41
Samantha
Gorąca woda była dla mnie w tym momencie najlepszym lekarstwem. Czułam, jak napięcie schodzi z moich mięśni, dając ukojenie nie tylko ciału, ale i duszy. Zamknęłam oczy, pozwalając, by woda obmyła mi twarz. Oparłam ręce o kabinę prysznica, a przed oczami zaczęły przewijać wspomnienia ostatniej nocy. Zaczęłam drżeć, a spod powiek zaczęły spływać łzy, mieszając się z wodą z prysznica. Miałam nadzieję, że łkanie, które raz po raz wydobywało się z mojego gardła, zostały zagłuszone przez szum wody. Pozwoliłam sobie upaść pod ścianą i przyciągnąć nogi do siebie, tym razem pozwalając łzom płynąc bez przeszkód.
- Zostawię ci ubranie pod drzwiami .- podniosłam głowę, słysząc pukanie i głos Nicka. Kiwnęłam głową, mimo że nie miał prawa tego widzieć.
Nie rozumiałam tego i wątpiłam bym kiedykolwiek potrafiła to zrozumieć. Nickolas Patter pojawiał się za każdym razem, gdy miałam kłopoty i zawsze potrafił mnie uratować. Tak samo, jak ostatniej nocy. Czułam wdzięczność, ale wiedziałam, że nie mogłam tego po sobie poznać. Wątpiłam bym mogła znieść kolejny cios z jego strony. Moje serce więcej nie zniesie. Tego byłam pewna.
Gdy zobaczyłam go rano w dresach, na sekundę zapomniałam, jak się oddycha. Nie widziałam go od tak dawna, a przynajmniej mi się tak wydawało. Teraz byłam tak blisko niego, że czułam ból w piersi, nie mogąc go znowu dotknąć, dlatego pozwoliłam myślom stworzyć Nicka. Wyobraziłam sobie, że ściera kciukami moje łzy i przytula mnie do siebie, wiedząc, że nie chciałam być w żadnym innym miejscu na świecie. Jego pocałunki z czoła zaczęły wędrować coraz niżej, na nos, na usta zostawiając na moich wargach swój smak, na szczękę, na szyję...
- Przygotowałem jedzenie. - głos Nicka znowu rozbrzmiał w moich uszach. Wstałam, wiedząc, że powinnam wyjść i znowu wnieść mur.
Szybko dokończyłam prysznic, wytarłam się i ubrałam się w przygotowany dla mnie strój.
***
Wyciągnęłam rękę po kolejną bułkę, ale się zawahałam. Z trudem udało mi się przełknąć pierwszą bułkę, wiedząc, że Nick obserwuje każdy mój ruch z drugiego końca kuchni. Miałam na sobie bluzę i spodnie dresowe, które leżało na mnie luźno, dzięki czemu nie widział mojej gęsiej skórki i drżenia.
- Jeśli chcesz więcej zjeść, to nie krępuj się. - powiedział, widząc moje wahanie. Niemal wybuchłam śmiechem słysząc te słowa.
- Wezwałeś taksówkę? - zmieniłam temat . Wiedziałam, że tego nie zrobił. Miał plan, w którym nie było mojego szybkiego powrotu do domu.
Zignorowałam burczenie w brzuchu.
- Nie- odpowiedział, odpychając się od blatu. Po chwili usiadł przy stole naprzeciw mnie. - Powinniśmy porozmawiać. Wiesz o tym.
- Nie mamy o czym rozmawiać, a ja wracam do domu. Nie możesz mnie zatrzymać .
- Nie, nie mogę, ale...cholera Sam! - widziałam bezsilność w jego oczach, gdy zaciskał dłonie w pięści - To nie może się tak skończyć. Powinniśmy porozmawiać, wyjaśnić sobie to wszystko. Wczorajsza noc...bałem się o ciebie...
- Nie powinieneś tego mówić- przerwałam mu, wstając.
- Powinienem. - również wstał. - Musimy porozmawiać. To się tak nie skończy. - dodał z mocą, jakby właśnie prowadził negocjacje firmy wartej miliony.
- To się jeszcze okaże. - warknęłam i szybkim krokiem ruszyłam do drzwi. Nickolas mnie ubiegł, zasłaniając sobą drzwi. - Nie pogarszaj sytuacji.
- Nie pogarszam, ja próbuję ją ratować. - syknął i zrobił krok w moją stronę.
Nie mogłam się powstrzymać, a nawet się wzruszyłam pisząc ten rozdział. Musiałam się nim z wami podzielić. Jednak chciałam też was uprzedzić, że kolejna część pojawi się najwcześniej w za kilka tygodni.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro