Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

-034-

Wróciliśmy do instytutu, myślałam że to będzie koniec ale nie! Zaciągł mnie do oraznerii i posadził między kwiatami.

-i co wyszło mi tak źle?

-chyba nie Lightwood. Co tu robimy?

-mam dla ciebie niespodziankę ale zanim to -stawia obok kosz -kanapki, nasze ulubione, mam też krewetki, podobno lubisz

Zadziwiona łapie się za jedzenie a on nalewa nam wina.

-wiesz że twarz wszyscy są na korytarzu?

-dlatego zablokowałem oranżeriię ciężką runą. Nikt nie będzie nam przeszkadzać

Podaje mi kieliszek a ja z uśmiechem go zabieram. Mój motyl fruwał do okoła będąc w swoim żywiole.W końcu jednak powrócił na moją głowę a ja usłyszałam syczenie. Obracam się do Aleka i zauważyłam że ma w rękach białe pudełko ze złota wstążka i dziurkami.

-twoj prezęt na mnie syczy.-wymruczal i podał mi pudełko.

Zupełnie zdziwiona odkładam kieliszek i łapie za wstążkę. Kiedy ściągam pokrywkę zauważam złote oczy wpatrzone we mnie. To był bardzo mały kotek z obrożą. Z uśmiechem go wyciągam i wznoszę na wysokość twarzy. Kładzie łapkę na moim nosie i miauczy.

Zarumieniona spoglądam na Aleka.

-skad wiedziałeś że chciałam mieć zwierzątko? Magnus mi nigdy nie pozwalał bo zawsze się przywiązuje do zwierząt a te później umierają.

-sam też chcialem mieć zwierzątko ale mi nie wyszło Więc spełniam twoje marzenie.

Uśmiecham się jak głupia i odsówam wszytko poczym kładę głowę na nodze Aleka i przytulam kota. Usłyszałam grę na fortepianie a chwilę później obok przeszedł Henry jakby nigdy nic.

-nie przeszkadzajcie sobie, Alek zapomniał o muzyce więc uzupełniam braki -łowczynie znika w dalszej części. Zaczynam się śmiać a w tedy wybija północ. Zamykam oczy i czuję jak Alek przeczesuje moje włosy.

-nadal siebie nienawidzimy co?

Pyta Alek, oddycham spokojnie czując jak wokoło nas wszytko rozkwita i zaczyna świecić. Kwiaty północy są piękne.

-nadal się nie nawidzimy Lightwood...

Chodź chyba jednak nie testem taka tego pewna.

dwa dni przed ostatnią konkurencją 3 dni do pełni i halloween.

Max spojrzał w oczy swojej rówieśniczki, miała zielone oczy i brązowe włosy. Uśmiechali się do siebie. Wtuliłam się w mojego brata.

-raphael co z Ericem? nie widziałam go od dawna, tęsknię.

-ja też tęsknię, wyjechał. Powiedział że to co do mnie czuł to jednak nie to i że nie chce znów ranić jace'a starając się na siłę go przekonywać. Nie mam pojęcia gdzie jest więc znów będę sam.

-teraz masz mnie, zawsze miałeś.

Uśmiecham się i kładę na jego kolanach. Czarnowłosy przeczesuje mi włosy i patrzy czerwonymi oczyma na brata Aleka którym się opiekuje i szkole.

Chciałam by był szczęśliwy więc zaproponowałam wyjście ze mną i nim. Zgodził się od razu. W instytucie są rozgrywki na które nie chce mi się już patrzeć. Za zezwoleniem wzięłam młodego Lightwooda i poszliśmy nocą na spacer.

-jak wogule jest ci w instytucie? pamiętam jak blagałas po ucieczce Magnusa że chcesz iść do mnie albo do wilków.

-dobrze. Spędzam dużo czasu z Williamem czytamy książki w końcu albo on albo Lightwood będzie moim mężem.

-wiem dobrze że się wykrecisz chodzby siłą.

-masz rację. Raf może odwiedził ta mnie w instytucie?

-może, na razie mam chyba dość, mam siostre łowczynię i tyle mi wystarczy.

Dziewczynka przerwaca Maxa a ten ich obraca i opserwuje ją z uśmiechem.

-są tacy nie świadomi.

-ona jest, doznała wpojenia a on .. zachowywał się jak ja i Leo... Ciekawe co się z nim dzieje...

Clary

Rozgrywka się kończyła, mój brat znów mierzył się z Lightwoodem. Był głupi myśląc że będzie z parabatai mojej ukochanej. Lubiłam Viccię, była miła i pogodna i ufała mi. Jednak mój brat popsuł wszystko kilkoma wybuchami agresji. Zazdrośnik. Może prawnie ona należy do niego ale jej serce należy do Lightwooda i ona sama o tym nie wie, to działało w dwie strony, wszyscy to widzieli oprucz ich samych, byli pewni że się nienawidzą. bynajmniej Viccia bo izzy wygadała mi się co planuje jej brat.

Pojawiła się przy mnie z nowym pupilem blondynki którym był mały czarny kot nazywała go tuptusiem.

-masz zaraz naradę rodzinną?

-mam, gdzie Emanuel? mogę sprać go?

-skonczy swoją część i chyba się myje. Wróciła już Viccia?

-nie ona i jej brat oraz twój brat są nadal u wilkołaków.

-spędzają dużo czasu razem. zastanawia mnie gdzie jest też Jace...

-probuje wyrwać jednego z łowców.

Mój naszyjnik mruga wzywając mnie na rodzinną naradę.

-ide gadać z naszymi ojcami.

-trzymaj się i nie daj pod żadnym pozorem manipulować. Jakby coś się działo mów.

Całuje ją w policzek a ta z rumieńcami głaska kota który zasnął.

Wychodzę za budynek i teleportuje się do domu przybierając moja normalną formę. Ojciec patrzy na mnie jedząc makaron.

-wiem jak wezwać anioła i wiem gdzie jest kielich oraz miecz. Wcale nie w idrysie a ma je mój sojusznik .. Henry obiecałem mu coś.

-jakby już nie można było się przywitać, musisz poczekać z tym planem przyzywania anioła.  Sebastian musi sobie odpuścić bycie z viccią.

-tak tak... Dzień po twoim ślubie za miesiąc znikniemy do idrisu. Będziesz musiała zabrać kielich anioła i miecz.

Uśmiecham się. Nie chciał z początku akceptować tego że podobają mi idę kobiety ale teraz jak widać nawet zezwala mi na ślub.

Obok pojawia się Sebastian.

-remisuje z alekiem ale to nie ważne bo przechodzi nas po 5 do izzy i do Vicci każdy może wygrać. Wygram to i będzie moja!

Mówi mój uradowany brat.

-wierzysz że będziesz z nią? popsułes to co zbudowałeś, nie umiesz kontrolować emocji, i walenie nad tym będziemy pracować najbliższe lata.

-oh daj spokój, pomożemy ojcu przywołać anioła, spełnieniu jego marzenie i cel a później zajmiemy się nimi

Wzdycham i siadam obok ojca.

-jest łatwowierny.

-tak działa na niego Viccia, może jest demonem ale nie był zraniony a jej ufa.

-jest silniejszy od ciebie ale głupszy... są dwa typy ludzi zakochanych, ci którzy tracą głowę jak Sebastian i ci którzy zyskują siłę by dojść po trupach do szczęścia z drugą osobą.

Ja szłam po trupach... by zapewnić izzy szczęście będę zdolna do wszystkiego.

Viccia

Dzień rozgrywki jest najgorszym dniem życia. Od rana jesteśmy zabezpieczanie, w pełnej zbroi.  Miałyśmy obie zostać ułożone w gnieździe wendigo. Dostaliśmy pełny Arsenał a później za pomocą teleportu od czarownika wylądowaliśmy wieczorem w ogromnej klatce z wendigo. Usiadłam na środku i wyciągłam karty.

-poważnie?

-ta rozgrywka trwa 8 godzin. Wszyscy spali kiedy my się szykowałyśmy, znając mnie będę smacznie spała kiedy mnie wybawia-robie dramatyczna minę-nie chcę umrzeć z nudy.

-w co gramy?

-a to zależy.

Jace

Stanąłem obok matki. Kobieta założyła dłonie na pierś a później spojrzała na informatyków którzy włączyli wszystkie branzolety.

-Dzisiejsza rozgrywka jest ostatnią. Musicie uratować moją córkę i jej parabatai z klatki. Klatki będą strzec a raczej próbowali się do niej dostać pół demony które powstały na wskutek długoletniego jedzenia ludzi. Wendigo. Potwory jedzące jedzące swoich braci. Jeśli przerzyjecie i je sprowadzicie zawody o rękę tych dziewcząt się skończą. Rozgrywka trwa 8 godzin jeśli dziewczynę przyprowadzi duch chłopców jeszcze dziś w nocy się zmierza w pojedynku. wasze branzolety zareagują gdy będziecie w ich pobliżu a gdy ich dotknięcie wyślą nam sygnał kto wygrał. nie będziecie w stanie oszukać nas. Wiem dobrze że czasem dwie osoby razem znalazły kobietę a później oszustwem wygrywały pozbywając się drugiego zawodnika. Teraz gdy dotknięcie jej oboje będziemy mieli to w danych.

Viccia

- Myślisz że są na tyle mądrzy by nas znaleźć?

-muszą inaczej w najgorszy dzień w roku będziemy siedzieli w klatce wendigo. Będą drapieżniejsze niż teraz.

Wskazuję na poszerzające jakiegoś człowieka wendigo.

-jakim sposobem jesteś taka spokojna? jesteśmy w klatce pełnej wendigo.

-musiałam uciekać przed stadem zombie, siedziałam w jednym pomieszczeniu ze dzikim stadem wilkołaków, i że stadem alf. Siedzenie w zabezpieczonej klatce z Arsenałen jest bezpieczniejsze niż ci się wydaje.

-wyglada jakbyś siedziała w domu przy herbatce.

-jestem wychowana przez podziemnych dla mnie to codzienność.

Alek

Wszyscy się ruszyli w inne strony. Zmierzyłem Williama wzrokiem. Patrzył na mnie tak jakby miał zabić.

Wendigo zmieniają kryjówkę a baza danych była osobiście strzeżona przez dziewczynę w której się zakochałem więc nie ma opcji by ktoś wiedział gdzie są. Mam 8 godzin na znalezienie tych przeklętych wendigo, no to lecimy.

Viccia

Po dwóch godzinach odłożyłam karty i spojrzałam w górę ta klatka miała 10 metrów w każdą stronę i z każdej otaczały ją wendigo. Izzy puściła muzykę z telefonu.

-nie sądzisz że nas namierza?

-nie wiedzą o jej istnieniu. Musiałam sobie kupić coś na co się nie włamują, myślą że mają z tamtej moje dane ale nie mają nic bo używam tego telefonu w tajemnicy. Do nikogo z niego nie pisze.

-to logiczne-wzruszam ramionami i wyciągam Pocky.

-widzę że nie tylko ja coś przemyciłam

-mamy tu siedzieć 8 godzin. Hej zróbmy sobie zdjęcia

Biorę znów karty jak i ona, włączamy stoper i odkładamy kawałek dalej telefon poczym robimy sobie zdjęcie jak z powagą gramy.  Zaczęłyśmy się wygłupiać. Robiłysmt najdziwniejsze zdjęcia nawet z wendigo obok nas.

-ciekawi mnie jak radzi sobie twoja dziewczyna...

-a mnie ciekawi jak sobie radzi mój i jej brat.

Alec

Wendigo lubią ciemne wejścia więc gdy znalazłem najbliższe kanały zszedłem do nich i usłyszałem kroki.  Momęty później zostałem przyparty do ściany a jasne światło rozjaśniło mi twarz.

-Alek? co ty tu na diabła robisz?

Uchylam powieki i widzę Matthewa. Przeczesał rude wręcz czerwone włosy a zielone oczy zabłysły.

-szukam wendigo lubią ciemne miejsca a kanały to najlepsza droga.

-widzę że masz podobne myślenie. Mój brat woli iść górą. Na anioła w tym smrodzie nie znajdę ją za żadne skarby

Mówi i rozgląda się.

-połacz siły, szukasz izzy ja szukam głównie Vicci wiesz, żeby wygrać. Jeśli je znajdziemy wygramy.

-racja ale... mój brat... z resztą. Mój brat nie powinien być z tą blondynką, on wcale nie rozumie nigdy nie rozumiał.

Przejerzdza Stellą po moim ciele a chwilę później wyciąga z kieszeni żelki i wkłada parę do ust.

-jakiś pomysł na je znalezienie?

-powinnismy wyczuć odór trupów. Czuje się dziwnie że to tobie będę pomagać a nie bratu.

-sprzymierzanie się z wrogiem czasem to najlepsza opcja. Każdy ma jakiś cel w tym.

-Moim chyba będzie dobro brata. Jestem pewny że jesteś taki jak my.

-czyli jaki?

Pytam i skręcamy w bok oglądając korytarz.

-jesteś mutowany, nie korzystając ze sztuczek masz najlepsze wyniki, jestem pewny.

Viccia

Zaczęło mi się nudzić. Zaczęłam mieszać w branzolety i chwilę później na ekranie zobaczyłam mapę i 10 czerwonych kropek oraz 2 białe. Wszyscy byli tak daleko, a my byliśmy na obrzeżu miasta w opuszczonym budynku gdzie kiedyś była siłownia.

-Co tam zrobiłaś?

-albo Sebastian i Clary znów współpracują albo ktoś ma sprzymierzeńca. Czekaj chwilę... mam..

Powiększam obraz i widzę inicjały.

-no nieźle twoja dziewczyna i mój wróg obecnie współpracują, i są blisko Sebastiana, zmierzają ku sobie a inni zawodnicy się oddalają od nas i to dużo.

-mam ochotę na drinka...

Kładzie się na swojej torbie a ja przełykam ślinę kładę głowę na jej brzuchu.

-jak bardzo chcesz?

-cholernie...

Łapie kontakt wzrokowy z jednym z wendigo a później się uśmiecham.  Zaczynam do niego mówić w jego języku a później znika z góry.

-co powiedziałaś?

-załatwilam nam Wino i kieliszki, Są bardziej rozumne niż myślimy,  mówiłam ci Nie wszyscy podziemni są źli...

Przerwała mi i cicho wyszeptała.

-i nie wszystkie demony to potwory...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro