ponieważ część mnie nie spodziewała się, że dotrzymają obietnicy.

Czułam również rozgoryczenie, gdy nie dostrzegłam obecności Maxa, ponieważ szczerze wierzyłam, że się pojawi. Odrzucając od siebie myśli o brunecie, postanowiłam umilić ten czas zebranym i upiec malinowe babeczki w ilości hurtowej, by na pewno ich nie zabrakło.

Kolejnym, tym razem miłym, zaskoczeniem była propozycja pomocy, jaką usłyszałam od Williama. Twierdząc, że reszta doskonale poradzi sobie bez niego, postanowił mi towarzyszyć w przygotowaniu ciasta, a ja nie miałam nic przeciwko temu.

Przy przygotowywaniu surowej masy dowiedziałam się kilku ciekawych rzeczy na temat Willa. Jego rodzina od strony ojca pochodziła od rdzennych Amerykanów, jednakże od trzech pokoleń każdy mężczyzna brał sobie za żonę białą kobietę. Sam William zastanawiał się, czy jego rodzina właśnie w takich gustowała, czy może był to jakiś protest wobec swojego pochodzenia. Jakikolwiek nie były to powód, sprawił, że stojący przede mną chłopak posiadał niebieskie oczy, które niezwykle wyróżniały się przy ich ciemnej oprawie, oliwkowej cerze i kruczoczarnych włosach.

Rozmawiało nam się bardzo dobrze, każde pytanie na swój temat zgrabnie omijałam, jednak nie zauważałam, by przeszkadzało mu to, nie dawałam mu szans nawet na dociekanie, ponieważ od razu wychodziłam z nową sprawą, szczerze ciekawiącą mnie.

Irresistable od Fall Out Boy zostało zamienione na Feel Good Gorillaz, co oznaczało, że do władzy nad muzyką doszedł Ethan. Wywołało to jęk protestu Nathana, jednak został on zignorowany przez resztę obecnych, a ja rozlewając ciasto do foremek, tupałam nogą w rytm piosenki.

Uniosłam głowę i spojrzałam w stronę drzwi, które właśnie trzasnęły, informując przy tym o czyimś przybyciu. Zobaczyłam nikogo innego jak Maxa, a rozczarowanie, które czułam do tej pory, gdzieś się ulotniło. Wstrzymałam na moment oddech, gdy od razu po przyjściu ściągnął z siebie granatowy sweter, a pozostając w samej bokserce, zaczął witać się z chłopakami, by później od razu zabrać się do pracy. Rozejrzał się po pomieszczeniu, odpowiadając przy tym na pytanie Mike'a, które nie usłyszałam przez głośną muzykę, a gdy zobaczył Willa, skinął głową, na co ten odpowiedział tym samym.

Z niecierpliwością wyczekiwałam momentu aż jego wzrok przesunie się jeszcze dalej i zauważy moją osobę, jednak gdy to się stało, uniósł tylko brew, jakby był zaciekawiony, a później uśmiechnął się ironicznie i zaczął pomagać reszcie.

Wypuściłam wstrzymane powietrze i z ociąganiem wypełniłam kolejną foremkę.

– To jak?

Zdezorientowana przerwałam pracę, nie rozumiejąc o co chodziło Williamowi i dlaczego w jego głosie usłyszałam zniecierpliwienie i podenerwowanie, skoro jeszcze chwilę wcześniej mówił zupełnie inaczej.

– Ale co? – spytałam, odsuwając kosmyk włosów, który wypadł mi z kucyka. Przy okazji pewnie pobrudziłam sobie policzek mąką. Sięgnęłam po kolejne puste foremki i ustawiłam je na kolejnej blaszce.

– Pytałem, czy masz ochotę wybrać się ze mną do kina w piątek – powtórzył, wywracając przy tym oczami, jakby robił mi z tego względu łaskę, co nie spodobało mi się.

Cała jego postawa się zmieniła, jakby zaczął uważać się za nie wiadomo kogo i już zaczynałam wyczuwać, że nie zamierzał przyjąć odmowy, co jeszcze bardziej rzutowało na mój stosunek względem jego osoby.

Pokręciłam głową, niedowierzając, że w ciągu minuty tak można zmienić nastrój i nie odpowiadając przez moment, zajęłam się wsadzaniem babeczek do piekarnika, jednocześnie włączając czasomierz.

– Chyba będzie lepiej, jeżeli pójdziesz im pomóc – odparłam, nie odwracając się do niego.

– To tylko kino, Noro – prychnął.

– A ja tylko właśnie ci odmówiłam, William. – Odwróciłam się do niego przodem, chcąc okazać swoją niechęć.

Nie chodziło nawet o to, że nie chciałam się z nim wybrać do tego kina. Chodziło o jego zachowanie i sposób, jaki zaczął ze mną rozmawiać.

Uniósł brwi, jakby nie mógł uwierzyć w to, co właśnie usłyszał. Jego usta zacisnęły się w wąską linię, gdy wyprostował się, jakby chciał dodać sobie tym wzrostu i jednocześnie mnie przestraszyć. Jeszcze dwie minuty temu był na dobrej drodze, by zdobyć moją sympatię, teraz nie wiedziałam nawet, czy go toleruję.

Podszedł do mnie, a wykorzystując małą powierzchnię w kuchni, zablokował mi wyjście i chwycił boleśnie za ramię.

– Przecież nie jesteś z Ethanem, o co robisz, do cholery, problem?

–Puść mnie – syknęłam próbując się wyrwać, co skutkowało tym, że nasilił uścisk. Nie chciałam być przymuszona do zrobienia rzeczy, których później żałowałabym, ale nie dawał mi wyboru. – To, że nie jestem w związku, nie oznacza, że będę wychodziła gdziekolwiek z kim popadnie.

Moje ręce zaczynały drżeć jak zawsze, gdy się denerwowałam lub byłam przestraszona. A teraz te dwie emocje połączyły się ze sobą, byłam jednocześnie zła i przestraszona, a to nie wróżyło niczego dobrego.

– Proszę cię – zaczęłam spokojnie uwalniając swoje ramię i robiąc krok w tył, przez co moje plecy zderzyły się z meblami. – Idź do chłopaków albo do domu, prześpij się. Cokolwiek. Zachowujesz się nieodpowiednio i nie mam ochoty rozmawiać z tobą, gdy zwracasz się do mnie takim tonem.

– Mogłabyś mi powiedzieć, gdzie przełożyłaś moją... – Ethan urwał w połowie zdanie spoglądając na mnie za Willa.

Wyglądał, jakby nie przez przypadek postanowił do nas podejść i byłam wdzięczna za to, że zareagował.

– Stary, mógłbyś nie naruszać jej przestrzeni osobistej? – spytał siląc się na beztroski ton. – Małpka zaraz się przez ciebie udusi.

Mimo sytuacji musiałam się powstrzymać, by nie parsknąć śmiechem. Pokręciłam głową i myśląc, że obecność Ethana wybiła z głowy Willa głupie pomysły, postanowiłam go wyminąć i zapomnieć o tej sytuacji. Jednak ten ponownie chwycił moje ramię, co nie spodobało się ani mi, ani Ethanowi.

– Gdybyś od razu się zgodziła, nie musiałbym używać takiego tonu! To tylko kino, Noro. Nie zamierzam cię przecież zgwałcić – wysyczał przez zaciśnięte zęby.

Nieświadomie skuliłam się pod jego ostrym spojrzeniem, które spowodowało, że straciłam na moment oddech i z całych sił musiałam się starać, by nie stracić nad sobą kontroli.

– Czyli to moja wina? – spytałam niedowierzająco i uniosłam dłoń, z zamiarem uderzenia chłopaka w twarz, jednak przewidując ten ruch, chwycił mój nadgarstek, przez co pisnęłam z bólu.

– William, co ty odpierdalasz – zdenerwowany głos blondyna rozszedł się po kuchni, gdy ten zaczął się zbliżać do nas.

– Chcę, żeby Nora poszła ze mną do pieprzonego kina!

– Nie umiesz znieść, że jakaś cię nie chce? – Max odezwał się niespodziewanie. – A może dawno nie zamoczyłeś i kutas cię swędzi?

Ze zdumieniem spojrzałam na bruneta, nie spodziewałam się, że chłopak w jakikolwiek sposób zareaguje. Nawet nie pomyślałam o tym, że się odezwie, szczerze przekonana o tym, iż wszystko zignoruje.

– Odezwał się ten, od którego dziewczyna uciekła – zaśmiał się Willam nie puszczając mnie, – Ciekawe co takiego jej zrobiłeś, że do tej pory się do ciebie nie odezwała. Czekaj... Jak ona miała na imię? Naomi?

Wypowiedział to imię uśmiechając się szyderczo do Maxa, moje serce na moment przestało bić, gdy wszyscy w domu ucichli i jedynym dźwiękiem była piosenka Ich Will Rammsteina. Ze strachem czekałam an to, co miało się wydarzyć, dostrzegając jak Mike nieznacznie zbliżył się do Maxa, chcąc powstrzymać go od zrobienia czegoś głupiego. Spinając się i zaciskając szczękę, starał się niczego nie dać po sobie poznać.

Zerknęłam na Ethana, który również obawiał się reakcji bruneta, jedyny w tym towarzystwie wiedząc, że ta dziewczyna tutaj się znajdowała.

– Kto to w ogóle był? – zaśmiał się Max, czym wprawił mnie w osłupienie. Jego kolejne słowa sprawiły mi ból. – Takie jak ona, mam co weekend i nie muszę przystawiać się do dziewczyny kumpla. Za wysokie progi, William. Za wysokie. A teraz weź ją, kurwa, puść, bo jeśli nie Ethan, to ja ci przypierdolę.

Z bólu zrobiło mi się niedobrze, jednak nie chodziło o ten fizyczny, ponieważ Will dając sobie spokój, wypuścił mnie, dzięki czemu mogłam szybko go ominąć. Z zaciśniętym gardłem ruszyłam w stronę Ethana, próbując się nie rozpłakać, przytuliłam się do niego, nie chcąc patrzeć na Williama.

– Żebyś się jeszcze, kurwa, nie zdziwił – rzekł Will, słyszałam, jak przechodził obok nas, a później opuścił dom, trzaskając przy tym drzwiami.

Nie spojrzałam na Maxa, gdy ten uderzył w ścianę, wyrzucając z siebie wiązankę wulgaryzmów. Po chwili i on wyszedł.

– Pójdę za nim, by nie narobił niczego głupiego – wymamrotał Nathan i ruszył za nimi, jako jedyny zamknął za sobą cicho drzwi.

Wtulałam się blondyna, powoli czując, jak się uspokajałam, a cały stres powoli ze mnie spływał, gdy czułam ciepło bijące od przyjaciela.

– Nora? – usłyszałam głos Mike'a, przez co odsunęłam się od Ethana i spojrzałam na rudzielca. Uśmiechnęłam się do niego nieśmiało, chcąc pokazać, że wszystko było dobrze. – Nie przejmuj się nimi. Tym, że Max nazwał cię dziewczyną Ethana też nie. Doskonale wszyscy wiedzą, że marzysz tylko o mnie.

Posłał mi całusa, a ja zaśmiałam się cicho.

– Rozgryzłeś mnie – przyznałam, biorąc udział w żartowaniu, chociaż w piersi nadal czułam ciężar. – Co noc marzę tylko o tobie.

– Możemy sny zmienić w rzeczywistość, powiedz tylko kiedy, Małpko. – Poruszył znacząco brwiami, a kilka sekund później między nimi rozbiło mu się jajko, zakryłam usta dłonią zagłuszając śmiech, a zerkając na Ethana zobaczyłam, jak robił niewinną minę, jakby nie miał o niczym pojęcia.

– No co? – spytał głupio wzruszając ramionami. – Tak, to tylko ja mogę cię nazywać, niezależnie od tego, o kim masz brudne myśli. 

~~~~~~

Rozdział miał być dopiero w weekend, ale stwierdziłam, że dzisiaj go wrzucę.

Wyrażajcie swoje opinie w komentarzach :)

Mam nadzieję, że się podoba.

Pozdrawiam 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro