Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Jessica?

Jesteśmy z siostrą w parku nad stawem i dokarmiamy kaczki i inne ptaki, mam dużego siniaka po spotkaniu z Zimowym który, na szczęście zagoi się za dzień lub dwa. Na moje szczęście moje rany szybko się goją , większe regenerują się szybciej a na przykład siniaki czy drobne stłuczenia wolniej gdyż nie stanowią zagrożenia mojego życia. Ten dzień zapowiada się spokojny i radosny. Rozmawiałyśmy o tym co się stało wczoraj, mam nadzieję że, Bucky jest bezpieczny. Na samą myśl o nim moje policzki przybrały odcień buraka.

- Myślisz o nim.- odpowiedziała Alison. Ja tylko uśmiechnęłam się rozmarzona.

Nagle usłyszeliśmy krzyki ludzi którzy, uciekali przed czymś. Popatrzyłyśmy na siebie i czym prędzej pobiegłyśmy w kierunku wrzasków. Na miejsce dotarłyśmy w kilka sekund bo było bardzo blisko parku. Naszym oczom ukazała się H.Y.D.R.A. Oni nigdy nie odpuszczą?!
Avengersi byli już na miejscu  zdarzenia i próbowali powstrzymać atak razem z Zimowym.

Kątem oka zobaczyłam jak jakaś dziewczynka jest ciągnięta przez jednego z agentów H.Y.D.R.Y., wiedziałam że, nie mogę ją tak zostawić i przy pomocy super szybkości podbiegłam do nich i z pół obrotu walnęłam gościa w twarz. Ten poleciał pezwładnie na najbliższą ścianę robiąc w niej dziurę.

- Gdzie twoja mama? - zapytałam dziewczynki.

- Tam. - wskazała kobiete chaotycznie rozglądającą się.

Bez słowa wzięłam małą na ręcę i pobiegłam w kierunku kobiety.

- Sally!- krzyknęła widząc małą na moich rękach.

- Schowajcie się! - krzyknęłam kiedy, zobaczyłam zbliżające się zagrożenie.

~ Kilka chwil później~

Agentów złowrogiej organizacji było coraz mniej. Walczyłam ze dwoma z nich kiedy,  zobaczyłam jak jeden z pionków H.Y.D.R.Y. zbliżał się od tyłu do Buckiego. Nie mogąc pozwolić na to żeby, zranił go, odepchnęłam agentów od siebie i szybko znalazłam się za Zimowym, trzepnęłam mężczyznę posyłając go na drugiego agenta który, czaił się żeby zaatakować.

- Trafiony zatopiony!- krzyknęłam szczęśliwa że, pokonałam agenta.

Zapomniałam jednak kto stoi za mną, poczułam tylko chłód metalu na ramieniu i zostałam odwrócona przodem do właściciela ręki. Kiedy podniosłam wzrok na Buckiego.

- Jessica. - zapytał zszokowany.

                                   ..........CDN........

Żyje! I mam się dobrze!

Gome że nie było mine tak długo postaram się to nadrobić 😅

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro