9
Samantha
Czułam, jak schodzi ze mnie cały ciężar, który przez ostatnie chwile nie pozwalał normalnie oddychać. Gdy tylko drzwi zamknęły się za Nickolasem, głos z tyłu głowy krzyczał, żebym się obudziła. Przełknęłam z trudem ślinę, pozwalając myślom biegnąc na wszystkie możliwe strony. Nick wydawał się dobry, troskliwy i znał mnie zbyt dobrze jak na jedną noc. Wiedział co powiedzieć, by to wszystko wydawało się być jedynie dalekim koszmarem.
— Mam randkę. — szepnęłam, a słowa, które opuściły moje usta, sprawiły, że naprawdę zaczynałam czuć panikę, ponieważ, nigdy nie byłam na randce.
Ciekawość i chęć ponownego zobaczenia Nicka sprawiła, że szybko się umyłam i ubrałam. Wyrzuciłam z głowy niepotrzebne myśli, ale wróciły, gdy tylko mój wzrok padł na telefon. Odblokowałam telefon i zamiast zobaczyć komentarze cały ekran był szary a w jego poprzek widniał napis STRONA NIEDOSTĘPNA.
* * *
— No dobra teraz ty. — powiedziałam, upijając łyk zimnej gazowanej wody. Nickolas spojrzał na mnie z politowaniem i zaczął bawić się paskiem zegarka.
Od godziny siedzieliśmy na kanapie w jego salonie, jedząc pizzę, którą zrobiliśmy przy okazji mówiąc o sobie. Teraz nasza rozmowa padła na najbardziej absurdalne historie, które przeżyliśmy.
— No dobra, pamiętasz Alecka? — kiwnęłam głową. — Ten matoł wie o mnie praktycznie wszystko, więc dlatego się z nim przyjaźnię. Nie wierz w jego historyjki, że się z nim trzymam tylko dlatego by być w jego blasku. Na studiach, a właściwie na samym ich końcu postanowiliśmy się zemścić na pewnym profesorze. Przez to, że mieszkaliśmy w akademiku, znaliśmy rozkład wszystkich kamer. Zakradliśmy się w niedzielną noc w głowach mając pomysł, żeby pokryć przezroczystą klejącą farbą jego fotel i wszystkie uchwyty szuflad jego biurka. Dodatkowo nasza znajoma z chemii użyczyła nam sztuczny palec i substancji, która wygląda jak krew, więc chcieliśmy zostawić prezent w jednej z jego szuflad. Wyobraź sobie więc nasze zaskoczenie, gdy drzwi od sali były otwarte, a w środku nasz rocznik z innego kierunku skradał się po sali, kręcąc coś przy jego fotelu i na zapleczu.
— Żartujesz? Proszę, powiedz, że teraz to wymyśliłeś. — zakryłam twarz dłonią by zagłuszyć śmiech.
— Chciałbym, ale to niestety prawda. Jeden z moich ulubionych sekretów. Na koniec ci powiem, że nikt nas nie nakrył tak samo, jak tamtych. Co powiesz na film? Wybieraj.
Podał mi pilota, a sam rozłożył się przy mnie na kanapie, ramieniem mnie obejmując, w drugiej ręce trzymając kieliszek wina. Gdy zaproponował mi, odmówiłam, obiecałam sobie, że będę trzeźwa. Ani kropli.
— Jeździec bez głowy. — odparłam, opierając mu się na ramieniu.
— Dobry wybór, dawno go nie widziałem.
Osobnym pilotem wyłączył światło i podkręcił głośność. Zaczął się film, a ja, zamiast skupiać się na telewizorze byłam świadoma każdego centymetra skóry, które przylegało do ciała Nickolasa. Dodatkowo czułam leśny zapach jego dezodorantu.
Podskoczyłam, słysząc głośne pukanie do drzwi. Musiałam przysnąć, bo gdy rozejrzałam się po pokoju, widziałam jedynie czarny ekran telewizora i Nickolasa, na którego piersi leżałam przygnieciona jego ramionami. Jego pierś unosiła się powoli, a pod uchem słyszałam silne bicie jego serca, które w tym momencie wydawało mi się być najpiękniejszą kołysanką. Ziewnęłam, wtulając się w niego i znowu zasypiając, ale ktoś nie odpuszczał.
— Nicolas wiem, że tam jesteś, otwieraj!
Głos kobiety spędził z moich powiek resztki snu. W ciemności przyjrzałam się mężczyźnie sprawdzając, czy się obudził, ale najwidoczniej był tak zmęczony, że nic go by teraz nie obudziło.
— Nick, wstawaj. — powiedziałam, lekko potrząsając jego ramiona. — Ktoś jest w za drzwiami.
Nic. Zero odpowiedzi, a hałas na korytarzu tylko narastał.
Zaniepokojona, zrzuciłam z siebie koc i wdrapałam się na kolana Nicka. Mimo otaczającej nas ciemności widziałam jego przychyloną głowę i lekko rozchylone usta. Wyglądał tak spokojnie, że nie miałam serca odwrócić od niego wzroku.
— Nick, obudź się. — mówiłam szeptem, mimo wszystko nie chcąc go obudzić. — Proszę.
Zbliżyłam do niego twarz. Poczułam mrowienie w wargach, gdy nasze usta się musnęły. Nick nie otwierając oczu, objął moją twarz i docisnął do mnie swoje usta. Wytrzeszczyłam oczy, gdy jego ciepły i wilgotny język wpełzł mi do wnętrza ust. Czułam iskry, które biegły prosto do mojego serca. Chciałam krzyczeć, czując, jak coś dziwne dreszcze biegały po mojej skórze, ale on połykał każdy mój jęk. Chciwie chwytał każdy mój oddech, sprawiając, że mi nie pozostawało już nic.
Jednak czułam, że to się już kiedyś wydarzyło. Nie byliśmy u niego tylko...nie wiedziałam gdzie. Z tyłu głowy miałam odpowiedź zakutą w opary alkoholu. Wiem, że ona tam była, taka ulotna. Gdy tylko próbowałam ją złapać, ona uciekała pozostawiając po sobie poczucie rozczarowania.
— Nickolas!! — o wiele głośny wrzask obudził aż podskoczyliśmy.
— Sam? Co się stało? O Cholera, Bell. — strącił mnie z siebie jak ja wcześniej koc i podbiegł do drzwi, kilka razy o mało się nie przewracając w ciemności.
— Nickolas zarząd zorganizował nadzwyczajne zebranie. Teraz. — dodała dobitnie i odwróciła się, odchodząc. Nie oczekiwała odpowiedzi. Nie widziałam jej , jedynie słyszałam damski głos i oddalające się kroki.
Nick wrócił do środka, zatrzaskując za sobą drzwi. Nie trzeba było być ekspertem, by zauważyć, że jest zdenerwowany. Nie patrząc na mnie, szybkim krokiem poszedł do biura, po drodze starając się ujarzmić nastroszone włosy.
Karma to jednak suka, wykorzysta cię i rzuci w najmniej odpowiednim momencie. A może lepiej pasuje słowo "dziwka".
Wstałam z kanapy i na miękkich od snu nogach poszłam za nim. Siadając za biurkiem, potarł twarz, by pozbyć się resztek snu i dodać sobie energii. Włączył laptop, poprawiając krawat na szybko nałożonej koszuli. Stanęłam w drzwiach całkowicie ignorowana.
— Witam was. — powiedział spokojnym, ale władczym tonem. Jego twarz nie wyrażała już żadnych emocji. — Coś się zmieniło?
— Panie Patter, proszę sobie nie żartować, szczególnie o tej porze. — odezwał się głos z laptopa. — Pański ostatni wybryk przewrócił wszystko do góry nogami. Nasi partnerzy stali się nie ufni, zaczęli wątpić, czy potrafi Pan nadal prowadzić firmę...
— Proszę wybaczyć, że przerywam, ale z tego co wiem moje życie prywatne nie jest sprawą publiczną.
— Sam w to nie wierzysz. — osoba z drugiej strony roześmiała się, ale nie było w tym nawet krzty szczerości. — Z ostatniej chwili Patter, jesteś osobą publiczną i dobrze o tym wiesz, a twój wybryk sprawił, że współpraca z Teslą zaczęła się oddalać. Musisz wydać oświadczenie, w którym poinformujesz, że to, co media wzięły za twój wybryk było jedynie przygotowaniem do najbliższego spotu promocyjnego, a grał go jakiś podobny do ciebie kaskader.
— To absurd, chyba nie sądzisz, że w to uwierzą...
Nie potrafiłam dłużej tego słuchać, po prostu odwróciłam się i pobiegłam do najdalszego pokoju w apartamencie, sypialni. Przetarłam policzki, które, na szczęście, były suche i zaczęłam przeszukiwać szafy, szukając torby. Nie chciałam tu być i musiałam się stąd jak najszybciej wynieść.
— Wiedziałam, że do tego dojdzie. — prędzej czy później.
Podświadomie tylko czekałam na powód, by stąd odejść, a teraz słysząc, z jaką presją musi sobie dawać radę Nick nie miałam wątpliwości, jaka będzie jego odpowiedź.
Osoba, którą zna mniej niż dobę czy firma, która jest jego całym życiem?
— Sam, co ty robisz?
To będzie dobre.
Ostatni w tym miesiącu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro