Prolog
Imię: Malia
Nazwisko: nieznane
Wiek: nieznany
Szkoła: nieznana
Rodzice: nieznani
Miejsce zamieszkania/pobytu: Strefa
No i w sumie tyle z informacji o mnie. Nie wiadomo czemu, jestem sobie w strefie z chyba pięćdziesięcioma chłopa (mam specjalną ochronę, spokojnie). Strefa to miejsce otoczone ogromnym, betonowym labiryntem. Mamy tutaj wszystko, co trzeba: ubrania, przyrządy do pracy, surowce, jedzenie, zwierzęta. Naprawdę mamy wszystko, co do przeżycia potrzebne. Niestety zabrano nam coś ważniejszego, przynajmniej moim zdaniem... wspomnienia. Nie pamiętamy nic oprócz imion. Stwórcy zabrali nam nasze poprzednie życie. Przyzwyczailiśmy się do tego, ale fajnie by było mieć coś w tej mózgownicy. Powracając do Strefy, mieszkamy tu, ale próbujemy znaleźć wyjście. Zajmują się tym zwiadowcy, a na ich czele stoi mój przyjaciel, Minho. Ja jestem, tak jak Newt, wszystkim po trochu. Nie mamy jednej specjalizacji, więc pomagamy, gdzie popadnie. Nie wykonujemy tylko pracy zwiadowców, bo mnie po prostu nie chcą, a Newt po prostu nie może. Co proponuję im pomoc, to mnie zbywają i nie mają zamiaru pokazać nic z ich patroli. Jak gadam o tym z Minho, to strasznie się denerwuje. Potem jest kłótnia i chodzimy na siebie obrażeni przez jakiś dzień czy dwa. Ale w końcu nie wytrzymujemy i śmiejemy się z siebie. Ta przyjaźń wygląda tak, że sobie dogryzamy po przyjacielsku i się głównie śmiejemy, ale naprawdę jesteśmy dla siebie ważni. No ale mam jeszcze innych przyjaciół takich jak: Newt, Alby, Patelniak, i Chuck. Mają wady, ale mają też zalety i nie umiem bez nich żyć. Z Newtem zawsze mogę pogadać, z Albym podyskutować (czytaj: pokrzyczeć na siebie), z Patelniakiem kocham gotować, a z Chuckiem po prostu spędzać czas, jest taki kochany! Wtedy było tak spokojnie, ale to była po prostu cisza przed burzą...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro