26
Każda myśl o tobie, nawet najdrobniejsza, sprawiała, że przypominałam sobie, dlaczego tak bardzo się ciebie bałam. Chociaż jako brat, nigdy nie powinieneś mnie skrzywdzić, a chronić przed tymi, którzy chcieliby mnie zranić. Dlaczego każdego dnia wracałam do domu ze strachem, nie wiedząc, czy będziesz pijany czy naćpany, bojąc się, co znowu było moją winą i czy znowu byłeś wściekły. Nie chciałam robić czegokolwiek, co sprawiłoby, że zdenerwowałby się. Na mnie. Przeze mnie. To zawsze było przeze mnie, prawda?
Czegoś nie zrobiłam, zareagowałam za późno, nie odpowiedziałam na pytanie, które nie usłyszałam, rozmawiałam z kimś, kogo nie lubiłeś, ktoś cię zdenerwował. Piwo nie było wystarczająco zimne, a obiad wystygł. Pranie było wilgotne, a powietrze w domu za suche. Zmywarka zbyt głośno pracowała, a telewizor za cicho grał. Jakiś twój kumpel właśnie się schlał, ale zabrakło piwa i nie miał już czego pić.
Jakiś mój kolega spojrzał na ciebie, a koleżanka odrzuciła twoje marne zaloty. Mleko się skończyło, a jogurtów było za dużo. Ktoś ci nie oddał kasy, a ktoś inny od ciebie jej żądał.
To. Wszystko. Było. Moją. Winą. Na każdym kroku o tym przypominałeś, nie pozwalałeś zapomnieć. Zwłaszcza o tym, że to przeze mnie nasza matka nie żyła. Tak, to był twój ulubiony temat.
Bałam się ciebie, lecz mimo wszystko kochałam cię. Byłeś moją jedyną rodziną i nawet gdy mnie biłeś, gdy nie wytrzymywałam z bólu, pozostawałam przy tobie, nie odwracałam się od ciebie, bo ty także miałeś tylko mnie. Zostaliśmy sami, mając tylko siebie.
Upadałeś na dno. Chcąc cię uratować, doprowadziłam do własnego końca. Twoimi dłońmi zabiłam siebie, ponieważ to także była moja wina, prawda?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro