Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

-041-

ALEK

7 RANDEK POZNIEJ

Na naszą trzecia randkę zabrałem ją do kręgielni. Oczywiście mała psychopatka wygrała ponownie mnie ogrywając. To było przyjemnie jak czekając aż jej kula zbije kręgle podchodziła do mnie i się mocno wtulała za każdym razem.
Na czwartej randce znów byliśmy na lodzie co jej się podobało, obowiązkowo próbowała mnie nauczyć jakiegoś piruetu ale w połowie leżałem na lodzie z krwawiącym nosem przez co znów miałem na nosie plaster.
Do tego tamtego dnia zamówiła katering jako główna druchna, widziałem mały psychiczny uśmiech na jej twarzy jak syzkuj ich ślub, cieszyła się w tym że pomaga ale definitywnie stwierdziła że nasz ślub becie w srebrnych i granatowych motywach bo od tego jej się niedobrze robi a to oznacza Wojciech e z moją matka która prnwi będzie wolała ślub w tradycionalnych barwach.
Na piątą randkę zabrałem ją na naprawdę długi spacer grozę musiałem ją wybawić od kaczek a później zabrać na lody, a gdy zobaczyła jakaś łaskę patrząca na mni inaczej wsadziła jej te lody z czekoladą w stanik, doszło do bójki i musiałem rysować iratze... zabawne.
Na szustą randkę postarałem się nieco bardziej i w to angażowałem moich najbliższych bo sam nie wiedziałem co zrobić. Henry załatwił jakaś przyzwoita składankę a izz wszędzie rozstawiła świece zaś Jace i maks oraz moja matka zrobili nasze ulubione przekąski i zanieśli do altanki. Widziałem w jej oczach iskierki radości a gdy stała wokół świecących kwiatów sama świeciła, no i w tedy zaprosiłem ją do tańca na część naszego 6 dnia bycia narzeczonymi któryż jeszcze się nie pozabijali nawzajem.
Na siódmej byliśmy w kinie. Miał być romantyk a wyszło że poszliśmy na horror i ona zaczęła kaszleć, dibrze że Magnus był niedaleko i odrazu zwalczył objaw możliwej choroby.
Na ósmej byliśmy w zoo, biegała od klatki do klatki robiąc zdjęcia sobie że zwierzętami które ochoczo do niej lgnęły, była jak jakiś magnes na te istoty i wszystkie jednakowo ja uwielbiały.  Głupiutka...
Dziś będzie dziewiątą randka która raczej spędzimy w instytucie i chyba wiem jak. 

Wszedłem do kuchni gdzie szykowała kolejny zdrowy posiłek dla Crystal która przychodziła do mnie w nocy i mysli że nie wiem. Nadal mi nie powiedziała że się nią opiekuje chyba nie jest gotowa. Bogu dzięki odpuściła mi śniadania i znów razem jedliśmy kanapki z dżemem i masłem orzechowym, w między czasie jedliśmy też słodycze ale to nie ważne.

Podrzuciła jajko na patelni i nucąc coś  położyła to na talerz.

-chcesz jajecznicę Lightwood?

-zdecydowanie wolę kanapkę.

Bierze w rękę kawę i podaje ja mi poczym wraca do smażenia.

-Dzisiaj przyjdzie do instytutu Raphael.

-przechodzi codziennie Promyczku.

Jace ewidentnie kręcił z przyszywanym bratem mojej narzeczonej i się nie chamowac z ukrywaniem malinek. Chyba lubił wampiry... No nic to nadal mój brat.

-zastanawiałaś się.kiedy się tak zmieniłeś, kiedyś mówiłeś że nawet źle oddycham i że to łamie zasady clave a teraz w spokoju jemy i pijemy przy śniadaniu.

-wiesz donosic na przyszłą żonę trochę głupio a pozatym pokazałaś mi że czasem trzeba to robić. Ludzie się zmieniają.

Kończy robić śniadanie i nakrywa je taelzem by nie wystygło. Siada na przeciwko mnie z kanapkami.

-a może przestaliśmy w sobie widzieć wrogów?-powiedziała jakby z nadzieją i ugryzła kanapkę.

-możliwe nie mówię że nie.

Wyciąga jakiś katalog z pod blatu i zaczyna go oglądać z rozkminą na twarzy.

-powiedz mi lepsze będą przeźroczyste flakony czy takie kryształowe?-obraca do mnie katalog i wskazuje palcem poczym gryzie kanapkę.

-kryształowe, zdecydowanie ładniejsze-mruczę a do kuchni wchodzi izz i wyciąga z lodówki mleko, z miska cukrem i płatkami dopiero siada obok i zaczyna sobie robić śniadanie.

-a tobie co?

-Matt...

Wymruczała a ja sobie przypomniałam jak szedłem w nocy do toalety... dam głowę że od jej jęków ściany się trzęsły.

-bajecznie-zaznacza kułkiem coś na katalogu a później odkłada go i bierze swoje rzeczy oraz talerz
-ide pa pa, później będę w bibliotece !

Poczym znika jak kamień w wodę.

Wzdycham i patrzę w Tależ.

-czemu ona mi tego nie powie, ja też chcę się nią zajmować.

Mówię nie zadowolony a izzy kończy płatki.

-to może odkryj to przypadkiem? Naprzykład idź na strych w potrzebie znalezienia jakiegoś bibelotu dla mnie i zobacz je przez przypadek.

-poczekam aż sama mi zaufa...

Kolejne 6 randek później

Tak więc dziewiątą randkę spędziliśmy w kuchni gotując ruzne dania, wygłupialiśmy się, cały czas.
Na dziewiątą randkę zabrałem ją do galerii bo czemu by nie był też ukryty tym w sens bo następna randka była w pandemonium gdzie się nie obeszło bez mojego nadmiernego podniecenia jej ocieraniem o mnie, no i były też demony przez co skończyliśmy dużo wcześniej niż powinniśmy.
Dwunasta randka była nieco spierdolona bo miał.byc to piknik a Magnus wywalił nas nie tam gdzie trzeba a prosiłem 5 razy żeby uważał ... skończyliśmy w Paryżu na podróży łudką.
Trzynasta była interesująca. Paintball, wyposażeni w broń laserowa wraz z innymi musieliśmy do siebie strzelać by wygrać, był remis mnie i mojej przeciwniczki ... promyczka.
Czternasta. Wesołe miasteczko, oprucz tego że nabawiłem się leku wysokości to jeszcze byłem wkurziny typowym oszukiwaniem tych idiotów. Ale w końcu wygral m te maskotkę wielkości jej samej i później ciągłem to do instytutu. Maskotki są ciężkie...
Pietnasta jej, tego dnia urządziliśmy sobie wieczór filmów a skończyło się tym ze po 2 części piły zasnęła na moich kolanach, nie żeby mi to przeszkadzało.
Szesnasta, w rzyciu więcej takiej gafy, byliśmy na jakiś koncercie a gdy na jakiś ekranie z niewiadomych powodów wyświetlono kaczkę przerażona zaczęła uciekać.

Dziś będzie nasza siedemnastą randka i zamierzałem pograć w planszówki, ale nie wiem czy znajdzie czas bo od rana słyszę...

-MÓWILAM ZE TAMTO MA BYC WYŻEJ-krzykla promyczka poraz kolejny przeszedł przez całą salę i wrócił w zdwojonej siłę.

Załatwiła już dekoracje więc chciała powoli naszykować instytut, ale widocznie raphael i Jace nie mogą się skupić. W końcu dziewczyna rzuciła teczką i ruszyła do maryse która zrobiła się jakaś inna.

I dopiero zobaczyłem to, na rękach mojej matki siedziała mała blondynka przyciskając do siebie kartki i ołówek. Zawiesiła się na mojej narzeczonej i ruszyły  w moją stronę. Uśmiechałem się jak idiota. Podeszłem bliżej i zablokowałem im drogę.

-hej promyczku, co to za mała istotka na twoich plecach?-pytam z uśmiechem a on sobie robią zdziwioną minę

Viccia

Oczy Aleka promieniały radością a ja zdziwiona wypuściłam długopis z dłoni.

-tatuś chyba mnie widzi-szeota mi na ucho a ja kiwam głową i spoglądam w górę.

-to Crystal... ale nazywam ją małpka, widzisz ją?

-a nie miałbym? Kto to jest?

-... chyba musimy porozmawiać...

Łapie twardo moja dłoń i rusza ze mną na schody.

-mamo ja nie chcę sobie stąd iść podoba mi się tu i nie chce by tata był zły...

-spokojnie skoro akceptuje cię babcia to on też zrozumie

Szeptam do niej i odblokowuje przejście na strych, wchodzimy do pokoju. Wszędzie były jej zabawki i maskotki a jednak były w porządku. Małpka zeszła że mnie i pobiegła na ogromnego jednorożca ja zaś spojrzałam na Aleka.

-bo... ja ją adoptowałam bałam się ci powiedzieć bo mógłbyś nas stąd wyrzucić a tylko tu jest bezpieczna, i pod ciągłą ochroną.

Nie powiedział ani słowa poprostu podszedł i mnie pocałował w czoło a następnie jak małe dziecko podbiegł do jednorożca i wziął mała na ręce.

-zostałem więc tatą tak?-patrzy na nią z uśmiechem a ta kiwa głową... więc nie było tak źle jak myślałam.

Podszedłem do nich i wtuliłam się.

-ulżyło mi...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Kolejne 8 randek później.

Na osiemnastej randce byliśmy w bibliotece, czytaliśmy książki podczas gdy mała mogła swobodnie już chodizc po instytucie oczywiście pod opieką maksa którego cieszyło że został jakby wujkiem.
Następna randka była w teatrze, popłakałam się gdy była scena śmierci i Alek musiał załatwić mi przekąski, UPS?
Podobały mi się też warsztaty zrób to sam, zrobiliśmy dla siebie bransoletki co było głupie ale fajne.
Dwudziesta pierwsza randka była w parku wodnym który właściwie i tak przesiedziałam w jakuzii odprężając się od opieki nad Crystal.
Dwudziesta druga, urządziliśmy sobie noc w bibliotece ... nawet namioty mieliśmy, było zabawnie i w końcu nie musiałam spać w jego swetrze bo był obok... no i tamtego dnia też postanowiłam ze będzie dość z nami na strychu więc na następny dzień nosiliśmy część naszych rzeczy do jego pokoju ... bo przegrałam wojnę na słowa.
Dwudziesta trzecia randka była koszmarem z dzieciństwa... ścianka wspinaczkowa z której całe życie spadam, dobrze że miałam liny i on był obok.
Dwudziesta czwarta randka była w escame room pomieszczeniu z którego musisz wyjść jak rozwiążesz zagadki. Pokłóciliśmy się pierwszy raz od dawna ale pózniej wyszlismy z uśmiechami z tamtad.
I w końcu Dwudziesta piąta W salonie gier. Nie wiem co mu szczelinki go głowy tym bardziej że randkę przerwał nam atak demonów pięć ulic dalej.
Dziś idziemy na wieczór karaoke. ale za nim jak zawsze w moim rzyciu musi coś się stać.

Alarm. Postawiłam Crystal na ziemi i wybiegłam z siłowni prosto do wejścia zabierając po drodze jakaś rurę. Zobaczyłam w drzwiach Valentina. Bez ostrzegania rzuciłam rurą a on ją odbił.

-niezly refleks jak na łowcę bawiącego tu od kilku miesięcy.

Wziął w dłonie Stellę i przejechał po jednej z run, zaczął się zmieniać i już po chwili stała tam rudowłosa dziewczyna o szarych oczach. Uśmiechała się a Alek się cofł jakby dycha zobaczył. Izzy prychła a Jace wydawał się być wściekły.

-kim ona jest?-pytam na boku izzy a rudowłosa rusza na górę poczym zawiesza się na ramiona mojego chłopaka. znaczy narzeczonego... który jest ze mną na etapie przyjaźń.

-to jego była... ale jak widać chyba jeszcze nie dotarło.

Szepta a ja odrazu ruszam do rudej dziewczyny. Łapie za kupę rudych szmacianych loków i odciągam od Aleka.

-nie dotykaj nie swoich rzeczy, zbliż się do niego a zrobię ci przejażdżkę ryjem po asfalcie

Dziewczyna się uśmiecha i wykręca mi rękę. Nie reaguje na to ku jej zdziwieniu.

-wiec ty pewnie jesteś Viktoria ta która znalazła kielich i miecz...

-a ty pewnie jesteś lydią, szmata która oszukała mojego narzeczonego a wraz z nim cały instytut.

-nie oszukałam nikogo, i on był też moim narzeczonym, ciekawe czy ma z tobą tak dobrze jak ze mną co kochanie?-wychodzi i patrzy na Aleka. Wściekła udeżam w jej podbrudek i puszczam przez co spada że schodów.

Maryse się uśmiechała a łowcy przyzwyczajeni do mojej agresji rozchodzą się pewnie oo jakieś rzeczy by ją przenieść.

Nie ma mowy... zabije ja jak doruwnuje mincis popsuć.

pełnią ostatnia randka

Po wieczorze z karaoke były jeszcze inne randki którym za wszelką cenę chciała przeszkodzić lydią ale nie udało się jej to.
Alek zabrał mnie na puknt widokowy z którego wróciliśmy dopiero następnego dnia... z mandatem. Byliśmy tez w opserwatorium astrologicznym a wczoraj w oranżerii. Zaś dziś jest dzień ślubu izzy i Clary.

Od rana je szykuje a wieczorem idę na randkę z przyszłym mężem. Nie wiem z jakiego powodu mam być ubrana w ładniejsze ubrania niż zawsze ale podoba mi się. Jednak teraz najważniejsze jest naszykowac izz i odsunąć ludzie od ślubu. Głupia suczka wtrąca się we wszytko.

Uśmiech mimo to nie zszedł mi z ust. Ubrałam też Crystal i kazałam pilnować obrączek. Dumna z siebie spojrzałam jeszcze raz na salę i wtuliłam się w Aleka.

-nadal uważam że nasz ślub będzie w granatowych i srebrnych barwach.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro