Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Tajemnica Diany

Ten dzień do dziś Diana wspomina ze wzruszeniem. A zaczęło się zupełnie tajemniczo: obudziła się bardzo wcześnie, ale z pomysłem, że zrobi cioci Alicji i dziewczynkom niespodziankę i nałowi ryb na śniadanie. Wędka wisiała na ścianie w kuchni. Cichuteczko ubrała się (Diana, nie wędka) i z "bronią" wyruszyła nad jezioro. Tata mówił jej, że rano ryby najlepiej biorą. Usiadła na mostku i zarzuciła wędkę.

Po pięciu minutach żyłka gwałtownie naprężyła się. Diana szarpnęła wędką i po chwili w koszyku trzepała się ryba-potwór: szczupak. Długo nie mogła ochłonąć ze szczęścia, pierwsza w życiu złowiona ryba i taki ogrom!

– Co za szczęście! – pisnął ktoś z tyłu i przestraszona Diana wypuściła wędkę z ręki.

– Och, przepraszamy! Sądzę, że Betty nie krzyknęła naumyślnie, żeby spłoszyć ci rybę – powiedział przystojny brunet o wspaniale błękitnych oczach.

Obok niego stała szczupła i wysoka dziewczyna.

– O rybę nic nie szkodzi, ale wędka... nie jest moja – powiedziała Diana z rozpaczą, patrząc na pływającą w wodzie wędkę.

– To dla mnie pestka – powiedział nieznajomy i zrzuciwszy z siebie ubranie wskoczył do wody. Po chwili wynurzył się, trzymając w ręce wędkę. Ale kiedy chciał popłynąć z nią do brzegu, zaczęła stawiać niespodziewanie ostry opór. 

– Kewin, jesteś szalony! – zawołała Betty.

– To w niczym nie przeszkadza – roześmiał się Kewin – a wędka musiała się o coś zaczepić. Zaraz ją wydostanę!

Zniknął wśród krzaków i po chwili zawołał:

– O kurde!

Wynurzył się trzymając w jednej ręce wędkę, a w drugiej wielkie pudełko.

– Ojej, co to jest? – zawołały Betty i Diana jednocześnie.

Kewin wlazł na mostek i otworzył pudełko.

– Rany!

– O Boże!

W pudełku był szczeniak wilczura. Mógł mieć jakieś pięć miesięcy.

– To potworne! – zawołała Betty – ten szczeniak widzi od czterech i pół miesiąca!

– Jaki śliczny! Będzie twój, Diano – powiedział Kewin, patrząc na Dianę, której z radości zaświeciły się oczy.

– Nazwę go... – zastanowiła się – nazwę go Sabaka, to jest po rosyjsku "pies".

– A więc Sabako, nie jesteś już sam! – powiedział poważnie Kewin do psa, który zamerdał ogonem.

– Kewin, musimy już iść – powiedziała Betty.

– Tak. Spotkamy się jeszcze, cześć! – zawołali i uciekli. 

Diana podniosła koszyk ze szczupakiem, zawołała Sabakę i poszła do domu.

Dziewczynki już wstały.

– Gdzie zwiałaś? Co masz w koszyku? – spytała ciocia Alicja – Ach, jaki wspaniały szczupak!

– Jaki śliczny piesek! – zawołała Mako, głaszcząc psa.

– On przyjdzie tylko do mnie – powiedziała Elaine, wołając – Burek, Kruczek, Azorek, Misio!

Pies ani drgnął, ale gdy Diana zawołała: – Sabaka! – przybiegł machając puszystym ogonem wilczura. Mimo swoich pięciu miesięcy był ogromny.

– Skąd ten pies? – zawołała ciocia Alicja – gadaj zaraz!

Diana opowiedziała w skrócie historię nad jeziorem. Dziewczynki, ciocia Alicja i Jeams byli oburzeni.

– Takiego dużego psa utopić! – gniewała się Mako – Kewin jest bardzo odważny.

– Sabako, masz słuchać tylko Mako i mnie – powiedziała surowo Diana dając mu jedzenie, na które rzucił się łapczywie. – No i oczywiście Kewina!

Dziewczynki z zazdrością patrzyły na Mako i Dianę. Za oknem zapadła noc.

– Spać! – powiedziała ciocia Alicja – Masz koszyk, Diano, dla Sabaki. Będzie spał przy twoim łóżku. Pa!

Dobranoc Diano! Dobranoc Sabako! 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro