Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział 22

Próby zobaczenia się i rozmowy z Wielkim Wróblem przez Tommena nie przyniosły rezultatu, próby uwolnienia ser Lorasa spełzły na niczym, a mała królowa nie była z tego ani trochę zadowolona. Wiara Wojująca ani myślała dopuścić króla przed oblicze swojego zwierzchnika, a wściekły tłum coraz częściej wypominał nieprawe pochodzenie chłopca, co z kolei nie spodobało się Cersei. Tym jednak królowa nie miała czasu się teraz zająć, bo już półtora tygodnia później miała na karku Olennę Tyrell, którą Margaery wezwała listownie, zawiedziona słabością męża. Królowa Cierni przybyła tak szybko jak mogła i od razu zaczęła uprzykrzać Cersei życie. Już sama jej obecność na dworze sprawiała, że królowa czuła wzbierającą wściekłość.

– Mają tylko pogłoski i plotki. To zwykły teatrzyk. – Przemierzając korytarze Czerwonej Twierdzy, prowadzące do gabinetu niegdyś lorda Tywina, teraz Cersei, Olenna uspokajała wnuczkę, która wyszła jej na spotkanie. – Gdyby zamknęli wszystkich miłośników chłopców w stolicy, zabrakłoby lochów dla reszty.

– Loras i Renly nawet się nie kryli – odparła zasmucona Margaery. Odkąd jej mąż okazał się w tej kwestii zupełnie bezużyteczny, mała królowa cały czas była zrozpaczona utratą brata, a jednocześnie wystraszona tym, co Wiara Wojująca może zrobić Lorasowi za jego grzech nieprawości.

– Renly wydupczył połowę stajennych w królestwie i nikt o to nie dbał – rzuciła lekceważąco Królowa Cierni.

– Był bratem króla.

– A Loras jest bratem królowej. Tak być nie może.

– To sprawka Cersei – ostrzegła staruszkę Margaery.

Jej babka prychnęła pogardliwie.

– Pewnie, że tak. Chce nam dokuczyć i przypomnieć, gdzie nasze miejsce.  – Lady Olenna uśmiechnęła się, sięgając dłonią do policzka wnuczki, który pogładziła lekko i odsunęła z czoła dziewczyny luźny kosmyk włosów. Margaery poczuła znajomy zapach wody różanej, której jej babka z upodobaniem używała. – Odpocznij. Cersei zajmę się ja – dodała i dotarłszy w końcu do celu, pchnęła mahoniowe drzwi, za którymi, w gabinecie ojca, ukrywała się królowa.

Cersei siedziała przy biurku lorda Tywina, pochylona nad pergaminem, gdy lady Olenna wtargnęła do środka. Nie podniosła głowy, nawet gdy staruszka ze zgrzytem przesuwanego po posadzce krzesła zajęła miejsce po przeciwnej stronie blatu, zdawała się być całkowicie pochłonięta swoim zajęciem. Przez naprawdę długą chwilę, podczas której Królowa Cierni niecierpliwie postukiwała palcami o podłokietnik, w komnacie panowała cisza, mącona jedynie skrobaniem pióra po papierze. Cersei czerpała z tego niemal namacalną przyjemność. Była królową. Mogła kazać na siebie czekać tak długo, jak tylko chciała, obserwując przy tym rosnącą frustrację lady Olenny.

– Mam za sobą długą podróż, Wasza Miłość. – Królowa Cierni jako pierwsza przerwała milczenie.

– Musisz być zmęczona. Odpocznij – odpowiedziała słodko Cersei, w dalszym ciągu nie podnosząc wzroku. Pióro również nieprzerwanie sunęło po pergaminie.

– Obie wiemy, że nic tam nie skrobiesz.

– Słynny kolec Królowej Cierni – odparła zimno Cersei.

Lady Olenna traciła już cierpliwość.

– I królowa, w którą niejeden wbił kolec.

To zmusiło wreszcie Cersei do podniesienia głowy. W sam raz, by zobaczyć, jak lady Olenna uśmiecha się z pobłażaniem. Spojrzenie staruszki, klarowne i ostre jak miecz, wbijało się głęboko w jej duszę. W oczach królowej błysnęły drobinki lodu, zacisnęła usta, powoli odsuwając na bok stos królewskich dokumentów. W końcu zetrę ci z twarzy ten paskudny uśmieszek. Poczekaj tylko.

– Wiem doskonale, że uzbrojenie Wiary to twoja sprawka – kontynuowała Królowa Cierni.

– Jeśli przeprosisz...

– Zrobię to. Kiedy dostanę z powrotem Lorasa.

– Ja też byłam w szoku, kiedy został aresztowany. Nie lubię tych fanatyków, ale co może królowa matka?

– Czy korona nie potrzebuje już armii, złota i pszenicy Tyrellów? – warknęła staruszka. Królowa Cierni była tak blisko, że Cersei czuła woń jej kwaśnego oddechu.

– Zapewniam, że nasz sojusz...

– Sojusz? – przerwała jej ostro Królowa Cierni. – Wtrąciłaś naszą przyszłość do lochu i sądzisz, że sojusz się utrzyma?

– Powtarzam, że nikogo nie uwięziłam – syknęła Cersei przez zęby. – Co zaś się tyczy sojuszu... To właśnie on przyniósł królestwu pokój. Chcesz by znów pogrążyło się w chaosie wojny?

Królowa Cierni zmarszczyła brwi.

– Nie ufałam twojemu ojcu. Nawet go nie lubiłam. Ale szanowałam, bo nie był głupcem. Wiedział i rozumiał, że nie każdego rywala należy zniszczyć. – W głosie lady Olenny brzmiała irytacja.

– Lannisterowie nie mają rywali – jak gdyby nigdy nic stwierdziła Cersei. – Wielki Wróbel chce dochodzenia, nie sądu. Dyskretnego przesłuchania, by potwierdzić stawiane twemu wnukowi zarzuty. To się nie uda, Loras wyjdzie na wolność, sojusz przetrwa, a my zapomnimy o tej rozmowie. – Królowa uśmiechnęła się. – Żegnam cię.

Lady Olenna wstała po chwili, doskonale wiedząc, że niczego już więcej nie ugra. Kobieta odprowadziła ją wzrokiem, gdy Królowa Cierni oddaliła się chwiejnym krokiem i zamknęła za sobą drzwi komnaty. Jeszcze zobaczę twoją śmierć, starucho – obiecała sobie Cersei. Przekonamy się, czy będzie z ciebie słodki trup.

~ • ~

Dochodzenie przeciwko Rycerzowi Kwiatów miało odbyć się nazajutrz, w jednej z siedmiu wież Wielkiego Septu Baelora i Cersei uczestniczyła w nim razem z synem jako królowa matka. Oprócz nich znalazły się tam również królowa Margaery i jej babka, które zasiadły naprzeciwko miejska dla oskarżonego. W siedmiokątnym pomieszczeniu nie mieściło się swobodnie zbyt wiele osób i gdy do środka wprowadzono ser Lorasa, pojawił się Wielki Wróbel, a przy wszystkich wyjściach z komnaty postawiono Wiarę Wojującą właściwie można było powiedzieć, że panował tam ścisk.

Cersei dyskretnie zmarszczyła nosek. Czas spędzony w celi zdążył odcisnąć na Lorasie swoje piętno. Rycerz Kwiatów był rozczochrany, jego gęste loki zdawały się być dłuższe niż przed uwięzieniem, twarz porastała szczecina brody, a ubranie miał wygniecione i brudne. Twarz miał bladą i wyraźnie widać było na niej zmęczenie.

– Na temat ciebie i Renly'ego krąży wiele plotek – zaczął Wielki Wróbel, gdy ser Lorasowi zdjęto już łańcuchy krępujące jego nadgarstki i posadzono przed rodziną królewską. – Wiem, jak bardzo rozpaczałeś po jego śmierci. Czuwałeś przy nim, choć zbliżała się armia Stannisa.

– Był moim przyjacielem i królem. – Rycerz Kwiatów odważnie spojrzał w twarz Wielkiego Septona.

– Nie Joffrey? To jego ukoronowano w blasku Siedmiu.

– Przysięgałem, że będę bronił króla Joffreya ze wszystkich sił. Oddałbym za niego życie. Nigdy jednak nie zdradzę Renly'ego, słowem ani czynem. To on powinien był zostać królem. Był z nich wszystkich najlepszy. Może źle postąpiłem popierając roszczenia Renly'ego, lecz król mi wybaczył. Walczyłem za niego w Bitwie nad Czarnym Nurtem.

Powiedział prawdę – pomyślała Cersei. Jest dumny, porywczy i zarozumiały, ale nie jest kłamcą. Jeszcze nie.

– W zbroi Renly'ego – zauważył Wielki Wróbel.

Przez chwilę wydawało się, że Loras Tyrell może zaprzeczyć, potem jednak przypomniał sobie, co przysięgał.

– To takie ważne? – odparł tylko.

– Co zrobiłeś z Renlym?

– Pochowałem go własnymi rękami, w miejscu, które sam mi wskazał, gdy byłem giermkiem w Końcu Burzy. Nikt go tam nie znajdzie i nie zakłóci jego spoczynku. – Spojrzał wyzywająco na Wielkiego Wróbla.

– Zaprzeczasz zarzutom cudzołóstwa, pederastii i bluźnierstwa?

– Oczywiście. – Chłopak zacisnął usta w nieustępliwym grymasie.

– Nie dzieliłeś łoża z Renlym?

– Nigdy – odpowiedział Rycerz Kwiatów, nie potrafiąc mimo to spojrzeć w oczy Wielkiego Septona.

– Ani z innym mężczyzną?

– Nigdy – powtórzył.

– To wszystko, ser Lorasie. – Wielki Wróbel skinął głową, a chłopak wstał, zajmując po chwili miejsce obok lady Olenny, która podniosła się teraz ze swojego fotela, najwyraźniej uznając przedstawienie za zakończone, ale zanim zdążyła choćby otworzyć usta, spojrzenie septona spoczęło na małej królowej. – Wiara wzywa na świadka królową Margaery – kontynuował.

– Mnie? – Margaery wyprostowała się sztywno. – Jestem królową.

– Oczywiście. Według prawa nawet królowie i królowe mają obowiązek zeznawać wobec Siedmiu. – Kącik ust Cersei drgnął lekko w złowrogim uśmiechu, gdy przenosiła spojrzenie na dziewczynę, ta jednak nie straciła zimnej krwi i wciąż wyprostowana wstała z miejsca, by za chwilę przysiąść z gracją na twardej, drewnianej ławie, zajmowanej uprzednio przez jej brata. – Co sądzisz o tych zarzutach, pani?

– Są kłamliwe. Wszystkie.

– Królowo... czy przysięgasz na Siedmiu, że nie wiesz o niczym, co mogłoby potwierdzić winę twego brata?

– Przysięgam. – Wielki Septon skinął głową.

– Dziękuję, Wasza Miłość. – Mężczyzna odprowadził królową wzrokiem, gdy z powrotem zajmowała swoje miejsce i skinął głową na jednego ze swoich wróbli. – Wiara wzywa na świadka Olvara Freya.

Chłopak, którego wprowadzono do komnaty był młody, ale wysoki. Wzrostem dorównywał starszemu od siebie Rycerzowi Kwiatów, a niektórych wojowników Wiary przewyższał. Szczupłą, pociągłą twarz okalały mu przycięte na pazia włosy koloru pszenicy, a całości dopełniał bogaty jak na młodzieńca strój. Cersei uśmiechnęła się delikatnie na jego widok. Znała go. Olvar był chłopakiem z domu publicznego Littlefingera i na pewno miał w zanadrzu wiele ciekawych historii, zwłaszcza, że z ser Lorasem dzielił swoje miłosne preferencje.

– Znasz go? – Wielki Wróbel gestem wskazał na Rycerza Kwiatów.

– Znam doskonale. To ser Loras Tyrell. Byłem jego giermkiem. Spodobałem mu się, więc wezwał mnie do komnaty. Tam oddawaliśmy się rozpuście – odpowiedział spokojnie. – Spędziłem z nim wiele nocy. – Królowa z satysfakcją przyglądała się przerażeniu malującemu się na twarzy młodego rycerza.

– Łże! To kłamca! – warknął ser Loras, nie panując już na własnym strachem. Dłoń zaciśnięta na podłokietniku krzesła drżała mu widocznie, a oddech przyspieszył.

– Czy ktoś może potwierdzić te słowa? – kontynuował Wielki Wróbel.

– Tak. Królowa Margaery. Niedawno nakryła nas w łożu. Nie była zdziwiona.

Cersei odchrząknęła.

– Te słowa rzucają cień na honor wielkiego rodu – odezwała się, zabierając głos. – Uwierzymy giermkowi, czy przyszłemu lordowi Wysogrodu?

– Ma znamię. – Olvar uśmiechnął się nieznacznie. – Możecie to sprawdzić. Wysoko na udzie, o kolorze wina, w kształcie Dorne.

– Kłamca! – wrzasnął Loras, podrywając się, by dopaść do młodzieńca. Zacisnął pięści, w piersi wezbrała mu wściekłość, ale zanim jego dłoń zdołała dosięgnąć twarzy Olvara, na której wciąż widniał drwiący uśmieszek, trzej wojownicy Wiary schwycili go w żelazny uścisk swoich palców i nie zważając na jego próby oswobodzenia się i dalsze krzyki, powlekli z powrotem do celi. Zarówno lady Olenna, jak i królowa Margaery patrzyły na tę scenę pobladłe, szeroko otwartymi oczami.

– Dowodów jest dość, by wytoczyć formalny proces – oznajmił Wielki Wróbel. – Ser Lorasowi... i królowej Margaery. Za składanie fałszywych zeznań przed obliczem bogów, lubieżność, cudzołóstwo oraz o zdradę małżeńską i zdradę stanu, o których również nam doniesiono.

– Co to ma znaczyć?! – Lady Olenna podniosła się z miejsca, gdy obie kobiety otoczyli zakonnicy uzbrojeni w pałki, a dwóch z nich pochwyciło Margaery i powlekło w ślad za bratem. Złote Płaszcze natychmiast chwyciły za miecze, ale wróbli było zbyt dużo, by trzej rycerze królowej mogli sobie z nimi poradzić. Tommen uniósł rękę, nakazując im zostać na miejscach.

– Tommenie! – Z głębi korytarza słychać było krzyk małej królowej, odbijający się echem od ścian. – Nie wolno wam! Jestem królową! Jak śmiecie?! Tommenie! Tommenie!

~ • ~

Tommen był roztrzęsiony uwięzieniem swojej małej królowej i choć Cersei uspokajała go jak mogła, mówiąc, że po procesie i odbyciu pokuty wszystko wróci do normy, chłopiec wciąż obwiniał się o to, co się wydarzyło. Był królem, królowa Margaery, jego żona, siedziała w celi, a on nie mógł nic na to poradzić. Podświadomie obwiniał również matkę, ale pokornie znosił jej słowa i ani razu od aresztowania ser Lorasa nie wykrzyczał jej tego w twarz. To ona uzbroiła Wiarę, na pewno ponosiła więc odpowiedzialność za to, co spotkało Tyrellów. Tommen wiedział dobrze, jak jego pani matka nie znosiła małej królowej.

Dopiero gdy powiedział jej o tym co zamierza, o tym, że zamierza wezwać armię, zdobyć sept i wybić ich do ostatniego, Crsei postanowiła, że pora zrobić coś, by oddalić od siebie podejrzenia nie tylko Tommena, ale także Królowej Cierni, która knuła za jej plecami, a jednocześnie ugłaskać syna. Nie wiedział jeszcze i nie rozumiał, że wszystko co czyniła, robiła, bo pragnęła jego szczęścia. Obiecała więc Tommenowi zrobić wszystko, by uwolnić Margaery i Lorasa i kolejnego dnia po rozmowie z synem wybrała się do Wielkiego Septu Baelora.

W drzwiach przywitała ją septa. Białowłosa jędza o rysach twarzy ostrych jak topór i ustach wydętych w grymasie permanentnej dezaprobaty. Idę o zakład, że ona zachowała dziewictwo po dziś dzień – pomyślała Cersei. Kobiecie towarzyszyło sześciu rycerzy Wielkiego Wróbla.

– Septo – odezwała się Cersei. – Przekaż Jego Wielkiej Świątobliwości, że się na niego gniewamy. Posunął się za daleko. Lady Margaery jest kochającą, wierną żoną mojego syna, jego towarzyszką i pomocnicą. Jego Wielka Świątobliwość nie ma żadnego powodu podnosić rękę na jej osobę ani jej więzić. Żądamy, by natychmiast je uwolnił.

Złowrogie lico septy nie zmieniło wyrazu.

– Przekażę słowa Waszej Miłości Jego Wielkiej Świątobliwości, ale muszę ze smutkiem oznajmić, że młodej królowej nie można zwolnić, dopóki nie dowiedzie swej niewinności.

– Królową Margaery oskarżono o lubieżność, cudzołóstwo, a także o zdradę małżeńską i zdradę stanu. Ale to niemożliwe. Moja dobra córka jest dziewicą. Mój słodki syn kocha lady Margaery z całego serca. Z pewnością nie byłaby tak okrutna, żeby go oszukiwać.

– Nie jest. Zbadałam ją osobiście, na rozkaz Jego Wielkiej Świątobliwości. Jej dziewictwo nie jest nienaruszone.

Wspaniale. Wizja tej skwaszonej staruchy wkładającej pomarszczone paluchy w różową cipkę Margaery była tak zabawna, że Cersei omal nie roześmiała się w głos. To koniec Margaery Tyrell – pomyślała z radością.

Cersei modliła się o to, by stara oszustka, Maggy Żaba, otrzymała należną karę w piekle. Młoda królowa, której nadejście przepowiedziała, upadła, a jeśli to proroctwo mogło się nie sprawdzić, cała reszta również. Nie będzie złotych całunów ani valonqara. Wreszcie uwolniłam się od twej starczej złośliwości.

– Czy mogłabym przynajmniej porozmawiać z królową Margaery i Wielkim Septonem? Wiem, że Tommen kocha ich oboje i chciałby, żebym doprowadziła do zawarcia pokoju między nimi.

– Jeśli tego pragniesz.

Małą królową zamknięto na szczycie jednej ze smukłych wież Wielkiego Septu. Jej cela miała osiem stóp długości i sześć szerokości. Nie było tam żadnych mebli poza siennikiem i ławą modlitewną, a do tego dzban wody, Siedmioramienna gwiazda i świeca, przy której Margaery mogła ją czytać. Jedyne okno było niewiele szersze niż strzelnica.

Margaery była bosa i drżała z zimna. Miała na sobie utkaną z samodziału koszulę siostry nowicjuszki. Włosy miała rozczochrane, a stopy brudne.

– Biedne dziecko – odezwała się Cersei, przystając w drzwiach niewielkiego pomieszczenia. – To okropne. Niedopuszczalne. Robimy co w naszej mocy, by was uwolnić. Tommen osobiście rozmawiał z Wielkim Wróblem. – Królowa przemilczała fakt, że Wiara Wojująca nie pozwoliła jej synowi przekroczyć choćby progu Wielkiego Septu. – Niestety Wiara nie słucha głosu rozsądku.

– Wiem, że to twoja sprawka – odarła beznamiętnie Margaery. Odkąd Cersei znalazła się w celi, nawet na nią nie spojrzała. – Nie pozwalają mi nawet spać. Budzą mnie, by domagać się zeznań. Ostatniej nocy wyznałam sepcie Unelli, że mam ochotę wydrapać jej oczy. Oby wszystkich was pochłonęło siedem piekieł.

Szkoda, że tego nie zrobiłaś – pomyślała Cersei. Gdybyś oślepiła jakąś biedną, starą septę, to z pewnością przekonałoby Wielkiego Wróbla o twojej winie.

– Tommen nie jest bezczynny – powiedziała zamiast tego. – Robimy dla was wszystko, co się da. Przysięgam na Siedmiu. – Jej głos był przepojony smutkiem.

– Łatwo przychodzą ci kłamstwa, lecz niewinność, przyzwoitość, troska... tych nie potrafisz udawać. Być może dlatego twój syn tak łatwo odtrącił cię dla mnie.

Cersei ukucnęła obok małej królowej i uścisnęła uspokajająco dłoń Margaery.

– Nie jesteś sobą, nie myślisz jasno. Wrócę kiedy ochłoniesz.

Margaery wyrwała dłoń z jej uścisku.

– Nie chcę cię tu widzieć – warknęła.

– Mam nadzieję, że zmienisz zdanie – oznajmiła Cersei. – Mówiono mi, że w celach ludzie tracą rozum. Wkrótce zacznie się proces i znów zobaczysz ludzi.

– Wyjdź.

– Pragnę tylko...

– ...mieć swego syna wyłącznie dla siebie. Nigdy nie znajdzie żony, której byś nie nienawidziła. Zostaw mnie.

– Postępujesz głupio. Chcę tylko ci pomóc...

Margaery poderwała się nagle i cisnęła w Cersei wypełnionym do połowy nocnikiem. Naczynie rozbiło się o ścianę, a jego cuchnąca zawartość powoli spłynęła na podłogę.

– Wynoś się, kłamliwa suko.

Cersei uniosła spódnice, zbierając resztki godności.

– Sytuacja z pewnością jest dla ciebie bardzo przerażająca. Wybaczę ci te słowa. Słodkich snów, siostro.

Cztery zasuszone septy odprowadziły królową na dół. Każda z nich wydawała się bardziej wątła od poprzedniej. Dotarły na poziom ziemi, ale schodziły dalej, ku sercu wzgórza Visenyi. Schody kończyły się głęboko pod ziemią, dochodząc do długiego korytarza oświetlonego szeregiem migoczących pochodni.

Wielki Septon czekał na nią w małej, siedmiobocznej komnacie audiencyjnej. Pomieszczenie było skromnie urządzone. Nagie kamienne ściany, grubo ciosany stół, trzy krzesła i ława modlitewna. W ścianach wyrzeźbiono twarze Siedmiu. Cersei pomyślała, że rzeźby są prymitywne i brzydkie, ale mają w sobie pewną moc, zwłaszcza w oczach. Wykonano je z onyksu, malachitu i żółtego kamienia księżycowego. Z jakiegoś powodu twarze dzięki nim wydawały się żywe.

– Rozmawiałaś z królową – stwierdził Wielki Septon.

Ja jestem królową – miała ochotę powiedzieć, powstrzymała się jednak.

– Tak. Co dalej?

– Jej i bratu postawiono uzasadnione zarzuty. Królową zbadały święte septy, które zaświadczyły, że nie jest już dziewicą. Piła miesięczną herbatę, by zamordować w łonie owoc swych cudzołożnych aktów. Oboje czeka proces, który rozstrzygnie, czy dopuścili się złamania obowiązujących nas nakazów wiary.

– Kto to osądzi?

– Święty trybunał złożony z siedmiorga sędziów, jak przed Targaryenami. Siedmiu septonów. Któż bowiem jest prawdziwie godzien, by sądzić królową, jeśli nie Siedmiu Na Górze i ich zaprzysiężone sługi na dole?

– A gdyby któreś z nich chciało wyznać winy?

– Zostanie im okazana łaska Matki.

– Na czym ona polega?

– Zależy od sytuacji. A także od przewin i skruchy oskarżonych.

– Dziękuję, Wielki Septonie, za to, że wymierzysz sprawiedliwość w imieniu Siedmiu. Powinnam już wracać do zamku...

– Wiesz, że to jedna z najstarszych budowli w stolicy? – przerwał jej pytaniem Wielki Septon. Cersei czuła, że spoglądają na nią oczy Siedmiu, zrobione z nefrytu, malachitu onyksu. Przeszył ją dreszcz strachu, zimny jak lód.

– Kiedyś o tym słyszałam.

– Baelor zbudował wokół kaplicy sept, lecz ludzie modlili się tu wcześniej. To oni wykuli ten ołtarz. – Wielki Wróbel niemal pieszczotliwie pogładził dłonią kamienny blat. – Nikt o tym nie wie. Ołtarz i sama kaplica nie mają nawet nazwy. Ci, którzy je zbudowali, nie pragnęli się wynosić i pysznić jak Baelor, który wzniósł te potworność. Ich wiara była czysta. Gdyby zedrzeć złoto i ozdoby, zwalić kolumny i posągi, zostanie to. Coś prostego... trwałego... i prawdziwego. Zedrzemy Tyrellom zdobienia, obnażymy kłamstwa, by ludzie mogli sądzić ich serca. To samo czeka wszystkich; możnych i ubogich. Co znajdziemy, gdy zedrzemy twoje zdobienia?

To było tylko jedno małe, niewinne pytanie, ale Cersei poczuła się, jakby chluśnięto jej w twarz lodowatą wodą. Zamrugała powiekami. Jej pewność siebie zachwiała się na moment.

– Niedawno przyszedł do nas młodzieniec, złamany na ciele i duchu, dźwigający ogromny ciężar. Ciężar, którzy przygniatał. Lecz po trochu się go pozbył. Zapomniał o próżności, dumie, grzechu. Teraz jego dusza jest lekka. Wiele mówił o tobie.

Lancel.

Cersei odwróciła się i rzuciła do ucieczki, ale gdy dopadła drzwi, cztery septy zastąpiły jej drogę, wyciągając ku niej pomarszczone ręce.

– Z drogi – rozkazała, odsuwając się od nich. – Natychmiast mnie przepuśćcie. Jestem królową! Każę was za to ściąć. Wszystkie stracicie głowy.

One jednak podniosły na nią ręce i pochwyciły jak w kleszcze. Choć wierzgała wściekle, zawlokły ją po schodach do wieży. Gdy już znalazła się w celi, trzy milczące siostry ją przytrzymały, a septa imieniem Unella rozebrała do naga. Zabrała nawet bieliznę. Inna septa rzuciła jej koszulę z samodziału.

– Każ im mnie puścić! Jestem królową! Nie macie prawa – wrzeszczała królowa. – Jestem z rodu Lannisterów, puśćcie mnie, mój brat was zabije! Jestem królową!

– Królowa powinna się modlić – oznajmiła septa Unella, nim zostawiły ją nagą w zimnej, posępnej celi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro