23
Nickolas
Wreszcie wszystko w dobrym kierunku, a kolejnym tego potwierdzeniem była wiadomość mojego asystenta, że media odpuściły, niszcząc spokojne życie kogoś innego. Zjechałem na dół, gdzie najpilniejsze sprawy już czekały na blacie biurka.
— Dzień dobry, Panie Patter. — mój asystent podniósł się ze swojego miejsca na mój widok.
— Witaj. — kiwnąłem głową na powitanie. — Wydarzyło się coś pilnego w ostatnim czasie?
Wyciągnął notes i zaczął go przeglądać, idąc za mną w odległości kilku kroków.
— Sprzedaż najnowszego modelu samochodu, który został zaprezentowany na pokazie wzrosła w porównaniu do starszego modelu o trzysta procent.
Usiadłem za biurkiem, słuchając raportu asystenta, notując co ważniejsze i pilniejsze sprawy, które wymagały mojego osobistego zaangażowania .
— Coś nowego w mediach? — spytałem, nie do końca chcąc poznać odpowiedź.
— Firma stara się, by cała nagonka została skierowana na sprzedaż najnowszego modelu samochodu. Jednak mimo to media plotkarskie szukają wszystkiego, by napisać kolejny artykuł. — przerwał, zwracając na siebie moją uwagę.
— Nie krepuj się, powiedz, co myślisz.
— Sądzę, że — Chrząknął. — wspólne wyjście państwa Patter, takie nieobowiązujące...
— Dziękuję, przemyślę twój pomysł. — powiedziałem i nakazałem mu na bieżąco informować mnie o plotkach. Dodał, że na linii czeka mój przyjaciel w sprawie stypendium Samanthy.
***
Gdy tylko otworzyłem drzwi, poczułem na sobie ciężar ciała mojej żony. Rzuciła mi się na szyję drżąc i budząc we mnie niepokój.
— Płaczesz? Stało się coś złego?
Odsunąłem, by spojrzeć na jej zapłakaną twarz...i uśmiech, który rozświetlał jej twarz. Przytuliła mi się do piersi, a kolejne łzy spływały jej po policzkach.
— Teraz zaczynasz mnie przerażać. — dodałem, kciukiem ścierając jej łzy. Drugą ręką ją obejmowałem, podczas gdy moja żona starała się wytłumaczyć co się stało.
— Udało się, Nick, rozumiesz? Udało mi się wrócić na studia. — odparła niemal na jednym wdechu powietrza. — Mówili, że obroniły mnie moje osiągnięcia i inne bzdury...udało się!
— To wspaniale. — odparłem szczerze dumny z jej zwycięstwa. Uściskałem ją i pochyliłem głowę, by pocałować ją czoło, ale cudowny los chciał, by i ona podniosła głowę. Pocałowałem ją w usta czując, jak jej szczęście i mnie się udziela. Pogłębiłem pocałunek, ignorując fakt, że staliśmy w otwartych drzwiach i jeśli ktoś, by tędy teraz przechodził z pewnością zawróciłby z rumieńcami na twarzy.
— Mam coś dla ciebie. — powiedziała Sam nie odrywając ust.
— Jestem pewien, że to może poczekać. — odparłem, podnosząc ją, by otoczyła mnie nogami w pasie. Kurczowo trzymała się mnie, gdy kopniakiem zamknąłem drzwi i po omacku ruszyłem do sypialni.
— Nie jestem tego tak pewna. — odparła i odsunęła się nieznacznie. — Mam coś dla ciebie. — uśmiechnęła się ,nieświadoma o jakim prezencie marzę w tym momencie. — Zrobiłam dla ciebie obiad, możesz mnie postawić. — zrobiłem, o co mnie poprosiła. Wzięła mnie za rękę i poprowadziła do kuchni, gdzie czekał na mnie stolik z obiadem. Przez chwilę poczułem takie wzruszenie, że nie potrafiłem normalnie oddychać. — Mam nadzieję, że będzie ci smakować.
— Jestem tego pewien, ale skąd wiedziałaś...
— Twój asystent powiedział mi mniej więcej, o której godzinie wrócisz, ale pomysł co przygotować wyszedł ode mnie.
Chciałem się ją spytać, jak planuje studiować, wiedząc, że dziennikarze zawsze będą kilka kroków za nią, czy jest gotowa na to, że nie będę potrafił jej pomóc, czy nie będzie jej przeszkadzał fakt, że jestem szefem szefa jej szefa na stażu i inne ważne sprawy, które będą wymagały wspólnej rozmowy, ale odpuściłem, widząc, jak cieszy się pierwszej pomyślnej rzeczy po wszystkich porażkach, które nas ostatnio spotkały.
Usiadłem za stołem i pociągnąłem sobie moją żonę na kolana. Spojrzała na mnie z błyszczącymi oczami, które ostatni raz widziałem podczas naszego ślubu.
— To nie koniec radości na dzisiaj, czyżbyś zapomniała o naszej randce?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro