43
Kiedy Sam wychodziła z mojego mieszkania mówiąc, że zadzwoni, nie miałem wielkich nadziei. Tym bardziej że czułem, że tempo, które narzuci będzie boleśnie powolne. Jednak po upływie dwóch godzin od naszego rozstania zadzwonił mój telefon.
- Słucham.- odebrałem nie patrząc nawet kto dzwoni.
- Przemyślałam twoją propozycję i zgadzam się na spotkanie. Co powiesz na jutrzejszą kolację? Nie masz może wtedy jakiś spotkań? - słyszałem w głosie Sam wahanie. Przez chwilę wyobraziłem sobie nawet, jak przygryza wargę.
Pragnąłem, by znowu była przy mnie i choćbym skręcał się z frustracji przystanę na jej warunki.
- Nie, jestem wtedy wolny. Przyjechać po ciebie?
- Nie, nie. - powiedziała szybko. - Podam ci później adres, chciałam się tylko upewnić, że będziesz wtedy miał wolny grafik. No to do jutra. - dodała.
- A co u ciebie? - powiedziałem szybko, wierząc, że jeszcze się nie rozłączyła. Nie chciałem jeszcze kończyć tej rozmowy - Nie jest to żadne podchwytliwe pytanie.
Usłyszałem westchnienie po drugiej stronie.
- Dobrze, choć ciężko, jeśli mam być szczera. Powrót na uczelnię był trudny, na szczęście poznałam Holda, z którym mogę porozmawiać na przerwach...Przepraszam, nie chciałam cię zarzucać swoimi problemami. Co u ciebie? Stworzyłeś nowy model samochodu?
- Nie zarzucasz mnie swoimi problemami, chcę wiedzieć co u ciebie dzieje. Co u mnie? Praca, praca, praca i jeszcze raz praca, jedynie wczoraj udało się Alecowi namówić mnie na miasto.
- Czemu nie zrobisz sobie przerwy?
- Nie potrzebuję przerwy, ale cieszę się, że możemy się jutro spotkać. Hold jest twoim kolegą z kierunku? - dodałem, nie mogąc powstrzymać ciekawości.
* * *
Nie wiedziałem, czy to dobrze, że zaczynam coraz bardziej obojętnie reagować na kolejne artykuły o mojej osobie. Przez cały ten czas bardzo chroniłem swoją prywatność, wysyłając do wiadomości publicznej jedynie informacje o pokazach i osiągnięciach firmy. Jednak teraz moja osoba, nie firma są popularne w mediach, co wpłynęło zaskakująco dobrze na sprzedaż i produkcję samochodu. Codziennie dostaję kilka, a czasem nawet kilkanaście propozycji wywiadów dla znanej lub mniej znanej prasy oraz portali.
Spojrzałem na zegar, który wskazywał południe i zrozumiałem, że mojego spotkania z Sam zostało równo pięć godzin. Spuściłem wzrok na monitor, gdzie wyświetlał się właśnie model 3D mojego najnowszego projektu. Początkowo miał to być mój prywatny samochód, ale ostatecznie będzie to limitowana kolekcja licząca jedynie sto jeden sztuk. Poza tą kolekcją do produkcji masowej zostaną wypuszczone też tańsze modele o innym designu.
— Jak tam moja Gwiazdeczka? — podniosłem głowę, gdy mój przyjaciel wszedł do mojego biura bez pukania.
— Zmienię ochronę. — odpowiedziałem rozsiadając się w fotelu. Położył na biurku gazetę, na której widniało zdjęcie moje z Sam z jakimś napisem, którego nie potrafiłem doczytać. — Co robisz? — Spojrzał na monitor. — Twój projekt? Niezły, ile wyciąga?
— Ponad dwieście w trzy sekundy. — Alec gwizdnął słysząc moją odpowiedź. Wzruszyłem ramionami. Miałem czasu i by torturować się myślami skupiłem się na projekcie.
— Powiedz, że zaprosisz mnie na testy. —odparł podekscytowany.
— Pomyślę. — powiedziałem, podzielając jego ekscytację. Sam nie mogłem się doczekać, by poczuć, jak działa maszyna. — Co cię tu sprowadza?
— Ostatnio dużo jest ciebie oraz Sam w gazetach. Stało się coś o czym powinienem wiedzieć? Wiesz, co się działo, jak ostatnim razem było o was głośno.
— Jej już nie ma. Sąd, ochrona...nie ma prawa się do nas zbliżać. Jeśli cię to pociesza, to panuję nad wszystkim.
— Stary, ona przecież trzymała w szufladzie łańcuszek gróźb, który miała zamiar do niej wysłać! Stary, możesz pomyśleć, że wtrącam się w twoje sprawy, ale ostatnim razem, gdy Sam odeszła przeraziłeś mnie. Ostatni raz widziałem cię takim stanie na pogrzebie twoich rodziców.
- Wiem, dzięki, że jesteś przy mnie, ale ten rozdział jest już zamknięty. - powiedziałem, kończąc temat. - Poza tym musisz przestać tak wpadać do mojego biura.
- Nie ma sprawy, wieczorem jadę w delegację do Tokio zawiązać partnerstwo.
Po tym jak Alec wyszedł z biura w mgnieniu oka przeleciały ostatnie godziny do spotkania z Sam. Zakończyłem wideokonferencję z ostatnim klientem i wróciłem do mieszkania. Przebrałem się i zjechałem na dół do garażu.
Denerwowałem się wyjeżdżając poza miasto według wskazówek Sam. Sądziłem, że spotkamy się w jednej z restauracji ona jednak wyprowadziła mnie...w pole. Zaparkowałem na niemal pełnym parkingu i rozglądałem się po okolicy, która tętniła od ludzi.Już chciałem zadzwonić do Sam, gdzie jest, gdy usłyszałem jej głos w rozmowie z innym mężczyzną niedaleko mnie.
- Tu jesteś. - powiedziałem do niej obejmując ją i zerkając przelotnie na jej rozmówcę, który na mój widok szeroko otworzył oczy.
- Cześć Nick- powiedziała i lekko mnie przytuliła. - To jest Hold przywiózł mnie tu - wskazała na blondyna. - To Nick. - wskazała na mnie.
-Witam - powiedziałem, przyglądając się blondynowi młodszemu ode mnie o kilka lat.
- Witam . - odpowiedział. - To ja już będę dalej ruszał w trasę- dodał i pożegnał się z moją żoną, jak dla mnie zbyt czule. Odprowadziłem go wzrokiem nim znowu skupiłem uwagę na Sam.
Spojrzałem na Sam, która z trudem ukrywała uśmiech.
- Musisz przestać być zazdrosny i zabijać go wzrokiem- powiedziała. - Hold to jedyna osoba na uczelni, która nie patrzy na mnie jawnie przez pryzmat tabloidów.
- Nie zabijałem go wzrokiem, po prostu pokazywałem twojemu koledze, że jesteś mężatką. Dostanę całusa na zgodę? - spytałem, posyłając jej swój najlepszy uśmiech.
Roześmiała się i pokręciła głową opierając się o mnie. Objąłem ją ramieniem czując, jak się uspokaja. Byłem z siebie dumny, że mogłem ją uszczęśliwić.
- Tempo, Nick, tempo - podniosła wzrok. - Jesteś niemożliwy - dodała ze śmiechem- przyznaj, że nie miałeś zamiaru udawać, że to czas próby, co?
Nie miałem nawet najmniejszego zamiaru udawać, że jest inaczej.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro