Jessica?
Jesteśmy z siostrą w parku nad stawem i dokarmiamy kaczki i inne ptaki, mam dużego siniaka po spotkaniu z Zimowym który, na szczęście zagoi się za dzień lub dwa. Na moje szczęście moje rany szybko się goją , większe regenerują się szybciej a na przykład siniaki czy drobne stłuczenia wolniej gdyż nie stanowią zagrożenia mojego życia. Ten dzień zapowiada się spokojny i radosny. Rozmawiałyśmy o tym co się stało wczoraj, mam nadzieję że, Bucky jest bezpieczny. Na samą myśl o nim moje policzki przybrały odcień buraka.
- Myślisz o nim.- odpowiedziała Alison. Ja tylko uśmiechnęłam się rozmarzona.
Nagle usłyszeliśmy krzyki ludzi którzy, uciekali przed czymś. Popatrzyłyśmy na siebie i czym prędzej pobiegłyśmy w kierunku wrzasków. Na miejsce dotarłyśmy w kilka sekund bo było bardzo blisko parku. Naszym oczom ukazała się H.Y.D.R.A. Oni nigdy nie odpuszczą?!
Avengersi byli już na miejscu zdarzenia i próbowali powstrzymać atak razem z Zimowym.
Kątem oka zobaczyłam jak jakaś dziewczynka jest ciągnięta przez jednego z agentów H.Y.D.R.Y., wiedziałam że, nie mogę ją tak zostawić i przy pomocy super szybkości podbiegłam do nich i z pół obrotu walnęłam gościa w twarz. Ten poleciał pezwładnie na najbliższą ścianę robiąc w niej dziurę.
- Gdzie twoja mama? - zapytałam dziewczynki.
- Tam. - wskazała kobiete chaotycznie rozglądającą się.
Bez słowa wzięłam małą na ręcę i pobiegłam w kierunku kobiety.
- Sally!- krzyknęła widząc małą na moich rękach.
- Schowajcie się! - krzyknęłam kiedy, zobaczyłam zbliżające się zagrożenie.
~ Kilka chwil później~
Agentów złowrogiej organizacji było coraz mniej. Walczyłam ze dwoma z nich kiedy, zobaczyłam jak jeden z pionków H.Y.D.R.Y. zbliżał się od tyłu do Buckiego. Nie mogąc pozwolić na to żeby, zranił go, odepchnęłam agentów od siebie i szybko znalazłam się za Zimowym, trzepnęłam mężczyznę posyłając go na drugiego agenta który, czaił się żeby zaatakować.
- Trafiony zatopiony!- krzyknęłam szczęśliwa że, pokonałam agenta.
Zapomniałam jednak kto stoi za mną, poczułam tylko chłód metalu na ramieniu i zostałam odwrócona przodem do właściciela ręki. Kiedy podniosłam wzrok na Buckiego.
- Jessica. - zapytał zszokowany.
..........CDN........
Żyje! I mam się dobrze!
Gome że nie było mine tak długo postaram się to nadrobić 😅
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro