Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

46

Resztę drogi żadne z nas się nie odezwało i byłam wdzięczna za to Nickowi. Wiedziałam, że wolał się już nigdy nie zatrzymać, prowadzenie samochodu go uspokajało. Jednak każda trasa ma swój kres, wjechaliśmy na prywatny parking Nicka, zaparkował na pierwszym lepszym wolnym miejscu. Zgasił silnik i nie ruszał się zza kierownicy. Zniszczyłam mu dzień i byłam na siebie za to wściekła, ale musiałam chociaż spróbować to naprawić. Wysiadłam z samochodu i otworzyłam drzwi od jego strony.

— Nick?

Podniósł głowę i przez chwilę patrzył na mnie lekko zamglonym wzrokiem.

— Jeśli jesteś gotowa to zawiozę cię do domu.

— Dam sobie radę. — Nachyliłam się i spojrzałam mu prosto w oczy. — Nie pozwól by to cię zniszczyło, okej? Musi istnieć jakiś sposób, by sobie z nimi poradzić, a my go znajdziemy.

— Nie tak wyobrażałaś sobie dzisiejszejszy wieczór.

— Nie, ale jeśli mam być szczera to nie sądziłam, że pójdzie wszystko dobrze. Przepraszam, powinnam to przewidzieć. — nie odpowiedział.

Telefon w mojej kieszeni zawibrował oznajmiając nadchodzące połączenie, ale zignorowałam to. Nickolas wysiadł przeciągnął się i wziął mnie za rękę kierując się do windy. Ucisnęłam lekko jego dłoń powoli coraz bardziej rozumiejąc, że my nigdy nie będziemy tylko przyjaciółmi. Zawsze będziemy dla siebie kimś więcej, a moje słowa o powolnym tempie naszej relacji nie były niczym innym jak kolejną próbą okłamania siebie.

Mijaliśmy kolejne piętra aż w końcu dotarliśmy do apartamentu Nicka. Otworzył drzwi i rzucił klucze do miski na szafce przy drzwiach. Przeczesał włosy wolną ręką.

— Nie puszczę cię do domu o tak późnej porze. — powiedział stanowczo wściekły i...zmęczony. — ale jeśli chcesz z samego rana odwiozę cię do domu. — puścił moją rękę i nie odwracając się ruszył do swojego gabinetu.

Chciałam go zawołać, przytulić i pocałować, ale czułam, że potrzebuje teraz chwili dla siebie, którą zapewne spędzi na bieżących sprawach firmy. Oderwałam wzrok od niego dopiero, gdy zamknął za sobą drzwi.

Ziewnęłam i przeciągnęłam, a telefon po raz kolejny zawibrował od połączenia. Jęknęłam widząc numer mamy na wyświetlaczu.

— Jesteś już bezpieczna? — usłyszałam mamę, gdy tylko odebrałam połączenie. Już wszyscy wiedzą z kim się spotkałam kilka godzin temu. —Jesteś u niego, prawda?

— Tak i tak. — westchnęła z ulgi.

— Razem z tatą szalejemy, tym bardziej że wcześniej nie odbierałaś telefonu. Sądziliśmy, że stało ci się coś złego. Tak mi przykro, kochanie, że randka się nie udała.

Mi też. Nawet nie wiesz, jak bardzo.

— To nie była randka tylko...Mamo  muszę kończyć. Jutro rano zadzwonię, obiecuję.

Rozłączyłam się i położyłam na kanapie. Nie miałam siły, by teraz z kimkolwiek rozmawiać. Zamknęłam oczy licząc na krótką drzemkę.

Dziękuję za ponad 100 tysięcy wyświetleń!!!!

Jesteście cudowni!!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro