Wspomnienie
- W pożądku?
- Tak... chyba...
- To dobrze...
Dwójka kobiet i jeden mężczyzna, siedzieli na zimnej podłodze w ciemnym i brudnych pokoju. Gdzie nie gdzie można by zobaczyć odpadający tynk ze ściany i zaschniętą krew.
- Bardzo cię boli ?- powiedziała nieśmiało białowłosa dziewczyna, która siedziała po prawej stronie projektu HYDRA.
- Przywykłem do bólu mała- uśmiechnął się lekko do dziewczyny.
- Tak mi przykro. - posmutniała blondwłosa dziewczyna.
- Nie chcę żeby wam było przykro z mojego powodu... chodźcie tu.- rosły mężczyzna rozłożył ramiona w geście przytulenia. Na co dziewczyny ochoczo to uczyniły.
Bo kto by nie chciał przytulić się do umięśnionego faceta?
Koniec wspomnienia...
- Co się tak szczerzysz? - podniosła brew blondwłosa dziewczyna.
- Sama zobacz...- powiedziawszy to białowłosa przekazała w myślach wspomnienie w ,którym był ON.
Alison uśmiechnęła się i przytuliła Jessice do siebie.
- Jak myślisz Ali... czy my go jeszcze zobaczymy? - powiedziała roniąc kilka łez smutku i tęsknoty.
- Tęsknię za nim...- dodała szybko.
- Nie wiem Jess, nie wiem... ja też tęsknię. Kto wie, ten świat jest mały, może jutro a może za miesiąc... nie wiadomo...- szepnęła starsza siostra.
Chwilę tak stały i myślały nad swoją przeszłością.
- Chodźmy do parku co ty na to ?- zapytała już trochę radośniejsza Jessica.
- W sumie... to czemu nie? Idziemy!- odparła wesoło Alison.
Wstały ze starego materaca na którym siedziały cały ten czas. Pokierowały się do wyjścia ze starego budynku.
Kiedy były już przed wejściem do owego miejsca usłyszałam krzyki wołania dziewczyny:
- Jessica! Jessica! - wolała jak się okazało Wanda Maximoff.
- Wanda! - kiedy Jessica zobaczyła dziewczynę od razu jej oczy rozpromieniły się na jej widok.
Wanda podbiegła do dziewczyn ciągnąc za sobą jakiegoś czarnoskórego mężczyznę.
- Jezu ale nam się po szczęściło, znowu cię tu spotykam Jessico.- powiedziała Maximoff i przytuliła dziewczynę. Ta lekko skołowana uczyniła to samo.
- Ah tak Wanda to jest moja starsza siostra Alison. - przedstawiła blondynkę.
- Hej jestem Wanda Maximoff miło mi cię poznać. - przywitały się po czym Wanda żekła:
- Bym zapomniała to jest Sam Wilson mój przyjaciel.- powiedziała i wskazała na czarnoskórego mężczyznę.
- Witam jak już wiecie jestem Sam. Miło mi. - przywitał się z każdą siostrą.
Dziewczyny razem z Samem spacerowali tak aż, do późnego południa. Rozmawiali o wszystkim i o niczym, rozmowa toczyła by się dalej, ale nagle głos Alison przyciszył głosy:
- Bardzo nam przykro, ale razem z Jess musimy już iść.- odparła lekko smutna Ali.
- Oooo nie tak szybko?- odpowiedziała zawiedziona Wanda.
- Niestety.- tym razem głos zabrała młodsza z sióstr.
Nagle Wilson dostał sms'a. Lekko zdezorientowany wyją komórkę z tylnej kieszeni spodni. Odczytał go ,a jego mina nagle spoważniała. Szepnął coś na ucho Maximoff. I szybko pożegnali się siostrami.
- Dobra my też musimy lecieć...bo..no...yyyyyy... NASZ PIES JEST CHORY I MUSIMY GO ZABRAĆ DO CHŁODNI...yyyyyy...to znaczy do kliniki dla zwierząt. Tak właśnie tak.- odparł szybko Sam plącząc się we własnych słowach.
Siostry spojrzały na nich dziwnym wzrokiem, ale pożegnały się i każdy poszedł w swoją stronę, siostry do starej kamienicy a Wanda i Sam tylko Bóg jeden wie.
Chwilę później były już przy wyjściu z parku ale, nagle wpadły na...
Ciąg dalszy nastąpi....
Na kogo wpadły siostry ?
Czy są nadal bezpieczne?
A może ktoś im zagraża?
Co się stanie kiedy na swojej drodze spotkają ICH ? Albo JEGO?
Tego dowiecie się już w następnym rozdziale.
Piosenka : Hannah Baker - Human
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro