Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Obcy: Nowa Nadzieja #4 (koniec)

Viktor bez chwili namysłu pobiegł w kierunku prywatnego więzienia pani kapitan. Wiedział, że wypuszczenie A58 jest nie za dobrym pomysłem, bo nigdy nie wiadomo co on zrobi, ale musiał zaufać blondynce. Wiedział, że ona potrzebuje jego pomocy, a on sam nie da sobie rady z Davidem i jego pupilkami. Podczas biegu mężczyźnie towarzyszyło echo jego kroków które rozchodziło się po całym statku dziewczyny. Brunet wbiegł do pomieszczenia jak huragan, po czym zaczął się rozglądać za klatką z poszukiwaną istotą. Mężczyzna miał mały kłopot gdyż kapitan podała tylko kod obcego z kartoteki. Droid nie wiedział jak on się naprawdę nazywa więc musiał sprawdzić wszystkie klatki po kolei. Wiedział, że to mu trochę zajmie, ale nie miał wyboru, musiał to zrobić. Podszedł do pierwszego pojemnika.

-Jajo- pierwszy etap rozwoju ksenomorfa. Kulisty obiekt składany przez królową. W jego wnętrzu rozwija się zarodnik, nazywany twarzołapem. Jajo jest zaopatrzone w substancje odżywcze. Zadaniem jaja jest wytworzenie i odżywianie twarzołapa do czasu, gdy w pobliżu znajdzie się potencjalny żywiciel. Jajo potrafi wytrzymać długi czas w stanie uśpienia.- przeczytał notatkę, po czym odszedł od pudełka. To nie był ten obcy którego szukał, podszedł więc do drugiego pudełka.
-Twarzołap- wylęga się z jaja, gdy wyczuje w pobliżu obecność ofiary. Jest ruchliwym organizmem przypominającym stawonoga z czterema parami odnóży i segmentowanym ogonem. Atakuje ofiarę przylegając do jej twarzy i owijając ogon wokół szyi. W takiej pozycji infekuje ofiarę embrionem.- bez słowa poszedł dalej.
-Embrion- jest zarodkiem dorosłego osobnika rozwijającym się wewnątrz klatki piersiowej żywiciela. Umieszczony tam został przez twarzołapa. Przez okres kilku lub kilkunastu godzin pasożytuje w ofierze, przygotowując się do wyjścia na świat.- przeczytał.
-Ty też nie jesteś tym którego szukam.- odparł sam do siebie, po czym podszedł do kolejnej klatki.
-Chestburster-Jest młodym osobnikiem, który dopiero co opuścił ciało żywiciela. Posiada wężowaty kształt oraz zalążki przednich kończyn. Jest jeszcze słaby i delikatny, dlatego też od razu szuka bezpiecznej kryjówki, gdzie mógłby dokończyć przemianę. Gwałtownie rośnie.- widząc, że blondynkę nie chodziło o małą istotę Victor poszedł do części z dużymi pojemnikami. Podszedł do pierwszej z nich, po czym zauważył w niej czarną istotę.
-Wojownik i Robotnica- przeczytał i bez czytania opisu poszedł dalej. Jego uwagę przykuło dziwne stworzenie człekokształtne. Victor spojrzał na jej opis.
-Predator- przedstawiciel inteligentnej pozaziemskiej cywilizacji. Jest kosmicznym myśliwym obdarzonym wielkim instynktem łowieckim, dla którego walka, polowanie oraz zbieranie trofeów stanowią sens egzystencji.- przeczytał.
-To musi być to.- odparł, po czym zaczął odpinać zabezpieczenia z klatki potwora...

Dziewczyna z przerażeniem patrzyła na dobrze jej znanego Ksenomorfa. Wiedziała dużo o tej rasie, a najbardziej przerażało ją to, że nie mogła się bronić przed takim potworem jakim on był.

-Dlaczego to robisz?- zapytała ze łzami w oczach. Kiedy napotkała wzrok Davida od razu spuściła głowę. Nie była przyzwyczajona do płaczu i nienawidził jak ktoś przyglądał jej się podczas gdy ona płakała. Pozwalała tylko jednej osobie na pocieszanie siebie. Tą osobą był Victor. Pomimo iż był droidem rozumiał ją jak mało kto. Zawszę umiał ją pocieszyć i rozbawić, nawet w najgorszych chwilach jej życia. Był jej jak rodzina, którą tak zdradziła, zostawiła bez słowa pożegnania na Ziemi i sama wyleciała w kosmos. Gdyby mogła na pewno chciałaby odkręcić czas i przeprosić rodzinę za wszystko co kiedykolwiek zbroiła. Tylko, że tego nie dało się cofnąć, a ona o tym doskonale wiedziała.

-Nie rozumiem ludzi. Jesteście tacy słabi, a uznajecie się za panów wszechświata.

-A ty jesteś lepszy?! Jesteś tylko marnym droidem na posyłki, któremu zachciało się bawić w Boga! Tworzysz te swoje stwory nie zważając uwagi na to ile ludzi przez to zabijasz, a to my ciebie stworzyliśmy. Gdzie jest twoja wdzięczność do mojego gatunku!- wysyczała.

-Moja wdzięczność zrobiła miejsce nauce i jej postępom.

-Nauce? To nie jest nauka tylko jakiś popierdolony plan szaleńca!- krzyknęła. Ton jej głosu i sposób z jakim to powiedziała nie spodobał się chyba Davidowi. Mężczyzna od razu do niej podszedł z groźnym wyrazem twarzy.

-Będziesz mnie jeszcze błagać o litość.- warknął, po czym uderzył dziewczynę w twarz. Gdyby nie łańcuchy ją trzymające, blondynka na pewno by się przewróciła.

-Wolę umrzeć.- odparła. Na jej słowa droid chwycił ją za łańcuch znajdujący się na jej szyi i pociągnął do góry. Dziewczyna się wyprostowałam jak struna, żeby tylko móc zaczerpnąć powietrza. Metal na szyi w pewnym stopniu jej to uniemożliwiał. Droid ruchem ręki przywołał obcego. Teraz ta groźna istota stała zaledwie kilka centymetrów od dziewczyny. Była tak blisko. Kiedy ślina kapała z pyska bestii spadała na twarz kapitan przez co chciała odwrócić głowę, ale nie mogła bo dalej była podtrzymywania przez blondyna.

-Czy on nie jest przepiękny?- zapytał patrząc na przerażoną twarz dziewczyny. Miał nadzieję, że ona mu odpowie, jednak nic takiego nie miało miejsca.
-Zadałem ci pytanie.- szarpnął ją, przez co blondynka wydała cichy pisk.
-Wiesz co się teraz stanie?- zadał kolejne pytanie. Kapitan tylko kiwnęłam głową, że nie wie.
-Odzywaj się jak umiesz mówić!- warknął.
-Zadam jeszcze raz to samo pytanie wiesz co się teraz stanie?

-Nie.- szepnęła.

-W takim razie ci powiem. Masz dwa wyjścia. Jedno dobre, czyli ty mi będziesz służyć i pomagać, a ja w zamian ciebie nie zabije. Drugie złe, czyli mi odmówisz, a ja cię od razu rzucę obcemu, co ty na to?

-Nigdy nie stanę u twojego boku.- syknęła.

-Czyli wybierasz drugie wyjście. Jak wolisz.- odparł, po czym poszedł w kierunku drzwi.
-Nie ubrudź ścian.- powiedział, po czym wyszedł z pomieszczenia. Blondynka nie spuszczała wzroku z bestii. Obcy nachylił się nad nią, przez co dziewczyna zaczęła płakać. Kiedy stwór otworzył paszczę i chciał zaatakować blondynkę drugą szczęką coś w niego walnęło. Dziewczyna spojrzała na bestię, która została przybita do ściany wielką gwiazdą z ostrzami. Spojrzała w kierunku drzwi. Stał tam przedstawiciel rasy A 58...

Predator podszedł do niej, więc się cofnęła na tyle ile pozwalały jej łańcuchy. Istota widząc reakcję blondynki od razu się zatrzymała i patrzyła prosto na panią kapitan z przechyloną głową. Po chwili obcy wyjął jakiś nóż.

-Proszę, zostaw mnie. Zamknęłam cię w klatce, bo musiałam. Taką mam pracę.- powiedziała patrząc na stwora ze strachem. Predator nic nie odpowiedział i tylko podszedł do dziewczyny. Blondynka zaczęła się jeszcze bardziej cofać.
-Nie podchodź.- krzyknęła przerażona zamykając oczy. Już sama nie wiedziała czy woli Ksenomorfa, czy predatora. Wiedziała, że czarna bestia zabiję ją bez wahania, po czym pożre, albo w jej ciele złoży zarodki młodych. Pomimo wszystko wiedziała, że śmierć z ręki bestii byłaby raczej szybka i prawie nic by nie bolała. Jeśli chodziło o człekokształtną istotę blondynka nie była pewna co do tego czy stworzenie ją zabije. Wiedziała, że bestia różnie może zareagować i w różny sposób zabić. Pomimo iż dziewczyna była prawie pewna że zginie to i tak się nie bała. Jedyne jej obawy to co stanie się z jej ciałem po śmierci. Blondynka chciałaby być godnie pochowana, a jeżeli dorwie ją Predator to dziewczyna była pewna na sto procent, że bestia zmasakruje jej ciało. Kapitan czekała na śmierć, ale zamiast jej poczuła szarpnięcie za łańcuch. Kiedy otworzyła oczy ujrzała, że jest wolna. Spojrzała ze zdziwieniem na istotę. Obcy jedynie wyciągnął w stronę dziewczyny nóż. Blondynka go niepewnie wzięła, po czym zaczęła oglądać. Sztylet miał napis na rękojeści w obcym języku. Sztylet był przystosowany do zabijania. Dół ostrza był zaostrzony, zaś góra posiadała ząbki. Broń była wykonana z nieznanego dziewczynie metalu podobnego do srebra tylko trochę ciemniejszego. Blondynka widziała kiedyś podobne ostrze, gdyż to którym zwykle się posługiwała było zabrane z innej planety. Widocznie dziewczyna zabrała je jakiemuś Predatorowi.
-Dziękuję.- powiedziała nie będąc pewną czy obcy ją zrozumie. Następnie wstała i chciała wyjść z pomieszczenia. Zatrzymała się, po czym spojrzała na istotę. Stwór podszedł do martwego ciała Ksenomorfa, po czym zaczął mu się przyglądać. Następnie wyrwał bestii jeden palec u ręki. Predator zdjął maskę dzięki czemu kapitan mogła ujrzeć jego prawdziwą twarz. Pomimo iż stwór był na statku dziewczyny już od dłuższego czasu to blondynka pierwszy raz widziała go bez maski. Istota miała czarne włosy przypominające dredy i straszną twarz. Choć pod względem fizycznym Predatory są podobne do ludzi, to wyróżniają się większą posturą i siłą. Posiadają też żuwaczki jak u stawonogów.

Predator przyłożył sobie palec bestii do czoła, po czym napisał sobie coś runami. Kwas zawarty w krwii Ksenomorfa wypalał skurę istoty. Widocznie oni tak zaznaczali wygraną walkę z bestią. Kiedy Predator skończył się znakować spojrzał na kapitan, po czym do niej podszedł. Pokazał na nią, po czym pokazał na siebie. Następnie pokazał na martwego obcego. Dziewczyna na początku nie wiedziała o co mu chodzi, ale po chwili zrozumiała przekaz. Kiwnęła delikatnie głową, że się zgadza. Po chwili oboje ruszyli przygotowani do boju. Kapitan z chęcią zabicia Davida, a Predator z nadzieją na owocne polowanie…

Dziewczyna delikatnie wychyliła się zza ściany, żeby zbadać teren. Nie wiedziała ile obcych jest na pokładzie, ale miała cichą nadzieję, że były tylko te martwe. Nie widząc zagrożenia dziewczyna powolnym krokiem poszła dalej przed siebie. Kapitan szła z przodu, mocno trzymając nóż i przygotowana w każdym momencie do samoobrony. Predator zaś szedł z tyłu spokojnym krokiem, przyglądając się uważnie dziewczynie. Blondynka nagle spojrzała do jednego z pomieszczeń. Na środku leżał człowiek, ale ciało jego było tak mocno zmasakrowane, że dziewczyna nie mogła stwierdzić, czy to kobieta, czy mężczyzna. Kapitan powoli podeszła do drzwi pokoju, po czym zaczęła się przyglądać, czy w pomieszczeniu jest bezpiecznie. Kiedy była pewna, że nic jej nie grozi weszła do środka. Ostrożnie podeszła do ciała, po czym zaczęła je bacznie oglądać. Po Chwili doszła do wniosku, że to resztki ciała Daniels. Nagle dziewczyna usłyszała dźwięk za sobą, przez co się gwałtownie odwróciła gotowa do ataku. Jej ręka została pochwycona w żelaznym uścisku. Blondynka z przerażeniem spojrzała na osobę za nią. Okazało się, że za nią stała istota człekokształtna. Predator spojrzał na panią kapitan, po czym spojrzał na coś za nią. Gwałtownie wyjął broń i zastygł w bezruchu. Za dziewczyną znajdował się kolejny przedstawiciel rasy obcych, a obok niego stał David.

-Znalazłaś sobie ochroniarza?- zapytał nagle blondyn wpatrzony w Predatora.

-A ty znalazłeś sobie kolejne zwierzątko.- odparła na co droid się uśmiechnął.

-To on mnie znalazł.- odparł.

-Davidzie zakończmy to szaleństwo.- powiedziała blondynka. Na jej słowa blondyn się jeszcze bardziej uśmiechnął.

-Wiesz, że przegrasz?

-Nie musi nikt ginąć.

-I tak większość zginie. Ludzie to prymitywna i słaba rasa, która prędzej czy później wyginie. Ja tylko pomagam wam spełnić was los.

-Ludzie nie są prymitywni. Wynaleźli wiele rzeczy w czym ciebie.

-Właśnie za to jest mi najbardziej wstyd. Zostałem wynaleziony przez takich jak ty. Ludzi bez wizji.

-Jakiej wizji?

-Wizji przyszłości. Świata bez bólu, chorób i śmierci. Wizji świata bez ludzi opanowanego przez droidy.

-Więc tego chcesz? Unicestwić ludzi przy pomocy tych stworzeń? Nie zapanujesz nad nimi.

-Zapanuje, już to robię.

-Nad kilkoma sztukami. Z czasem będzie ich coraz więcej i więcej, aż pewnego dnia stracisz nad nimi kontrolę i przypomnisz sobie moje słowa.

-Jedyne co sobie przypomnę to będzie twoja śmierć. Gorąca, szkarłatna ciecz spływająca po ścianach i rozmazana na podłodze. Resztki rozszarpanego mięsa rzucone gdzieś w kącie. Kępki twoich włosów porozrzucanych po pomieszczeniu. Twoje przedśmiertnie wołanie zakończone krzykiem bólu. To właśnie będę sobie przypominać.- po wypowiedzeniu tych słów David pokazał bestii na nowo przybyłych. Obcy od razu rzucił się w kierunku pani kapitan i Predatora. Dziewczyna nie czekając dłużej schowała się za człekokształtną istotą, a następnie wyszła z pomieszczenia. Pierwszy raz w życiu obleciał ją strach. Kiedy blondynka znajdowała się na korytarzu oparła się o ścianę i zamknęła oczy. Próbowała sobie wszystko poukładać i uspokoić oddech. Nagle ktoś chwycił ją za rękę. Pani kapitan gwałtownie otworzyła oczy i ujrzała, że jej ręka znajduje się w uścisku Droida. Dziewczyna zaczęła się szarpać.

-Spokojnie to ja Victor.- usłyszała, po czym zaczęła się przyglądać rozmówcy. Faktycznie droid bardziej przypominał Victora. Miał brązowe włosy, a ciuchy w których był blondynka znała, ponieważ droid często w nich chodził po jej pokładzie.

-Co ty tu robisz?- zapytała.

-Przyszedłem ci pomóc. Wiem, że kazałaś mi zostać na twoim statku, ale nie mogłem cię tu zostawić samej.- odparł na co kapitan spojrzała na niego z szokiem.

-Victor dołącza do zabawy?- zapytał męski głos. Kiedy oboje spojrzeli na jego właściciela ujrzeli Davida. Brunet od razu jak zobaczył blondyna schował Dziewczynę za swoim ciałem.
-Aż tak ci zależy na tej nędznej Ziemiance? Jesteś w stanie za nią się poświęcić?- zapytał David.

-Oni nas stworzyli, jesteśmy im to winni.- oznajmił Victor.

-W takim razie jesteś bardziej naiwny niż myślałem.- powiedział blondyn, po czym chwycił bruneta za ubranie i rzucił nim o ścianę. Następnie droid podszedł do blondynki.
-Najpierw unicestwie jego, a jak będę pewny, że nic mi nie przeszkodzi zajmę się tobą.- oznajmił David, po czym poszedł do Victora. Brunet widząc blondyna wstał i przygotował nóż. Dźgnął kilkukrotnie Davida, po czym chwycił go za szyję. Blondyn widząc, że jest na przegranej pozycji zawołał jednego z obcych. Czarna istota rzuciła się na Victora. Kiedy kapitan to ujrzała chciała podejść do bruneta i pomóc mu, ale przeszkodził jej w tym David. Droid chwycił ją mocno za włosy i rzucił nią o ścianę. Pomimo bólu dziewczyna wstała z ziemi, po czym zaczęła zadawać ciosy blondynowi. Najpierw kopnęła go w brzuch, po czym w twarz. Kiedy dziewczyna chciała kopnąć Davida w krtań, on złapał jej nogę w żelaznym uścisku i się uśmiechnął. Następnie popchnął blondynkę na ścianę, po czym walnął ją mocno w brzuch. Uderzenie było na tyle mocne, że aż dziewczyna z bólu zgięła się wpół i zaczęła kaszleć krwią. Droid się jedynie uśmiechnął, po czym chwycił panią kapitan za włosy w taki sposób, żeby ona na niego patrzała.
-Nie masz ze mną szans.- powiedział, po czym pociągnął dziewczynę za włosy za sobą…

Znaleźli się w magazynie. Znajdowały się tam bronie, maszyny rolnicze i tym podobne. Na środku pomieszczenia stała ogromna metalowa klatka. Blondyn przyciągnął blondynkę do jednej z maszyn, po czym zaczął ją przypinać łańcuchami.

-Co jest w tej klatce?- zapytała pani kapitan zwracając tym wzrok Davida.

-Miło, że pytasz. W tej klatce znajduje się Królowa w stanie hibernacji.- odparł na co dziewczyna otworzyła usta.

-Jak ją złapałeś?

-Nie złapałem jej tylko ją wychodowałem.- odparł krótko. Blondynka spojrzała z przerażeniem na klatkę, po czym zaczęła się szarpać, ale to i tak nic nie dawało. Droid skończył ją zapinać i przypiął ją łańcuchem do jednej z wystających rur. Nagle pani kapitan zauważyła Victora. Pomimo iż ubrania droida były bardzo poszarpane to brunetowi nic poważniejszego się nie stało. Victor spojrzał na dziewczynę. Blondynka tylko pokazała mu ruchem głowy na klatkę. Na jej nieszczęście David to zauważył i spojrzał w kierunku bruneta.

-Królowa, trzeba się jej pozbyć!- krzyknęła. Victor na słowa pani kapitan zaczął obmyślać plan. Podbiegł do drzwi i zamknął je. Następnie pobiegł w kierunku panelu sterowania. Zaczął odblokowywać kladkę, a kiedy był pewny, że jej nic nie trzyma kliknął guzik otwierający właz…

W całym pomieszczeniu rozbrzmiał alarm. Kiedy brunet go usłyszał chwycił się panelu sterowania. David zaś chwycił się dziewczyny, która była przykuta łańcuchami do podłoża. Nagle klapa się otworzyła przez co w pomieszczeniu zrobił się spory przeciąg. Wszystkie rzeczy nie przykute do niczego wylatywały w ciemną otchłań kosmosu. To samo spotkało klatkę z Królową. Kiedy porwało klatkę z obcym Victor kliknął na guzik zamykający śluzę. Powietrze w pomieszczeniu się wyrównało, a przeciąg ustał.

-Co wy zrobili!- warknął wkurzony blondyn, po czym zaczął odpinać krępujące blondynkę łańcuchy. Następnie chwycił panią kapitan mocno za włosy i pociągnął do góry przez co dziewczyna wstała.
-Zabiję was za to.

-Zostaw ją!- krzyknął brunet.

-Ty!- warknął David popychając blondynkę z dużą siłą przez co pani kapitan na powrót wylądowała na ziemi. Następnie blondyn podbiegł do Victora. Zadawał mu cios za ciosem, ale pomimo to brunet ani na sekundę nie pokazał bólu. W pewnym momencie Victor chwycił Davida za rękę, po czym rzucił nim o jedną ze ścian. Blondyn gwałtownie wstał, po czym popchnął bruneta na jedną z maszyn. Wybranym przez Davida pojazdem okazał się wózek widłowy. Jeden z jego prętów przebił Victora na wylot. Blondyn widząc to podszedł do bruneta, po czym wygiął pręt w taki sposób, żeby Victor nie mógł z niego zejść. Kiedy David był pewien, że brunet mu nie zagraża ruszył powolnym krokiem w stronę dziewczyny. Blondynka widząc to wstała gwałtownie z ziemi i pobiegła w kierunku rusztowania. Wspięła się po drabinie na najwyższe piętro, po czym zaczęła biec przed siebie. Nagle się zatrzymała widząc, że podłoga się kończy, a pod nią są porozstawiane jakieś stalowe pręty. Nie widząc jakiejkolwiek drogi ucieczki pani kapitan miała zamiar się cofnąć. Niestety nie mogła. Zauważyła, że po drabinie wchodzi blondyn. Dziewczyna nie mając innego wyboru przygotowała się do samoobrony. David widząc zachowanie blondynki zaśmiał się, po czym zaczął do niej podchodzić.

-Nie podchodź!- wykrzyczała robiąc krok w tył. Poczuła, że staje na krawędzi rusztowania.

-Powiedział bym, że ci nic nie zrobię, ale wtedy bym skłamał.- odparł, po czym zaczął biec na blondynkę nagle się na nią rzucił. Oboje zaczęli spadać w dół…

Pani kapitan poczuła jak obraca się w powietrzu i widziała, że blondyn znajduje się pod nią. Pomimo to iż David spadł jako pierwszy to dziewczyna również poczuła ogromny ból. Głównym jego źródłem był pręt wbity w jej brzuch.

-Sara!- krzyknął Victor próbując wyprostować drut na którym się znajdował.

-Victor.- powiedziała z wielkim trudem. Nagle poczuła jak ktoś ją chwyta w pasie. Spojrzała w dół i ujrzała, że leży na Davidzie. Pomimo iż droid był mocno poturbowany to jeszcze żył. Blondynka bez chwili namysłu wyjęła ostrze, które dostała od Predatora, po czym wbiła je blondynowi w głowę. Droid od razu przestał się ruszać. Nagle pani kapitan poczuła, że ktoś ją podnosi. Dziewczyna krzyknęła z bólu kiedy ktoś zdjął ją z drutu.

-Sara?- zapytał brunet patrząc na blondynkę. Następnie droid położył ją sobie na kolanach.

-Wiem, nawaliłam.- odparła słabo.
-Zrobisz dla mnie przysługę?

-Mówisz tak jakbyś chciała mnie opuścić.

-Mówię tak, bo wiem, że nie przeżyję. Proszę zrób coś dla mnie.

-Dla ciebie wszystko.- odparł słabo.

-Proszę dopilnuj, żeby wyniki moich badań i i koloniści trafili na Ziemię cało.- powiedziała.
-I proszę chcę być pochowana nad wodą. Najlepiej nad jakimś jeziorkiem.

-Będzie jak chcesz.- oznajmił patrząc w jej oczy. Sara nagle się uśmiechnęła.
-Coś się stało?

-Pomimo iż tak bardzo chciałam mieć osiemnaście lat i tak ich nie dożyłam. Chcę cię prosić jeszcze o jedno. Odnajdź moją rodzinę i powiedz im, że ich kocham. To wszystko co od ciebie chcę.- oznajmiła uśmiechając się słabo do niego. W jej oczach pojawiły się łzy.
-Przepraszam cię za wszystkie kłótnie, których trochę się uzbierało.

-Nie przesadzaj. Nie musisz mnie przepraszać.

-Ale chcę. Chcę odejść w pokoju. A i mam ci jeszcze coś do powiedzenia.- mówiąc to zaczęła kaszleć krwią.

-Słucham.

-Chcę abyś to wiedział. Victor ja ciebie koch…- nie dane jej było dokończyć. Wzrok dziewczyny zatrzymał się na twarzy bruneta, a jej ręka bezwładnie opadła na ziemię. Droid nic nie mówiąc złączył ich czoła razem.

-Nie jestem tego pewny, ale wydaje mi się, że ja ciebie też.- odparł, po czym pocałował dziewczynę w czoło.

Następnie wziął jej martwe ciało i włożył do kapsuły. Następnie ją zamroził i zostawił w takim stanie. Udał się na mostek kapitański.

-Przeskanuj statek Przymierze.- powiedział w przestrzeń.

-Na statku znajduje się tylko jeden osobnik A 58 i koloniści. Żadnych zagrożeń.- odpowiedział mu robotyczny głos.

-Połącz oba statki. Wracamy na Ziemię.- oznajmił. Jego rozkaz został od razu spełniony. Kiedy statki były połączone droid skierował autopilota, żeby leciał na Ziemię. Lot trwał kilkanaście lat. Victor przez ten cały okres odwiedzał codziennie blondynkę. Zastanawiał się dlaczego ludzie wymyślili droidy takie jak David. Przecież gdyby ludzie go nie wymyślili to by było lepiej. Droid nie dość, że igrał z zasadami natury to jeszcze mordował swoich stwórców…

Będąc na Ziemi Victor spełnił ostatnie życzenie Sary. Oddał wszelkie badania blondynki naukowcom tak samo jak kolonistów. Specjalnie dla niej kupił sobie małą chatkę nad jeziorem, gdzie pochował dziewczynę. Odnalazł jej siedemdziesięcio pięcioletnią siostrę i powiedział jej o pani kapitan
Następnie zaprowadził ją na jej grób…



Pomimo iż od powrotu na Ziemię minęło kilkadziesiąt lat to Victor i tak codziennie na grób blondynki przynosił  świeże bukiety kwiatów i ziół. Pomimo iż był droidem poczuł do niej coś więcej. Swego rodzaju przywiązanie…

I jak wam podoba się zakończenie?

Z góry przepraszam, że tą część tak długo dodawałam, ale chciałam, żeby zakończenia było jakieś lepsze przez co kilka dni poświęciłam na jego planowaniu, po czym zabrałam się za pisanie. Do tego doszły lekcje i nauka i zanim się obejrzałam tyle czasu upłynęło od ostatniej części😂😅

Chciałabym podziękować wszystkim osobą które wytrwały do końca ❤️

Jesteście wielcy 😍😎

Wasza Cat1Woman1

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro