Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

-040-

Udało mi się wyplątać z rysunku a później zostałam zaproszona do kawiarni... Nie wiem co się stało z facetem który chciał za każdą cenę mnie wykopać na zbity ryj ale podoba mi się.

Ubrałam się dość ciepło i ładnie a później usiadłam obok izzy i Clary które miały pilnować Crystal.

-a gdzie idziesz mamo?

-ide na randkę z twoim ojcem.

Małpka nakłada na mnie moja obręcz i poprawia motylka który zaczął się na niej poruszać.

-teraz możesz iść, a kiedy powiesz tacie?

-jeszcze nie wiem słoneczko, na razie nikt o tobie nie może wiedziec-całuję ja w czoło i macham do dziewczyn poczym wychodzę. Powoli idę przez instytut do Aleka a ten stoi z uśmiechem obok drzwi. Podchodzę do niego z rozkmina życia.

-powiesz mi czemu nagle zmieniasz zdanie i tak dalej?

-myślę że skoro mamy być małżeństwem to dobrze było by zacieśnić relacje i skończyć z byciem wrogami, a może nawet i coś byśmy wspólnie zbudowali...

-wolisz budowle z LEGO, czy jesteś dużym mężczyzna i mam iść po beton a ty kupisz cegły.

-oh zamknij się!-wykrzykuje z uśmiechem a później przyciąga mnie za szalik i szczelnie owija wokoło mojej szyji.

Wyprowadził mnie za rękę z instytutu i ruszyliśmy w głąb miasta. Spojrzałam na nasze dłonie. Miał cieplutkie ręce. W końcu weszliśmy do jednej z kawiarni i pomógł mi ściągnąć kurtkę.

-wiec taka pierwsza prawdziwa randka będzie w kawiarni?

-tak.

Siadamy na pufach i podchodzi do nas kelnerka.
Przez chwilę milczymy aż w jednym czasie zaczynamy..

-karmelowa z piankami i bitą śmietaną i mlekiem.

Dziewczyna zdziowna zapisuje nasze zamówienie i bacznie opserwuje Aleka. Dam rękę sobie uciąć że właśnie ma z nim erotyczne myśli. Mróze oczy i podpieram się na ręce pokazując pierścionek.

-ja i mój narzeczony jesteśmy niezwykle zgodni, niesamowite prawda? Aż się dziwię że oboje jesteśmy i łani i inteligentni i zgadzamy się w większości rzeczach, a wiesz w czym się zgadzamy najbardziej? Oboje nie lubimy rudych szmat... a teraz biegnij po zamówienie bo zapomnisz o napiwku.

Przejerzdzam po zębach językiem i z kpiącym uśmiechem patrzę jak zdziwiona zamyka usta i odchodzi.

-no proszę promyczek jest zazdrosny.

-zamknij się lightwood!

-oh Ależ mi się podoba że jesteś zazdrosna... to bardzo seksowne zwłaszcza gdy wyzywająco się uśmiechasz-pochyla się do mnie z tajemniczym błyskiem w oku.

Zarumieniona chowam głowie w jego swetrze.

-nie... nie rób tak.

Przysówa się do mnie i unosi mój podbrudek po czym całuje w policzek. Końcówki moich włosów robią się złote. Chłopak powoli kładzie na moim udzie dłoń a ja czuję jak zaczynam płonąć .

-Alek...

-to już nie głupi Lightwood?-usmiecha się i schodzi z pocałunkiem niżej.

-Wasza kawa

Odrywa się odrazu i z bajeranckim uśmiechem bierze kubek.

-dzieki ruda-upija łyk i patrzy na mnie srebrnymi oczyma.

Mam nażeczonego pół upadłego który nagle robi się coraz bardziej zboczony i śmiały.
Z burakiem biorę swoją kawe.

-to porozmawiajmy dlaczego się wyniosłaś z mojego pokoju aż tak ci przeszkadzam?

Dławię się kawą i koncentruje na nim.

-co ty do mnie mówisz...

-nie było cię blisko mnie, nie mogłem zasnąć.

Przymykam oczy.

-ja... spałam w innym pokoju, czułam się naprawdę dziwnie. Poprostu teraz jesteś moim narzeczonym a nic nie czujemy do siebie i nie wiem czy to właściwe pozatym moje rzeczy ukryłam a codziennie będę spać gdzie indziej

-oh daj spokój ..

-nie ... jeśli coś się zmieni to wrócę do pokoju a puki co daj spokój...

-jak wytrwałaś noc?

-oszukałam organizm, ubrałam twój sweter.

Przez następne godziny zamówiliśmy jeszcze pięć kaw i 3 szarlotki a później około północy z cudownym nastrojem wyszliśmy z kawiarni zostawiając jako taki napiwek. Bardzo powoli szliśmy w stronę instytutu przedrzeźniając się.

Więc pierwsza randka Odbyła się w kawiarni gdy zwalczyłam ruda szmatę.

Alek następnego dnia

Viccia podrzuciła pomidora i odkroiła skórki chleba i posmarowała białym serem.

-okej ty zrobiłaś zdrowe śniadanie wczoraj na obiad oprócz twojego Magnus doniusł ci składniki na zupę która zrobiłaś z Mattem o co nadal chce się spytać i na kolację przed randką zrobiłaś owocowa sałatkę i porwałaś ją za im zdążyłem ją sprubować.

-dzisiejsza na obiad będzie jajko sadzone schab soruwka z ananasa i marchwi oraz ziemniaki, musisz zacząć porządnie jeść zauważ że ciągle jeszcze tylko słodycze i coś na szybko, musisz się zdrowo odżywiać.

Zabrała moje rogale i położyła inny talerz z kanapkami w stylu fit.

-zbilansowany posiłek, da ci energię na cały trening.. a właśnie nie poćwiczę z tobą, powinnam spędzać więcej czasu z moją przyszłą nowa rodzina więc biorę maksa i idizemy trenować. Potrzebuje więcej powietrza. Jak skończysz trening ...-przerywa i podchodzi do lodówki poczym wyciągam mały pojemnik-zjesz to, to suszone owoce i płatki drugie śniadanie czytałam ile powinieneś tego jeść

Wkłada sobie rogalik do ust.

-hej to nie sprawiedliwe, dlaczego ty możesz? i wyjaśnij mi dla kogo robisz te śniadania?

-dla mojego przyszłego męża i jeszcze jednej osoby która zmieni moje życie -doryka mojego policzka i bierze opakowanie jagód poczym je kilka na raz.

Bierze sok i kanapki poczym z uśmiechem wymija izz i jej chłopaka.

-macie w lodówce drożdżówki i kakao stoi w termosach czy maks już jadł? -mowi jakby zmartwiona- nie ważne pójdę sama go zapytać nie pozwólcie mojemu przyszłemu mężowi jeść syfu, musi zacząć jeść zdrowo, pujdę do Magnusa i załatwię naszyjnik wchłaniający nadmiar energii, ktoś go przypilnuj żeby trenował, nie chce żeby w wieku 40 lat był gruby i turlał się do lodówki.

-Promyczku...

-ani słowa Lightwood, bądź grzeczny i jedź warzywa...

Dziewczyna wychodzi zamykając noga drzwi a później z nikąd w głębi instytutu.

-no braciszku właśnie przypomniał mi się czas gdy zamaist marchewki zjadłeś żelki...

-nie to że nie lubię warzyw zwyczajnie ... nie dobrze ja jej nie rozumiem czemu dziewczyna która napotykając mnie o 2 w nocy w kuchni nie je ze mną słodyczy a oczernia mnie ze jem ich za dużo

Z nikąd pojawia się Magnus... rany on jest jak ten kot z krainy czarów.

-nie musisz rozumieć. Każda kobieta powinna mieć odruch macierzyński, opiekuje się tobą bo czuję obowiązek, automatycznie akceptuje cię jako narzeczonego i jako rodzinę więc się troszczy, a obiadki są stąd że robiłem dokładnie to samo, musiałem być i matka i ojcem na raz. Ona wie co robi... no dobra trochę przegięcie że ciebie też objęła pod program super mama ale to nic takiego, poczekaj jak ci maksa wychowa...

-momet... czy taki tryb nie włącza się gdy się ma dzieci?

-ona ma

Odstawiłem talerz na stolik i uderzyłem w ścianę wgniatając ją do środka.

-ktory idiota miał mój promyczek PRZEDE MNĄ!

Wykrzyczałem. Magnus złapał moje ramiona i pokazał co mnie otacza .. czarny dym.

-Alek uspokój się wiem że zależy ci na biszkopciku ale bez przesady, posłuchaj, ona nie jest w ciąży i nie miał jej nikt przed tobą, ona ci nie chce powiedzieć boi się reakcji na to że adoptowała pół upadłego a raczej ją.

-w-wiec.... czekaj to Ta dziewczynka-otwoeram szawkę i odczepiam rysunek który sobie zabrałem. Pokazuje na małą postać która oboje przytulamy, zabiera mi to od razu.

-heeej moja wnusia już rysuje jak słodko, ah... rysunek tak to ona.

Pokryłem się Czerwienią przypominając sobie jak mnie nazwała dwa dni temu w nocy.

-do czego ci?

Pytam nie dowierzając, uśmiechła się tylko i podała mi maskotkę.

-tobie przyda się bardziej, a to dla mamy-wskazuje na papier-płacze przez sen, chyba się boi burzy, to pa tato, nie mów mamie że mnie widziałeś.

Więc to nie zwidy a Mój promyczek adoptował małą dziewczynkę która się troszczy o nią. Stąd też madczyne zachowania mojej narzeczonej. Uśmiecham się jak kretyn i patrzę na siostre.

-bujaj się zostałem ojcem-patrzę na kanapki i zabieram talerz a jedna z nich wkładam z uśmiechem do ust.-wystawiam im środkowy palec-poczekajcie aż urodzi moje-mówie z kanapką w ustach.

Izzy

Podskoczyłam zafascynowana.

-czy on powiedział ... "moje"?-pyta Clary a Magnus wyrzuca ręce w górę patrząc na rysunek.

-najwidoczniej... Okej zbierajcie się zanim Viccia z symptomem opieki nad malpką tu wparuje i zacznie was motywować.

-jak to jest że tak szybko włączył się jej tryb matki?

-nie wiem, twierdzę że nawiązały więź taka jak ma Alek z viccią tylko pod ich dotykiem jej druga forma się budzi.

Viccia

Uśmiech nie schodził mi z twarzy. Crystal odgoniła kaczkę ode mnie i jace'a a teraz wtuliła się we mnie.

Moja komurka zabrzęczała.

Lightwood: Co powiesz na kolejną randkę?

Ja: Hmmm interesujące, Lightwood znów chce mnie wyrwać a jak ci powiem że moje serce należy do innego?

Lightwood: Skłamała byś. Gdyby ktoś był z własnej woli byś nie powiedziała "tak".

Ja: Nienawidzę cię. Nigdy się już do ciebie nie odezwę.

Lightwood: A na ślubie powiesz, czy napiszesz"tak"? Wiesz myślę też że jak będę powoli wkladac w pochwę miecz też się nie opanujesz i coś krzykniesz...

Ja: Zboczeniec!

Lightwood: Chodziło mi o tamto ostrze z pracowni, mówiłem ci że się uczę tym władać, a pochwę na miecz zrobił nie kto inny niż moja siostra. Okej Promyczku masz być gotowa na 19 !!!!

Ja: osoby urzywajace po wyżej trzech znaków interpunkcyjnych koło siebie są chore psychicznie.

Lightwood: Teraz to nasz problem, w końcu będziemy małżeństwem.

Zamykam oczy i szczerzę się jak idiotka. Przede mną staje Jace a małpka wskakuje na moje plecy.

-mamooo chce do domu!

Śmieje się i ruszam ku instytutowi... ciekawe co pan Lightwood naszykował na dziś.

Wieczór

Owinął mój szal wokoło szyji i włożył mały kwiatek we włosy.

-to w którym pomieszczeniu się kryjesz złoto włosa?

Zarzucam włosami i łapie jego dłoń.

-w najwyższej wierzy mój wybawicielu.

-czemu nie wrócisz

-za mało miejsca pozatym, mówiłam to nie zręczne.

Westchł i zakrył mi oczy po czym gdzieś wszedliśmy. Odkrył oczy i wykrzykl.

-ta daaa-rozejrzałam się po pomieszczeniu.

-tak randka w publicznej pralni to plan idealny.

Przekręcił oczami i złapał za jedną z pralek poczym lekko ciągnąć otworzył tajne przejście.

-no wayy!

Wszedłam do środka zanim zareagował. Delikatnie złapał moja dłoń.

-gdzie tak pędzisz?

-te bary są ukryte, tylko wtajemniczeni wiedzą.

-no widzisz, jestem wyjątkowy.

Wchodzimy do środka a kilka osób wita się z alekiem. Podchodzi do baru i nachyla się do barmana. Po krutkiej rozmowie rusza do mnie z uśmieszkiem. Zanim powiem co kolwiek jestem gdzieś ciągnięta a jego ręce są pod moimi ramionami. Opserwuje kolorowy od świateł sufit a chwilę później w moje ręce dostaje się kij. Rozglądam się do okoła, gdzieś z boku grała jakaś kapela a inni pili i zakładali się o jakieś pierdoły. Spojrzałam na Aleka który podpierał się o kijek jakby miał 150 lat i niedołężność pleców. Staliśmy w ciemnym kącie który jedynie oświetlała lampa bezpośrednio skierowana po to by oświetlać stół bilardowy przy którym aktualnie staliśmy.

-przyznaj się, bywasz tu prawda?

-czasem z Jace'm. Gramy w bilarda, a ja myślę że to idealna randka.

-albo właśnie przeciwnie rozwalacz przyszłych małżeństw.

-tego nie powiedziałem, zdrowa rywalizacja jest czasem potrzebna.

Wzruszam ramionami i zabieram plastikowy trujkąt uwalniając bilardowe kule.

-to jak, ja czy ty?

-jesteś dziewczyną masz pie...

-a wsadź sobie to w tyłek kochanie, istnieje równo uprawnienie, debile mają pierwszeństwo.

Już się nachylił by uderzyć w białą kule ale chwilę później się wyprostował.

-Ja nie jestem debilem....

-tak tak....

Kilka długich godzin później.

Alek wytarł usta i wziął kolejny kufel.

-DO DNA, DO DNA, DO DNA!

Zrobiłam zdjęcie jak wypija kolejny kufel, idiota.

Chwilę wcześniej

-pft jestem mistrzem w bilard-odstawilam mój niebieski drink.

-chyba nie dziś bo ograłam cię 10 raz...

W jednej sekundzie czuje rękę na pośladku Podskakuje i zauważam morderczy wzrok Aleka.

-co ty kurwa robisz?

-dotykam ładnej panny która prawdopodobnie ma mocniejsza głowie niż ty-wskakzuje na wypite już przeze mnie drinki.

Alek wściekły ruszył w jego stronę i już miał mu przydzwonic kiedy wyskoczyłam w środek.

-Hej chłopcy stujcie... istnieją mądrzejsze wyjścia-zaczelam się rozglądać i w końcu zauważyłam zmierzajacych się ze sobą facetów w piciu alkoholu. Zaczęłam włosy.-moj facet nie jest pizdą, i dam głowę że przegrasz z nim w piciu piwa-wskazuje na stolik i turlajacych się w dół nastolatków.

Spojrzeli po sobie.

-zgoda więc o co się mała zakładasz?

Rozglądam się i patrzę na kelnera który robi nie ziemsko ostre danie, uśmiecham się i wskazuje na bar.

-jesli mój chłopak przegra zjem cały talerz piekielnej śmierci.

Zacieram ręce a Alek prubuje coś powiedzieć jednak ja staje na palcach i całuje go w policzek.

-wiem dobrze że nie dasz mi tego zjeść, a jak nie to wylądujemy w szpitalu z moją gorączką i takimi tam.

Ruszam zgłosic ich do konkursu z szatańskim uśmiechem.

Teraz

Alek znów wytarł usta ale pił dalej. Damska część jak i męska skandowała na jego cześć kiedy tamten drugi już nie mógł.

Uwielbiam zakłady.

Alek wypił ostatni i obrócił naczynie dnem do góry poczym uniusł rękę i spojrzał na swojego przeciwnika.

-następnym razem jak będziesz wyrywać moja pannę dostaniesz w ryj!

powoli wstaję lecz odrazu siada. ze śmiechem wbiegam do niego i pomagam wstać. Jedną rękę zakładam na swoje zamierzenia a druga łapie go w biodrze.

-będziesz miał kaca... wypiłeś tak szybko że nie zdążyli na ciebie za działać i zaraz mi się tu zabijesz.

-jednak wiem ze mogę polegać na mojej przyszłej żonie dla której wygrałem, żaden facet nie będzie dotykać mojego blond promyczka.

Śmieje się i wyciągam komórkę.

W instytucie

Położyłam Aleka do jego łóżka i otuliłam kołdrą.

-Crystal śpi... dowiem co się stało z moim braciszkiem?

-wygrałem konkurs picia piwa.. jeden facet klepnal mnie w tyłek. TSA i to ja jestem tą zazdrosna.

Chichotam i kłade się na przeciwko chłopaka poczym delikatnie.poprawiam kosmyki czarnych włosów opadających mu na czoło. Przykładam sobie jego dłoń do swojego policzka. Jeszcze nie umiał sie regenerować jak ja i dlatego był piany w trupa. Przymrużam oczy i splatuje nasze dłonie. To jego łoże jest za duże... cała rodzinę by tu zmieścić...

Izz

Zasnęła wtulała się w jego dłoń. Delikatnie świecili a w tedy zobaczyłam jace'a i maksa z telefonami.

-zlani w trupa...

-ona ja chcę z nimi-kładzie się gdzieś po środku tak jak i Jace.

Wzruszam ramionami i również wchodzę do nich pod kołdrę.

-wiec nasza rodzina będzie jeszcze większa co?

-tak o ile Viktoria *nie wiem jak w końcu się nazywam na prawdę* zostanie panią lightwood.

Wzruszam rękoma.

-a będzie mały Alek?-pyta mój młodszy brat. Śmieje się jak głupia i zauważam w drzwiach nasyzch rodziców.

-czemu tu tak pachnie alkoholem?

-alek się założył...-zaczyna Jace po niej nas wszystkich otulając. Mój tata nawet nie pyta tylko kładzie się obok z cichym pomrukiem.

-wiec to małe dziewczę popsuło mi syna...

-nie mamo ona go naprawiła.

Mówię cichutko i przesuwam się. Moja matka kładzie się obok i wszyscy zasypiamy... Wesoła rodzinka Lightwood z małą kosmitką u boku.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro